Prusicki finał rozpoczął się już w sobotę. Wszyscy chętni, mogli "poruszać" się podczas różnych zajęć prowadzonych przez PCF. Wejściówka na pojedyncze zajęcia kosztowała 10 zł, a na wszystkie - 20 zł. Oczywiście cała kwota zebrana z biletów została przykazana na WOŚP. Również w sobotę przeprowadzono zawody sportowe, które poprowadzili pracownicy GOKiS-u.
A już w niedzielę, od godz. 9 rano na ulicach miasta można było spotkać 40 wolontariuszy: z Prusic, ze Skokowej i z Piotrkowic. Kwestujący nie skarżyli się na pogodę:
- W zeszłym roku był mróz i śnieg, a dzisiaj tylko trochę wieje - powiedziała nam jedna z wolontariuszek.
- Pracujemy od rano. Koleżanka poszła na chwilę odpocząć i napić się czegoś ciepłego. Ludzie wrzucają bardzo różne kwoty do puszek, mamy monety po 5 zł, po 2 zł, grosiki, ale niektórzy ofiarowali nam po 15-20 zł. Ja na pewno będę zbierał pieniądze do końca - mówił Kamil Mazurek, uczeń I klasy gimnazjum, który kwestował na Rynku i przed Zespołem Szkół, kiedy prusiczanie schodzili się do szkoły na występy.
Choć centrum wydarzeń mieściło się w szkole, to również na Rynku były atrakcje: między innymi robot, który kwestował z orkiestrową puszką; można było również obejrzeć z każdej strony wojskowego hummera.
- Te niezwykłe atrakcje zostały zapewnione naszym mieszkańcom przez Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych oraz Wojskową Komendę Uzupełnień we Wrocławiu. W tym samym czasie dużo hałasu i zamieszania zrobili motocykliści z klubu motocyklowego DTR. Kolejną, niewątpliwą atrakcją dla przybyłych gości była kamizelka kuloodporna, jak też "magiczne" okulary ukazujące symulację zachowanie człowieka pod wpływem alkoholu. A to wszystko dzięki Żandarmerii Wojskowej z Wrocławia - mówi Żaneta Szatkowska-Wolska, szefowa sztabu.
W samo południe rozpoczęły się rozgrywki piłki halowej. W tej dyscyplinie bezkonkurencyjna okazała się drużyna "Jakubek i Przyjaciele", drugie miejsce zajęli "Samorządowcy", a trzecie piłkarze z Błękitnych Kaszyce Wielkie.
Od godzin porannych można było przekazywać nie tylko swoje pieniądze, ale i najcenniejszy lek, jaki jeden człowiek może przekazać drugiemu - krew. Punkt krwiodawstwa prowadzony przez Wojskowe Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu w godzinach popołudniowych był oblegany. Jak powiedziały nam panie, które tam pracowały, chętnych było wielu, ale nie każdy mógł oddać krew: - Najpierw musimy przeprowadzić wywiad z przyszłym krwiodawcą; już na tym etapie niestety niektóre osoby odpadają, chociażby ze względu na przebyte choroby czy schorzenia. Osoby, które przechodzą wstępną weryfikację muszą jeszcze mieć dobre wyniki. Badania przeprowadzamy w naszym mobilnym laboratorium - powiedziała nam jedna z pracownic WCKiK i dodała, że obecnie najbardziej potrzeba krwi grup: 0 Rh- i 0 Rh+. Jak powiedziała nam już po zakończonej akcji szefowa sztabu, podczas finału krew oddało 41 osób, każda po 450 ml.
W międzyczasie, na scenie w holu ZS wystąpiły lokalne zespoły ludowe: Strupinianie i Trzy Dęby. Potem wystąpił zespół taneczny Szansa z prusickiej szkoły, zespół taneczny ze Skokowy, a także z Piotrkowic.
- Wielką atrakcją był również pokaz Wrocławskiego Klubu Morsów, którego członkowie, po krótkiej rozgrzewce, zażywali kąpieli w pobliskim stawie, wywołując niezwykle gorące emocje. Ani mroźny wiatr, ani niska temperatura nie odstraszyły morsów, którzy uatrakcyjni swój występ efektownymi pochodniami. Dodatkowo ogromną furorę wśród przybyłych gości wywołali "odważni ochotnicy", którzy już po raz kolejny wraz z morsami wskoczyli do pobliskiego stawu - powiedziała Żaneta Szatkowska-Wolska. W międzyczasie na scenie wystąpiła schola "Jeden głos", chór Vox Domini i zespół VictriBells.
Licytacje wzbudzały wiele emocji. - Wśród wielu gadżetów orkiestrowych znalazły się między innymi: ręcznie malowane obrazy, rzeźby, kalendarze, oryginalne piłki WKS "Śląsk" z podpisami piłkarzy oraz piłkarek, urządzenie do prasowania, książki, plakaty, piękne artykuły dekoracyjne, anioły, kosze pełne słodkości czy też torty. Największym zainteresowaniem cieszyły się piłki wrocławskiego Śląska, które licytowano za ponad 300 zł - podała szefowa sztabu.
Agata Koszel, która grała z orkiestra po raz czwarty, jest już w szkole średniej, a pierwszy raz pomagała w kweście podczas nauki w gimnazjum: - Dziś sprzedaję razem z koleżanką w naszym orkiestrowym sklepiku. Mamy tu rzeczy przekazane przez Jurka Owsiaka, a także lokalnych przedsiębiorców i osoby prywatne. Ceny są atrakcyjne. Każdy wrzuca pieniądze do puszki. Podczas finału można było również kupić pyszne, pięknie wyglądające domowe ciasta, ciasteczka i babeczki, a także aromatyczny bigos. Klienci byli do późnych godzin wieczornych.
Przed tradycyjnym "Światełkiem do nieba" zagrał również obornicki zespół Kefir Band.
Szefowa sztabu podkreśla, że jest zadowolona z zebranej kwoty: - Jak na naszą małą gminę to myślę, że zebraliśmy dużo. Poza tym, my mało wkładamy w organizację jako taką, nie zapraszamy supergwiazd. Mimo, że sumę mamy taką samą jak w poprzednim roku, to i tak się cieszymy. Każda pomoc i każda kwota się liczy - podsumowała Żaneta Szatkowska-Wolska
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie