Dziwią się mieszkańcy, dziwią się przewoźnicy, a radni komentują i mówią, że to wszystko przez to, że burmistrz nie przeprowadza konsultacji, tylko sam chce decydować o wszystkim. A jakie są skutki? Od kilku miesięcy, wybudowany z pomocą unijnych dotacji, za blisko 2 mln zł dworzec autobusowy, stoi pusty.
Dzisiaj burmistrz nawet mówi, że to nie dworzec, tylko centrum przesiadkowe, choć sam na stronie internetowej urzędu w ubiegłym roku opisywał, że już niebawem do użytku oddany zostanie "nowy dworzec autobusowy".
Od zakończenia inwestycji upłynęło już kilka miesięcy. Wykonawcy zapacano za pracę, ale na dworcu nie widać autobusów, nie ma też potencjalnych pasażerów, a mieszkańcy mówią wprost, że lokalizacja, to niewypał. Dodają, że ludzie nie chcą chodzić tak daleko, a poza tym, tam przecież nie ma poczekalni, tylko są same wiaty.
Jak dzisiaj tłumaczy się burmistrz Marek Długozima?
- To właściwie jest centrum przesiadkowe - odpowiada na pytanie dziennikarza trzebnicki włodarz, a dziennikarz pyta, że przecież od czerwca mogły już tam jeździć autobusy (w rzeczywistości odbiór był już w marcu):
- To nie jest takie proste, na pierwszy rzut oka. Jeżeli byłoby to takie proste, to ten dworzec zostałby już dawno uruchomiony - odpowiada burmistrz, ale niestety wygląda to na klasyczne "masło maślane", a dziennikarz zauważa, że to nie takie proste, bo żeby działał dworzec potrzebne są autobusy, a tych nie ma. Co na to burmistrz?
- Nikt się tego nie spodziewał. Powiem panu uczciwie, że przy projektowaniu dworca nikt się nie spodziewał, że będzie problem dla autobusów - mówi Marek Długozima, problem tylko w tym, że chyba nikt przed planowaniem i budową, nie zapytał przewoźników, czy to ma sens. Teraz burmistrz zapowiada, że przebuduje stromy podjazd po "kocich łbach". Pytanie, ile to będzie kosztowało.
Tymczasem radna Renata Bujak - Ziółkowska mówi wprost: - To nietrafiona inwestycja. Jest ślisko, nierówno i przewoźnicy nie tylko nie chcą tu przyjeżdżać, że tak to jest, ale dlatego, że niszczą się autobusy - i dodaje: - Nie chcą tego ani mieszkańcy, ani przewoźnicy. Lokalizacja jest bardzo zła. Dla ludzi starszych i w ogóle dla mieszkańców, dla ich wygody, jest to duża uciążliwość.
A co na to mieszkańcy? - Dla mnie byłoby lepiej, gdyby dworzec był tutaj - mówi mieszkanka i pokazuje na parking przed urzędem. Inna dodaje: - Mi tam nie jest po trasie i ja tam nie jeżdżę.
Dziennikarze TVN24 poprosili też naszego redaktora naczelnego o komentarz: - Ten dworzec, wygląda raczej jak przystanek przelotowy, a nie prawdziwy dworzec. Nie ma poczekali, nie ma żadnego budynku - zauważa Daniel Długosz. Cały reportaż TVN24 można zobaczyć TUTAJ. - Dzisiaj dworzec autobusowy służy do tego, żeby wsiąść i się przesiąść i pojechać dalej. Dzisiaj nie ma tak, dzisiaj nie mają ludzie czasu na to, żeby przesiadywać na dworcu na poczekalniach - twierdzi burmistrz Długozima, ale wydaje się, że może nie mieć doświadczenia, bo od wielu lat korzysta ze służbowego samochodu i osobistego kierowcy.
Tymczasem z komunikacji miejskiej korzystają często osoby starsze, a w zimie zdarza się, że autobusy ze względu na trudne warunki pogodowe, mają spore opóźnienia. Poza tym czekanie na wietrze, mrozie czy w śniegu lub deszczu do przyjemności nie należy.
Sprawę trzebnickiego dworca relacjonowały już telewizje TVP i teraz TVN24. Reportaż zrobiła także Radio Wrocław. Gmina zapłaciła około 2 mln zł, za inwestycję, która jak się wydaje nie jest powodem do chluby.
Radny Krzysztof Śmiertka w audycji radiowej podkreślił, że to wynik autorytarnych rządów burmistrza, który nie chce konsultować swoich decyzji, a radnych odcina nie tylko od informacji, ale także nie chce udostępniać im dokumentów, choć mają do tego pełne prawo. Tekst i reportaż możecie posłuchać TUTAJ To jednak niejedyna inwestycja, na którą wydano kolosalne pieniądze, a która nie przynosi oczekiwanych efektów. Przykładem są boiska na ul. Czereśniowej, które wybudowano w szczerym polu i to tak, że porozrzucano je na 9 hektarach.
Fatalnie wyglądają też zbudowane za około 5 mln zł ścieżki rowerowe w Trzebnicy, które do dzisiaj nie mają pozwolenia na użytkowanie i które zbudowano niezgodnie z przepisami. Efekt? Gmina wyda teraz dodatkowe około 150 tys. zł na projekt zamienny. Ile będą kosztowały ewentualne poprawki tego nikt nie wie, ale Urząd Marszałkowski wstrzymał wypłatę dotacji.
Kto odpowiada za te błędy? Kto ponosi odpowiedzialność? Dlaczego wypłacono wykonawcy ścieżek pieniądze, skoro zbudowane są niezgodnie z prawem?
Jak podkreślają radni, inwestycje budowane są z pieniędzy publicznych, a nie z prywatnych zasobów burmistrza, dlatego należy je kontrolować i nadzorować. Tymczasem wszelkie pytania o nieścisłości odbierane są przez burmistrza, jako atak. Włodarz natychmiast próbuje oczerniać radnych za pomocą, jak to określił "jego gazety", czyli za pomocą gazetki samorządowej.
Powstają tam paszkwile, w których włodarz sugeruje, że np. wstrzymana, z powodu wykonania niezgodnie z projektem, budowa hali widowiskowej to wina... radnych, bo śmieli pytać co się dzieje z inwestycją. A warto dodać, że zamiast 17 mln zł, hala ma kosztować, jak powiedział na ostatniej sesji burmistrz około 25 mln zł i to bez podziemnego łącznika.
https://trzebnica.pl/5065/963/nowe-centrum-przesiadkowe.html
nie widać, aby wypowiadali się mieszkańcy...tylko oczywiście wieczny bojownik polityczny redaktor naczelny i radna równie lubiąca burmistrza