Reklama

Czy ktoś wpuszcza ścieki do stawu?

31/07/2017 13:30

W ostatnich dniach, jeden z Czytelników poinformował nas, że zachodzi podejrzenie, że jeden z dwóch stawów w Zajączkowie zlokalizowany na granicy Zajączkowa z Pęgowem (dojazd ulicą Zachodnią w Pęgowie) jest zanieczyszczony odpływami z przydomowych zbiorników na nieczystości, tzw. szamb. Mowa o tym mniejszym z dwóch stawów.


- Woda tam ma specyficzny zapach, osoby które próbują się tam kąpać dostają wysypki, często wypływają z niego martwe ryby. Być może artykuł w gazecie spowoduje, że jakieś służby zainteresują się tym tematem i zbadają okolicę. Warto, aby polepszyć stan środowiska w okolicy i zadbać o zdrowie próbujących kąpać się w nim dzieci i młodzieży - napisał Czytelnik, który pragnął zachować anonimowość.



Tam się nie pływa


Aby wyjaśnić sprawę, o komentarz poprosiliśmy Monikę Wiszniowską, szefową wydziału ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Obornikach Śl. Jak się okazało, o sprawie urzędniczka dowiedziała się od nas.


Nikt nie zgłaszał do nas takiego problemu. Ale na pewno sprawdzimy czy są nieprawidłowości w zakresie gospodarki ściekowej na tym terenie. Wskazany zbiornik jest to teren zalany po wydobyciu gliny (tzw. glinianka)- w dzierżawie Polskiego Związku Wędkarskiego, dlatego też oględziny odbędą się w obecności ich przedstawicieli. Myślę, że warto zaznaczyć, że teren ten nie jest miejscem do kąpieli w myśl obowiązujących przepisów prawa, a kąpiel w miejscu zabronionym może skutkować otrzymaniem mandatu karnego, ale - co gorsze - doprowadzić do tragedii - podkreśliła Monika Wiszniowska.



Pilnujemy stawu


Piotr Biszczak, szef Koła Polskiego Związku Wędkarskiego mówi, że w ostatnią środę, wspólnie z szefową ochrony środowiska sprawdzali sytuację. - W okolicy są 4 domu, a przy jednym nowo wybudowanym jest przydomowa oczyszczalnia. Sprawdziliśmy, czy wszyscy właściciele mają umowy na wywóz nieczystości płynnych. Okazało się, że wszyscy mają rachunki, przechowują je przez wiele lat -  mówi szef koła. Jak dodaje, staw jest obrośnięty olchami. - W niektórych miejscach woda jest bardzo klarowna. W innych, ma brązową barwę. Bierze się to z szyszek i liści, które wpadają do wody. Zarówna z pobliskich drzew jak i lasu. Staw jest dość mocno zamulony, ale mimo tego jest czysty. Nieprzyjemny zapach wody również pochodzi z gnijących liści. W wodzie nie ma innych zanieczyszczeń. To wszystko wynika z naturalnych procesów gnilnych. Od lat, na tym stawie nie znalazłem śniętej ryby. Od wielu lat dbamy o stawy, organizujemy tu wiele imprez i pilnujemy tego, jako związek, żeby nikt nam nic do niego nie wpuszczał. Zresztą ja sam mieszkam przy samym stawie i pilnuję, co się wokół niego dzieje - dodaje.


Tym razem okazało się, że woda ma ciemny kolor i nieprzyjemny zapach przez rośliny, które w niej gniją. Na szczęście, nikt nie wpuszczał do niej ścieków. Niemniej jednak praktyki odprowadzania nieczystości do przydrożnych rowów, stawów, a jak się okazuje, nawet wywożenia do lasu, mają miejsce w naszej okolicy. I całe szczęście, że mieszkańcy nie pozostają bierni, kiedy mają choć cień podejrzeń, że ktoś może zanieczyszczać środowisko. My również zachęcamy do reagowania i nie bania się nagłaśniania niepokojących zdarzeń.


 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do