
Rak przychodzi po cichu, skrada się tam, gdzie największe szczęście. Nie ostrzega o swoim przybyciu, nie daje czasu się przygotować. Przyczaja się, udaje, że to nie on. A potem atakuje z całej siły, chcąc zabrać wszystko, co najważniejsze i ma tylko jeden cel - zabić. Rak przyszedł tak do naszego życia, wybrał sobie niewinnego chłopca - Michasia, naszego synka. Prosimy, pomóżcie nam go uratować... Nie możemy oddać go śmierci! - tak o pomoc dla swojego synka proszą jego rodzice: Ania i Sebastian. Na terapię, której nie refunduje NFZ potrzebują jeszcze ponad 300 tys. zł.
Panią Annę Dudułę zna pewnie wielu oborniczan i wielu okolicznych mieszkańców. Jest mieszkanką Lubnowa. Tu się wychowywała, ma rodzinę, i jak się okazało, wspaniałe przyjaciółki.
Kilka lat temu wyprowadziła się do Kielc, skąd pochodzi jej mąż Sebastian Wilczyński.
W zeszłym roku 18 października urodził się im Michaś. Maluch był zdrowy i silny. Swoim rodzicom i całej rodzinie dawał mnóstwo radości.
Teraz mały chłopczyk zachorował na nowotwór i walczy o życie
Niestety kompleksowe leczenie nie jest refundowane przez NFZ, dlatego potrzebne są fundusze na specjalną immunoterapia, która wykonywana jest w Krakowie. Trwa zbiórka pieniędzy. Na koncie siepomaga.pl brakuje jeszcze sporo - około 300 tys. zł.
Jak można pomóc - informacje znajdują się w ramce:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie