
Gmina ogłosiła przetargi na dokończenie budowy Galerii Wystawienniczej, problem w tym, że oferenci nawet jak już złożyli oferty, to albo je nagle wycofują, albo nie podpisują umowy. Tymczasem okazuje się, że gmina zapłaciła już ponad 2 mln zł wykonawcy, który nie dotrzymał terminu, w efekcie czego rozwiązano z nim umowę. Czy uda się dokończyć inwestycję, a jeśli tak, to za ile?
Historia budowy Galerii Wystawienniczej jest jak brazylijski serial. Niby wszystko jest w porządku, wszyscy się "kochają", razem pozują do zdjęć, zapewniając, że praca idzie pełną parą i nagle "bum", następuje niespodziewany zwrot akcji. Później są rozmowy, przestoje, pisma, niedopowiedzenia, gdy pytają dziennikarze i w konsekwencji rozwiązanie umowy. I, jak w serialach, po pierwszym sezonie następuje drugi, który jak się okazuje jest równie dramatyczny.
Gdy pytaliśmy radnych opozycyjnych czy pamiętają skąd wziął się pomysł na budowę przy Urzędzie Miejskim Galerii Wystawienniczej, praktycznie wszyscy mówili, że to pomysł burmistrza Marka Długozimy, który z nimi nie był konsultowany. Radna Renata Bujak - Ziółkowska pytała nawet na jednej sesji, czy burmistrz może powiedzieć, co takiego będzie tam wystawiane i ogólnie po co ta budowa. Wówczas włodarz przekonywał, że galeria jest bardzo potrzebna, bo będą tam się wystawiać różni artyści, a także będzie tam wystawa związana z odnalezieniem szczątków "Homo Erectusa". Burmistrz dodał też, że na ten cel gmina otrzymała dofinansowanie w wysokości 85%, a więc warto było z tego skorzystać.
Dzisiaj już wiemy, że z wykonawcą, czyli firmą Mikoluk Budownictwo i Zabytki, rozwiązano umowę. Pozostał jednak problem, bo inwestycję ktoś musi skończyć. Burmistrz Długozima 14 sierpnia ogłosił przetarg na ukończenie inwestycji, dzieląc go na kilka zadań.
Co ciekawe, w informacji z otwarcia ofert czytamy, że firma Usługi Budowalne Paweł Hawryszko złożyła ofertę na zadnia od I do V, a firma Pawła Kopczyńśkiego z Wołowa na zadanie VI. Była jeszcze oferta firmy Ekoflor na zadanie I, ale była dużo wyższa niż to, co zaoferował Hawryszko. Wydawało się więc, że wszystko układa się dobrze.
Tymczasem już dzień później gmina unieważniła przetarg dla zadań II, IV, V oraz VI. Czytamy też, że jeśli chodzi o zdania II, IV i V to przetarg unieważniono, bo... "nie złożono żadnej oferty niepodlegającej odrzuceniu". Natomiast zadanie VI unieważniono, bo oferta przekraczała kwotę, którą gmina ma zaplanowaną na to zadanie. Nas jednak zaciekawiło zdanie: nie złożono żadnej oferty niepodlegającej odrzuceniu".
[paywall]
Można z niego wnioskować, że złożono oferty, które jednak z pewnych przyczyn zostały odrzucone. Jakie to były przyczyny, tego nie wiemy.
Zadzwoniliśmy do Pawła Hawryszko. Właściciel firmy twierdził, że w ostatniej chwili skreślił oferty na zadanie II, IV i V, bo bał się, że nie będzie mógł się wyrobić w terminie. Pytaliśmy, czy to znaczy, że nie złożył tych ofert? Hawryszko jeszcze raz podkreślił, że w ostatniej chwili skreślił oferty na zadanie II, IV i V. Czy w takim razie komisja przetargowa wykreślone oferty zakwalifikowała jako oferty złożone? A może jednak Hawryszko oferty złożył i wycofał je po przetargu? O te wątpliwości będziemy pytać.
Jeszcze ciekawiej robi się chwilę później. Gmina 2 września ogłosiła, że Hawryszko wygrał przetarg na zadanie I (drzwi wewnętrzne i wykładziny) oraz na zadanie III (okładzina kamienna i prace murarskie). Jednocześnie gmina ponownie ogłosiła przetarg na zadania, z których Hawryszko się wycofał i kolejny raz na zadanie VI, czyli prace elektryczne. Byliśmy na przetargu. Okazało się, że na zadania II, IV i V nie złożono żadnej oferty, za to wpłynęły dwie oferty na zadanie VI. Ale nie to było najdziwniejsze. Gdy otwierano oferty wiadomo już było, że gmina ponownie ogłosiła przetarg na zdania I i III, a więc na te zadania, których zwycięzcą był Hawryszko. Na przetargu zapytaliśmy przedstawicieli komisji czy to oznacza, że oferent nie podpisał umowy? Monika Białas nie chciała odpowiadać twierdząc, że wyjaśnienie będzie na stronach BIP. Po przetargu zadzwoniliśmy do oferenta, ale i on nie chciał udzielić żadnej odpowiedzi. Warto też dodać, że podczas obrad komisji nie było dwóch jej członków.
17 września wszystko stało się jasne. Okazało się, że Hawryszko nie przystąpił do podpisania umowy i przetarg trzeba było unieważnić. Co ciekawe, dzień wcześniej gmina ogłosiła już przetarg na te zadania, a 16 września wiadomo raczej już było, że oferent nie podpisał umowy. Dlaczego informacja pojawiła się dopiero 17 września?
W nowym przetargu otwarcie ofert ma nastąpić 1 października, a z warunków można wyczytać, że roboty należy zakończyć do dnia 20 listopada. Jednak w międzyczasie pojawiły się pytania od zainteresowanych. Po ich uwagach okazało się, że burmistrz Marek Długozima wydłużył termin na wykonanie zadania I czyli montażu drzwi do... 4 grudnia tego roku.
Czy tym razem znajdą się chętni i kto wygra przetarg? Czy cena będzie niższa, czy wyższa niż ta z poprzedniego przetargu? Nie wiemy też, co takiego się stało, że oferent nie chciał podpisać umowy.
Zapytaliśmy radnego Mirosława Marca, co sądzi o przebiegu tego przetargu:
- Po pierwsze, ta galeria powinna już być dawno gotowa, a jesteśmy prawie rok po terminie. Gdy pytaliśmy o to na sesjach, burmistrz bagatelizował sprawę i twierdził, że wszystko jest w porządku. Teraz te przetargi, które są ogłaszane i unieważniane. Mam wrażenie, że coś tu jest nie tak. Dlaczego firma, która wygrała nie podpisuje umowy, a wcześniej wycofuje oferty? Nie chcę być złym prorokiem, ale może wszystko zmierza do tego, żeby dać komuś te roboty z wolnej ręki? Poza tym zastanawiam się, dlaczego poprzedniemu wykonawcy wypłacono już ponad 2 mln zł? Nie wierzę też, że wykonawca zapłaci karę umowną i zastanawiam się co zrobią podwykonawcy? Czy pójdą do sądu, jak to miało miejsce przy przebudowie SP nr 2 i Szkoły Muzycznej? Wiem jedno, ta ekstrawagancja będzie nas dużo kosztować, a jeśli utracimy dotację, to nie wiem skąd gmina weźmie pieniądze. Pewnie znowu się zadłużymy - zastanawia się radny.
Jak już pisaliśmy, budową galerii zajęła się firma Mikoluk Budownictwo i Zabytki, która wygrała przetarg. Inwestycja miała kosztować ponad 2,5 miliona złotych. Początkowo wszystko układało się jak najlepiej, a burmistrz Marek Długozima chętnie fotografował się przy inwestycji.
Pierwsze zawirowania zaobserwowaliśmy w wakacje zeszłego roku. Prace zaczęły się ślimaczyć, a przecież termin oddania galerii do użytku wyznaczony był na 30 września 2019. Gdy termin nie został dotrzymany zaczęliśmy pytać, co było przyczyną i czy gmina w związku z niedotrzymaniem umowy naliczyła wykonawcy kary umowne. Po naszych pytaniach okazało się, że z wykonawcą podpisano aneks w którym przedłużono termin do 31 grudnia 2019. Powodem miały być, między innymi, zmiany w przebiegu wentylacji.
Niestety, pod koniec roku kolejny raz zaobserwowaliśmy, że budowa jakby stanęła. Nie widać było pracowników, a zewnętrzna fasada z płyty OSB mokła na deszczu. Obserwując inwestycję w kolejnych miesiącach zauważyliśmy, że praktycznie nikogo na budowie nie ma i wszystko stoi w miejscu. Dlatego w maju zapytaliśmy co dalej z galerią. Pytaliśmy też, czy z wykonawcą rozwiązano umowę lub czy mu ją kolejny raz przedłużono.
Urzędnicy najpierw przez kilka tygodni nam nie odpowiadali, a w końcu zaczęli udzielać odpowiedzi zdawkowych i wymijających. Co ciekawe, 3 sierpnia Zbigniew Zarzeczny o 9:55 wysłał nam odpowiedź, z której wynikało, że nie ma problemów z inwestycją i że pracownicy wykonawcy są na budowie oraz że nie rozwiązano z nim umowy. Podobnie Zarzeczny informował w dniu 23 lipca.
Tymczasem do naszej redakcji docierały zupełnie inne informacje, w tym ta, że z wykonawcą rozwiązano umowę. Dlatego naczelnika Zarzecznego zaczęliśmy dopytywać o szczegóły. 31 sierpnia Zbigniew Zarzeczny przesłał kolejną odpowiedź.
Tym razem przyznaje, że umowę z wykonawcą rozwiązano... 3 sierpnia i wskazał, że o godzinie 10:15, czyli 20 minut po wysłaniu do nas maila, z którego wynikało, że inwestycja jest realizowana jak należy.
Dowiedzieliśmy się także, że przyczyną odstąpienia od umowy z wykonawcą, było... znaczne opóźnienie w oddaniu przedmiotu zamówienia. Naczelnik przyznał też, że wykonawca już 25 maja został poinformowany o groźbie odstąpienia od umowy, a więc już kilka miesięcy wcześniej urzędnicy doskonale wiedzieli, że budowa jest zagrożona. Okazało się też, że wykonawcy, mimo że nie zrealizował całej umowy, już wypłacono kwotę ponad 2 mln 200 tys. zł! Jednocześnie naczelnik przekazał, że naliczono mu kary umowne w wysokości ponad 516 tys. zł. Z naszych obliczeń i z zapisów umowy wynika jednak, że kara powinna być dużo wyższa, dlatego naczelnika dopytaliśmy o sposób obliczenia tej kwoty, poprosiliśmy także o wgląd w dokumenty.
W międzyczasie okazało się, że radnemu Krzysztofowi Śmiertce odpisano, że umowę wypowiedziano 3 lipca. Powstało więc pytanie, która data jest właściwa? Okazało się też, że roszczenia do gminy zgłosiło 4 podwykonawców, a tymczasem, jak informuje naczelnik, gmina wiedziała tylko o jednym. Dodał też, że roszczenia jednego zostały już odrzucone, pozostałe są obecnie analizowane.
Z kolejnej odpowiedzi, którą otrzymaliśmy 16 września, dowiadujemy się, że wykonawca na pismo z maja nie odpowiedział, ale naczelnik twierdzi, że pracownicy pojawiali się na budowie, choć tempo prac było niezadowalające.
Przeglądnęliśmy dokumenty. Odstąpienie od umowy nosi datę 3 sierpnia i podpisane jest przez naczelnika Zbigniewa Zarzecznego, ale, o dziwo, wykonawca czyli Zbigniew Mikoluk własnoręcznie potwierdził odbiór pisma z datą... 3 lipca godz. 10:15, czyli miesiąc wcześniej.
To nie wszystko. Potwierdziły się również nasze obserwacje budowy. Zbigniew Zarzeczny sam w piśmie z dnia 5 maja napisał, że "informujemy, że od miesiąca czasu obserwujemy z niepokojem przerwanie robót budowlanych przez Państwa jako Wykonawcę"
Dalej Zarzeczny informuje, że umowny termin minął 31 grudnia 2019 (termin wydłużony po aneksie - przyp. red.) i że wzywają do zakończenia prac do dnia 1 czerwca 2020. Wydaje się, że zadanie było niemożliwe do wykonania, bo jak wskazuje dokument, Mikoluk pismo odebrał kilka dni wcześniej czyli 25 maja.
Warto w tym miejscu zapytać, czy nadzór nad inwestycją był wystarczający? Dlaczego gmina dopiero w sierpniu 2020 roku, a więc po 7 miesiącach, zerwała umowę, skoro przedłużony aneksem termin upłynął 31 grudnia 2019. Na czyje polecenie z wypowiedzeniem tak długo zwlekano? I wreszcie, dlaczego już w styczniu 2020 nie wzywano wykonawcy i nie naliczano mu kar umownych?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Znowu firma krzak mikoluk...oszust nie płacący faktur podwykonawcom
Zgadzam się z komentarzem. Mikoluk to oszust i lawirant. Okrada podwykonawców jak i inwestorów. Takich ludzi, którzy tworza takie firmy powinni zamykać w więzieniach i zmuszać do ciężkiej pracy żeby nauczyli się szacunku do innych, którzy uczciwie pracują i.prpwadza firmy. Ostrzegam przed tą firmą mikoluk Budownictwo i Zabytki.