
W tym roku mamy niejako trzydziestolecie powstania laskarek tzn. zamysłu utworzenia sekcji hokeja na trawie, a tak naprawdę drużyna powstała rok później. Był to wrzesień 1984 – tego roku, gdy grupa młodych dziewcząt, pozbierana z różnych klas trzebnickiego Zespołu Szkół Zawodowych, zachęcona przez trenera Tadeusza Marca, postanowiła spróbować swoich sił i zagrać w hokeja na trawie. W drużynie tej grała również Elżbieta Pancerz, która z chęcią opowiedziała nam o tym, jak to wtedy było..
- Wszystko zaczęło się dość prozaicznie. Przyjechał trener kadry i wrocławskiego Polaru Tadeusz Marzec. Przyszedł do nas na lekcje, zapytał czy nie chciałybyśmy zobaczyć i spróbować jak się gra w hokeja na trawie. Oczywiście wrazz kuzynką Basią, nie miałyśmy ochoty siedzieć na polskim, więc po prostu z ciekawości poszłyśmy zobaczyć jak to wygląda. Powiem szczerze, że dwa pierwsze treningi to głównie ucieczka z lekcji polskiego, natomiast na kolejnych, gdy już dostałyśmy hokejowe laski i zaczęłyśmy powoli poznawać tę grę, złapałyśmy bakcyla – wspomina Elżbieta Pancerz.
Od tego momentu wszystko potoczyło się bardzo szybko. - Jesienią 84 roku rozpoczęły się rozgrywki ligowe, do których nas zgłoszono. Pierwszy mecz, jeszcze towarzyski grałyśmy z Polonią Wrocław na ich boisku przy ul. Oporowskiej. To była pierwsza i najgorsza nasza przegrana - 0:18. Były jednak zakłady, że przegramy nawet do 0:40. Ale to dlatego, że grałyśmy zaledwie tydzień i już był zaplanowany pierwszy mecz, gdyż w dużym pośpiechu zgłoszono nas do ligi. Natomiast na drugi dzień była kolejna rozgrywka, którą przegrałyśmy "tylko" 0:5. Na wiosnę już z nimi wygrałyśmy! – dodaje z radością pani Elżbieta.
W bardzo szybkim tempie doszło do tego, że powstała bardzo dobra drużyna dziewcząt w hokeju na trawie MLKS "Polonia" Trzebnica. Były nawet momenty, że zawodniczki osiągały wicemistrzostwo kraju. A należy wspomnieć, że zaczęły od czwartego miejsca w Polsce. Było to na przełomie roku 1984/85.
- Grałyśmy wówczas w Mistrzostwach Polski, ale niestety przegrałyśmy finały i zajęłyśmy czwarte miejsce. Ale rok później wraz z dziewczynami byłyśmy już wicemistrzyniami Polski, również na hali – dodaje pani Elżbieta. W Trzebnicy był wówczas zespół hokeja trawiastego, a na rozgrywki halowe dzielono drużynę na dwie. Dorota Janik była kapitanem drużyny na trawie i starszej na hali, natomiast Elżbieta Pancerz była kapitanem młodszej drużyny halowej.
Swoje osiągnięcia zawdzięczają miedzy innymi temu, że miały bardzo dobrego trenera z Polaru Wrocław, ówczesnych wicemistrzyń Polski, który nie dość, że był świetnym pedagogiem, to jeszcze potrafił mocno zainspirować swe podopieczne.
