Reklama

Był poszukiwany. Znaleźli go martwego

Aktualizacja, 11 stycznia godzina 12:26

Po ukazaniu się informacji o poszukiwaniach i ich finale w prasie i na portalu gazety do redakcji zgłosili się bliscy zmarłego. Wyjaśnili, że opublikowane w NOWej informacje dotyczące tej sprawy zawierają wiele nieścisłości. Wyjaśniają, że było inaczej.

Mężczyzna nie zaginął w środę, 3 stycznia lecz w czwartek, 4 stycznia. Cztery godziny po zaginięciu rodzina rozpoczęła poszukiwania. zawiadomiono również policję. 

Znajoma mężczyzny zapewnia, że ten był w środę, 3 stycznia, przez cały dzień u niej w domu. W czwartek, 4 stycznia o godzinie 15:15 widziany był w sklepie w Wiszni Małej na ulicy Szkolnej. O 15:30 opuścił sklep i poszedł ul. Szkolną w kierunku Wysokiego Kościoła. Potwierdzają to nagrania ze znajdującego się w sklepie monitoringu. Rodzina rozpoczęła poszukiwania tego samego dnia, w czwartek o godzinie 20. O godzinie 24 zawiadomiono policję, która chociaż nie rozpoczęła oficjalnych poszukiwań, to jednak wysłała do Machnic patrol. Poszukiwania trwały przez całą noc, do godziny 5 rano w piątek. Mężczyzny szukało 5 osób, w tym również policja. Zaginiony miał swoje stałe trasy, po których się poruszał i tam go szukano. 

Rano w piątek wznowiono poszukiwania. Jednak bliscy dopuszczają myśl, że mężczyzna mógł nie przeżyć nocy, bo był bardzo silny mróz, a on był lekko ubrany. 

Pan został odnaleziony w piątek około południa. Nie żył. Znaleziono go w miejscu, które nie należało do jego stałych tras. Rodzina jednak nie wierzy, że nikt nie zobaczył wcześniej leżącego tam człowieka. Był kilkanaście metrów od posesji, niedaleko znajdowała się świecąca latarnia. Bliscy uważają, że był widziany, ale nikt nie zareagował uważając, że jest po prostu pijany. 

Jeżeli rzeczywiście tak było, to taka znieczulica przeraża, ze względu na panujące siarczyste mrozy. Założenie, że leżący człowiek jest pijany, jest powszechne, ale wyjątkowo niewłaściwe - najczęściej potrzebuje on pomocy. 

10 stycznia godzina 21:20

- Dostaliśmy o godzinie 12 zgłoszenie, że przechodzień zauważył leżącego w polu mężczyznę w podeszłym wieku, że prawdopodobnie nie żyje. Na miejscu pracowali policjanci, grupa dochodzeniowo - śledcza pod nadzorem prokuratora rejonowego w Trzebnicy - powiedziała nam st. asp. Daria Szydłowska z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy.

Mieszkaniec Machnic wieczorem w środę 3 stycznia wyszedł z domu i nie wrócił. Rodzina zgłosiła zaginięcie w piątek. Oprócz policji do poszukiwań zaangażowana została straż pożarna. Jeszcze przed rozpoczęciem akcji policja otrzymała informację, że mężczyzna został odnaleziony między Machnicami, a Wisznią Małą, w odległości około 2 km od miejsca, z którego policjanci i strażacy mieli wyruszyć na poszukiwanie. Niestety był martwy. 

- Na chwilę obecną nie ma danych wskazujących na udział osób trzecich. Przyczyny śmierci wyjaśni sądowo - lekarska sekcja zwłok - przeczytaliśmy w odpowiedzi na maila, który w tej sprawie wysłaliśmy do Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy.

Informację opublikowano na podstawie raportu otrzymanego od KPP SP w Trzebnicy, trzebnickiej policji oraz prokuratury. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do