
Znaki drogowe mają ostrzegać, informować, zakazywać i nakazywać. Muszą więc być widoczne i wyraźne, aby wszyscy użytkownicy dróg je dostrzegli. Zwykle tak jest, ale są miejsca, gdzie znak nie o niczym nie informuje, bo go nie widać. Bywa zasłonięty, obrócony lub zarośnięty. Szczególnie dużo takich znaków jest w Trzebnicy.
Sprawą zainteresował się radny Krzysztof Śmiertka. Objechał miasto, sprawdził i odpracował materiał fotograficzny. 16 czerwca złożył wniosek do burmistrza o poprawę oznakowania na drogach gminnych. Pomoc w sprawie zaoferował również radny Artur Gajowy.
Od złożenia wniosku minął przeszło miesiąc - i nic się nie zmieniło. Do niewidocznych znaków dołączyły kolejne, bo lato w pełni i roślinność bujnie się rozrasta.
Krzysztof Śmiertka skomentował sprawę na swoim facebooku: "Na ten temat rozmawialiśmy podczas obrad komisji bezpieczeństwa, która odbyła się niemal miesiąc temu w dniu 28.06.2023r. Widać sprawa bezpieczeństwa nie jest istotna i jest bagatelizowana….Podobnie było ze złamanym konarem drzewa w parku miejskim gdzie doszło do wielkiej tragedii….Być może burmistrz tego nie dostrzega, jeżdżąc na tylnym siedzeniu w gminnej limuzynie, tankowanej za pieniądze mieszkańców np. na spotkania, czy wiece partii rządzącej. Ale co tam bezpieczeństwo mieszkańców…….ważne jest, że banery Poseł PIS pani Soin były dobrze widoczne i darmowe na gminnych barierkach….."
Czyja to wina? No jakże - roślinności. Po co tak się rozrasta? Ktoś jej kazał? Wina leży zapewne także po stronie użytkowników dróg. Co to, nie łaska zatrzymać samochód co 100 metrów i przelecieć się po krzakach, bo a nuż jest tam jakiś znak? Więcej inicjatywy wykażcie Panie i Panowie!
Dobrze będzie do czasu, dokąd się nic nie stanie. Ale czy naprawdę musi się coś stać, aby zobaczono problem i podjęto działania zmierzające do jego rozwiązania. W końcu znaki drogowe regulują zasady poruszania się po drogach, czyli miejscach, na których o wypadek najłatwiej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie