W czwartą niedzielę Adwentu spotykamy się z prorokiem Izajaszem, który przedstawia bardzo ważny dowód (znak) zapowiedzi mesjańskich: "Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel" (Iz 7,14). Prorok przedstawia królowi Achazowi znak, czyli dowód. Król jednak nie przyjmuje takiego "dowodu". O znaku mówi także wierzącym Rzymianom św. Paweł. Poucza, że tym dowodem jest Ewangelia, czyli Dobra Nowina o Jezusie Chrystusie (Rz 1,1-7). Znakiem jest także powołanie do głoszenia Ewangelii w celu pozyskiwania nowych uczniów Jezusa. W tekście Ewangelii najbliższej niedzieli ukazane są wydarzenia: zaślubiny Józefa z Maryją oraz sny Józefa (Mt 1,18-24). Szczególnie przedstawiona została też tajemnica powołania Józefa. To on jest jakby głównym bohaterem tego natchnionego tekstu. Józef pragnie chronić Maryję przed zniesławieniem, nie wątpił bowiem w jej niewinność. Kierując się głosem sumienia podejmuje decyzję, po której w jego życie wkracza jeszcze bardziej Bóg ze swoim Słowem.
Chrystus albo nic
Kończąc tegoroczny Adwent musimy przeprowadzić refleksję nad wartością naszego życia, które prowadzi na spotkanie z Jezusem Chrystusem (w tym podwójnym wymiarze: w czasie Świąt Bożego Narodzenia oraz na końcu naszego życia). Musi znowu pojawić się pewien radykalizm w wierze. Albo Bóg istnieje, a Jezus Chrystus jest prawdziwie jego Synem, który stał się Człowiekiem i wyniósł naszą dolę na wyżyny krzyża, skąd dzięki zmartwychwstaniu otwarła się dla nas nowa, oszałamiająca perspektywa nieśmiertelności, albo zmierzamy ku absurdowi życia bez sensu! Wiara w Syna Bożego, który jest naszym Panem i Zbawicielem prowadzi do zmiany sposobu myślenia, działania i odniesienia do samego Boga, jak również do samego siebie i drugiego człowieka. Czy potrzeba jeszcze innych "dowodów" na istnienie Boga, który do nas przychodzi?
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie