Reklama

Co się dzieje na budowie szkół? I co będzie dalej?

05/05/2013 19:37

Straż Miejska pilnuje budowy


Od zeszłego wtorku na placu budowy widoczni są strażnicy miejscy. Według naszych informacji, trzebnicka Straż Miejska ma za zadanie nie wpuszczanie firm, które pracowały na budowie i tym samym uniemożliwia robotnikom odzyskanie narzędzi, którymi wykonywano przydzielone im prace. We wtorek doszło do spięć pomiędzy pracownikami firmy, a urzędnikami, dlatego właśnie, na miejsce na polecenie burmistrza miała zostać wezwana Straż Miejska. Od incydentu funkcjonariusze przebywają "w okolicy"  praktycznie cały czas. Krzysztof Zasieczny, komendant trzebnickiej SM zapytany o to, co jego podwładni robią na budowie odpowiedział, że wypełniają swoje zwykłe obowiązki - patrolują teren. Kiedy zapytaliśmy, co takiego dzieje się na budowie, że strażnicy są tam praktycznie cały czas odpowiedział, że przy ul. 3. Maja prowadzona jest gminna inwestycja i w związku z tym, funkcjonariusze zabezpieczają ją. Na czyje zlecenie? - Naszego zwierzchnika, burmistrza, bo to burmistrz zleca nam zadania - usłyszeliśmy.

Kilkakrotnie w poprzednim tygodniu odwiedzaliśmy budowę. Za każdym razem w okolicy głównego wejścia stał przynajmniej jeden strażnik.

Do niedawana prywatna firma ochroniarska, którą zatrudnił główny wykonawca, strzegła i zabezpieczała budowę. Nadal na płocie okalającym plac robót widniej numer kontaktowy do firmy. Zadzwoniliśmy. Telefon odebrał mężczyzna, który powiedział, że jest właścicielem firmy. Zapytaliśmy, czy na budowie dochodziło do kradzieży, czy były jakieś incydenty, dlaczego pojawili się tam strażnicy i czy firma nadal ochrania teren: - Pani pytania są niegrzeczne, niestosowne i nie na miejscu. Życzę miłego dnia. Do widzenia. - zakończył dyskusję nasz rozmówca.

Burmistrz zapowiada nowy przetarg


Po tym jak inwestor wypowiedział umowę głównemu wykonawcy, burmistrz Marek Długozima zapowiedział, że w najbliższym czasie zostanie przeprowadzona inwentaryzacja wykonanych robót, a po niej zostanie rozpisany przetarg na dokończenie inwestycji. Takie procedury są jednak czasochłonne. W sytuacji uruchomienia procedur przetargowych, nowy wykonawca może mieć tylko 1-1,5 miesiąca na zakończenie prac budowlanych. Gdyby okazało się, że prace się przeciągną, mogłoby się okazać, że uczniowie jednak nie zasiądą we wrześniu w murach nowej szkoły.

Lidia Piotrowska, wicedyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 mówi, że szkoła przygotowuje się do przeprowadzki we wrześniu. - Nic nie wskazuje na to, żeby miały być jakieś opóźnienia z terminami, nic nam o tym nie wiadomo. Grażyna Kantecka, dyrektorka szkoły jest w stałym, dobrym kontakcie z panem burmistrzem i wiem, że żadne opóźnienia nie są przewidywane - zapewniła.

O to, czy faktycznie istnieje techniczna możliwość zakończenia prac na budowie do rozpoczęcia roku szkolnego, chcieliśmy zapytać osobę, która powinna mieć najszerszą wiedzę na jej temat - czyli kierownika budowy. Na tablicy informacyjnej, jako kierownik budowy widnieje Stanisław Kornicki. Kiedy zadzwoniliśmy do niego, powiedział nam, że od końca marca nie pełni już tej funkcji i że w związku z tym, nie będzie się wypowiadał na tematy związane z tą inwestycją.

Według informacji, jakie uzyskaliśmy w Starostwie Powiatowym w Trzebnicy, na prowadzenie inwestycji przy ul. 3. Maja wydano jedno pozwolenie na budowę, ale dwuetapowe.

Maciej Rataj, powiatowy inspektor budowlany zastrzega, że nie zna pełnej dokumentacji budowy, ale istnieje możliwość, mimo iż zostało wydane jedno pozwolenie, na zakończenie prac w jednym budynku, oddanie go do użytku, a potem zakończenia prac w drugim budynku. Muszą jednak zostać spełnione pewne warunki: - Jeżeli pozwolenie na budowę obejmuje cały kompleks, a ktoś wewnętrznie podzielił, że najpierw zakończy prace w jednym budynku, a potem w drugim, to nie ma to większego znaczenia. Można wydać pozwolenie na użytkowanie jednego z budynków, jeżeli pierwsza z oddanych części nie jest uzależniona od drugiej, a prace w drugiej części nie zagrażają bezpieczeństwu w pierwszej. Nie analizowałem tej budowy pod kątem terminu ukończenia. Jeśli budowa jest prowadzona zgodnie z pozwoleniem, to może trwać rok, dwa, a nawet 5. Jeśli zaś chodzi o aktualizowanie informacji na tablicy, między innymi dotyczącej kierownika budowy, to niedokonywanie zmian na tablicy jest uchybieniem - potwierdza inspektor powiatowy.

Również radnych, a także trzebnickiego posła poprosiliśmy o komentarz do zaistniałej na budowie sytuacji:

Jan Darowski:

W czwartek złożyliśmy na ręce Krysty Haładaj, przewodniczącej komisji oświatowej, wniosek o zwołanie komisji, pod którym podpisał się cały klub Ponad Podziałami, a poparli go również radni Zenon Janiak i Karol Idzik. Podczas komisji chcielibyśmy poznać szczegóły dotyczące obecnego stanu prac na budowie, terminów, a także dalszych planów burmistrza.

Jan Zielonka:

W najbliższym czasie zostanie zwołane posiedzenie klubu radnych z mojego ugrupowania. Myślę, że przedyskutujemy również kwestie związane z budową szkoły podstawowej i muzycznej.

Marek Łapiński:

Nowy budynek dla trzebnickiej szkoły podstawowej, tak zwanej "dwójki" jest bardzo potrzebny. Nikt tego publicznie nie kwestionuje. Wynika to z resztą ze strategii rozwoju oświaty, jaka została w 2000 roku przyjęta przez naszą gminę. Dokument ten, który opracowałem, jako szef komisji oświaty, razem z obecnym wiceburmistrzem Jerzym Trelą, zakładał budowę nowego budynku. W 2006 roku przyjęliśmy program, który ze względów finansowych i lokalizacyjnych, jako nową siedzibę "dwójki" wskazał budynki byłej szkoły nr 4 przy Sanatorium. By tak się stało starosta musiał najpierw wybudować nowy obiekt szpitala rehabilitacyjnego i wyrazić zgodę na przekazanie dawnego marszałkowskiego sanatorium gminie Trzebnica. Radni, zarówno powiatu, jak i sejmiku wojewódzkiego, wyrazili na to zgodę. Warto, więc pamiętać, że budynki po byłym sanatorium zostały przejęte przez gminę tylko dzięki zaangażowaniu i pomocy Urzędu Marszałkowskiego i Starostwa Powiatowego w Trzebnicy.

Wstyd, więc, że dziś, w naszym mieście, pracownica gminy, nawołuje do pokazania "gestu Kozakiewicza" mieszkańcom "małej wiary", którzy ośmielają się sugerować, że remont szkoły, na którym wszystkim mieszańcom Trzebnicy zależy, należało zaplanować inaczej.

