Reklama

Ogromna kwota zebrana w kilka dni

Chcieli lokalnie pomóc Piotrowi, a poruszyli całą Polskę. Kwota zebranych pieniędzy dla młodego mieszkańca Komorówka przekroczyła oczekiwania wszystkich, którzy brali udział w niesieniu mu pomocy.

Trzech bohaterów i Piotr

Zaczęło się od filmiku zamieszczonego na Facebooku 1 października przez Zbigniewa Stonogę, chociaż już w momencie kręcenia filmiku dużo się działo. Film dotyczy Piotrka Zarazowskiego i chłopaków z terenu gminy Trzebnica, którzy postanowili mu pomóc. Piotr ma 22 lata, samotnie mieszka w Komorówku w gospodarstwie, które odziedziczył po najbliższych. Jego rodzice nie żyją: tata zginął ponad 20 lat temu w wypadku samochodowym, mama umarła, gdy Piotr miał 18 lat. Ostatnią najbliższą osobą była babcia, która niestety umarła w sierpniu tego roku. Chłopak pozostał sam ze swoim psem, o którego dba, jak o najbliższego członka rodziny.

Piotrek codziennie pokonywał dystans 11 km, by dostać się do Trzebnicy do marketu Dino, w którym pracował. Nie miał żadnego środka transportu, więc chodził na piechotę. By zdążyć do pracy, z domu wychodził o godz. 2 w nocy. To właśnie w miejscu gdzie pracował poznał dobroć innych ludzi. Panie pracujące na stoisku mięsnym postanowiły mu pomóc i kupiły Piotrowi rower. Niestety, nie tylko dobrzy ludzie działają: Piotrek stał się również ofiarą nękania i prześladowań. "Lokalne ćpuny", jak zostali określeni prześladowcy chłopaka, oprócz szykan, grożenia, zabierali mu pieniądze, aż w końcu oblali benzyną i spalili swojej ofierze rower.

Cały artykuł możesz przeczytać w jutrzejszym wydaniu gazety lub już dzisiaj w wydaniu cyfrowym. 

[paywall]

Piotr znowu pozostał bez środka lokomocji, nie dojadał, zarobione pieniądze starał się odkładać na zrobienie prawa jazdy. Jednak również dom, w którym mieszkał wymagał prac remontowych. Energetyka odcięła prąd ze względu na starą i stwarzającą zagrożenie instalację, która nadawała się już tylko do wymiany. Chłopak znalazł się w kropce i tutaj ponownie pomoc nadeszła ze strony koleżanek z pracy, które opowiedziały historię młodego mieszkańca Komorówka innym. Znalazło się kilka chętnych młodych osób, które stwierdziły, że trzeba coś zrobić. Najpierw była to pomoc doraźna - podstawowe zakupy, a także zbiórka przeprowadzona wśród znajomych na Facebooku. Krąg osób zaangażowanych w pomoc zaczął się powiększać. Mariusz, który został koordynatorem akcji pomocy dla Piotra, widząc jakie są potrzeby (sam remont instalacji elektrycznej został wyceniony na 4 tys. zł), postanowił zwiększyć zasięg pomocy i skontaktował się ze Zbigniewem Stonogą - kontrowersyjnym biznesmenem, wideoblogerem, a także działaczem społecznym i politycznym. Odzew był pozytywny i tym sposobem w akcję pomocy dla Piotrka włączyła się praktycznie cała Polska, a nawet osoby spoza jej granic. 

- Został sam. Wszyscy się od niego odwrócili. Nie ma ciepłej wody, nie ma prądu. Nie ma nic - tłumaczył na filmiku swoje zaangażowanie w pomoc dla Piotrka Mariusz.

"Dostałem telefon że pod Trzebnicą dzieje się dramat młodemu człowiekowi (22 lata). Wszedłem do jego „domu” a on właśnie jadł jak co dzień kukurydzę na surowo... Tata zginął tragicznie w wypadku. Mama zmarła gdy miał 18 lat. Babcia odeszła miesiąc temu, a on zajada surową kukurydzę bo oszczędza na prawo jazdy. Do pracy chodzi pieszo-niedaleko - tylko 10 km. Stoję na parkingu i muszę pozbierać mózg. Napędza mnie Wasza empatia." - pisał w komentarzu pod zamieszczonym filmikiem Zbigniew Stonoga

Miliony odsłon oraz hejt

Odzew na akcję był niesamowity: milionowe odsłony, ponad 22 tys. udostępnień i grubo ponad 5 tys. komentarzy. Mnóstwo osób oferowało swoją pomoc, czy to rzeczową, czy też pieniężną. Wiele osób bezpośrednio zaangażowało się czynnie w całą akcję, wspomagając młodego mieszkańca Komorówka swoimi działaniami.

