Reklama

Budowali ścieżkę, rozwalili gospodarza płot

21/11/2017 11:00

Nie rozumiem, jak można wejść na czyjąś własność i tak po prostu rozebrać jego ogrodzenie - mówi mieszkaniec Powidzka, któremu firma budująca ścieżkę rowerową zdemontowała płot. Mężczyzna zgłosił sprawę na policję i domaga się naprawienia szkody.


Obecnie trwa budowa ścieżki rowerowej od granicy gminy Prusice przez Dobrosławice, Przedkowice, Powidzko, Kanclerzowice do Żmigrodu. Wykonano już ponad 80 proc. prac. Budowa tego odcinka, to część większego przedsięwzięcia, w którym bierze udział kilka gmin, a także powiaty. Projekt o nazwie Ścieżka Rowerowa Śladami Dawnej Kolejki Wąskotorowej ma być jedną z największych, najdłuższych i najciekawszych przedsięwzięć rowerowych w kraju.


Dla Żmigrodzian nowa ścieżka ma być nie tylko kolejną atrakcją turystyczną, ale przede wszystkim pomóc w bezpiecznym przemieszczaniu się do miasta.


Inwestycja na terenie gminy Żmigród ma powstać do 15 grudnia. Jej koszt to ponad 4,1 mln zł, a wykonawcą prac wyłonionym w przetargu jest wrocławska firma Pro-Tra Bilding Sp. z o.o.



Zniszczyli ogrodzenie bez pytania


Jak się jednak okazuje, dla niektórych mieszkańców inwestycja to spory problem.


Zygmunt Solecki mieszka w Powidzku. Ma ziemię, którą uprawia, podobnie jak wielu mieszkańców miejscowości.


Prace związane z budową ścieżki zaczęły się w sierpniu. Jak tylko budowlańcy weszli na teren prac, od razu mówiłem im, że coś jest nie tak. Jeszcze przed rozpoczęciem prac projektowych nikt się ze mną nie kontaktował, choć inwestycja miała przebiegać tuż przy mojej działce. Było to dziwne - nikt ze mną nie rozmawiał, nic nie uzgadniał, nie dostałem żadnego pisma - mówi pan Zygmunt.



Tuż przed świętem 15 sierpnia, kiedy pana Zygmunta nie było w domu, pracownicy firmy weszli na jego ziemię i powyrywali słupki ogrodzeniowe, zerwali siatkę.Właściciel bardzo się zdenerwował. Próbował wytłumaczyć pracownikom firmy, a także ich szefom, że prowadzą budowę na jego ziemi. - Nie było z nimi żadnej rozmowy. Uważali, że robią wszystko zgodnie z planami. Co więcej, moje ogrodzenie, które zdemontowali wywieźli gdzieś. Nie dali sobie nic powiedzieć. W tej sytuacji nie miałem innego wyjścia, wezwałem policję. W międzyczasie wykonałem zdjęcia, żeby mieć pełną dokumentację - mówi Zygmunt Solecki. Jak dodaje, o całej sprawie poinformował także prokuraturę.


Jak się okazało, podczas prac koparką, jeden z pracowników odkopał kamień graniczny, który potwierdzał, że firma weszła na teren prywatny. Mimo tego, nie uznano racji pana Zygmunta, który o problemie poinformował także pracowników Urzędu Miejskiego w Żmigrodzie.


Prace w mojej okolicy zostały wstrzymane na blisko 2 miesiące. Nagle okazało się, że na miejsce zostali wezwani geodeci, którzy mieli wytyczyć granice. Niestety, mimo że jestem stroną w sprawie nie poinformowano mnie o tym. Uważam, że skoro sprawa dotyczy mojej własności, to powinienem być o tym powiadomiony. Tym bardziej, że nie chodziło o zwykłe prace geodezyjne, a o sprawę sporną. Ponoć przyjechał też projektant ścieżki, który poprawił dokumenty i plany - mówi właściciel działki i dodaje, że podczas pracy geodetów okazało się, że płot w stosunku do granic działki miał cofnięty o pół metra, a w innych miejscach nawet o blisko 2 metry. - Efekty pracy geodetów zobaczyłem dopiero po pewnym czasie, kiedy na ziemi były oznaczenia farbą geodezyjną. Okazało się, że to ja miałem rację, ale nikt mnie nawet o tym oficjalnie nie poinformował. Od nikogo nie usłyszałem słowa przepraszam - mówi mieszkaniec Powidzka.


Właściciel działki mówi, że poniósł spore straty, bo zniszczono mu ogrodzenie, a pracownicy firmy wykonującej inwestycję powyrywali jego drzewa. - Ja szkody oszacowałem na około 10 tys. zł. Teraz domagam się wskazania winnego: inwestora lub wykonawcy, który zwróci mi koszty naprawy płotu. Jeden z urzędników powiedział mi, że jako były samorządowiec blokuję inwestycję, ale tak nie jest. Moja własność została naruszona, tak tego nie zostawię - zapowiada właściciel gruntu.



Nie ma marginesu, zalewa pola


Pan Zygmunt uważa, że inwestycja jest prowadzona tak, że nie zostawiano żadnego marginesu pomiędzy inwestycją a prywatną ziemią.


Tor wąskotorówki, którą ma być poprowadzona ścieżka rowerowa jest bardzo wąski. Ścieżka musi mieć wymagane wymiary, wszystko zgodnie ze sztuką. W tym przypadku tak nie jest. Inwestycja bezpośrednio styka się z prywatnymi gruntami, bez żadnej rezerwy - twierdzi pan Zygmunt. Jak mówi, próbował interweniować u powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, dowiedział się jednak, że ten nie ma kompetencji jeśli chodzi o tego typu inwestycje gminne.


Co więcej, mężczyzna wskazuje na jeszcze jeden problem. Teraz, kiedy jest jesień i dość mocno pada pojawiły się jeszcze inne komplikacje związane z tą inwestycją. Otóż nie tylko on, ale i inni rolnicy mają problem z zalewaniem pól: - Koło mojej działki niemal całkiem zatkano przepust, woda nie odpływa, jest grząsko. Nie mamy jak wjechać na pola, żeby zebrać buraki i kukurydzę.



Wykonawca ma naprawić ogrodzenie


Ireneusz Pyczak, kierownik Referatu Inwestycji i Rozwoju Lokalnego przyznaje, że przyczyną zaistniałej w Powidzku sytuacji jest błąd projektowy. - Projektant opracowując projekt wykorzystał nieaktualne podkłady mapowe. Gmina Żmigród, jako inwestor, interweniowała w tej sprawie. Wykonawca naprawi ogrodzenie, które częściowo zdemontował - mówi kierownik.


Kierownik budowy zapewnia, że projekt inwestycji był po stronie gminy: - Nasze zobowiązanie było wspólne; nasze i gminy, zgodnie z ustaleniami naprawimy ogrodzenie, ale jako wykonawca nie poczuwamy się do winy, ponieważ firma wykonywała prace zgodnie z dokumentacją - powiedział kierownik, ale zaznaczył, że nie jest osobą upoważnioną do udzielania innych informacji. Jak podkreślił, firma działa na projekcie powierzonym, uprawniony geodeta wytyczył punkty, jednak okazało się, że przebieg granicy jest inny niż podał projektant na współrzędnych. Jeśli natomiast chodzi o odległości pomiędzy ścieżką a innymi gruntami, to kierownik zapewnia, że ma być zachowana tak zwana skrajna - 20 cm.


Mimo kilku prób nie udało się nam skontaktować z prezesem firmy wykonującej prace.


Jak powiedział nam Piotr Dwojak z trzebnickiej policji, po zgłoszeniu przez mieszkańca Powidzka sprawy, funkcjonariusze prowadzą czynności, które pozwolą na wskazanie winnego rozebranie ogrodzenia.


A kiedy pan Zygmunt Solecki będzie miał naprawione ogrodzenie? Tego nie wiadomo.


 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Orionzx - niezalogowany 2017-11-26 19:35:26

    Jakie?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Żmigrodzianin - niezalogowany 2017-11-21 18:32:24

    sprawa powinna się znaleźć w sądzie jak inne sprawy związane z gruntami w gminie żmigród

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do