Reklama

Sporu Toya – starostwo ciąg dalszy: szosa odcięta od rowu

24/09/2013 09:40
Pokontrolny raport komisji stwierdza, że dokonano zarurowania rowu melioracyjnego wzdłuż drogi powiatowej w Krzyżanowicach rurą o średnicy 1,2 m; że przy wlocie i wylocie z rurociągu, rów jest w dobrym stanie technicznym, jak nakazuje to pozwolenie wodnoprawne. Inspektorzy RZGW sprawdzili również stan rowu i stwierdzili, że: zarurowanie i utrzymanie rowu przez inwestora – Toya S.A. jest  zgodne z pozwoleniem wodnoprawnym wydanym przez Starostwo Powiatowe w Trzebnicy. Inspektorzy zaznaczyli w raporcie, że rów nie został wymieniony w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 17 grudnia 2002  r. w sprawie śródlądowych wód powierzchniowych, które określa wody istotne dla kształtowania zasobów wodnych (rozporządzenie wymienia wszystkie śródlądowe wody powierzchniowe lub ich części, stanowiące własność publiczną). Podczas kontroli starostwo reprezentowała naczelnik wydziału ochrony środowiska, leśnictwa i rolnictwa starostwa Iwona Kurowska - Korzystka i wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Toya S.A Jan Szmidt.

Na początku kontroli przedstawiciele Toya S.A. stwierdzili, że między firmą, a starostwem jest spór i zwrócili uwagę na różnice między wnioskiem starostwa  - nazywanym przez nich donosem, a zawiadomieniem RZGW o przeprowadzeniu kontroli.

Starostwo wnioskowało o kontrolę pod kontem przestrzegania warunków ustalonych w decyzji starosty z 10 września 2009 r. inwestycji polegającej na zarurowaniu rowu melioracyjnego prowadzonej przez spółkę Toya.

– My nie możemy wychodzić poza nasze kompetencje poza to, co przewidują przepisy określone w ustawie Prawo wodne. Stanowią one, że podczas kontroli sprawdzamy, czy wszystko jest zgodne z pozwoleniem wodnoprawnym i nic poza tym – stwierdzili kontrolerzy z RZGW.

Członkowie komisji dokładnie zbadali początek i koniec inwestycji, czyli wlot i wylot zarurowanego rowu, a także stan łącza, jego czystość i czy są ślady konserwacji. Stwierdzili, iż widać, że te punkty są oczyszczane i widać, że ktoś je konserwuje. Przedstawiciel Toya S.A. wyraził wątpliwość, czy rzeczywiście firma powinna dbać o stan przyłącza, bo obecnie jest w sporze ze starostwem o to, kto jest właścicielem tego odcinka. Barbara Pytel, główny specjalista w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej we Wrocławiu powiedziała, że obowiązek ten ciąży na inwestorze, a w dokumentacji jest to inwestycja Toya S.A.

Podczas kontroli okazało się, że po zarurowaniu, rów nie został natomiast podłączony do drenażu drogi. Przedstawiciel firmy tłumaczył ten fakt tym, że inwestycja jeszcze nie została zakończona, jest to de facto "plac budowy". Dodał, że wszystkie przyłącza są już gotowe, a samo podłączenie należy do właściciela drogi, czyli starostwa.

Inspektor Pytel stwierdziła, że podłączenie lub nie, drenażu drogi do rowu, dotyczy zgodności inwestycji z jej projektem. Natomiast w pozwoleniu wodnoprawnym nie ma informacji, w ilu miejscach i w jaki sposób odwodnienie powinno być podłączone do kolektora, a komisja bada czy działają urządzenia wodne, które już zostały zamontowane.

Jan Szmidt powiedział nam po kontroli, że wniosek starosty traktuje jako złośliwe doniesienie: - Takie kontrole przeprowadza się wtedy, gdy komuś dzieje się z powodu zarurowania jakaś krzywda, np. wody źle płyną. Ja nie wiem, w jakim celu starosta napisał wniosek o kontrolę. Według mojego odczucia jest to działanie złośliwe – podkreślił wiceprzewodniczący RN Toya S.A.

– Mamy ekspertyzę, że teraz zarurowany rów nie odwadnia drogi powiatowej, a tylko pole golfowe, co jest niezgodne z pozwoleniem wodnoprawnym. Z drugiej strony, jeśli nie odwadnia drogi, to nie służy drodze powiatowej. Przeciwnie, według naszej ekspertyzy, ta inwestycja ma ujemny wpływ na stan drogi, bo poprzednio, gdy rów był odkryty, przyjmował wodę z drogi, a teraz nie – powiedział nam starosta Robert Adach.

Starosta dodał, że studzienki odprowadzające wodę do kolektora są tak skonstruowane, że można się do nich wpiąć tylko od strony pól golfowych. Od strony drogi nie da się tego zrobić.

Przypomnijmy, że Toya i starostwo prowadzą spór o to, kto powinien zapłacić ponad 2 mln złotych za zarurowanie rowu i wybudowanie kolektora ściekowego. Właściciele firmy, która przeprowadziła inwestycję twierdzą, że samorząd powiatowy, bo wprawdzie kolektor wybudowała spółka, ale starostwo przejęło – decyzją wójta Wiszni Małej – teren jako część drogi powiatowej po rozpoczęciu budowy. Natomiast zdaniem starosty, właściciele firmy wystąpili o pozwolenie na budowę kolektora już dawno po decyzji wójta Wiszni Małej, która uprawomocniła się w 2007 roku; prowadzili inwestycję nielegalnie, bo na nie swojej działce; w dodatku rów po zarurowaniu nie odbiera wody z drogi powiatowej.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do