
Takiej frekwencji chyba nikt się nie spodziewał. Do stolicy zjechali ludzie z całej Polski, a wśród nich wielu mieszkańców naszego powiatu.
UWAGA: W ramach promocji, cały tekst czytasz za darmo. Jeśli chcesz wiedzieć więcej zachęcamy do wykupienia SUBSKRYPCJI PREMIUM
O marszu, który odbył się 4 czerwca w Warszawie, mówiło się od wielu tygodni. Jednak dopiero ostatnie wydarzenia czyli przegłosowanie przez sejm i podpisanie przez prezydenta tak zwanej ustawy "Lex Tusk" spowodowało, że od wielu osób można było usłyszeć pytanie: "Jedziesz do Warszawy?"
Udało nam się dowiedzieć, że lokalni działacze opozycji również się organizują i zamierzają pojechać do stolicy. Niektórzy mówili, że planują wyjazd pociągami inni, mówili o wynajętych autobusach. Ale wielu mieszkańców wybrało się też "na własną rękę" i pojechali własnymi pojazdami.
Postanowiliśmy pojechać i zobaczyć jak sytuacja wyglądała na miejscu. Do Warszawy wybraliśmy się własnym pojazdem. Wbrew temu o czym czytaliśmy w internecie, nie było celowych blokad czy kontroli pojazdów. Owszem na trasie było sporo patroli, zwłaszcza w samej Warszawie, ale nie było korków. Media od rana informowały, że do centrum zmierzają tysiące osób, ale większość wybrała komunikację miejską. I faktycznie wiele samochodów czy autokarów podjeżdżało do najbliższej stacji metra czy tramwaju, tam zostawiano pojazd i dalej poruszano się publicznym środkiem transportu. Tuż przed południem okazało się, że aby pojechać metrem, czasem należy przepuścić kilka składów nim uda się wsiąść.
Mimo tłumów, wszystko szło w miarę sprawnie. Policja stała tuż przed wejściem do bramek i pilnowała, żeby na stacji przy peronach była odpowiednia liczba osób.
My postanowiliśmy zaryzykować i do centrum pojechaliśmy samochodem. Okazało się, że wbrew pozorom ruch odbywał się bardzo płynnie i w zasadzie nie było korków. Bez problemu udało nam się też zaparkować. Po chwili udaliśmy się w okolice ul. Nowy Świat. To właśnie między innymi tą ulicą miał być prowadzony przemarsz.
Widzieliśmy, że z każdego kierunku idą ludzie, niosą flagi, transparenty czy balony. Kilkaset metrów przed rondem gen. Charles’a de Gaulle’a (na którym stoi palma - przyp. red.), widać było blokady policyjne, ale tylko po to, aby zmierzający w stronę marszu ludzie mogli już iść całą szerokością ulicy, a nie tylko chodnikiem.
Przy rondzie tłum był już ogromny. Ludzie stali, uśmiechali się i oczekiwali na czoło marszu. Był też ogromny telebim, gdzie na bieżąco wyświetlano obraz z tego, co dzieje się na początku manifestacji.
Co ważne, mimo ogromnych tłumów, można było spokojnie i bezpiecznie wszystko zobaczyć. Widzieliśmy ludzi w każdym wieku. I młodzi i starsi. Kobiety z dziećmi i babcie z wnukami. Trzymali flagi biało - czerwone, ale również niebieskie z żółtymi gwiazdkami czyli unijne. Tu i ówdzie słychać było komentarze. Mówili, że takiej frekwencji to chyba jeszcze nie było. Pytali się nawzajem czy coś to da? Inni podkreślali, że chodzi o demokrację, że jeżeli ludzie sami o nią nie zawalczą, to politycy za nich tego nie zrobią. Wiele osób trzymało transparenty czy tekturowe tabliczki, na których napisano różne hasła. Wiele z nich odnosiło się bezpośrednio do ugrupowania, które prawie od 8 lat rządzi naszym krajem czyli do PiS. Niektóre były bardzo ostre inne zabawne:
"W polskim zoo zmiana ról, bydło zawłaszczyło ul", "PiS=DROŻYZNA", "Idziemy po was złodzieje", "Wokulskiemu lepiej szło z Łęcką niż PiS z rządzeniem", "A w PiS du z Wami", "Ruski PiS" czy "Czekamy na upadek PiS - może być nawet z winy Tuska, byle szybko". To tylko niektóre z nich.
Była też gumowa kaczka z kagańcem i napis: "Reprezentuje wszystkie prawdziwe kaczki, które chcą odzyskać swoje dobre imię", "Niecha wam gwiazdki pomyślności ***** *** nigdy nie zagasną" "Ukradłeś księżych masz jeszcze gwiazdki".
Inni nieśli też czarną kartonową trumnę z wielkim napisem "Demokracja".
W pewnym momencie przez zatłoczone rondo musiała przejechać karetka pogotowia na sygnale, ludzie szybko zrobili jej "korytarz życia" i pojazd bez problemów przejechał.
Większość osób czekała na moment kulminacyjny. Pojawiło się czoło marszu czyli piętrowy autobus z politykami opozycji, z wielkim napisem "Idziemy po zwycięstwo", za nimi ogromna flaga biało - czerwona. Część osób próbowała się dołączyć, ale fala marszu wydawała się nie mieć końca. Ludzie w stronę placu zamkowego szli przez ponad 2 godziny i wielu z nich nie mogło tam dotrzeć, bo marsz co chwilę się zatrzymywał i przez kilkanaście minut stał w miejscu.
Po godzinie 15.00 manifestację zakończono. Ludzie z flagami udawali się do samochodów, niektórzy do sklepów po wodę. Na samym marszu nie widzieliśmy lokalnych polityków, ale gdy sprawdziliśmy w internecie, choć sieć była mocno przeciążona, zauważyliśmy, że wiele osób zamieszcza zdjęcia na FB. Zauważyliśmy osoby z Trzebnicy, ale i z Prusic czy Obornik Śl.. Był burmistrz Obornik Śl. Arkadiusz Poprawa, czy burmistrz sąsiedniego Milicza. Był były starosta Robert Adach, radny sejmiku Marek Łapiński czy Adam Gubernat działacz PO, radny powiatu Jan Zdziarski z Zawoni, radna Jadwiga Głodowska z Obornik Śl. czy szefowa powiatowej rady Joanna Wiraszka, która napisała:
- Udział w marszu to było dla mnie ważne doświadczenie -historyczna chwila-emocje jak w 1982r. (...) Co się stało z Polakami? Przykro że do tego doszliśmy… i znów tłumy ludzi z różnych opcji politycznych m in. przeciwko dzieleniu Polaków i kłamstwu w TVP. Widziałam poświęcenie maszerujących osób w upale -starszych młodszych i z dziećmi, utykających i na wózkach. Nie spędziłam tego dnia z rodziną przy grillu, ale nie żałuję. Czoło marszu 3 km przed nami a za nami 2 km tłumu, niektórzy nie ruszyli z jakże symbolicznego miejsca Placu Na Rozdrożu. Idziemy PO Demokrację RAZEM:) z fajnymi życzliwymi ludźmi:) A Warszawiacy cieszyli się że jesteśmy. Pogawędkę ucięłam sobie z Panią, która wyszła z kościoła i na ławeczce obserwowała marsz, była zachwycona. Szczęśliwa Polska!!!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
bo musieli się tam zameldować , ta stara klika