Reklama

Jak wybrano zastępcę prezesa spółdzielni?

10/09/2013 11:32
Na początku rozprawy Wojciech Bolisęga poprosił o dołączenie do akt sprawy kserokopii porządku obrad rady, wraz z uchwałą o wyborze Okuniewicza na stanowisko wiceprezesa. Wyjaśnił, że zgodnie ze statutem członkowie rady nadzorczej powinni takie zawiadomienie otrzymać na co najmniej 7 dni przed posiedzeniem, tymczasem pismo otrzymali 3 dni przed. Tymczasem Artur Kania, wezwany jako świadek wyjaśnił, że tydzień przed posiedzeniem wszyscy członkowie rady nadzorczej spotkali się i uzgodnili termin, w jakim wybiorą zastępcę prezesa. Kania dodał, że to prezes spółdzielni Marian Błaś wskazał radzie kandydata. Świadek tłumaczył również sposób obsadzenia tego stanowiska.

- Gdy pojawił się wakat na tym stanowisku należało przeprowadzić konkurs zgodnie z regulaminem, który zawężał krąg osób ubiegających się o to stanowisko. Dwa postępowania konkursowe zakończyły się fiaskiem, dlatego komisja konkursowa zadecydowała, by zmienić statut, tak, by był "bardziej życiowy". Już po zakończeniu pierwszego konkursu poprosiłem ustępującego wiceprezesa, by pozostał na stanowisku jeszcze przez 3 miesiące. Ale gdy kolejny konkurs nie został rozstrzygnięty, a te miesiące minęły, to zostaliśmy nagle w takiej sytuacji, gdy nagle trzeba było wybrać zastępcę prezesa. Zapytałem prezesa Błasia, czy jest w stanie sam kierować spółdzielnią, w odpowiedzi usłyszałem, że nie jest to możliwe, ponieważ zaczynają się przetargi i okres remontowy, więc trzeba było przeprowadzić doraźne rozwiązania. Pojawiła się kandydatura człowieka, który nie brał udziału w postępowaniu, ale został przedstawiony radzie. Tę sytuację musiałem trzykrotnie tłumaczyć spółdzielcom podczas czerwcowych walnych zgromadzeń - zeznał Artur Kania.

Odpowiadając na pytanie sądu, czy zastępca prezesa pobiera wynagrodzenie jako członek zarządu, czy jako prezes, świadek odpowiedział: - U nas członkowie zarządu nie pobierają wynagrodzenia tylko diety, ponieważ pracują społecznie. Piotr Okuniewicz pobiera pensję jako wiceprezes.

Świadek zeznał również, że to był jedyny kandydat brany pod uwagę, jednak prezes miał możliwość zaproponowania radzie nadzorczej innej osoby. Artur Kania nie pamiętał dat przeprowadzania konkursów na stanowisko zastępcy prezesa. Zeznał, że pierwszy odbył się w listopadzie, a drugi na początku lutego. Wyjaśnił, na czym polegają zmiany w statucie, które na wniosek rady nadzorczej zmieniło walne zgromadzenie spółdzielców: to rada może decydować o sposobie przeprowadzenia konkursu albo powierzyć prezesowi wybór swojego zastępcy: - Na walnych tłumaczyłem to w następujący sposób: wiceprezes to osoba z najbliższego otoczenia, dlatego prezes powinien zawnioskować jego kandydaturę.

Świadek odpowiadając na pytanie mec. Wincentego Mazurka: jak zareagowali spółdzielcy na wieść o kandydaturze Piotr Okuniewicza, odpowiedział: - Musiałem ostro tłumaczyć zaistniałą sytuację, ale odzew był pozytywny. Spółdzielcy zgodzili się na zmianę statutu dotyczącą wyboru prezesa. Nie słyszałem negatywnych opinii, nawet powód podczas jednego z zebrań stwierdził, że "do Piotra nic nie ma, ale nie podoba mu się sposób, w jaki został wybrany".

Powód - Wojciech Bolisęga - zapytał świadka dlaczego ogłoszenia o konkursie na stanowisko wiceprezesa ds. technicznych nie zostały zamieszczone na łamach prasy lokalnej ukazującej się na terenie naszego powiatu: - Postępowanie konkursowe przeprowadzała komisja, ale z tego co wiem to informacje o konkursie były zamieszczane w prasie ogólnodostępnej. Nie pamiętam w jakiej, ale na pewno były. Komisja konkursowa jest suwerenna, nie byłem jej przewodniczącym.

Spółdzielca zapytał również, kto zaproponował Piotra Okuniewicza na stanowisko wiceprezesa: - Kandydatura Piotra Okuniewicza pojawiła się na jednym z walnych zebrań, ja zaproponowałem taką osobę, bo wiedziałem, że to osoba kompetentna. Mogłem jedynie przedstawić radzie tę kandydaturę, a nie ją zarekomendować.

Świadek zeznał również, że członkowie komisji konkursowej nie zaproponowali kandydatom startującym w ogłoszonych konkursach stanowiska członka zarządu, ponieważ ich nie zaakceptowali. - A dlaczego nie zaprosiła do rozmowy kwalifikacyjnej jednego z kandydatów, który nie dołączył listu motywacyjnego? - dopytywał powód. - To pytanie do komisji, ja podpytywałem przewodniczącego, a ten wyjaśnił mi, że brak listu motywacyjnego to brak formalny. Był długi termin złożenia wymaganych dokumentów, kandydat miał czas by wszystko złożyć - odpowiedział Artur Kania.

Po przesłuchaniu świadka przez strony, sędzia poprosiła o wygłoszenie mów końcowych. Wojciech Bolisęga podtrzymał swoje stanowisko o stwierdzeniu nieważności uchwały przy wyborze Piotra Okuniewicza. Oświadczył, że zawsze przestrzegał regulaminu i statutu, gdy działał w radzie nadzorczej, dlatego jest teraz zdziwiony postępowaniem członków rady nadzorczej, organu nadzorującego pracę zarządu, który dopuszcza się łamania statutu, przy podejmowaniu tak ważnych uchwał, gdzie musimy powołać nowego członka zarządu. - Takie zachowanie rady budzi mój sprzeciw. Pierwotnie miałem zamiar wysłać lustrację na spółdzielnię, by sprawdziła czy wybór był zgodny ze statutem, jednak nie zrobiłem tego, ponieważ szkoda mi było pieniędzy spółdzielni. Wiem, że w tym przypadku został złamany statut, dlatego po raz pierwszy w życiu chciałem skorzystać z przysługującego mi prawa i sprawę skierować na drogę sądową. Budzi mój sprzeciw obejście statutu, bo czymże jest spotykanie się członków rady nadzorczej i umawianie się, że "za tydzień wybierzemy Piotra Okuniewicza na zastępcę". Sposób wyboru wiceprezesa narusza zasady współżycia społecznego - zakończył powód.

Mecenas reprezentujący spółdzielnię mieszkaniową podtrzymał swój wniosek o oddalenie w całości powództwa. 12 września sąd wyda w tej sprawie wyrok.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do