- Co ma Pan na myśli pisząc na swoje stronie internetowej o "braku umiejętności w działaniu samorządu gminy"?
- Zdanie to jest zawarte w liście otwartym, który pisałem gdy startowałem na radnego. Zdecydowałem, że chcę zostać radnym, bo nie widziałem żadnych zmian w Żmigrodzie. Brakowało m.in. nowych miejsc pracy i zmian w infrastrukturze drogowej. Po prostu nie zauważyłem żadnej akcji, przynajmniej na tym terenie, na którym mieszkam. Pisząc ten list, kierowałem się tym, co widzę w swojej okolicy. Przez trzydzieści lat nic tam nie było robione, a wszelkie starania mieszkańców spełzały na niczym. Postanowiłem więc coś zmienić.
- I dlatego zdecydował się Pan zostać radnym w Żmigrodzie.
- Tak. Chciałem zrobić coś dobrego dla swojej okolicy i gminy.
- Czy klub "porozumienie żmigrodzkie" to opozycja? Wszędzie się tak o Was pisze.
- Łatwo jest nazwać kogoś opozycją, trudniej - rozsądkiem. Opozycje kojarzy się najczęściej jako ludzi, którzy są całkowicie na nie, bez względu na argumenty. Nasz klub pozytywnie ocenia znaczną cześć propozycji płynących z urzędu. Jednakże są sytuacje kiedy mamy odrębne zdanie i nie zgadzamy się z proponowanymi rozwiązaniami - zwłaszcza w sprawach budżetowych.
- "Porozumienie..." i kilku innych radych jest bardzo aktywne na sesjach rady, ale to jest i tak zaledwie kilka osób. Reszta żmigrodzkich radnych często bez słowa komentarza głosuje "za" lub "przeciw" danej uchwale jak jeden mąż... czy nie jest to oznaką pewnej bierności?
- Trudno mi powiedzieć. Gdy dochodzi do dyskusji na sesji i mam coś na ten temat do powiedzenia, robię to. Zapewne pozostali radni spotykają się wcześniej i ustalają coś między sobą. Trudno jest mi powiedzieć, jakie mają zdanie inni radni. Każdy z naszej trójki członków klubu ma swoje zdanie i może zagłosować tak jak chce. Nie wiem, jakie są ustalenia wewnętrzne drugiego klubu, ale chętnie posłuchałbym o tym na sesji, podyskutował. Byłoby mi łatwiej zrozumieć, dlaczego kiedy dwóch radnych apeluje o głosowanie za lub przeciw danej uchwale, reszta zgodnie bez żadnego słowa komentarza głosuje według wcześniejszych ustaleń. Nie znam argumentów drugiej strony, a chciałbym je usłyszeć. Może wtedy zmieniłbym zdanie w sprawie niektórych projektów uchwał. Kiedy rozmawiamy prywatnie, radni otwarcie wyrażają swoje opinie na dany temat. Może takie jest działanie klubu.
- Łatwo jest Panu jako radnemu wywalczyć coś dla swojego okręgu?
- Kiedy zostałem radnym, byłem traktowany raczej niepoważnie. Przykładem tego jest sytuacja, kiedy na początku nowej kadencji podnoszono stawki za wodę, czemu bardzo stanowczo się sprzeciwiałem. Nie mogłem zrozumieć dlaczego woda ma zdrożeć skoro nie przeprowadza się żadnych inwestycji w modernizację wodociągów. Na wszelki sposób próbowano mi udowodnić, że jestem w błędzie. No ale proszę, minęły dwa lata i mamy inwestycję. Nikt mi nie powiedział, że miałem rację mówiąc o potrzebie remontu wodociągów, ale w środku czuję się zwycięzcą. Działając samemu trudno jest zrealizować założone cele, w klubie radnych jest łatwiej. Staram się w różny sposób zaangażować mieszkańców swojego okręgu i to pomaga.
- Co Pan myśli o wieloletniej prognozie budżetu, sposobie, w jaki jest projektowany?
- Zauważyłem, że radni mają znikomy wpływ na kształt budżetu. Otrzymują gotowy projekt wykreowany przez burmistrza i panią skarbnik, następnie jedynie głosują nad projektem. Natomiast jeśli chodzi o prognozy wieloletnie to uważam, że nie mają one większego sensu. Przewidują na wiele lat do przodu jakie będą przychody, ile pieniędzy będziemy wydawać, co spłacać itp. Nie zgadzam się z tą prognozą, uważam jest to sprawa hipotetyczna.
- Z pana wcześniejszych wypowiedzi można wywnioskować, że większość pieniędzy z budżetu idzie na modernizację obszarów wiejskich, bo dużo radnych mieszka na wsiach.
- W pewnym sensie tak. Wszystkie inwestycje, które realizowane w gminie są kreowane przez burmistrza. Jesteśmy gminą wiejsko - miejską, więc duża część tych inwestycji jest realizowana na terenach wiejskich. To radni wiejscy mają przewagę w radzie, a jest demokracja, zatem większością głosów są wstanie przegłosować każdą uchwałę. Tak to funkcjonuje.
- A co z budżetem gminy na ten rok?
- Budżet na ten rok jest konsekwencją działań w poprzednich latach. Robimy jedną dużą inwestycję (basen), będzie ona zrealizowana w roku wyborczym. Kiedy na terenie naszej gminy odbyły się wybory uzupełniające (burmistrz Zdzisław Średniawski zajął wtedy stanowisko wojewody - przyp. red.), odbyła się debata. Wszyscy mówili o potrzebie budowy nowej szkoły dla Żmigrodu. W kolejnych wyborach każdy kandydat na burmistrza również jak priorytet stawiał budowę szkoły. Minęło pięć lat i teraz mówi się tylko o planach powstania szkoły w Borzęcinie, chociaż ja jestem za tym, żeby szkoła była w Żmigrodzie. W budżecie nie ma kilkunastu milionów na budowę, więc tej szkoły przez najbliższe lata jej nie będzie. Basen jest teraz realizowany, ale to jest inwestycja, która blokuje nam wszystkie inne możliwości. Dochodzi nam do tego zrealizowanie budowy kilku dróg, dokończenie modernizacji sieci wodociągowej i teletechnicznej. Założenie w budżecie kilkunastotysięcznego deficytu jest bardzo optymistyczne i to jest przedmiotem mojej największej obawy. Ubiegłoroczna prognoza finansowa zakładała deficyt w wysokości pół miliona, a skończyło się na ponad pięciu i pół miliona. Pozostaje także kwestia Zespołu Placówek Kultury, który dostaje do realizacji coraz więcej zadań, a pieniądze są te same. Jestem przekonany, że będzie potrzebne większe dofinansowanie do jego działalność . Deficyt powstaje wtedy, kiedy sztucznie zawyżamy sobie dochody. Gminie pozostało mało mienia do sprzedaży, nie będzie więc mogła zarobić w ten sposób. Jeśli gmina się nie rozwija, nie zarobi. Od wielu lat budżet jest zrobiony pod hasło "igrzysk i chleba". Dużo robi się inwestycji spektakularnych i reprezentacyjnych. Gmina odnowiła zespół pałacowo-parkowy, buduje się świetlice, mamy nowy OSiR - to są bardzo słuszne i dobre inwestycje, ale niestety nie przynoszące zysków. Korzystamy z wielu dotacji unijnych, ale trzeba pamiętać, że do każdego pozyskanego miliona złotych należy dołożyć drugi ze środków własnych. Warto wspomnieć, że Żmigród i okolice są bardzo atrakcyjny pod względem walorów turystycznych, ale nie ma bazy noclegowej, restauracji czy pola namiotowego. Dlatego nikt nie zatrzyma się tu na dłużej, więc nie ma dodatkowych dochodów. Co do samego budżetu, dług na jednego mieszkańca wynosi ponad 1800 zł, czyli w sumie ponad 27 milionów, natomiast wskaźnik zadłużenia względem dochodów wynosi prawie 58% (dopuszczalne maksimum 60%). To jest dużo i daje nam bardzo małe pole manewru w przyszłości. Nie ten, a następny budżet pokaże, że z pewnych inwestycji należało zrezygnować. Ja rozumiem, że każde wioska chce mieć swoją świetlicę, że parkowi potrzebna była rewitalizacja, ale trzeba było się zastanowić nad tym, czy nie rozłożyć tego na dłuższy okres czasu.
- W takim razie jakie zmiany byłyby według Pana potrzebne w inwestycjach, w finansach?
- Trzeba budować gminę dla ludzi wykorzystując walory turystyczne. Ścieżka rowerowa byłaby bardzo fajną inwestycją. Na dzień dzisiejszy jednak jest nierealna z powodu braku finansów. W ciągu kilku lat powstanie droga S-5, będzie można szybko dojechać do Wrocławia. Zakończy się modernizacja kolei. Trzeba otworzyć Żmigród dla nowych mieszkańców. Wiem, że nigdy nie będziemy sypialnią Wrocławia, ale trzeba inwestować w tereny pod budowę domków jednorodzinnych - uzbrajać i sprzedawać działki budowlane po niskich i atrakcyjnych cenach. Każdy nowy mieszkaniec, zostawi tu pieniądze, zrobi zakupy, czy zapłaci podatki, zwiększając dochody do budżetu.
- Mamy jeszcze strefę ekonomiczną...
- Niestety strefa nie spełnia oczekiwań. Oprócz budującego nową siedzibę Energomontażu nic się nie dzieje. Poza tym jest to stosunkowo mały obszar, który nie przyciągnie dużych zewnętrznych inwestorów. Jednak ze sporym optymizmem wierzę, że w końcu zostanie w pełni zagospodarowana.
Co Pan dotychczas zrobił dla swoich wyborców?
- Na niektóre efekty działań radnego trzeba poczekać, niestety wpływają na to procedury i przepisy. Interweniuję w wielu sprawach poprzez interpelacje, zapytania i wnioski. Udało mi się parę razy zmniejszyć, a nawet zatrzymać wzrost opłat i podatków. Monitoruję i zgłaszam zmiany w przestrzennych planach zagospodarowania miasta. Kiedy mówi się o czymś głośno, jest reakcja. Chodziłem do domu do domu, prosząc ludzi o podpisy pod petycją. Dzisiaj jest tego skutek - chodnik na ul. Szkolnej, bo przecież po zakończeniu modernizacji tej ulicy chodniki miały zostać stare. Najbliższe zmiany w planie zagospodarowania pozwolą na wybudowanie placu zabaw przy ul. Zielonej. Jestem szczęśliwy, że modernizuje się wodociągi. Po zakończeniu prac wodociągowych i kanalizacyjnych będą nowe chodniki przy ulicach Zielonej, Mickiewicza i Krótkiej. Na dzień dzisiejszy problemem, nad którym pracuje, jest bulwersująca wszystkich mieszkańców planowana podwyżka stawki za odbiór nieczystości stałych do aż 20 zł za kubeł 1,1m sześc., która na pewno będzie zdecydowanie niższa.
- Jak się Panu współpracuje z urzędem w Żmigrodzie?
- Różnie. Raczej dobrze. Czasami tworzą się pewne schody, ale w większości przypadków można się porozumieć. Wychodzę z założenia, że idę do urzędu porozmawiać i załatwić sprawę z podejściem kompromisowym.
- Radni boją się burmistrza?
- Ze swojej perspektywy myślę, że nikt się burmistrza nie boi i nikt nie podchodzi do tego w ten sposób. Rada i burmistrz muszą tworzyć związek partnerski opierający się na kompromisie, który patrząc z własnego doświadczenia niestety jest często trudny do osiągnięcia.
- Wasz klub ma popołudniowe dyżury dla mieszkańców. Czy przychodzą?
- Z tym bywa różnie, czasami przychodzą , czasami nie. Mieszkańcy częściej zaczepiają przy okazji, na mieście, w sklepie, czy w pociągu i wtedy przedstawiają soje problemy.
- I o czym chcą rozmawiać? Skarżą się?
- Oprócz spraw indywidualnych najczęściej informują o problemach z oświetleniem ulicznym, uszkodzoną nawierzchnią jezdni lub chodnika. Czasem skarżą się i żalą na podwyżki podatków, stawek na śmieci, wody czy kanalizacji. Często przychodzą po prostu uzyskać wyjaśnienia decyzji rady. Zeszły rok zdominowały na pewno skargi na problemy powstałe przy modernizacji kanalizacji oraz sieci wodociągowej: rozkopane drogi i chodniki oraz przerwy w dostawach wody. Niekiedy ktoś przyjdzie i pochwali lub podziękuję za pracę - to jest największa satysfakcja.
- Czego Panu zatem życzyć do końca tej kadencji?
Zdrowia i wytrwałości do pracy oraz realizacji zadań, które postawiłem sobie jako cele, pełniąc obowiązki radnego.
- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Proszę przeczytać uważnie moje wpisy! Boli mnie to, że Gazeta Nowa mieniąca się "Gazetą Niezależną" ciągle atakuje Burmistrza Długozimę a za cięższe lub takie same "przewinienia" np. Lewandowskiego, Bandrowicza nic z tym nie robi a wręcz odwrotnie wyśpiewuje na ich cześć hymny pochwalne. I właśnie to sprawia, że mam przekonanie, że Gazeta Nowa robi wszystko by "wywalić" Długozimę z fotela! Tak samo robiła w przypadku Burmistrza Hołdanowicza! I ta sama merytoryczna opozycja nic nie robi poprzez sowich członków w samorządzie powiatowym by wywalić (zmienić) nieudolnego starostę Adacha. Gdzie tu logika?
odpowiedz
Zgłoś wpis
kaziuM - niezalogowany
2013-02-16 20:28:41
Oj boli Was, że Długozima coś robi i że widac efekty. Pojedźcie do Obornik. Prusic i zobaczcie jak mozna byc beznadziejnym włodarzem ! Jak można trwonić pieniądze i jak można sobie żyć jak pączek w maśle za pieniądze podatnika nic nie robiąc. Nie narzekajacie bo się ośmieszacie.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Piotr - niezalogowany
2013-02-16 16:36:47
"k-l" wreszcie przyznałeś, że w Trzebnicy jest " bardzo merytoryczna i silna opozycja". I to prawda, szkoda, że w innych komentarzach ciągle krytykujesz opozycję, za to, że burmistrza rozliczają i patrzą mu na ręce. Mało w tym konsekwencji, ale zgadzam się, że w każdej gminie silna i merytoryczna opozycja, to koło zamachowe, pod warunkiem, że burmistrz czy wójt to zrozumie i nie będzie w sposób złośliwy ją zwalczał. Włodarze mają ogromne możliwości i wręcz nieograniczone środki (nasze pieniądze), które często angażują właśnie na zwalczanie opozycji.
odpowiedz
Zgłoś wpis
k-l - niezalogowany
2013-02-16 10:11:09
cyt. zauważyłem, że radni mają znikomy wpływ na kształt budżetu... Kolokwialnie można rzec TRAGEDIA! Zastanawia mnie to czy tragedia z powodu tego, że radny nie odróżnia ciała ustawodawczego od wykonawczego lub tragedia z tego, że Burmistrz jest ponad wszystko i wszystkich a rada jest od przyklepywania tego co ON chce. Niektórzy się śmieją i ironizują, że nasi radni wchodząc na sale obrad już trzymają ręce w górze i to dwie. Szanowny Panie Radny - Radni mają ogromny wpływ na budżet lecz trzeba być w koalicji lub w opozycji (jeśli jest silna to ma szansę wpływać na budżet) Jeśli się jest po środku to tak jak wcześniej pisałem paluszki i woda Budżet Gminy na 2013 rok jest budżetem bardzo złym! Gmina jest zadłużona do granic wytrzymałości! Ale o tym innym razem.
odpowiedz
Zgłoś wpis
k-l - niezalogowany
2013-02-12 17:08:31
"Nie należę do opozycji, tylko do głosu rozsądku" Czytam i nie mogę uwierzyć! To właśnie dlatego Żmigród wygląda jak wygląda! OPOZYCJA jest siłą rozwoju, napędu... Proszę spojrzeć na Trzebnicę jak się dynamicznie rozwija! Z dwóch powodów: bardzo dobry burmistrz i bardzo merytoryczna i silna opozycja! A radny Sułkowski jest za głosem rozsądku! Co to za głos? W polityce (SAMORZĄD TO LOKALNA POLITYKA) jest się w koalicji lub w opozycji. Będąc po środku można się tylko najeść paluszków i napić wody. Zachęcam radnego do lektury.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Proszę przeczytać uważnie moje wpisy! Boli mnie to, że Gazeta Nowa mieniąca się "Gazetą Niezależną" ciągle atakuje Burmistrza Długozimę a za cięższe lub takie same "przewinienia" np. Lewandowskiego, Bandrowicza nic z tym nie robi a wręcz odwrotnie wyśpiewuje na ich cześć hymny pochwalne. I właśnie to sprawia, że mam przekonanie, że Gazeta Nowa robi wszystko by "wywalić" Długozimę z fotela! Tak samo robiła w przypadku Burmistrza Hołdanowicza! I ta sama merytoryczna opozycja nic nie robi poprzez sowich członków w samorządzie powiatowym by wywalić (zmienić) nieudolnego starostę Adacha. Gdzie tu logika?
Oj boli Was, że Długozima coś robi i że widac efekty. Pojedźcie do Obornik. Prusic i zobaczcie jak mozna byc beznadziejnym włodarzem ! Jak można trwonić pieniądze i jak można sobie żyć jak pączek w maśle za pieniądze podatnika nic nie robiąc. Nie narzekajacie bo się ośmieszacie.
"k-l" wreszcie przyznałeś, że w Trzebnicy jest " bardzo merytoryczna i silna opozycja". I to prawda, szkoda, że w innych komentarzach ciągle krytykujesz opozycję, za to, że burmistrza rozliczają i patrzą mu na ręce. Mało w tym konsekwencji, ale zgadzam się, że w każdej gminie silna i merytoryczna opozycja, to koło zamachowe, pod warunkiem, że burmistrz czy wójt to zrozumie i nie będzie w sposób złośliwy ją zwalczał. Włodarze mają ogromne możliwości i wręcz nieograniczone środki (nasze pieniądze), które często angażują właśnie na zwalczanie opozycji.
cyt. zauważyłem, że radni mają znikomy wpływ na kształt budżetu... Kolokwialnie można rzec TRAGEDIA! Zastanawia mnie to czy tragedia z powodu tego, że radny nie odróżnia ciała ustawodawczego od wykonawczego lub tragedia z tego, że Burmistrz jest ponad wszystko i wszystkich a rada jest od przyklepywania tego co ON chce. Niektórzy się śmieją i ironizują, że nasi radni wchodząc na sale obrad już trzymają ręce w górze i to dwie. Szanowny Panie Radny - Radni mają ogromny wpływ na budżet lecz trzeba być w koalicji lub w opozycji (jeśli jest silna to ma szansę wpływać na budżet) Jeśli się jest po środku to tak jak wcześniej pisałem paluszki i woda Budżet Gminy na 2013 rok jest budżetem bardzo złym! Gmina jest zadłużona do granic wytrzymałości! Ale o tym innym razem.
"Nie należę do opozycji, tylko do głosu rozsądku" Czytam i nie mogę uwierzyć! To właśnie dlatego Żmigród wygląda jak wygląda! OPOZYCJA jest siłą rozwoju, napędu... Proszę spojrzeć na Trzebnicę jak się dynamicznie rozwija! Z dwóch powodów: bardzo dobry burmistrz i bardzo merytoryczna i silna opozycja! A radny Sułkowski jest za głosem rozsądku! Co to za głos? W polityce (SAMORZĄD TO LOKALNA POLITYKA) jest się w koalicji lub w opozycji. Będąc po środku można się tylko najeść paluszków i napić wody. Zachęcam radnego do lektury.