Reklama

Awantura o szlaban

09/08/2013 09:37

Prawo do wolnego wjazdu


Jak mówi nasz rozmówca (dane do wiadomości redakcji), który poprosił o anonimowość, mieszkańcy ul. Witosa od wielu lat zmagali się z problemem wjazdu na swoje podwórko. Przyjezdni w poszukiwaniu miejsca parkingowego, wjeżdżali na podwórko przed ich posesjami. Jak twierdzi trzebniczanin, wszyscy mieli nadzieję, że sytuacja ulegnie poprawie po oddaniu do użytku dużego parkingu przed Urzędem Miejskim w miejscu byłego dworca autobusowego, lecz sytuacja się nie zmieniła. - Miejskie służby odpowiedzialne za wywóz kontenerów na śmieci, wiele razy nie miały możliwości do nich dojechać, gdyż dojazd był zablokowany pojazdami pozostawionymi przez przypadkowych przyjezdnych załatwiających swoje sprawy na mieście. Mieszkańcy również zmuszeni byli parkować gdzieś w pobliżu, gdyż wjazd na ich podwórko był niemożliwy. Konwoje przyjeżdżające do Banku Spółdzielczego również zderzały się z problemem wolnego dojazdu do Banku. Nie wspomnę o ewentualnej konieczności dotarcia na podwórko takich służb jak Pogotowie Ratunkowe czy Straż Pożarna – tłumaczy mieszkaniec. Trzebniczanie stwierdzili, że nie będą czekać, aż sytuacja samoistnie ulegnie poprawie. Wykazali się inicjatywą obywatelską i po konsultacjach oraz uzyskaniu zgody władz miejskich, na terenie należącym do gminy w miejscu wyznaczonym przez przedstawiciela miasta na własny koszt zainstalowali szlaban. Uprawnieni do przejazdu przez zabezpieczenie mieli prawo do zakupu pilotów do elektronicznego otwierania oraz zamykania szlabanu. I tu sprawa mogłaby mieć swój finał. Co zatem według użytkowników zabezpieczonych urządzeniem posesji zakłóciło ich spokój? Nasz rozmówca nie kryje zdziwienia. - W tym miejscu pojawiła się osoba dyrektora Banku Spółdzielczego. Rozumując racjonalnie, każdy pomyśli, że również on powinien być z faktu uporządkowania dojazdu niezmiernie zadowolony. Grozi on burmistrzowi skierowaniem sprawy do sądu, gdyż ta sytuacja nakłada na niego kolejne obowiązki, których on nie ma zamiaru wykonywać. Głównym argumentem sprzeciwu ze strony banku, jest to, że obecnie klienci banku nie mają gdzie zaparkować swojego samochodu. A przecież podwórko powinno służyć przede wszystkim jego mieszkańcom, a nie służyć jako parking dla banku, który dodatkowo nie ma żadnych praw do tegoż podwórka - relacjonuje ciąg zdarzeń nasz rozmówca. Osoby uprawnione chcące otwierać i zamykać szlaban, musiały zaopatrzyć się pilot (60 złotych za sztukę). Mieszkańcy w ramach zawarcia ugody zaproponowali Bankowi Spółdzielczemu piloty nieodpłatnie, w formie prezentu od mieszkańców. - Ta propozycja nie zadowoliła banku.  Zarówno on, jak i właściciele apteki obok, już w trakcie instalacji szlabanu mieli zastrzeżenia do tego, że teraz ich klienci nie będą mieli gdzie parkować. To tylko potwierdza fakt problemu wykorzystywania podwórka wspólnot mieszkaniowych jako terenu wspomnianych firm. A gdzie w takim razie w tej specyficznej hierarchii ważności, są zwykli mieszkańcy tego miasta, którzy mają to nieszczęście, że mieszkają akurat w tym miejscu? przecież oni tam naprawdę mieszkają i chcą żyć normalnie, i mają prawo do wolnego dojazdu do swoich domów – podsumowuje trzebniczanin.

Konsultacje, których nie było


Wysyłamy zapytanie do dyrektora Banku Spółdzielczego, aby się dowiedzieć, dlaczego jest on przeciwny istnieniu urządzenia zabezpieczającego wjazd na posesje. Nasz informator argumentował, że zabezpieczenie wjazdu powinno ułatwić funkcjonowanie także tej instytucji. Otrzymujemy następującą odpowiedź:

"Zarząd Banku Spółdzielczego w Trzebnicy uprzejmie informuje, że nie jest przeciwny ustawieniu szlabanu na posesji w Trzebnicy przy ul. Wincentego Witosa. Nie zgadza się natomiast, aby pozostawał on w miejscu, w którym został zainstalowany, gdyż utrudnia dojazd do pomieszczeń banku instytucjom współpracującym, przez co jest zagrożone bezpieczeństwo banku. Szlaban został postawiony bez jakichkolwiek konsultacji z nami i zamknął dostęp do naszej własności. Jest wiele miejsc na postawienie go na gruncie wspólnoty mieszkaniowej, aby nie ograniczał swobodnego korzystania z dojazdu do banku. Administrator oraz mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej byli wielokrotnie o tym informowani i proszeni o przeniesienie szlabanu w inne miejsce, zabezpieczające dojazd tylko na teren wspólnoty. Jednak prośby Banku zostały zignorowane".

Pytamy Macieja Adamka, reprezentanta interesu mieszkańców wspólnoty mieszkaniowej, czy rzeczywiście wspólnota oraz gmina nie konsultowała kwestii związanych z zainstalowaniem urządzenia z sąsiadującym bankiem. Adamek twierdzi, że urząd zorganizował spotkanie, które miało na celu ustalenie usytuowanie szlabanu. - Pewnego dnia zadzwoniła do mnie pracownica gminy. Zapytała, czy mógłbym kogoś przysłać na spotkanie uzgadniające położenie urządzenia. Z tego co wiem, to były tam dwie pracownice banku. My naprawdę podjęliśmy inicjatywę, aby sprawę szlabanu załatwić ugodowo. Osobiście udałem się z pilotem do banku, odbyłem nieoficjalną rozmowę z pracownicą. Zapytałem, na czym polega problem. Pani powiedziała, że trudno jest wymagać, aby pracownicy biegali specjalnie otwierać szlaban konwojentom. Poza tym klienci banku jeśli mogą, to parkują przed samym wejściem. Podejrzewam więc, że dla klientów problemem może być zaparkowanie na parkingu przed urzędem miejskim, przejście kilkudziesięciu metrów spacerkiem i tym właśnie martwi się dyrektor. Ale oczywiście nikt tego oficjalnie nie potwierdzi – mówi administrator spółdzielni.

Spotykamy się z dyrektorem banku, Jerzym Woźniczko, aby zapytać go, czy gmina w jakikolwiek sposób konsultowała z dyrektorem tak ważną sprawę jak postawienie szlabanu. I ta rozmowa na sprawę rzuca całkiem inne światło. - Żadna ze stron, ani urząd gminy, ani przedstawiciele spółdzielni, nie są w stanie podać danych osobowych przedstawicieli banku, którzy brali udział w tych konsultacjach. Powtarzam, nikt z gminy nie poinformował osób decyzyjnych Banku Spółdzielczego o tym, że ma być postawiony szlaban. My dowiedzieliśmy się o sprawie, gdy rozpoczęto instalację szlabanu. Dostaliśmy pismo z urzędu miesiąc po tym, jak szlaban już funkcjonował, nie zostały więc zachowane procedury, które gwarantowałyby nam prawo do odwołania się od decyzji. Poza tym, my nie jesteśmy członkiem wspólnoty, wobec tego gmina ma obowiązek zapewnić nam dojazd do posesji. Podkreślam, że zgoda na budowę tego szlabanu nie została wydana w trybie administracyjnym – mówi Woźniczko.

Dyrektor banku podkreśla, że szlaban blokuje dostęp do nieruchomości, która ma prawo służebności do użytkowania drogi, a taka sytuacja że dojazd jest blokowany nie powinna mieć miejsca. Mało tego, Woźniczko udostępnia nam do wglądu pismo nadane przez gminę o postawieniu szlabanu. Decyzja jest datowana na miesiąc październik, ale bank otrzymał ją... dopiero w kwietniu. Tym samym dyrektor został pozbawiony możliwości odwołania się od decyzji. - Dodam, że ta decyzja nie ma żadnych znamion pisma administracyjnego. To mógł napisać każdy. Nie otrzymywaliśmy od gminy żadnych oficjalnych dokumentów. Rozmawiałem z burmistrzem, kiedy szlaban był już postawiony i pytał, dlaczego nie chcę konsultować. Odpowiedziałem, że chcę, ale nad czym, skoro to urządzenie już zostało zainstalowane? - pyta retorycznie Jerzy Woźniczko.

O ile można zrozumieć mieszkańców, którzy próbowali walczyć z problemem obcych samochodów przed ich posesjami, o tyle to gmina jako organ zarządzający terenem powinna zadbać o poinformowanie o swojej decyzji w odpowiednim czasie osoby zainteresowane. Tak się jednak nie stało. Bank spółdzielczy został postawiony przed faktem dokonanym i pozbawiony możliwości odwołania się od podjętych decyzji. - Rozumiem dyrektora banku, gmina się nie popisała. Ale zakładam, że skoro urzędnicy wydali takie pozwolenie, to podjęli wcześniej odpowiednie kroki administracyjne. Decyzja w tej sprawie zapadła na naszą korzyść, a my nie jesteśmy od tego, aby prostować postanowienia urzędu – dodaje Maciej Adamek.

Z nieoficjalnych informacji wiemy, że na ul. Witosa mieszka pracownik gminy, który brał czynny udział w procesie mającym na celu usytuowanie szlabanu. Z pewnością budzi to różne spekulacje i całej sprawie dodaje to pikanterii.

Sąd rozstrzygnie spór


Na skutek interwencji Jerzego Woźniczki urząd chce zmienić podjętą przez siebie decyzję i przenieść urządzenie. Pytanie brzmi, dlaczego urzędnicy zmienili zdanie co do swojego stanowiska w tej sprawie? Pytamy o to urząd i odpowiedź jest taka, że szlaban zostanie przeniesiony, aby pogodzić interesy obu stron. Po pierwsze słowa te wydają się być tylko potwierdzeniem tego, że trzebnicki urząd niedokładnie przeprowadził konsultacje przed postawieniem szlabanu z osobami zainteresowanymi sprawą, skoro teraz nakazuje jego przeniesienie, a po drugie – przedstawiciele interesu mieszkańców twierdzą, że szlaban po przeniesieniu nie będzie należycie spełniał swojej funkcji, więc nie ma mowy o pogodzeniu interesu obu stron.

- Stanowisko urzędu jest bardzo dyplomatyczne, lecz zarazem wyraźnie defensywne, pozostawiające rozstrzygniecie sporu wspólnocie mieszkaniowej i Bankowi Spółdzielczemu – mówi mieszkaniec ul. Witosa. - Montaż w miejscu sugerowanym przez bank nie jest możliwy ze względu na obecność w tym miejscu rozległego szamba, inna opcja uniemożliwia konieczność pozostawienia dojazdu zarówno Miejskim Służbom Oczyszczania do kontenerów śmieciowych, jak i rozsądnego i bezpiecznego wjazdu na podwórko. I co najważniejsze, powrócimy do fatalnej sytuacji wiecznie zablokowanego dojazdu zarówno na podwórko jak i do banku, do sytuacji jaka istniała przed zainstalowaniem szlabanu – mówi rozgoryczony trzebniczanin.

Członkowie wspólnoty mieszkaniowej nie zamierzają ustępować w tej sprawie. Mieszkańcy zapowiadają, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie, bo absolutnie nie chcą się zgodzić na przeniesienie urządzenia. Nie ma się co dziwić mieszkańcom, którzy sięgnęli do własnych kieszeni i złożyli się na nietani szlaban, aby mieć święty spokój z wjazdem na swoje podwórko. Zrozumiałe też jest stanowisko dyrektora banku twierdzącego, że został pominięty w konsultacjach. Gmina okazała się raczej kiepskim negocjatorem, bo sprawa prawdopodobnie znajdzie finał w sądzie. Urząd zadecydował, że demontowanie urządzenia rozpocznie się 7 lipca, jednak szlaban jak stał, tak stoi. Przyglądamy się zatem uważnie.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do