- Na dodatek to był trener kadry, więc dostał nam się najlepszy trener w Polsce. Wyniki mówią zresztą same za siebie. Doprowadzić drużynę w ciągu roku do tak wysokiej lokaty nie jest łatwo. Poza tym trener Marzec był fajnym człowiekiem, ufałyśmy mu i dobrze nam się ze sobą współpracowało – powiedziała nam pani Elżbieta, dodając po chwili: - Jeździliśmy wtedy dużo po Polsce, ponieważ była to pierwsza liga, a takżena zgrupowania sportowe. Istniało dużo drużyn i jeździło się praktycznie wszędzie. Podczas uprawiania sportu zwiedza się sporo, ponieważ poza treningami i rozgrywkami są takie chwile, gdy można odpocząć, coś zwiedzić, zobaczyć. Była to taka moja, nasza przygoda życia. No a poza tym, sport uszlachetnia, człowiek uczy się współpracy i odpowiedzialności za siebi, za koleżanki z drużyny. Sport wymaga również od nas dokonywania właściwych, aczkolwiek trudnych wyborów. Zamiast na wesele kuzynki, czy wycieczkę klasową, wiadomo, trzeba było jechać na mecz ligowy czy też na mistrzostwa.
-Obozy, na które jeździłyśmy, był to czas ciężkich treningów i wysiłku, ale i integracji zawodniczek, dlatego też byłyśmy grupą, która się lubiła, a to też jest ważne i sprzyja dobrej grze. W zespole było od 16 do 18 laskarek, później dochodziły do nas młodsze zawodniczki – wspomina Elżbieta Pancerz.
Dziewczęta na początku sezonu grały na trawie, a zimą schodziły na halę, gdzie trenowały do końca marca, po czym wracały do gry na trawie (z letnią przerwą na obozy treningowe i zgrupowania), rywalizując na niej do października. Trzebniczanki odnosiły wiele sukcesów: wygrały miedzy innymi międzynarodowy turniej w Gnieźnie, a także zwyciężały w różnych turniejach np. w Czechach. Po 2-3 latach zaczęły dołączać do nich młodsze zawodniczki, które również wywalczyły wicemistrzostwo Polski wraz z trenerem Tadeuszem Bojczukiem z Polaru.
- Każda wygrana nas uskrzydlała. Pamiętam jeden niezwykły mecz, na łódzkim stadionie, w którym grałyśmy całą druga połowę tylko w dziesiątkę, gdyż nasza najlepsza zawodniczka, nasz kapitan, otrzymała czerwoną kartkę i opuściła boisko; wtedy tak się zmobilizowałyśmy, że zwyciężyłyśmy 3:0, bo nie zgadzałyśmy się z werdyktem sędziego. Z czasem hokej stał się dla nas sposobem na życie. Ja grałam do 19 roku życia, natomiast do 18 lat byłam zawodniczką MLKS "Polonia" Trzebnica, później trener część z nas zabrał do Polaru. Niektóre dziewczyny tam zostały, miedzy innymi: Dorota Janik (wielokrotna mistrzyni Polski i reprezentantka kadry kraj ), Ines Kreisich (dwukrotna mistrzyni Polski), Basia Gmerek, (wielokrotna mistrzyni Polski i reprezentantka kadry), a ja niestety odeszłam z Polaru, bo to kolidowało z nauką. Musiałam jeździć dwa razy dziennie na treningi do Wrocławia, a to było bardzo męczące i z wielkim żalem, ale musiałam przestać trenować. Czasami jeszcze nasz trener z Polonii przyjeżdżał po mnie, jak im brakowało zawodniczek do podstawowego składu i zabierał mnie na turnieje halowe, bym je wspomogła. Później przestałam z nimi wyjeżdżać i tak się zakończyła moja przygoda z hokejem – dodaje na koniec pani Elżbieta.
Hokejowa drużyna pań występująca jako MLKS "Polonia" Trzebnica grała w składzie: Jadwiga Zalewska - bramkarka, Wioletta Zarentowicz - obrona, Dorota Janik - pomoc, kapitan, Joanna Zawada - obrona, Ines Kreisich - pomoc, Lidia Gapanow - obrona, Jolanta Mielnik - środkowa obrona, Elżbieta Maśluk - obrona, Barbara Gmerek - środkowy atak, Barbara Wyrwas - atak, Beata Tomaszewska - obrona, Joanna Jędrszczyk – obrona-stoper, Bożena Farganus - atak, Elżbieta Kreisich – łącznik-środkowy pomocnik.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie