
Już pierwszy etap - modernizacja płyty boiska głównego oraz budowa treningowego ze sztuczną nawierzchnią była poważnym wyzwaniem, z którym musiał sobie poradzić budżet gminy. Za 4,2 mln zł powstał stadion, którego nie będą się musieli wstydzić trzebniccy działacze sportowi przyjmując piłkarzy i kibiców z innych miejscowości. Inwestycja została przedłużona o półtora miesiąca. Powody opóźnień były trzy: ostra zima, która wstrzymała roboty oraz konieczność usunięcia błędów projektowych: wydłużenie do 400 m bieżni lekkoatletycznej, a także, związany ze zmianą koncepcji nawadniania i odwadniania płyty boiska zamontowanie pod ziemią zbiornika na wodę, który pozwoli na jej "zamknięty" obieg: zbieranie nadmiaru wody podczas deszczu i wykorzystywanie jej do podlewania murawy. Obecnie oprócz meczów piłkarskich, dzięki nowoczesnym urządzeniom lekkoatletycznym: sześciotorowej bieżni tartanowej oraz węższych do skoków wzwyż i w dal, stanowisku do rzutów oszczepem i dyskiem można rozgrywać międzynarodowe mecze lekkoatletyczne. A kibicować może 1000 osób, czyli dwukrotnie więcej niż dotychczas, usadowionych na dwóch trybunach. Jedyny mankament to brak zadaszenia na trybunie głównej. Ostatecznie odbiory pierwszego etapu zakończyły się w pierwszych dniach lipca.
I na tym kończy się spektakularny sukces modernizacji stadionu.
Drugi etap to już trudny kompromis. - To jest boisko przygotowywane dla potrzeb Euro 2012, będzie więc wykonywane zgodnie z wymogami UEFA - deklarował burmistrz Marek Długozima w styczniu 2010 r. - Jeśli uzyskamy status miasta pobytowego mistrzostw, na wiosnę 2011 roku ogłosimy przetarg na drugi etap modernizacji stadionu - deklarował.
Początkowo wybudowanie zaplecza socjalnego dla piłkarzy planowano od podstaw, w miejscu dotychczasowego budynku szatniowego; oprócz natrysków, punktów odnowy biologicznej i szatni dla zawodników, miała powstać sala konferencyjna oraz pokoje dla sędziów. W miejscu wału, od strony boiska miały powstać trzy boiska rekreacyjne: do piłki plażowej i dwa do siatkowej. Razem z zamontowaniem oświetlenia płyty głównej, i postawieniem budynku bramowego inwestycja według kosztorysu miała miała kosztować 6 mln złotych.
Otwarcie ofert ogłoszonego 13 maja br. przetargu nastąpiło 2 czerwca. Wtedy okazało się, że proponowane przez oferentów ceny są zbyt wysokie i przetarg został unieważniony.
1 lipca w internetowym BiP-ie samorządu trzebnickiego ukazało się drugie ogłoszenie o przetargu. Chociaż burmistrz nadal oficjalnie podaje, że Trzebnica ma jeszcze szanse na miano miasta pobytowo-treningowego Euro 2012, nie ma w nim już jednak mowy o budowie nowego budynku socjalnego, a jedynie "remoncie szatni o pow. 54 m kw", a trzy nowe boiska zastąpiła "nawierzchnia boiska do piłki ręcznej". Zadanie: remont szatni, nawierzchni boiska do piłki ręcznej, chodników oraz ogrodzenia, którego cena kosztorysowa wynosi 1,2 mln zł zostało podzielono na trzy zadania cząstkowe.
W połowie lipca wybrano najtańsze oferty. Remont szatni będzie kosztował prawie 160 tys. zł, za blisko 131 tys. zostaną wybudowane chodniki i pieszojezdnia, a za remont nawierzchni boiska do piłki ręcznej oraz ogrodzenia gmina zapłaci 258 tys. W sumie w stosunku do kosztorysu "zaoszczędzono" 650 tys. złotych.
Porównać tego z pierwotną koncepcją, która, według szacunków miała kosztować ok. 6 mln zł, się nie da, ponieważ obniżony standard zaplecza spowoduje też, że mniej będzie chętnych z zewnątrz na organizowanie tu imprez. Można, a nawet należy jednak zauważyć, że zmiana koncepcji wymusiła przygotowanie nowego projektu. Stary, na nowy budynek, stał się więc tylko makulaturą. Jednak projektant, który go przygotował, zainkasował zapłatę i tę sumę, naszym zdaniem, należy włączyć do kosztów remontu.
Poprosiliśmy więc w ub. czwartek sekretarza gminy Daniela Buczaka, o niezwłoczne podanie - zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej - cen obu projektów drugiego etapu modernizacji. Gdyby nie znalazł czasu na osobiste, lub przy pomocy podległych urzędników, przepisanie interesujących nas danych, poprosiliśmy o udostępnienie odpowiednich dokumentów. Chcieliśmy uniknąć składania zapytania na piśmie, bo w interpretacji przez niektórych biurokratów ustawy o dostępie do informacji publicznej, taka forma oznacza, że odpowiedź należy udzielić za dwa tygodnie.
Niestety, natrafiliśmy na urzędniczy beton: jeszcze w czwartek Buczak obiecywał, że się "sprawą zajmie", ale nazajutrz rano odmówił udzielenia informacji niezwłocznie czyli natychmiast i zażądał, byśmy złożyli podanie na piśmie. Na nasze zdziwienie, że odmawia udzielenia informacji publicznej na proste pytania: ile kosztowały projekty budowy nowego obiektu socjalnego i wyremontowania starego powiedział, że.... "burmistrz może za miesiąc ogłosić na nowo przetarg, a oferentom nie podaje się wartości kosztorysowej"(!)
Panie sekretarzu, pańskiego szefa oskarżano już o niejedno, ale jeszcze nie o bezmyślne wyrzucanie pieniędzy w błoto. Gdyby burmistrz kilka tygodni po wydaniu 160 tys. złotych na remont kazał rozwalić budynek i na jego miejsce postawić nowy za parę milionów, niechybnie prokuratura zostałaby zasypana doniesieniami o przestępstwie niegospodarności. Poza tym pytaliśmy nie o kosztorys inwestycji, która nie doszła do skutku, a o koszt dokumentacji projektowej, za którą gmina zapłaciła i suma jaką wydała - informacja jak najbardziej publiczna - została zapisana i znajduje się w segregatorze w którymś z pokoi w urzędzie gminy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie