Reklama

Tragedia w parku. Ruszył proces w głośnej sprawie

Po 3 latach intensywnego śledztwa, przed trzebnickim sądem ruszył proces w sprawie tragedii jaka wydarzyła się w parku im. Pary Prezydenckiej M. i L. Kaczyńskich w Trzebnicy. Prokuratura uważa, że winę za zaniedbania i niedopełnienie obowiązków ponosi Szczepan G., naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska z Urzędu Miejskiego w Trzebnicy. 

Błażej przez miesiąc leżał na intensywnej terapii, potem przez 16 tygodni przechodził rehabilitację. Do dzisiaj kontynuuje ją w ośrodkach prywatnych. Rodzice na ten cel wydali już niemal 200 tys. zł. Błażej utrzymuje się z renty, która wynosi obecnie 2400 zł. 

- Syn ma uszkodzony rdzeń kręgowy i to skutkuje inwalidztwem do końca życia. W zasadzie od wysokości mostka już nic nie czuje - opowiadała przed sądem mama Błażeja.

Młody, sprawny, pełen życia chłopak, 5 października 2021 roku przechodził przez park miejski w Trzebnicy im. Pary Prezydenckiej M. i L. Kaczyńskich. Pogoda była słoneczna, ale wiał dość silny wiatr. Błażej szedł główną ścieżką, gdy nagle z rosnącej przy drodze brzozy oderwał się suchy konar, który spadł wprost na niego. 



- Byłam z mężem na ogródku, gdy około 15.00 otrzymałam wiadomość o tym co spotkało syna. Gdy dojechaliśmy na miejsce syn był już zabierany do szpitala. On w tym dniu szedł w stronę przystanku, bo jechał na basen i szedł na szynobus
 - opowiadała i dodała: - W tym dniu było bardzo słonecznie, wiał wiatr, ale nie była to jakaś straszna wichura.

Świadek zeznała, że nie widziała też aby cokolwiek gdzieś się połamało. Po drodze nie widziała też żadnych fragmentów gałęzi. 

Sąd zapytał, czy oskarżony Szczepan G. kontaktował się z rodziną i czy oferował jakąś pomoc, ale mama Błażeja zeznała, że “nie było takiego kontaktu”. 

- Czy burmistrz Marek Długozima dopytywał o stan zdrowia Błażeja? - zadała pytanie sędzia Paulina Krzemińska.

- Tylko w pierwszych dniach, później już nie - odpowiedziała i po chwili dodała, że burmistrz zaproponował, że zorganizuje taką akcję na Biegu Sylwestrowym i dochód zostanie przeznaczony na leczenie Błażeja.

- Bieg był 2 miesiące po wypadku, więc myślę, że burmistrz może czuł taką potrzebę - mówiła: - Błażej nie uzyskał żadnego odszkodowania, bo najpierw czekaliśmy aż sprawa wyjdzie z prokuratury i będzie orzeczenie sądu (w sprawie karnej - przyp. red.).

Świadkami zdarzenia były dwie młode dziewczyny, które w tamtym dniu szły jakieś 5 metrów przed Błażejem. Zeznawali też wiceburmistrz Krystyna Haładaj i burmistrz Marek Długozima. Sąd zadał bardzo konkretne pytania. Co na to odpowiedzieli?[paywall]

- Nagle zerwał się wiatr i usłyszałyśmy trzask, odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy, że chłopak leży pod konarem drzewa, bardzo dużym. Zadzwoniłam na pogotowie - opowiadała Dominika. 

Sąd odczytał zeznania, jakie złożyła zaraz po zdarzeniu, podczas toczącego się śledztwa. Świadek mówiła, że na ławce siedziało dwóch młodych chłopaków, którzy ruszyli z pomocą. Widziała, że Błażej jest zakrwawiony i że majaczył. Odwrócono go do pozycji bocznej, bezpiecznej. Po chwili pojawiło się pogotowie i policja. One zostały odsunięte dalej, a ratownicy zabrali poszkodowanego. 

Na sali sądowej dziewczyna dodała, że w tym dniu było słonecznie, ale był spory wiatr. Mówiła, że to były takie porywy, ale nie było problemów z poruszaniem się.

- Teraz ten park obchodzę naokoło, bo boję się, że coś nie jest zrobione, tak jak powinno być. Jest to park w mieście i to powinno być sprawdzone, ale nie wiem czy jest sprawdzane. Od tego czasu nie korzystam i nie przechodzę przez park - odpowiedziała na pytanie sądu. 

W podobnym tonie zeznawała jej koleżanka Emilia, z tą jednak różnicą, że jej zdaniem, były pewne problemy z poruszaniem się, bo silnie wiało. Mówiła, że Błażej był około 5 metrów za nimi. Nie słyszała też wcześniej żadnych trzasków. Konar po prostu nagle runął, a korę i resztki gałęzi widziała, ale dopiero po upadku drzewa.

Radny sprawdzał dokumenty

Podczas rozprawy zeznawał też radny Krzysztof Śmiertka, który mówił, że w tamtym czasie w magistracie jako opozycja dostrzegli wiele nieprawidłowości. Dodał, że po tym zdarzeniu to “skóra mu ścierpła”, bo to mogło spotkać każdego. To wtedy zaczął pozyskiwać w ramach dostępu do informacji różne dokumenty, bo jako radny zainteresował się sprawą. 

- Moim zdaniem doszło do zaniedbań w zakresie pielęgnacji drzew. Jednym z takich dokumentów było pozwolenie na rewitalizację parku, wydane w marcu 2017 z którego wynikało, że już wówczas w parku należało wyciąć blisko 50 drzew - zeznawał radny i dodał, że gmina w latach 2018 do 2021 nie występowała o zgodę na wycinanie drzew w tym parku. Mówił, że wcześniejsza zgoda była z 2017 roku, a kolejna dopiero z roku 2021. Radny opowiadał też, że z dokumentów, które są w aktach postępowania wynika, że drzewa zagrażały bezpieczeństwu ludzi i jego zdaniem należało je usunąć natychmiast, a nie czekać do 15 października, bo w decyzji napisano, że wtedy kończy się okres lęgowy ptaków. Tymczasem jak mówił świadek, nawet w protokole z oględzin stwierdzono, że nie ma tam żadnych zwierząt pod ochroną. Jego zdaniem, urzędnik powinien wystąpić o odstępstwo, czyli o rygor natychmiastowej wykonalności decyzji, właśnie ze względu na zagrożenie dla ludzi.

Faktycznie, z aktu oskarżenia wynika, że formalnie Gmina Trzebnica decyzję o konieczności wycięcia 19 drzew otrzymała ze starostwa w czerwcu 2021 roku. Oskarżony Szczepan G. nie zlecił jednak prac, bo czekał na upływ okresu lęgowego ptaków. Dlatego bardzo ciekawie zapowiadały się w tym kontekście zeznania wiceburmistrz Krystyny Haładaj oraz burmistrza Marka Długozimy, którzy są zwierzchnikami naczelnika. 

Jak sprawowany jest nadzór?

Pierwsza zeznawała wiceburmistrz Haładaj. Twierdziła, że Szczepan G. to bardzo sumienny pracownik, że kilka razy w roku dokonywał przeglądu drzew i że ona mu ufała i polegała na tym co jej przekazywał. 

Jednak po pytaniach sądu okazało się, że gmina nie posiada żadnych protokołów z przeglądu drzew. Świadek powiedziała, że gmina nie ma obowiązku ich sporządzania. A gdy dopytana o to skąd wie, że drzewa były do wycinki i jak się to odbywało, z rozbrajającą szczerością przyznała, że rozmawiała z naczelnikiem i on jej o tym mówił. Gdy sąd zapytał, jak zatem robiono oględziny, odpowiedziała, że po prostu naczelnik szedł oglądał drzewa i wskazywał, które są do usunięcia i potem przygotowywał wniosek do starostwa. Po chwili przyznała, że ona nie widziała tej brzozy ani innych drzew, bo ona do parku nie chodzi. 

Sąd zapytał czy gmina w jakikolwiek sposób ostrzegała mieszkańców przed zagrożeniem, bo w końcu od maja 2021 wiedziała, że w parku są martwe drzewa, a są tam ciągi komunikacyjne. 

Wiceburmistrz odpowiedziała, że po zdarzeniu zostały ustawione tabliczki ostrzegawcze o starodrzewie. Mówiła, że nie wie, kto zdecydował o ich ustawieniu. Twierdziła też, że nie można było zdecydować o wygrodzeniu miejsca wokół drzew, które groziły zawaleniem, bo trzeba by wyłączyć całe ciągi komunikacyjne. 

Sędzia zapytała: - A jak długo nie ma teraz schodów wejściowych w parku?

- Nie wiem jak długo nie ma - odpowiedziała Krystyna Haładaj. 

- To jak mieszkańcy mają się tam poruszać, skoro nie ma schodów?

- Ja nie wiem, bo ja nie korzystam z tego parku. Wiem, że schody są od Św. Jadwigi - odpowiadała Haładaj. 

Sędzia odpowiedziała krótko: - No właśnie ich nie ma.

Wiceburmistrz próbowała jeszcze mówić, że można wejść do parku przy aptece, ale sędzia podsumowała to jednym zdaniem: - Gratuluję odwagi. 

Oskarżyciel posiłkowy zapytał, czym gmina by się wykazała, gdyby chciał zobaczyć protokół z oględzin drzew? 

- Gmina wykazałaby się wnioskiem o wyrażenie zgody na wycinkę drzew - odpowiedziała wiceburmistrz, ale problem w tym, że wniosek to nie protokół.

Po chwili okazało się też, że wiceburmistrz nie ma wiedzy, że brak pisemnych protokołów z oględzin, to podstawa do tego, że ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania. Twierdziła za to, że naczelnik nie miał podstawy do występowania o odstępstwo i natychmiastową wycinkę drzew, bo wspomniana brzoza była "drzewem zamierającym".

Tymczasem we wniosku gminy o wycinkę napisano, że jest "zamarłe" czyli martwe, a nie, zamierające. Potem wskazywała, że naczelnik być może robił sobie jakieś notatki, ale nie wiedziała czy tak było. A zapytana o to, czy oskarżony Szczepan G. ma odpowiednie uprawnienia np. dendrologiczne i wiedzę, by oceniać i kwalifikować drzewa do wycinki. Twierdziła, że ma takie uprawnienia. Stało to jednak w sprzeczności z tym co zeznał wcześniej Szczepan G., który przed sądem przyznał, że takich uprawnień nie posiada. 

Mecenas wskazał wiceburmistrz, że ostatnia faktura z wycinki drzew pochodziła z lutego 2017, a kolejna to dopiero październik 2021, czyli już po zdarzeniu. Pytał, jak zatem dokonywano przeglądu i dbania o ten starodrzew?

Wiceburmistrz dalej twierdziła, że przeglądy były, bo ona wie to na podstawie rozmowy z naczelnikiem. 

W tym momencie sąd zapytał: - Jak to się stało, że nagle w 2021 roku pojawiła się 19 drzew martwych? 

Dodajmy, że wicestarosta twierdziła, że wcześniej co roku prowadzono przegląd i takich drzew nie stwierdzono.

- Widocznie wtedy nastąpił moment, że można je było zakwalifikować do wycinki - odpowiedziała świadek.

- Czyli w poprzednim przeglądzie się nie kwalifikowały, ale kiedy był poprzedni przegląd? - zapytała sędzia. 

- Nie wiem kiedy był poprzedni, ale były robione na bieżąco - mówiła świadek, ale nie przedstawiła na to żadnego dowodu. Na koniec dodała: 

- Wiedzę o umarłych nagle 19 drzewach w parku posiada naczelnik. Ja nie mam takiej wiedzy. Ja przyjmowałam, do wiadomości, że nie ma potrzeby, żeby wycinać. Nie pamiętam czy po maju 2021 były kierowane inne wnioski o wycinkę.

Przez 4 lata w parku nie prowadzono żadnej wycinki

W podobnym tonie wypowiadał się burmistrz Marek Długozima. Mówił, że jego zdaniem to był nieszczęśliwy wypadek. Twierdził, że gmina sprawuje należyty nadzór nad drzewostanem i jeżeli jest konieczność, to składa wniosek o wycinkę. On również wskazywał, że czekano na koniec okresu lęgowego. Chwalił też naczelnika, twierdząc, że wykonuje swoją pracę w sposób uczciwy i rzetelny i że nie można wiązać tego zdarzenia z jego dotychczasową pracą. Po chwili w swoim stylu próbował przerzucić winę na radnych opozycyjnych i dziennikarzy. Mówił, że jego każde czynności są kontrolowane i że składane są różne zawiadomienia. Ale sąd przerwał mu wypowiedź mówiąc, że nie ma to związku z procesem. 

Po chwili sędzia odczytała jego zeznania. Burmistrz twierdził, podobnie zresztą jak wiceburmistrz, że wszystko było wykonywane należycie, choć z jego zeznań wynikało, że nie było ani protokołów, ani zleceń. Wszystko odbywało się w formie ustnej. Ale najciekawsze było jedno zdanie: “Nikt tutaj, poza tą osobą poszkodowaną, nie popełnił żadnych błędów”

- Jakie błędy popełnił pan Błażej? - zapytała sędzia.

- Może to sformułowanie jest nieścisłe. Nie miałem na myśli bezpośrednio Błażeja, tylko na tamten okres miałem na myśli, że dużo się mówiło, żeby unikać miejsc gdzie może być narażenie podczas wichury, wiatru. Chodziło mi o czynniki niezależne. Chodziło mi o apel, żeby zostać w domu. Przy tych warunkach pogodowych wejście do parku było błędem - wyjaśniał burmistrz. 

W dalszych wyjaśnieniach świadek przekonywał, że w parku cyklicznie robiono pielęgnację drzew i kolejny raz próbował obciążać inne osoby twierdząc, że gdyby dokonano wycinki, to na różnych forach internetowych byłaby zaraz informacja. Sąd ponownie ukrócił te wywody wskazując, aby mówił tylko na temat. 

Brak protokołów, a zlecenia "na gębę"

Po chwili okazało się, że o zabiegach pielęgnacyjnych i przeglądach wie tylko z rozmów. Przyznał, że nie pamięta, kiedy przed 2021 roku były prowadzone prace pielęgnacyjne i nie widział ile w dniu zdarzenia było martwych drzew. 

Sąd ze zdziwieniem pytał, jak to możliwe, że przy tak skrupulatnych i częstych zabiegach pielęgnacyjnych nagle w roku 2021 było nagle 19 martwych drzew?

Marek Długozima mówił, że to zależy od decyzji starosty, ale sąd zapytał czy starostwo kiedykolwiek odmówiło wycinki w parku.

- W parku nie, ale były takie sytuacje - odparł włodarz, jednak nie podał jakie. 

Burmistrz przyznał, że po zdarzeniu podjęto decyzję o postawieniu tabliczek ostrzegawczych mówiących o zagrożeniu. 

- Sens był taki, aby w trakcie burz i wiatru nie korzystać z parku - dodał. 

- A jaki był powód? - pytał sąd.

- Wydaje mi się, że cokolwiek byśmy nie zrobili, po prostu zrobiliśmy to z ostrożności - odpowiedział burmistrz. 

- Dlaczego takiej ostrożności nie było wcześniej? - nie dawała za wygraną sędzia. 

- Bo nie było takiego przypadku wcześniej. Jeżdżąc po różnych miastach nie zaobserwowałem takich tablic w parkach - tłumaczył włodarz i dodał: - Tablice dalej wiszą, ale byłem krytykowany, dlaczego burmistrz zabrania wchodzić do parku.

- Ale jak w parku było 19 martwych drzew, to przecież takie tablice nie wisiały? - pytała dalej sędzia. 

- No trudno mi powiedzieć. Nie było takiej praktyki - przyznał burmistrz. 

Sędzia pytała też, dlaczego nie podjęto decyzji o zabezpieczeniu terenu, skoro drzewo było martwe. Burmistrz, podobnie jak wcześniej Krystyna Haładaj, oświadczył, że wtedy musiałby zostać wyłączony cały ciąg pieszy.

- To jak mam teraz zejść skoro nie ma schodów w parku? - zadała podchwytliwe pytanie sędzia, wskazując na trwające obecnie prace. 

Burmistrz chwilę się zastanowił i powiedział: - No nie wiem, ma pani rację.

W ogniu pytań

Prokurator zapytała, czy burmistrz kiedykolwiek widział dokumentację i czy zażądał dokumentów z przeglądów, które rzekomo były tak skrupulatnie robione w parku. 

- Rozmawialiśmy i pan naczelnik miał wiedzę, jak wygląda stan, bo występował do powiatu. Dokumentów żadnych nie widziałem. To była tylko rozmowa - przyznał Marek Długozima.

- A jak często taki przegląd powinien być przeprowadzany? - zapytała prokurator.

- To się nie da określić częstotliwości, bo to wynika z bieżącego użytkowania. 

- Czy ma pan wiedzę, czy są jakieś odgórne wymogi?

- Nie mam wiedzy w tym zakresie. Nie wiem z jaką częstotliwością powinny być - odpowiedział świadek i dodał: - Wiem że dokonywał przeglądów, jak była potrzeba.

- A jaka była potrzeba? - pytała prokurator.

- Wiem na pewno, że znając pana naczelnika, że robił to przy każdej potrzebie i kilkakrotnie.

- Czy powinien sporządzić jakąś notatkę, protokół?

- Wydaje mi się, że ma wiedzę i doświadczenie, że miał na tym kontrolę - wymijająco odpowiadał włodarz, ale wtedy sędzia wskazała: - Nie takie było pytanie - i ponownie zażądała, aby świadek odpowiadał na pytania. 

- Z reguły to jest tak, że na bieżąco rozmawiamy. Nie wiem czy naczelnik robił z tego notatki, ale mogę powiedzieć, że w ciągu 17 lat, jeżeli zgłaszał, że trzeba dokonać wycinki, to robiliśmy to - oświadczył Marek Długozima. 

Oskarżyciel posiłkowy jeszcze raz nawiązał do kwestii rzekomej winy Błażeja, ale burmistrz odparł tylko, że podtrzymuje swoje wyjaśnienia. Dodał, że po zdarzeniu nie przeprowadził postępowania dyscyplinarnego wobec naczelnika, bo jego zdaniem nie było takiej potrzeby. Przekonywał, że nie jest to jego umyślne zawinienie.

- Tu nikt nie ucieka, od odpowiedzialność moralnej. Jeśli będzie taka potrzeba, to gmina nie będzie uciekała od odpowiedzialności odszkodowawczej. Ja sam 1,5% wpłacałem na Błażeja. Stało się nieszczęście, ale to nie znaczy, że ktoś musi ponieść karę. Kilka takich przypadków przecież w Polsce było - zeznawał burmistrz. 

- Czy konsultował to Pan z wydziałem prawnym? - zapytał prawnik poszkodowanego. 

- Nie pamiętam, czy się konsultowałem z działem prawnym. Ale prawdopodobnie rozmawiałem z panem mecenasem - odparł Długozima. 

Oskarżyciel posiłkowy dopytywał też, czy teraz, po czasie, wie już, że mógł w tym wniosku o wycinkę złożyć wniosek o wydanie rygoru natychmiastowej wykonalności?

- Nie znam tych przepisów - odpowiedział burmistrz.

- Czy była realna możliwość wygrodzenia tego terenu?

- Nie ustalam tego.

- Czy ten przypadek ocenia pan jako szczególny, precedensowy?

- Trudno mówić, są przepisy. Ja mam świadomość co się stało, wiem, że to jest wielki ból. Ale nie zostawiłem tego - odpowiadał świadek. 

- Ale uznał pan, że nie ma potrzeby prowadzić postępowania? - zauważył mecenas.

- Wydaje mi się, że ustne zbadanie, rozmowa, my tak pracujemy. Z tego wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski - bronił się burmistrz. 

- A czy po pana analizie jest jakiś dokument?

- Nie ma takiej potrzeby. Wyciągnęliśmy wnioski, ale nie ma śladu po tej rozmowie. Gmina bierze odpowiedzialność i ja takiego działania oczekuję - odpowiedział Długozima.

- Czy pan zdaje sobie sprawę, że brak pisemnych protokołów w sprawie przeglądów drzew stanowi podstawę do odmowy wzięcia odszkodowania przez ubezpieczyciela? - pytał mecenas. 

- Jeżeli gmina przyzna, że takie zdarzenie miało miejsce, to wtedy ubezpieczyciel nie będzie kwestionował wypłaty odszkodowania. To ja wielokrotnie mówiłem do cioci Błażeja, że jesteśmy otwarci i czekamy na działanie. Może pan pełnomocnik popełnił jakiś błąd, że nie pomógł tej rodzinie. Myślę, że jako gmina moglibyśmy już wypłacać jakąś rentę - odpowiedział burmistrz. 

- Czy to co pan powiedział, to pan z kimś konsultował?

- Jeżeli ktoś złamie nogę, czy uszkodzi samochód, to my wypłacamy odszkodowania - zapewniał włodarz, ale nie odpowiedział wprost na pytanie. 

- Czy na dzień dzisiejszy procedura przeglądu drzew w jakikolwiek sposób uległa zmianie? Czy są protokoły?

- Nie wiem czy procedura jakaś została wprowadzona. Trudno żebym mógł kontrolować wszystkie działania, to jest nierealne - przyznał Marek Długozima. 

Czy ma pan wiedzę, czy naczelnik ma uprawnienia do wykonywania opinii w sprawie dendrologii drzew?

- Nie wierzę w to, że w jakiejkolwiek gminie są zatrudnione osoby, które mają wykształcenie w zakresie dendrologii - wskazał świadek. 

- A czy park zawiera pomniki przyrody?

- Tak, chyba jest pomnik przyrody.

- Czy w takim przypadku jest wymagana opinia dendrologa?

- Tak - przyznał burmistrz.

Ile zostało wykonywanych opinii dendrologicznych w tym parku?

- Nie pamiętam czy była wykonana opinia dendrologiczna - odpowiedział włodarz.

To bardzo ciekawe, zwłaszcza że podczas zeznań oskarżony Szczepan G. przyznał, że w parku wycięto pomnik przyrody, który stał przed sądem, po tym jak drzewo rozpadło się z hukiem na części.

Na tym sąd zakończył pierwszą część procesu. Nie udało się przesłuchać wszystkich świadków. Kolejną rozprawę wyznaczono na 31 marca. W trakcie rozprawy na pytania odpowiadał też naczelnik Szczepan G. Co mówił i jak się tłumaczył, opiszemy wkrótce.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 16/01/2025 18:30
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Sylwia - niezalogowany 2025-01-16 18:35:28

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Do Sylwii - niezalogowany 2025-01-20 08:51:20

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    nas - niezalogowany 2025-01-16 18:43:34

    I to jest temat do piętnowania. Zaniedbania urzędnicze, nadmierne oszczędności (rzekome) - tu powinno być surowo i publicznie dla Długozimy wpierd...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Maszruuu - niezalogowany 2025-01-16 22:38:38

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Stefek albo Wandzia - niezalogowany 2025-01-17 20:04:37

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Zła władza. - niezalogowany 2025-01-18 12:04:40

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Eeee - niezalogowany 2025-01-20 20:39:33

    sługosz, zaprosiłeś już do Trzebnicy rafauuua tęczowego dupiarza vel czajko-wskiego, żeby wygłosił swoje bon-żurowe mądrości???!!!

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Strefa ZERO - niezalogowany 2025-01-18 12:55:58

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • zjobie - niezalogowany 2025-01-20 20:07:47

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Rozliczenia. - niezalogowany 2025-01-18 14:58:52

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Przyjdzie czas na was - niezalogowany 2025-01-20 20:09:36

    Poczekamy, aż was bandyci herbu 8gwiazdek vel 13 grudnia zaczną rozliczać!!! POlecam już szukać jakiegoś kraju daleko, który ma umowę o ekstradycji, bo niedługo będzie marnie i karnie!!!

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Tomek - niezalogowany 2025-01-21 11:54:13

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Rafauu? - niezalogowany 2025-01-21 21:10:15

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Wyborcy. - niezalogowany 2025-01-25 12:21:02

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do