Co kilka tygodni spotykają się partnerzy projektu, którzy wspólnie chcą wybudować ścieżkę rowerową śladami kolejki wąskotorowej. W projekcie biorą udział powiaty: trzebnicki i milicki, gmina Trzebnica, gmina Prusice i gmina Żmigród. Przypomnijmy, że obecnie trwają prace projektowe. Partnerstwo aplikowało już o środki unijne na dofinansowanie inwestycji, jednak funduszy nie udało się pozyskać. Lider projektu, burmistrz Prusic, Igor Bandrowicz podkreśla, że pozyskanie środków zewnętrznych jest kluczowe, bo inaczej partnerzy nie będą w stanie z własnych środków pokryć kosztów inwestycji.
Przypomnijmy także, że wykonaniem projektu zajmuje się firma Drosystem s.p. z o o, która wygrała przetarg oferując wykonanie projektu za kwotę 720 tys. zł, w formie ryczałtu. Niemniej, najniższa, zwycięska cena okazała się kilkukrotnie wyższa niż pierwotnie zakładali przedstawiciele gmin i powiatów. Już na tym etapie inwestycja napotkała na trudności, ponieważ każdy z członków partnerstwa musiał "wyłożyć" na projekt znacznie więcej pieniędzy niż zakładał.
Podczas ostatniego spotkania, które odbywało się w gabinecie burmistrza Prusic, partnerzy omawiali pojawiające się w czasie projektu komplikacje. Otóż firma projektująca wystąpiła z dodatkowym roszczeniem finansowym, ponieważ zdaniem jej pracowników, w dołączonych do przetargu dokumentach nie było zaznaczone, iż potrzebne będzie zaprojektowanie mostów lub przepustów, nad ciekami, które znajdują się na odcinku trasy przebiegającej przez gminę Żmigród. Robert Lewandowski, burmistrz Żmigrodu, twierdził na spotkaniu, że na mapach, które przygotowali jego pracownicy, wyraźnie było zaznaczone, iż trasa wiedzie przez cieki wodne i jeszcze przed przetargiem pracownicy Drosystem powinni jechać na wizje lokalną, aby sprawdzić teren. Również inni włodarze podnosili, że przy formie płatności ryczałtem, partnerzy nie powinni płacić dodatkowych pieniędzy.
Igor Bandrowicz, jako lider projektu, poruszył również kwestię 5-kilometrowego odcinka ścieżki, który leży w gminie Trzebnica, a łączy powiat trzebnicki z milickim. Jak się okazało, ten fragment ścieżki był naniesiony na mapy, ale nie był "zinwentaryzowany" i gmina Trzebnica, przez którą ma przebiegać ten odcinek trasy, nie chce za niego zapłacić. - Ustaliliśmy, że każdy płaci za odcinki ścieżki na swoim terenie - powiedział Robert Lewandowski. Jerzy Trela, wiceburmistrz Trzebnicy, który reprezentował miasto w czasie rozmów dowodził, że sporny fragment o którym mowa, leży na terenie powiatowym. - Jako gmina w ogóle nie byliśmy zainteresowani tym odcinkiem ścieżki, bo tam nie ma dojazdu, ten fragment jest dla nas nieatrakcyjny - mówił Trela.- Ale jest to na terenie gminy Trzebnica, na waszej własności. Jeśli nie zrobimy tego fragmentu ścieżki, to nie ma sensu w ogóle robić tej ścieżki. Po co nam 5-kilometrowa dziura - argumentował starosta trzebnicki Robert Adach.- Ścieżka została wytyczona ogólnie, po trasie kolei wąskotorowej, kreska jest naniesiona na mapę, ale którędy dokładnie ma iść nikt tego nie wytyczy, nie wiemy czy idzie po działce gminnej czy powiatowej - dodawał wiceburmistrz Trzebnicy.
- Czy ścieżka pójdzie dokładnie po wąskotorówce czy kilka metrów dalej to nie jest najważniejszy problem. Kluczowe jest to, kto weźmie nie siebie finansowanie tego odcinka - mówił Robert Lewandowski. Partnerzy zaproponowali, aby wiceburmistrz skontaktował się z Markiem Długozimą i uzgodnił stanowisko, ponieważ rozmowy utknęły w impasie. - Jakoś musimy z tego problemu wyjść. Dla Trzebnicy nie jest to może teren atrakcyjny, ale od początku zakładaliśmy, że każdy płaci za siebie. To jest honorowe wyjście - podkreślał Lewandowski.
Jednak negocjator z Trzebnicy, wspierany przez sekretarza Daniela Buczaka, był nieugięty. Wobec takiej postawy przedstawicieli miasta pozostali partnerzy, aby projekt w ogóle mógł być kontynuowany, ulegli i zadeklarowali, że każdy z nich zapłaci po 20 proc. wartości inwestycji.
Partnerzy zastanawiali się również, jak rozwiązać kwestię opóźnienia w projektowaniu przez Drosystem. Otóż, według umowy, projekt miał być gotowy do marca, jednak projektanci już teraz powiadomili inwestorów, że w optymistycznym wariancie powstanie dopiero w listopadzie.
Po spotkaniu w gronie partnerów, burmistrzowie i starostowie odbyli rozmowy z projektantami. Przedstawiciele Drosystem poinformowali, że zebrali mapy do celów projektowych, a obecnie trwają prace nad tworzeniem koncepcji.
Projektanci przypomnieli, jakie parametry ma mieć ścieżka i tak, będzie zaprojektowana pod kątem prędkości 30 km/h, a jej szerokość wyniesie 2 metry. Przewidziano nawierzchnię bitumiczną na terenie zabudowanym, zaś poza terenami zabudowanymi utwardzoną tłuczniową.
Po omówieniu kwestii technicznych, partnerzy próbowali znaleźć wyjście z kłopotliwej sytuacji związanej z opóźnieniem realizacji projektu, a także z dodatkowymi roszczeniami Drosystemu w stosunku do partnerów i przedłużeniem terminu przygotowania projektu.
- Długo już dyskutujemy, a ja nie widzę do tej pory żadnych okoliczności, być może w oficjalnym piśmie to wykażecie, które dawałyby wam i nam tytuł, do podpisania umowy-aneksu na tak znaczące przedłużenie terminu realizacji zamówienia, dwukrotne, bo to zmienia warunki przetargu.A jeżeli chodzi o projektowanie, to nie ulega wątpliwości, że przyjęliście państwo w systemie ryczałtowym zadanie zaprojektowania całej ścieżki, od punktu A do punktu B, bez żadnych przerw i dziur. To jest uroda ryczałtu - argumentował Piotr Lech, starosta milicki. Z jego stanowiskiem zgodzili się pozostali partnerzy.
Po kilkudziesięciu minutach dyskusji na argumenty, porównywaniu zapisów specyfikacji, przytaczaniu argumentów prawnych, partnerzy zaproponowali, aby to sąd rozstrzygnął kto ma rację, skoro zarówno projektanci, jak i samorządowcy przyjmują tak odległe stanowiska.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie