O zadziwiającym milczeniu wokół remontu budynków przy ul. 3. Maja pisaliśmy już tydzień temu. Przypomnijmy, że wtedy Zbigniew Zarzeczny zapewniał nas, że na budowie wszystko jest w najlepszym porządku, że nikt z budowy nie zszedł ("bo musiałby złożyć jakiś dokument"), a prace na pewno zostaną wykonane w terminie.
Długie milczenie
O tym, że na budowie dochodzi do różnych problemów słyszeliśmy od dawna. Kilka tygodni temu uzyskaliśmy informację, że jeden z podwykonawców zszedł z placu budowy, a opóźnienia widać gołym okiem. Od kilku dni na budowie, zamiast robotników widujemy... strażników miejskich. Nawet w sytuacji ewidentnych problemów, urzędnicy nie chcą udzielać wyjaśnień. Burmistrz i jego zastępcy nie znaleźli chwili, aby z nami porozmawiać, również sekretarz Trzebnicy był dla nas niedostępny. O tym, co dokładnie stało się, i co teraz dzieje się na budowie nie chcą również rozmawiać ani główny wykonawca robót, ani też podwykonawcy. Wszyscy, mimo, że sprawa dotyczy gigantycznych, publicznych pieniędzy, nabierają wody w usta. Jednak do naszej redakcji co chwilę docierają różne niepokojące informacje.
Wina leży po stronie wykonawcy
Unikający bezpośredniej rozmowy z naszymi dziennikarzami burmistrz Marek Długozima, wypowiada się za to szeroko o inwestycji w gminnej gazetce. Potwierdza, że gmina wypowiedziała umowę głównemu wykonawcy. Jako powód podaje fakt, że Interm nie gwarantuje ukończenia inwestycji w terminie. - Tempo prac dotychczasowego wykonawcy tej inwestycji nie gwarantowało sprawnego i terminowego ich zakończenia. Od czasu gdy podwykonawca najważniejszych prac budowlanych na skutek nieporozumień z generalnym wykonawcą zszedł z placu budowy, do dnia dzisiejszego prace budowlane nie są prowadzone - twierdzi Długozima. Dalej burmistrz wskazuje, że wybór najtańszej oferty złożonej w przetargu nie jest zawsze najkorzystniejszy. Całą winą, za opóźnienia podczas prac obarcza wykonawców. Co burmistrz zamierza zrobić w takiej sytuacji?
- Pierwszym krokiemjest zabezpieczenie terenu budowy oraz powołanie komisji, która przeprowadzi inwentaryzację dotychczasowych prac. (...) Kolejnym istotnym zadaniem będzie ogłoszenie przetargu na wykonanie pozostałych prac budowlanych. W drodze postępowania przetargowego wyłoniony zostanie nowy wykonawca, który zostanie zobowiązany zapisami umowy do zakończenia budowy nowej siedziby Szkoły Podstawowej nr 2 w terminie, który umożliwi rozpoczęcie nowego roku szkolnego w nowym budynku 2 września 2013 roku. Chciałbym uspokoić uczniów szkoły, ich rodziców oraz dyrekcję i grono pedagogiczne. Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że rozpoczęcie nowego roku szkolnego jest niezagrożone. (...) Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że sytuacja ta nie jest zawiniona przez zamawiającego - gminę Trzebnica, a przez wykonawcęinwestycji, który przede wszystkim nie gwarantował wykonania umówionych prac w zaplanowanym terminie - tłumaczy Marek Długozimna.
Już pierwsze stwierdzenie burmistrza oraz późniejsza deklaracja, że budowa zakończy się w terminie budzi wiele pytań i wątpliwości. Mamy już prawie początek maja, przed burmistrzem inwentaryzacja budowy, wyznaczenie nowego zakresu zadań do specyfikacji przetargowej, ogłoszenie przetargu, ewentualne odwołania firm składających oferty - to wszystko potrwa minimum 2-3 miesiące. I robi się koniec lipca. Wykonawca, który zobowiązałby się do zakończenia prac w niespełna miesiąc, musiałby być chyba jakimś kamikadze.
Dokument przeczy słowom burmistrz
My tymczasem dotarliśmy do dokumentu, który w całej rozciągłości przeczy temu, co mówi Marek Długozima. Otóż główny wykonawca już dawno wskazywał na liczne problemy i uchybienia leżące, jak twierdzi "po stronie gminy", które spowolniały budowę. Dokładnie 4 marca, do Urzędu Miejskiego w Trzebnicy wpłynęło pismo od Kazimierza Stanisławczyka, wiceprezesa Intermu Sp. z o.o. Autor pisma wskazuje, że pierwsze "wątpliwości" dotyczące prac skierował do burmistrza już 10 stycznia 2013 roku, ale pozostały one bez żadnej odpowiedzi, co świadczy o tym, że gmina nie współdziała w sposób należyty w wykonaniu zobowiązań. Dalej wiceprezes zauważa, że zamawiający, czyli gmina, świadomie i w sposób zamierzony unika kontaktu ze swoim kontrahentem. "Szczególnie uwidacznia się to w braku zainteresowania gminy w naprawie wadliwej dokumentacji projektowej", która została wykonana na zlecenie gminy. Im bardziej wczytujemy się w dokument, tym więcej zaniedbań ze strony gminy wylicza przedstawiciel wykonawcy, który zarzuca jej , iż ogłosiła przetarg na prace, mając świadomość, że dokumentacja projektowa jest wykonana wadliwie. Według słów Stanisławczyka, urzędnicy mieli świadomość, że trzeba będzie wykonywać prace związane z fundamentami w pierwszej kolejności, i że opóźni to inne prace. Co więcej, wiceprezes miał osobiście poinformować burmistrza, że 18 września 2012 r. wstrzymane zostają prace, ponieważ nie było projektów dotyczących wzmocnienia posadowienia budynku, a także braku projektu stężeń ścian przyszłej szkoły muzycznej. Jak zaznacza, jakiekolwiek prace w tym budynku mogłyby spowodować katastrofę budowlaną.
Kolejnym dowodem na "złamanie zasad obowiązującym strony" jest fakt, że dopiero ponad miesiąc od rozpoczęcia budowy, gmina przekazała wykonawcy dokumentację projektową opisaną jako "Nadzór Przyrodniczy", która zakazywała jakichkolwiek prac budowlanych prowadzących do zniszczenia gniazd ptaków zlokalizowanych na remontowanych budynkach, a także "wykonywania głośnych prac". Stanisławczyk zastanawia się zatem, jak ma prowadzić budowę bez hałasowania.
Wiceprezes wskazuje również, że dopiero 17 września 2012 roku otrzymał audyt budynku, który zmieniał grubość dociepleń, a kilka dni później udostępniono mu zmieniony projekt schodów zewnętrznych do planowanej szkoły muzycznej. Stanisławczyk podkreśla w piśmie, że wykonawca nie ponosi odpowiedzialności za wady dokumentacji projektowej, a zamawiający, ma obowiązek wyegzekwowania od projektanta usunięcia wad i luk projektu tak, aby można było kontynuować budowę. Wiceprezes podaje konkretne daty, kiedy wstrzymywano prace: związane ze wzmocnieniem podłoża - prace wstrzymano 18 września 2012 r.; we wrześniu i październiku przedstawiano kolejne wersje projektu konstrukcyjnego wzmocnienia podłoża; dopiero w listopadzie 2012 r. rozstrzygnięto przetarg na "wzmocnienie posadowienia budynku", które zdaniem przedstawicieli Intermu ogłoszono z naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych; 10 grudnia wyłoniona w przetargu firma Geokomp rozpoczęła prace i dopiero 22 stycznia 2013 r. je zakończono. Wiceprezes wskazuje, że aż na 4 miesiące prace jego firmy zostały wstrzymane, przez dodatkowe zadania przy fundamentach.
Kazimierz Stanisławczyk wskazuje również, że opóźnienia w pracach firmy wynikały również ze "wzmacniania budynku B (planowanej szkoły muzycznej)": 16 sierpnia 2012 r. dokonano wpisu do dziennika budowy o pękających ścianach; miesiąc później wstrzymano prace w tym budynku; 25 listopada zakończono montowanie ściągów ścian. W dzienniku budowy inspektor nadzoru wpisał 5 grudnia, że prace wykonano, ale nie odebrano. Taki bieg rzeczy spowodował 3 miesięczną przerwę w pracach na budynku szkoły muzycznej, niezawinioną przez wykonawcę.
Wiceprezes zaznacza również, że aby "osiągnąć efekt końcowy", firma musiała wykonać prace dodatkowe, i złożył 38 kosztorysów robót dodatkowych z prośbą o weryfikację, z czego tylko 19 zostało zweryfikowanych. Zaniepokojony wykonawca, 11 lutego tego roku, złożył w UM trzy pisma, o braku wymaganych, a uzgodnionych z naczelnikiem wydziału techniczno-inwestycyjnego, zleceń wykonania prac objętych zweryfikowanymi kosztorysami, które do dnia złożenia cytowanego pisma (4 marca 2012 r.) pozostawały bez odpowiedzi. W związku z tym, że powstały rozbieżności między tym, co strony uznały za roboty konieczne, a co za niekonieczne dla osiągnięcia efektu końcowego, 4 lutego wykonawca złożył wniosek o akceptację podziału robót, a następnie pismo ponaglające.
Kazimierz Stanisławczyk wylicza również "niezałatwione sprawy formalne". Według jego słów, 23 listopada przekazano do UM aneks umowy, ale pozostał on bez odpowiedzi. Taki sam los miał spotkać "protokoły Rady Budowy" przesłane mailem do burmistrza, w których wykonawca zawarł swoje "obawy". Odpowiedzi nie doczekał się również harmonogram zakończenia robót, który wykonawca miał złożyć na ręce Zbigniewa Zarzecznego. 18 lutego wiceprezes miał złożyć kolejny aneks do umowy, który również pozostał bez odpowiedzi, za to do Intermu skierowano pismo, w którym wezwano firmę by w ciągu 7 dni od otrzymania tego pisma, złożyła aneks terminowy, na wykonanie przedmiotowej umowy. Dodano, że w przypadku niedotrzymania zakreślonego terminu, wszystkie okoliczności, które dotychczas zaistniały na budowie nie wpływają na termin jej zakończenia, a termin ustalony w umowie (...) z dnia 26 lipca 2012 r. jest wiążący.
W takiej sytuacji Stanisławczyk złożył sprostowanie, wnosząc o akceptację postanowień aneksu, ale... nie doczekał się odpowiedzi. Wiceprezes Intermu twierdzi, że otrzymał za to 19 lutego br, pismo od burmistrza, w którym włodarz wezwał wykonawcę "do zwiększenia mocy przerobowej" na budowie. Dalej zaznacza, że bierze pod uwagę możliwość złożenia wniosku o odstąpienie od umowy, ponieważ zamawiający, czyli gmina, unika kontaktów i nie współdziała z wykonawcą. Co więcej, zaznacza, że 60 proc. zakładanych prac zostało już wykonanych. Zauważa również, że zamawiający nie dokonuje odbiorów wykonanych robót, co może uniemożliwić w konsekwencji wystawienie faktur VAT, co, jak zaznacza, miało już wcześniej miejsce w grudniu zeszłego roku.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie