Reklama

Niespodziewana porażka

18/11/2014 08:13
Na niekorzyść naszych szczypiornistów działał okrojony skład drużyny. Do Swarzędza pojechało tylko dwunastu zawodników w tym powracający po kontuzji Michał Szczepanik i wciąż borykający się z urazami: Artur Szabat i Piotr Jagodziński. Lider Swarzędz mógł liczyć na sporą liczbę zawodników, ale nie miał przed tym meczem zbyt mocnej pozycji w tabeli z trzema porażkami i taką samą liczbą zwycięstw. Gospodarze wygrali jednak dwa ostatnie mecze i chcieli podtrzymać dobrą passę. Mecz zatem zapowiadał się niezwykle ciekawie i obydwa zespoły w pełni skoncentrowały się nad nadchodzącym zadaniem.

Od początku jednak ten mecz nie chciał się ułożyć tak jakby tego pragnęli oborniczanie. Już w pierwszej minucie urazu doznał Michał Szczepanik i chwilowo musiał opuścić boisko. Po wznowieniu gry można było zaobserwować prawdziwą wojnę na boisku. Zarówno jeden jak i drugi zespół starał się uzyskać przewagę nad przeciwnikiem. Gra toczyła się bramka za bramkę, a w obronie znakomicie spisywali się gospodarze. Bór dobrze radził sobie w ataku i do około 10. minuty wynik oscylował koło remisu. Później jednak coś się załamało i zawodnicy Lidera odskoczyli na trzybramkowe prowadzenie. Wciąż niezbyt dobrze spisywała się obrona, a i coraz częściej zdarzały się niewymuszone błędy. Mimo wziętego czasu i próby ukojenia nerwów, pech, jak zaklęty, nie chciał opuścić obornickiej drużyny. Swarzędz natomiast, grał spokojnie i choć nie na zbyt wysokim poziomie, to wystarczało to, aby trzymać gości na bezpieczny dystans. Pod koniec pierwszej odsłony coś zaskoczyło w grze oborniczan i zdołali oni zdobyć dwie bramki z rzędu, a tylko syrena końcowa powstrzymała ich od rzucenia trzeciej. Do przerwy przegrywaliśmy dwoma oczkami, a na pochwałę zasługiwał grający na nietypowej dla siebie pozycji, bo na lewym skrzydle, Damian Kościuk.

Dziesięciominutowa przerwa i motywująca rozmowa w szatni zwiastowały odwrócenie losów meczu w drugiej połowie. Bór przyzwyczaił nas przecież do niesamowitych powrotów i przepełnionych emocjami spotkań. Niestety tym razem fatum nie chciało opuścić naszych szczypiornistów. Niczym w najgorszych koszmarach, gdy mimo przebierania nogami nie można dobiec do celu, tak też oborniczanie, choć kilkukrotnie doprowadzali do remisu, chwilę później tracili koncentrację i bramki. Nie pomagała chwilami niefrasobliwa gra gospodarzy, ponieważ "Bobrom" niestety zdarzało się to samo. Lepiej grająca obrona i przodujący w niej Konrad Burchacki, popełniała wciąż sporo błędów, a w ataku sporo było niedokładności. Apogeum pecha nadeszło po 40. minucie, gdy kilkukrotnie nie potrafili oni rzucić z szóstego metra, ani skutecznie też dobić. W 51. minucie na boisku zameldował się Łukasz Kurzydło, który zrobił bardzo dobrą zmianę. Jednak nawet jego interwencje z szóstego metra nie odmieniły losów tego spotkania.  Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 34-31.

Porażka zawsze boli, szczególnie z dużo niżej notowanym przeciwnikiem, ale może właśnie w tym momencie była ona potrzebna. Już od kilku meczy w grze Boru widać było, że nie wszystko układa się tak jak powinno, co dało rezultat w spotkaniu z Liderem. Miejmy nadzieję, że nasi zawodnicy wyciągną z tego spotkania wnioski i z jeszcze większym zaangażowaniem pojadą do Brzegu, gdzie mierzyć się będą z miejscowym Orlikiem.

Autor: Dawid Kalinowski

Zła passa Boru kontynuowana


W sobotę 15 listopada juniorzy młodsi SPR "Bór" Oborniki Śląskie grali z MKS "Żagiew" Dzierżoniów. Mimo że gospodarze mieli dużo lepsze warunki fizycznie to oborniczanie grali z nimi jak równy z równym. Trener Łukasz Polak powiedział że można być zadowolonym z gry swojej drużyny.

Pierwszą połowę bardzo dobrze rozpoczęli gospodarze. Grali dużo bardziej agresywnie i w ten sposób uzyskali kilkubramkową przewagę. W 8 minucie Żagiew wygrywała 5:2, lecz Bór nie odpuszczał i nadal "gonił wynik". Walka na boisku toczyła się punkt za punkt. Warto dodać, że gra była czysta, bez brutalnych fauli. Świadczy o tym tylko jedna żółta kartka, którą w pierwszej połowie otrzymał zawodnik Żagwi. Na koniec pierwszej części meczu pięknym rzutem z miejsca popisał się Wojtek Pluta, który jednocześnie ustalił wynik pierwszej połowy na 13:9 na korzyść Dzierżoniowa.

Druga połowa zaczęła się lepiej dla gospodarzy. W 35 minucie uzyskali 6 punktów przewagi, lecz Bór się nie poddawał i w 41 minucie zniwelował stratę do trzech punktów. Od tej pory zawodnicy Żagwi grali skuteczniej i twardo w obronie. W 51 minucie zwiększyli przewagę do 7 bramek. Mimo to zawodnicy Boru walczyli dalej o jak najmniejszą stratę do rywala. Ostatni do protokołu meczowego wpisał się Maciek Kielar, który pięknym rzutem z 12 metra pokonał bramkarza gospodarzy. Mecz zakończył się wynikiem 26:21 na korzyść Żagwi Dzierżoniów.

Skład Boru:

Adrian Uść(1), Olek Oziębała(2), Michał Kusztelak(1), Wojtek Pluta(7), Konrad Więcek(1), Kamil Łabuz, Filip Zaremba(2), Szymon Tomaszewicz(4), Maciek Kielar(3), Amadeusz Więcek.

Autor: Aleksander Oziębała

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do