Zlot miłośników awiacji poprzedziła doniosła, choć smutna uroczystość: nadanie lądowisku i odsłonięcie tablicy pamiątkowej ku czci Stanisława Pająka, pilota, członka, a jednocześnie sponsora klubu. Zginął śmiercią lotnika 1 czerwca br.
Obornicki Klub Sportów Lotniczych w Golędzinowie liczy około czterdziestu członków, dwudziestu z nich to piloci. Poza tym jest ok. dziesięcioosobowa sekcja modelarzy oraz członkowie stowarzyszeni. Goście przylecieli z różnych rejonów kraju, m.in. z Częstochowy, Międzychodu, Śląska, a motolotniarze z niedaleka: Mirosławic i Rawicza.
A było co oglądać: w Golędzinowie wylądowały prawdziwe cacka w tej klasie samolotów. Np Tl sting carbon RG z chowanym podwoziem. – Jest to rzadkość w kategorii samolotów ultralekkich. Ta maszyna to w całości bardzo zaawansowana konstrukcja. Ale na zlocie mamy także samoloty, które można zbudować w warsztacie z gotowych planów, np. zenair CH601 i Ch701 – powiedział nam wiceprezes klubu Marek Wolański. - Trzeba podkreślić, że na zlot przyleciały zarówno górnopłaty, jak i dolnopłaty. Te konstrukcje wzajemnie się uzupełniają. Górnopłaty, ze względu na dobrą widoczność z samolotu w dół są wykorzystywane do lotów patrolowych, widokowych, fotografii lotniczej. W dolnopłacie odwrotnie: lepiej obserwuje się przestrzeń przed i ponad samolotem, dzięki temu łatwiej nim manewrować, a maszyny są szybsze. Ta cecha sprawia, że chętnie wykorzystywane są w lotnictwie wojskowym.
Jeśli chodzi o samoloty ultralekkie, to amatorów znajdują zarówno dolno- jak i górnopłatych, choć te ostatnie spotyka się częściej.
Na podobornickim lądowisku pojawiły się też konstrukcje przypominające śmigłowce: z wirnikiem nad maszyną, ale zamiast ogonowego miał śmigła pchające: - To wiatrakowce, konstrukcje bardzo zbliżone do motolotni, z tym że zamiast trójkątnego skrzydła mają swobodnie obracający się wirnik, który wytwarza siłę nośną. Od śmigłowców różnią się przede wszystkim tym, że wirnik główny nie jest napędzany silnikiem, a pędem powietrza. Do napędu aparatu, podobnie jak w motolotni, służy śmigło pchające – wyjaśnił wiceprezes.
Niestety, widzowie mogli zobaczyć tylko lądujące i startujące maszyny. Nad samym lotniskiem nie latały, nie wspominając już o ewolucjach powietrznych. Do woli można było oglądać maszyny stojące na lądowisku. Zainteresowanym właściciele objaśniali zawiłości budowy i różnice między różnymi rodzajami aparatów lotniczych.
– Nie robimy pokazów lotniczych, ponieważ są one obwarowane przepisami prawnymi, które bardzo trudno spełnić. Taki pokaz musi być zgłoszony do Urzędu Lotnictwa Cywilnego trzy miesiące przed terminem imprezy z dokładnym programem. Ewentualną zgodę można uzyskać po skontrolowaniu, że spełnione są wszystkie warunki bezpieczeństwa. – powiedział nam prezes klubu Jarosław Cieluch. - Ostatnio, po serii wypadków lotniczych, jest bardzo duże obostrzenie dla tego typu imprez.
Za to odbyły się pokazy modeli latających. Widzowie mogli obejrzeć akrobacje w wykonaniu zdalnie sterowanych modeli samolotów, śmigłowców, a także żyrokopterów (skrzyżowania samochodu ze śmigłowcem – przyp. ANB).
Festyn był przeznaczony przede wszystkim dla miłośników lotnictwa, ale ponieważ przychodzą oni z całymi rodzinami, organizatorzy zapewnili także inne atrakcje: Justyna Asztemborska z Obornickiego Ośrodek Kultury wraz z wolontariuszami przygotowali cykl gier i zabaw pod bajecznym tytułem "Tęczowa Kraina". Koncert muzyczny dali Emdeskersi, zespół działający przy Młodzieżowym Domu Kultury we Wrocławiu.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie