
Jednym z elementów modernizacji drogi krajowej miało być wybudowanie obok głównej jezdni trasy bezpiecznej ścieżki rowerowej. Jak się jednak okazało, podczas planowania remontu nie wszyscy byli dość zainteresowani budową ścieżki rowerowej. Samorząd Trzebnicy, w przeciwieństwie do kolegów z Wiszni Małej, nie "naciskał" i ostatecznie projekt ścieżki nie został wykonany dla odcinka przebiegającego tę gminę.
W roku 2007 wybory samorządowe w gminie i całym powiecie trzebnickim oraz w sejmiku wojewódzkim wygrała ta sama koalicja i pojawiły się nowe koncepcje uatrakcyjnienia regionu jako miejsca do uprawiania turystyki, także rowerowej. I to nie tylko w powiecie trzebnickim, ale też sąsiednim - milickim. Zaczęto zastanawiać się, czy nie przedłużyć ścieżki do do Prusic, a potem dalej, trasą dawnej "wąskotorówki" do Milicza...
W czerwcu 2007 starostowie trzebnicki i milicki podpisali list intencyjny w sprawie solidarnego współdziałania w przygotowaniu północnej części województwa do udziału w organizacji Euro. Jednym z jego elementów był projekt turystyczny, mający na celu wybudowanie ścieżki rowerowej trasą byłej linii kolei wąskotorowej z Trzebnicy do Milicza. Miałaby to być część wielkiej ścieżki, biegnącej od Wrocławia do północnych granic województwa dolnośląskiego. Jednak za deklaracjami nie poszły czyny.
W maju 2009 roku rozpoczęła się przebudowa 12,5-km odcinka "piątki" z Wrocławia do Trzebnicy. Szybko okazało się, że ta inwestycja zaburzy życie wielu ludziom: i tym mieszkającym przy trasie, i tym, którzy z trasy korzystają. W ciągu 18 miesięcy remontu pojawiło się wiele problemów: a to droga z powodu robót była nieprzejezdna, a to poszerzone jezdnie zaplanowano na... prywatnych posesjach, tak że o dobudowaniu ścieżki niewiele osób pamiętało.
O planowanej inwestycji nie zapomniał burmistrz Trzebnicy, który, jak nam mówił w maju 2010 r. intensywnie zabiegał o ten ponadpółtorakilometrowy odcinek trasy: - Wielokrotnie monitowałem w tej sprawie. Wysyłałem pisma z zapytaniem, dlaczego tak się stało. Wrocław jednak twierdził, że jest to wynikiem jakiś poprzednich rozmów - mówił wtedy Marek Długozima i przed wyborami zapewniał, że wspólnie z dyrektorem GDDKiA ustalił, że gmina wykona projekt, a dyrekcja wykona ścieżkę do Będkowa już z własnych środków. Natomiast przy pomocy dotacji unijnych burmistrz miał wybudować ścieżkę z Będkowa do Trzebnicy, wiodącą przez Las Bukowy. Powstał nawet projekt porozumienia w tej sprawie, ale nie wiadomo, dlaczego nie wszedł w życie.
Inwestycja pod nazwą modernizacja dobiegła końca. Za ok. 60 mln zł przebudowany został 12,5-km. odcinek drogi krajowej od granic Wrocławia do zjazdu z "piątki" do Trzebnicy w Będkowie. Sama ścieżka rowerowa, za którą zapłacono ok. 5 mln zł, jest o ponad 1,5 km krótsza i kończy się w Machnicach. Jak nas poinformował Michał Nowakowski, specjalista ds. komunikacji społecznej wrocławskiego oddziału GDDKiA, zostały do wykonania prace, których nie obejmował zatwierdzony projekt budowlany, tj.: wykonanie zasilania węzłów Pierwoszów-Machnice, odwodnienie powierzchniowe posesji, które mogą być zalewane wodami powierzchniowymi z drogi krajowej oraz wykonanie zjazdów na posesje lub użytki rolne.
Kolarze-turyści zastanawiają się nad celem wybrania tego miejsca na zakończenie ścieżki, twierdząc, że nikomu ona teraz nie służy: trzebniczanie nie będą chcieli przejeżdżać taki kawał niebezpieczną "piątką", żeby później, o ile po drodze nie ulegną wypadkowi, uprawiać w europejskich warunkach turystykę rowerową. Ale przede wszystkim taka trasa nie ożywi turystycznie regionu, bo kończy się w miejscu, gdzie "diabeł mówi dobranoc". Turysta niewyczynowiec, który przyjedzie z Wrocławia po przejechaniu 10 km wolałby po takiej samej drodze dojechać do miejsca gdzie będzie mógł wypocząć, a nie ryzykować zdrowiem i życiem na jednej jezdni z samochodami ciężarowymi.
- Zgodnie z projektem, ścieżka rowerowa kończy się na wysokości Machnic. Gmina Trzebnica złożyła stosowne porozumienie w celu wykonania dalszej części ścieżki - powiedział Nowakowski, a z pytaniami skierował do Urzędu Miejskiego w Trzebnicy.
- W związku tym, że ten odcinek "piątki" przebiega przez dwie gminy: Wisznię Małą i Trzebnicę, trudno obciążać za niedokończenie ścieżki nas. Moim zdaniem to zadanie wykonywała Generalna Dyrekcja i ona powinna je dokończyć - powiedział nam burmistrz Trzebnicy Marek Długozima. - Projekt ścieżki został zrobiony, gdy jeszcze nie byłem burmistrzem. Rozmawiałem z wieloma specjalistami i wszyscy twierdzą, że brakujący odcinek powinien zaplanować ten sam projektant, który kreślił resztę ścieżki.
- Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że ścieżka nie spełnia swojego zadania - powiedział nam wójt Wiszni Małej Jakub Bronowicki. - Od momentu, gdy powstała koncepcja remontu, staraliśmy się, żeby zwiększyć bezpieczeństwo naszych mieszkańców, zmuszonych do przemieszczania się wzdłuż drogi krajowej. Zwłaszcza tych, którzy chodzą pieszo, z wózkami dziecięcymi lub jeżdżą rowerem. Pod tym względem spełnia swoje zadanie, jej użytkownikom nie zagrażają ciężkie samochody, więc cel gminy: dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców został spełniony. Nie mamy też nic przeciwko temu, żeby ze ścieżki korzystali turyści. I wcale nie muszą jechać do samej Trzebnicy. Miejscowości gminy Wisznia Mała też są pełne atrakcji.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie