Reklama

Konflikt między radnym a burmistrzem w Trzebnicy - skarga, PINB i zawiadomienie do prokuratury. Jakie są kulisy? O co chodziło na ostatniej sesji?

Na poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej w Trzebnicy miały miejsce zaskakujące wydarzenia. Najpierw burmistrz Marek Długozima oskarżał swojego konkurenta czyli radnego Krzysztofa Śmiertkę o to, że to on odpowiada za to, że gmina musiała płacić kary czy zwracać dotacje m. im. za źle przeprowadzone inwestycje, a po chwili, "do ataku na Śmiertkę" włączył się przewodniczący rady Mateusz Stanisz. Jakby tego było mało, burmistrz oskarżył też prywatną spółkę.

Do słownych potyczek między radnym, a burmistrzem, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Gdy radny zadaje włodarzowi trudne pytania odnośnie jego działań czy inwestycji, włodarz zaczyna go oskarżać twierdząc, że to przez niego gmina zwraca dotacje, że przez niego wstrzymywane są inwestycje, czy naliczane kary. Burmistrz robił też aluzje do prywatnych spraw radnego i jego pracy. Na poniedziałkowej sesji było podobnie, a że mamy kampanię wyborczą, wyglądało to tak, jakby Markowi Długozimie zależało na dyskredytacji swojego rywala. Chodzi o Krzysztofa Śmiertkę, który postanowił wystartować w wyborach na burmistrza. To właśnie na nim skupiła się poniedziałkowa nagonka. Najpierw Długozima ponownie oskarżył radnego o to, że przez niego gmina ponosi straty, a potem do ataku włączył się Mateusz Stanisz. Przewodniczący w komunikatach oznajmił, że do rady wpłynęła skarga na radnego Śmiertkę. Po chwili było jeszcze ciekawiej, bo Stanisz najpierw powiedział, że rada nie może rozpatrywać skarg na radnych, po czym zaczął czytać niektóre fragmenty skargi. Wszystko sprawiało wrażenie, jakby celowo chciał oczernić radnego. Zresztą radni opozycji zaczęli protestować, ale Stanisz się nie hamował i odczytywał dalej tylko wygodne fragmenty. Na koniec ponownie oznajmił, że rada nie zajmuje się skargami i dlatego on zawiadomił o sprawie prokuraturę. O co chodziło?

Szybko okazało się, że skargę złożył znany architekt Jacek M. (celowo nie podajemy nazwiska - przyp. redakcji), który jak się okazuje wykonuje usługi dla dewelopera, stawiającego bloki przy ul. Oleśnickiej. Jakby tego było mało, został też pełnomocnikiem córki dewelopera i syna burmistrza. I to on złożył zawiadomienie do PINB w sprawie prywatnego domu radnego. PINB przeprowadził kontrolę i postępowanie administracyjne, bo jak wynikało z pisma architekta, radny miał rzekomo prowadzić inwestycję niezgodnie z projektem. Szybko jednak okazało się, że to bzdura. PINB nie dopatrzył się uchybień. A ponieważ architekt jest biegłym sądowym, a radny odebrał jego działania, jako celowy atak na radnego i bezpodstawne oskarżenia, to o wszystkim powiadomił organizację biegłych sądowych. Śmiertka pismo podpisał jako radny i właśnie na to skarży się architekt, twierdząc że przestępstwem ma być podpis po pismem - "radny Rady Miejskiej w Trzebnicy Krzysztof Śmiertka". 

Wracając do Stanisza i jego decyzji o odczytaniu skargi. Nietrudno sobie wyobrazić, że przykładowy "Jan Iksiński" złoży skargę np. na innego radnego lub na Mateusza Stanisza, oskarżając go o to, że np. kogoś zgwałcił czy coś ukradł. Czy Mateusz Stanisz również odczytałby taką skargę mieszkańca na sesji, nie mając na to żadnych dowodów? 

Po sesji zapytaliśmy Mateusza Stanisza o to dlaczego w ogóle odczytywał skargę, skoro nie wie czy jest prawdziwa i dlaczego nie poinformował o tym, że PINB nie znalazł istotnych uchybień w budynku radnego? Przewodniczący kluczył, mówił, że nie zna decyzji PINB, ale twierdził, że odczytał skargę, bo chciał poinformować radnych. Całą rozmowę możecie zobaczyć w filmie na portalu NOWAGAZETA.pl

Po sesji zaprosiliśmy radnego Krzysztofa Śmiertkę do redakcji, by nagrać podcast i porozmawiać o ostatnich wydarzeniach. Nagranie będziecie mogli obejrzeć i posłuchać na portalu NOWAGAZETA.pl i platformie Spotify. Poniżej zamieszczamy też rozmowę z radnym.

Zapraszamy do obejrzenia podcastu:

To jest styl działania zorganizowanej grupy, która już czuje że zbliża się koniec jej interesików

NOWa: - Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Trzebnicy burmistrz Długozima przedstawiał Pana jako winnego utraty przez gminę wielu dotacji zewnętrznych oraz jako osobę odpowiedzialną za kary finansowe, które zostały gminie naliczone przez różne organy, m.in. sądy. Jak ustosunkuje się Pan do tych zarzutów?

Krzysztof Śmiertka: - To wierutna bzdura i kłamstwo mające jedynie na celu zdyskredytowanie mojej osoby w oczach mieszkańców naszej gminy. Przecież to burmistrz, a nie radny, nadzoruje inwestycje. Ma do tego cały aparat urzędniczy oraz pracowników. Jako radny mogę jedynie pytać i sprawdzać. To moja rola. Przykładem złego nadzoru inwestycji są np. pseudo ścieżki rowerowe, które zastąpiły tak naprawdę w mieście chodniki, a piesi muszą ustępować pierwszeństwa rowerom. Albo udawane i zrobione na ostatnią chwilę boiska przy Czereśniowej. Burmistrz chce mnie obwinić za to, że przegrał w I instancji sądu proces z innym organem państwowym, nie z radnym, i musi zapłacić już ponad 5 mln zł, bo na czas nie wybudował obiektów użyteczności publicznej, a zamiast tego, już po terminie, powstały boiska bez żadnych dojść, sanitariatów czy nawet ławeczek. Według mnie to jest jego wyborczy chwyt marketingowy, który tylko obróci się przeciw niemu. Mieszkańcy naszej gminy już dawno zrozumieli, że obrzucanie przez burmistrza innych osób odpowiedzialnością za swoje błędy, ma niewiele wspólnego z prawdą.

- A jak Pan odniesie się do tego co odczytał i powiedział przewodniczący rady Mateusz Stanisz o tym, że nadużywa Pan swojej funkcji publicznej, zapowiadając złożenie zawiadomienia do prokuratury?

KŚ: - Rozumiem, że chodzi Panu Redaktorowi o tą niby skargę, która wpłynęła do pana Stanisza, a która to została napisana przez architekta i rzeczoznawcę sądowego?

- Dokładnie, właśnie o to pytam.

KŚ: - Chyba dobrze się stało, że tak to "oni" sobie wymyślili i to wykonali. Teraz mogę z czystym sumieniem wyjaśnić do jakich działań ta grupa była gotowa się posunąć, żeby mnie zastraszyć lub zniechęcić do podejmowania działań związanych z funkcją radnego. Co to samej skargi i jej treści, to po pierwsze pan Stanisz według mnie przekroczył swoje uprawnienia odczytując jej treść w komunikatach, bo jak sam powiedział Rada Miejska nie posiada żadnych uprawnień do zajmowania się taką skargą. Przecież taka skarga może zawierać nieprawdziwe treści, a Rada Miejska nie ma żadnych narzędzi, żeby to zweryfikować. To świadczy o celowym działaniu przewodniczącego, a być może nawet jego świadomym udziale w całym przedsięwzięciu, polegającym na próbie zdyskredytowania mnie. Ale to już zapewne ocenią organy ścigania, do których niebawem skieruję zawiadomienie w tej sprawie. A co do samych działań architekta, a zarazem biegłego sądowego przeciwko mojej osobie, to myślałem do tej pory, że jest to po prostu jego zła wola i pokazanie jego wybujałego ego. Ale po tym, co wydarzyło się na ostatniej sesji już jestem pewien, że to wszystko to zorganizowana akcja przeciwko mojej osobie. Pan architekt wykonywał lub nadal wykonuje usługi i opracowuje projekty wielkich 18 metrowych budynków wielorodzinnych wokół mojego domu jednorodzinnego.  Projekty te wykonywał dla znanego dewelopera, którego, jak wynika z wyroku sądu z 2018 r., córka żyje w związku partnerskim z synem burmistrza. Do tej pory naiwnie myślałem, że to nie ma związku ze złożonym przez architekta bezzasadnym donosem do PINB. Donos ten oraz załączone do niego zrobione z ukrycia zdjęcia mojego domu spowodowały, że PINB tak naprawdę nie miał wyboru i musiał przeprowadzić kontrolę mojej posesji. Cała procedura trwała standardowo kilka miesięcy i zakończyła się w październiku zeszłego roku decyzją potwierdzającą, że kontrola, nie wykazała zmian istotnie odstępujących od zatwierdzonego projektu budowlanego. Wówczas myślałem, że takie działanie pana architekta miało wywołać na mnie efekt mrożący i spowodować, abym nie korzystał z przysługujących mi praw do zaskarżania decyzji administracyjnych dotyczących projektów tego dewelopera. A teraz, po tym co wydarzyło się na ostatniej sesji i po tym z jakim zaangażowaniem w próbę zdyskredytowania mnie włączył się przewodniczący Stanisz, jestem pewien, że wszystko to, co działo się do tej pory w stosunku do mnie oraz moich bliskich, miało znamiona działań tak naprawdę zorganizowanej grupy, która chciała za wszelką ceną mnie zastraszyć. Mieszkam w Trzebnicy już 6 lat, a od 5,5, czyli od kiedy zostałem Radnym Rady Miejskiej, jest prowadzona przeciwko mnie zorganizowana kampania hejtu i dezinformacji. Burmistrz jak widać nawet po ostatniej sesji, nic sobie nie robi z tego, że został uznany winnym i skazany przez sąd w I instancji na karę grzywny za popełnione wobec mnie przestępstwo wskazane w art. 212 kodeksu karnego. Cała sprawa donosu na mnie do PINB, skargi do Rady Miejskiej oraz nieuprawnionych działań przewodniczącego Stanisza, ma według mnie charakter polityczny i wynika ze strachu obecnie rządzących przed przegraną w wyborach oraz rozliczeń, jakie ich w przyszłości niewątpliwie czekają. Bo chyba trzeba w końcu zacząć głośno mówić o konieczności pociągnięcia tej zdegenerowanej władzy do odpowiedzialności, po odspawaniu jej od stołków.

- Poruszył Pan w tej wypowiedzi wiele ciekawych wątków dotyczących funkcjonowania władzy na styku polityki i biznesu. Jako redakcja dysponujemy wieloma dokumentami, które dotyczą tej sprawy. Pokażę panu dokument, z którego wynika, że córka dewelopera oraz syn burmistrza udzielili wspólnie w maju 2019 r. pełnomocnictwa wspomnianemu architektowi do reprezentowania ich przed wszystkimi urzędami, w tym przed Urzędem Miejskim w Trzebnicy, we wszystkich sprawach dotyczących działań inwestycyjnych, w związku z planowaną przez nich inwestycją w centrum Trzebnicy. Chodzi o budowę budynku mieszkalnego wielorodzinnego z usługami i garażem podziemnym (okazaliśmy dokumenty radnemu).

KŚ: - Te związki najbliższej rodziny burmistrza z architektem są jednak dużo bliższe niż myślałem do tej pory. To tylko potwierdza moje przypuszczenie, co do tego, kto inspirował jego działania w stosunku do mnie.

- A czy może miał Pan okazję zapoznać się z takimi oto dokumentami? Są to dwa wnioski złożone do Urzędu Miejskiego przez pana architekta. Pierwszy z czerwca 2019 r. dotyczył prośby o uzgodnienie projektowanego wykusza przekraczającego granice działki, a ten drugi z czerwca 2020 r. dotyczył wyrażenia zgody na lokalizację budynku w odległości mniejszej niż wymagana ustawą o drogach publicznych. Dodam, że tan obowiązuje plan przestrzennego zagospodarowania. Jak Pan się zapewne domyśla, oba wnioski zostały rozpatrzone pozytywnie i zgody zostały wydane. Na jednym z nich jest podpis naczelnika Zbigniewa Zarzecznego, a na drugim sekretarza gminy Daniela Buczaka. Proszę spojrzeć na te dokumenty.

KŚ: - To jest niewiarygodne. Dla mnie jest to ewidentne przekroczenie uprawnień przez urzędników. Obaj panowie przecież doskonale wiedzą, że organem uchwałodawczym gminy, który ma prawo do ustalania zapisów i parametrów miejscowych planów zagospodarowania jest tylko i wyłącznie Rada Miejska. Wydawanie takich uzgodnień przez urzędników, w mojej opinii, wypełnia znamiona czyny opisanego w art. 231 kk. Dodatkowym i być może najważniejszym elementem tych decyzji jest to, że ci urzędnicy, tak naprawdę wydawali uzgodnienia w imieniu i z upoważnienia burmistrza Długozimy, a przecież dotyczyły one syna burmistrza, o czym doskonale wiedzieli, bo jest to wskazane w tych wnioskach. Dla mnie wygląda to tak, jakby burmistrz po prostu wydał uzgodnienie administracyjne dla syna i jego partnerki na przybliżenie się z projektowanym budynkiem do drogi gminnej na odległość mniejszą niż jest wymagana w MPZP. To jest kpina i jawne łamanie przepisów ustawy o samorządzie gminnym dla osiągnięcia korzyści majątkowych przez osoby najbliższe dla burmistrza. Zresztą śledztwo właśnie wokół takich tematów prowadzi prokuratura. Pisał o tym już w grudniu 2022 r. ówczesny Prokurator Krajowy, pan Dariusz Barski w piśmie skierowanym do Marszałek Sejmu Pani Elżbiety Witek. Teraz po tym co pan redaktor pokazał, lepiej widzę zależności między burmistrzem, architektem, deweloperem budującym wokół mojego domu oraz jak się ostatnio okazało również przewodniczącym Rady Miejskiej. Te bezpośrednie donosy składane na mnie, będące próbą zastraszenia mnie i moich bliskich, wynikają z chęci wygumkowania mnie z życia publicznego. To jest styl działania zorganizowanej grupy, która już czuje że zbliża się koniec jej interesików i jest gotowa na bezpardonowy atak na osoby, które chcą ten układ zdemaskować.

- Mocne słowa.

KŚ: - Tak, ale ostatnie działania wokół mnie tylko mnie w tym utwierdzają.

(rozmowa przeprowadzona po nagraniu programu - wywiad autoryzowany)

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 21/03/2024 10:56
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Trzebniczanie. - niezalogowany 2024-03-21 12:19:12

    Pan Radny Śmiertka okazał się bardzo dobrym radnym. Ma ogromne poparcie wśród mieszkańców. Zmierza po sukces wyborczy. Obecna władza w Trzebnicy w żaden sposób nie jest w stanie jemu zaszkodzić. Ataki na Pana Radnego Śmiertkę wskazują, że on ma rację i jeszcze dają jemu większe poparcie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Janek - niezalogowany 2024-03-21 15:18:00

    Ale ustawka z tym wywiadem szok.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Cud nad cudy - niezalogowany 2024-03-22 05:46:18

    Faktycznie cud!!!! Dziennikarz śledczy w roli adwokata....-)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Szacun dla gazety. - niezalogowany 2024-03-22 07:33:01

    Bardzo pożyteczną społecznie pracę robi gazeta Nowa. Super. Dlatego jest już na rynku medialnym 30 lat i będzie dalej. Wielki szacun.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Czytelnik - niezalogowany 2024-03-22 14:17:18

    Który z dziennikarzy chwali pracodawcę? Czy sam redaktor siebie,?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do