Tak było z Pauliną Garczyńską z Kędzierzyna-Koźla, która, zobaczywszy nagranie przedstawiające dramat Piotra, popłakała się i postanowiła mu pomóc. Sama wpłaciła na jego konto pieniądze, a następnie uzyskała zgodę Mariusza, który koordynuje akcję,  na założenie własnej zbiórki dla Piotrka.

Jak opisał to portal Lokalna24.pl, celem było zebranie 10 tys. zł na remont domu i zaspokojenie bieżących potrzeb życiowych. Udostępniona w mediach społecznościowych akcja spotkała się z dużym odzewem i w niespełna cztery godziny zebrano wymaganą kwotę. Jednak im więcej pieniędzy wpływało na konto zbiórki, tym więcej oskarżeń pojawiało się w sieci. Głos na forum zabrał nawet Zbigniew Stonoga, który najwyraźniej, jak pisze portal, chciał mieć monopol na pomoc dla Piotra.

„Uwaga, ta zbiórka jak i każda inna są fałszywe. .. Zostaliście Państwo oszukani. Proszę zgłaszać i żądać zwrotu pieniędzy” – pisał Stonoga w komentarzach, które następnie usunął, gdy spotkał się z ostrą krytyką tego posunięcia. Niestety, na Paulinę Garczyńską wylała się fala hejtu. W sieci zaczęły pojawiać się komentarze, w których oskarżano ją o oszustwo i chęć wzbogacenia się na cudzym nieszczęściu. Dziewczyna nie przewidziała, że tak może skończyć się zainicjowana przez nią akcja pomocy i zakończyła zbiórkę, gdy zaczęła się ona na dobre rozkręcać. Zebrana w kilka godzin kwota ponad 16 tys. zł z pewnością mogła być dużo wyższa. Akcję wsparło aż 427 osób. Ostatecznie środki ze zbiórki w całości trafiły na konto Piotrka.

Zbigniew Stonoga odniósł się do całej sytuacji na swoim fanpage'u na Facebooku: "Szanowni Państwo, rachunek bankowy podany w moich postach należy do Piotra. Nie firmuję żadnej innej formy pomocy chłopakowi. Nie wyrażam zgody na używanie moich zdjęć do prowadzenia akcji, których nie jestem w stanie zweryfikować i skontrolować ich przebiegu. Nie chcę mieć kłopotów za działania, z którymi nie mam nic wspólnego. Tyle w temacie".

Miły, uśmiechnięty zawsze mówił dzień dobry

Udało nam się porozmawiać z sołtys Komorówka- Lidią Warjan, która powiedziała nam, że zna Piotra, ale dodała, że nie zgłaszał nikomu na wsi jakichkolwiek problemów:

- Ja go znam jako miłego, uśmiechniętego człowieka, zawsze mówiącego mi dzień dobry. Tak go postrzegają wszyscy sąsiedzi z naszej ulicy. Mnie zawsze zapewniał, że chodzi do szkoły, że pracuje, że pobiera świadczenia. Zawsze mnie zapewniał, że jest wszystko w porządku. Uśmiech na twarzy, słuchawki w uszach i zadowolenie. Takim go tutaj postrzegałam. Ze mną zawsze rozmawiał jako bezproblemowy młody człowiek - mówi sołtys Komorówka, która dodaje, że Piotr mieszka w Komorówku od ok. 3 lat. Gospodarstwo odziedziczył po swoich nieżyjących rodzicach. Natomiast wychowywany był przez stryja, który wraz z żoną stanowił dla niego rodzinę zastępczą. 

- Tyle mogę powiedzieć, bo to są informacje pewne, sprawdzone i rzetelne - dodała na koniec Lidia Warjan.

Nie spodziewali się takiego odzewu

Na temat całej akcji udało nam się skontaktować z Mariuszem, który jest koordynatorem pomocy. Początkowo odmówił nam rozmowy informując, że odzew jest tak duży, że nie potrzebują rozgłosu, który często prowadzi do zwykłego hejtu. Ostatecznie jednak udało nam się porozmawiać:

- Za duży jest już ten rozgłos. Nie spodziewaliśmy się, że to pójdzie na tak wielką skalę. Zwróciłem się do Zbigniewa Stonogi, bo wydawało się to jedyną szansą, by coś ruszyć, by chłopakowi pomóc na większą skalę, by miał w życiu start. No i się udało. Teraz Piotrek jest już wyczerpany zarówno fizycznie, jak i psychicznie, więc odpuszczamy póki co. Prosimy o czas oddechu, byśmy już na spokojnie mogli o tym porozmawiać. 

Mariusz potwierdził, że konto podane w poście Zbigniewa Stonogi jest osobistym kontem Piotrka. Zdementował też informację, że konto zostało zablokowane, bo za dużo pieniędzy wpłynęło. Jego zdaniem, ludzie puszczają w obieg takie rzeczy ze zwykłej zazdrości.

- Wiemy, że jest hejt. Liczyliśmy się od samego początku z tym, że ludzie będą hejtować, ale mam to gdzieś. Można powiedzieć, że to mnie nawet wzmacnia - dodaje Mariusz.

 Dzwoniliśmy też do Ośrodka Pomocy Społecznej w Trzebnicy. Chcieliśmy się dowiedzieć, jaką pomocą był objęty Piotr, czy otrzymywał wsparcie od instytucji do tego powołanych. Niestety, dyrektor trzebnickiego OPS Małgorzata Chomkowicz nie chciała z nami rozmawiać i poleciła o przesłanie pytań na piśmie. 

Pomoc, jaką otrzymał od nieznanych sobie ludzi, przekroczyła chyba najśmielsze oczekiwania wszystkich osób zaangażowanych w akcję. Według informacji, które udało nam się uzyskać od Mariusza, na konto Piotrka w ciągu 7 dni wpłynęło ok. 230 tys. zł! Nie wliczając w to pomocy rzeczowej, której jest tak dużo, że nadwyżki zostaną przekazane innym osobom potrzebującym. Natomiast w domu, jak poinformowały nas osoby mające związek z całą akcją, jest zrobiona elektryka, ale dalsze prace, póki co, stanęły w miejscu do momentu zakończenia sprawy spadkowej.

Na obecną chwilę Piotrek pracuje w nowym miejscu - tylko 3 km od domu, gdzie dojeżdża nowym rowerem i wydaje się być szczęśliwym człowiekiem.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Andrzej - niezalogowany 2020-10-07 17:48:53

    Co od tego spalenia roweru powinni siedzieć

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-07 18:46:23

    Za darmo nikt mu nie spalił ????

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Wszechwiedzący - niezalogowany 2020-10-07 18:52:27

    A wujek mówił Piotrek nie zapraszaj do domu kolegów Ja Ci z wszystkim pomogę a Piotrek sam wybrał kolegów cpanie jaranie marihuany i wujek na Piotrka chuj położył a teraz jaki to Piotruś biedny sam sobie tą biedę zrobił ????

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-10-07 19:24:24

    Żeby ciebie kiedyś takie coś nie spodkało, pajacu. Weź może lepiej nie komentuj.

    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-10-08 19:52:40

    Karma wraca!!! I super że jest tyle pomagających ludzi którzy potrafią pomagać

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Bronek - niezalogowany 2020-10-08 07:34:40

    Śmiechu warte jacy wszyscy chętni do pomocy. Piotruś ma 22 lata i jest zdrowy do pracy tyko pytanie czy mu się chce zapierda..ć za najniższą krajową tak jak większość społeczeństwa. Do Trzebnicy chodził do pracy i to o 2 -giej w NOCY wychodził z domu ha ha ha. Nie on pierwszy i nie ostatni żeby zarobić pieniądze to trzeba się poświęcić. A tak na marginesie jest duża potężna firma w miejscowości Ujeździec Mały ponoć osoby chętne do pracy są zabierane przez autokar do pracy a po niej odwożone do miejsca zamieszkania można ?! Pytanie czy się chce pracować ? a może liczyć na drapane ....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-10-08 22:56:41

    Życze ci żeby ciebie kiedyś coś takiego spotkało jak tego człowieka weź ty się ogarnij zresztą ci co go hejtują też powinni się ogarnąć i brać przykład z innych osób które mają dobre serca i chcą chłopakowi pomóc, a nie jak wy takie hieny którym żal dupe ściska ze jednemu pomagają a wam nie. Tylko że ten chłopak bardzo dużo przeszedł w życiu i należy mu się nasza pomoc jak psu buda. Dobrze że chłopak tego nie czyta bi to co wy piszecie to aż żal czytać.

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do