Osobiście szkoda mi burmistrza Marka Długozimy, któremu, co nie jest tajemnicą w 2006 roku, osobiście zaproponowałem kandydowanie na ten zaszczytny urząd z list PO, że dziś nie potrafi korzystać z doradztwa i wsparcia ludzi, którzy dobrze życząc Trzebnicy, mają odwagę prezentować odmienny pogląd niż on sam. Sukces Trzebnicy ostatnich lat, z którego jesteśmy dumni, wynikał ze zgodnej współpracy starosty, burmistrza i mojej osoby, jako marszałka województwa. Był to sukces ludzi PO, jak i środowiska burmistrza, które wspólnie z nami kandydowało z list Platformy i realizowało pozytywne zmiany. Dziś, gdy burmistrz zerwał tę współpracę, widać, że pojawia się coraz więcej problemów w gminie.

Błędną decyzją było nie podzielenie inwestycji remontu budynków posanatoryjnych na dwa etapy: najpierw remont nowej siedziby SP nr 2 i budowa hali sportowej, a w drugim etapie remont budynku dla ewentualnej szkoły muzycznej. Efekt? Zagrożenie nie wywiązania się z obietnic wobec rodziców, którzy od kilku lat czekają na obiecaną przeprowadzkę. Utworzenie szkoły muzycznej najpierw powinno być uzgodnione w ministerstwie kultury, a dopiero później rozpoczynany remont. Zgody Ministerstwa Kultury na utworzenie szkoły muzycznej I i II stopnia w Trzebnicy przecież nie ma do dziś.  Pewnie tylko ze względu na interes polityczny grupy burmistrza nikt nawet nie chce prosić mnie, jako posła pracującego także w Warszawie o pomoc w konsultacjach z ministrem Zdrojewskim. I nawet gdyby udało się otworzyć "dwójkę" we wrześniu, to straszący dziś swym stanem, zlokalizowany tuż obok główny budynek posanatoryjny, przyszła siedziba szkoły muzycznej, nie będzie bezpiecznym sąsiedztwem dla szkoły podstawowej. Osobiście jest mi bardzo przykro, że remont szkoły, na którym bardzo mi zależało i jako marszałek województwa wiele zrobiłem by pomóc burmistrzowi w realizacji tego projektu, dzisiaj stoi pod wielkim znakiem zapytania. Na podziękowania za swe zaangażowanie w ten projekt nie liczę, bo przyzwyczaiłem się, że poseł ziemi trzebnickiej jest pomijany i marginalizowany przez burmistrza, przewodniczącego rady i urzędników trzebnickich z powodów politycznych.Ostatnio nawet wydawana przez gminę gazeta propagandowa, posunęła się do tego, że w relacji ze spotkania z Marszałkiem Jurkowlańcem w Trzebnicy, wycięła posła ziemi trzebnickiej ze zdjęć, pomijając moje wypowiedzi o strategii rozwoju naszej ziemi, a część z moich uwag przypisała włodarzowi Trzebnicy, panu Długozimie. Nic dodać nic ująć. W tej atmosferze nie dziwię się, że nie wszyscy urzędnicy wytrzymują presję i są zmuszeni wykonywać nie zawsze przemyślane polecenia. Szkoda, że cierpi na tym Trzebnica i jej finanse i opinia o naszym mieście. Pragnę jednak zapewnić, że nawet najbardziej propagandowe, nieprawdziwe i wykrzywione tezy kolportowane przez gminną propagandę nie zmieniają mojej opinii, że jest jeszcze czas, by zamiast pokazywania mieszkańcom mającym coraz bardziej krytyczną ocenę stylu zarządzania gminą "gestu Kozakiewicza", co sugeruje burmistrzowi pracownica gminy, wrócić do rzetelnej, wielonurtowej rozmowy o przyszłości miasta i gminy oraz o przyszłych projektach realizowanych w naszej Małej Ojczyźnie. Najlepszym dowodem, że istnieje taka pilna potrzeba jest fakt, że Trzebnica nie zgłosiła żadnej propozycji  do internetowego Systemu Ewidencji Inicjatyw Projektowych (SEIP), który będzie ważny przy tworzeniu przez Urząd Marszałkowski nowego dolnośląskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020. a przecież nie było chyba tajemnicą dla trzebnickich włodarzy, że samorządowcy mogli zgłaszać swoje pomysły na to, co chcieliby zmienić w swojej gminie z wykorzystaniem funduszy europejskich w najbliższych latach.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do