Reklama

Nie zamierzam budować nowego na gruzach starego

20/02/2013 11:00
NOWa: - Startuje Pan do przedterminowych wyborów wójta Zawoni jako wieloletni najbliższy współpracownik zdymisjonowanego poprzednika. Jak Pan ocenia 20-letnią epokę wójta Farańca?

Robert Borczyk: - Trudno w jednym, czy też kilku zdaniach ocenić okres 22 lat istnienia samorządu gminy Zawonia. Pamiętajmy, że rok 1990 to była epokowa zmiana systemu politycznego. Właśnie wtedy, wraz z powstaniem samorządu terytorialnego, narodziło się społeczeństwo obywatelskie. Wszyscy uczyliśmy się samorządności i dbałości o dobro wspólne. Patrząc z perspektywy na te minione lata cieszę się, że to pan Andrzej Faraniec, jako niekwestionowany lider naszej społeczności, wniósł swój wkład w rozwój gminy Zawonia.

Oczywiście znajdą się osoby, które szczególnie przy okazji wyborów będą twierdzić, że ten okres to był czas zmarnowany. Jeżeli budowę pełnej sieci wodociągowej oraz stacji uzdatniania wody, dziesiątek kilometrów dróg, przepustów i chodników, sieci gazowej, obiektów sportowych, nowego ośrodka zdrowia, świetlic wiejskich oraz pełnej infrastruktury publicznej można nazwać niczym, to rządy wójta Farańca rzeczywiście należałoby nazwać czasem straconym. Ja jednak nie zaliczam się do takich osób i z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że to był bardzo dobry czas dla nas wszystkich. Co istotne, pan wójt Andrzej Faraniec potrafił godzić wiele sprzecznych ze sobą interesów, co szczególnie w przypadku zmieniających się składów rad gminy miało ogromne znaczenie dla stabilnego rozwoju naszej małej ojczyzny.

NOWa: - Przez 10 miesięcy niepodzielnie kierował Pan urzędem pod nieobecność wójta Farańca, a teraz, od końca grudnia, rządzi Pan jako "pełniący funkcję wójta", mając do swojej dyspozycji urzędników, pomieszczenia i służbowe kontakty. Nie boi się Pan posądzeń o to, że wykorzystuje Pan w walce wyborczej zajmowane stanowisko, np. organizując spotkania z sołtysami lub strażakami i wykazując się niepotrzebną aktywnością, aktywnością na pokaz?

R.B.: - Ten kto mnie zna, czy to z 12 lat pracy jako pracownika samorządowego, czy też osobiście, nigdy nie powie, że robiąc cokolwiek robię to na pokaz. Ja nie toczę w tej chwili walki wyborczej. Walka, o której pan mówi, to jedynie efekt medialnych zabiegów mających na celu zwiększenie sprzedawalności pewnych tytułów prasowych.

Jeżeli pojawiam się na jakimkolwiek zebraniu, to czynię to, po pierwsze, odpowiadając na zaproszenie lokalnej społeczności, a po drugie, wykonując swoje obowiązki. Trzeba zdawać sobie sprawę, że styczeń i luty to okres sprawozdawczy w OSP. W tym czasie udzielane jest absolutorium dla zarządów poszczególnych jednostek. Zawsze na zebrania zapraszany jest wójt. W tym roku z racji pełnionej funkcji to ja reprezentowałem na nich gminę Zawonia.

Urząd Gminy to nie jest prywatny folwark z niewolnikami podporządkowanymi celowi, którego zakres zna, oczywiście w swoim mniemaniu, tylko opozycja. Trudno polemizować mi z takimi absurdalnymi tezami i odnosić się do padającego tutaj twierdzenia o mojej rzekomej niepodzielnej władzy w kierowaniu urzędem i wykorzystywaniu przeze mnie swojej "pozycji". Ostatni miesiące to był czas naprawdę ciężkiej pracy. Została ona doceniona przez mieszkańców, którzy licznie poparli mój start w wyborach. Podobne zdanie mieli radni i sołtysi. Moje zaangażowanie docenił wojewoda dolnośląski, który zaproponował premierowi Tuskowi moją osobę na pełniącego funkcję wójta. To był czas jedności i zaufania wśród pracowników i kierowników naszych jednostek organizacyjnych, a także doskonałej współpracy z Radą Gminy.

NOWa: - Wzywał Pan, by do wyborów, będących następstwem "tragedii", która spotkała gminę, wystawiać "poważnych kandydatów". Ma Pan konkurenta: jest nim obecny radny Piotr Grucela. Czy ten kontrkandydat jest "poważny"?

R.B.: - Wójt zostanie wybrany w wyborach bezpośrednich. Aby każdy z chętnych mógł wcielić "plan" kandydowania w życie, musi spełnić szereg wymogów formalnych, począwszy od rejestracji komitetu wyborczego, po otrzymaniu minimum 300 podpisów poparcia. Mój kontrkandydat spełnił wymogi formalne, więc już choćby z tego powodu należy traktować go jako osobę poważną.

Każdy z nas powalczy o głosy wyborców. Ufam w to, że po naszym ostatnim spotkaniu z panem Grucelą, na którym życzyliśmy sobie wzajemnie sukcesu wyborczego, kampania zostanie przeprowadzona w sposób kulturalny, z pełnym zachowaniem obowiązujących w tym zakresie norm. Nasi mieszkańcy 24 lutego odpowiedzą, który z nas był poważnym kandydatem. Jakość prowadzonej kampanii wystawi nam świadectwo z oceną, który z nas zdał ten egzamin lepiej.

NOWa: - Na ok. 2 lata przykręcony zostanie kurek z unijnymi pieniędzmi, zanim spłynie pomoc z nowego budżetu. Mało tego: obowiązywać będą nieco inne zasady przyznawania pieniędzy niż do tej pory. Wymagana będzie np. współpraca z innymi samorządami lub stawianie na innowacyjność. Jak zamierza Pan, jako nowy wójt, dawać sobie radę w tym okresie?

R.B.: - W uchwalonym budżecie Zawoni na lata 2013–2014 założono realizowane inwestycji, które mogą być dofinansowane ze środków unijnych. W styczniu złożyliśmy wnioski m.in. na nowe boiska w Czeszowie i Pęciszowie, nową świetlicę w Kałowicach, wyposażenie świetlic w Czachowie i Trzęsowicach. Zabiegamy o budowę szerokopasmowej sieci internetowej. Tak więc przez najbliższe 2 lata będziemy korzystali ze strumienia środków pomocowych.

Co do współpracy z samorządami to tutaj znaczenie będzie miało moje bogate doświadczenie. Nie boję się żadnych wyzwań i wiem, że przy dobrym zespole pracowników i zrozumieniu ze strony Rady Gminy odniesiemy sukces.

NOWa: - Wielu obawia się, że Pana wójtowanie to będzie prosta kontynuacja rządów Andrzeja Farańca. Że będzie Pan sterowany z tylnego fotela, nie będzie Pan samodzielny. Jak więc będzie: czeka nas konserwowanie zastanego stanu rzeczy, czy też jakiś jakościowy przełom i wskazania nowych celów i nowych sposobów ich osiągania?

R.B.: - Przez ostanie 12 lat nabywałem umiejętności u prawdziwego mistrza. Ufam w to, że jeżeli będę potrzebował rady, to zawsze będę mógł o taką się zwrócić.

Trudno jest prowadzić okręt nie biorąc całej odpowiedzialności za jego ster. Nie da się kierować okrętem z tylnego fotela, bo to grozi katastrofą. Podążając za tą analogią pragnę stwierdzić, że "sterowany" w ostatnim czasie przeze mnie okręt nie płynie pod prąd, lub, co by było najgorsze, nie osiadł na mieliźnie. Kapitanem statku może być tylko doświadczona osoba. To niedoświadczony kapitan będzie zmuszony do oddania kierowania osobie z tylnego fotela, co w konsekwencji doprowadzi do tego, że w razie niepowodzenia jako pierwszy ucieknie ze statku.

Nabyte umiejętności i wiedza merytoryczna pozwalają mi na wskazanie nowych celów i nowych sposobów ich osiągnięcia. Jednak idąc w tym kierunku nie zamierzam budować nowego na gruzach starego.

NOWa: - Demokratyczny mandat, jaki daje bezpośredni wybór przez mieszkańców gminy, to nie to samo, co mianowanie przez premiera. Jak zamierza się Pan zabrać za rządy? Kim obsadzi Pan wakujące stanowiska (np. opuszczone przez Pana stanowisko sekretarza gminy)? Czy znajdzie się we władzach gminy miejsce dla Pana konkurenta i przedstawicieli innych opcji politycznych?

R.B.: - Tym różnię się od konkurencji, że nie obsadzam stanowisk przed wyborami. Ale mogę zapewnić, że jeżeli to ja wygram, wyboru sekretarza dokonam na podstawie konkursu. Od samego siebie i moich współpracowników zawsze wymagałem i będę wymagał pracy na najwyższym możliwym do osiągnięcia poziomie. Jeżeli zostanę wójtem, a co za tym idzie kierownikiem urzędu i szefem dla kierowników jednostek organizacyjnych, w kierowanym przeze mnie zespole będą pracowali najlepsi.

Zawsze byłem i będę otwarty na współpracę z każdym, dla którego dobro gminy i jego mieszkańców jest ważniejsze od partykularnych interesów. To dla mnie podstawowe kryterium współpracy.

NOWa: - Pana hasła wyborcze są znane. Najczęściej jednak ludzie rozliczają swoich wójtów z konkretnych zapowiedzi, np. że wybudowany zostanie basen albo zbudowana zostanie nowa szkoła. To albo to. Co jest Pana najważniejszą obietnicą wyborczą?

R.B.: - Do wyborów idę z hasłem "Gmina Zawonia to nasz dom". Inaczej mówiąc wspólne dobro nas wszystkich. Mając na uwadze dobro naszego wspólnego domu zamierzam tak planować inwestycje, aby żaden z mieszkańców nie czuł się mieszkańcem drugiej kategorii. Dobry gospodarz wie, że może zrobić tylko tyle, na ile starczy mu środków. Trzymając się tej zasady musi wybierać zadania priorytetowe. Tymi zadaniami w 2013 r. będzie w pierwszej kolejności zakończenie budowy pierwszego gminnego przedszkola i rozpoczęcie programu nauki przedszkolaków w oparciu o środki z programu "Kapitał ludzki". W planach jest także budowa wielofunkcyjnego boiska o nawierzchni tartanowej w Czeszowie oraz mniejszego boiska w Pęciszowie. Ważne jest też rozpoczęcie modernizacji ostatniej już stacji uzdatniania wody w Głuchowie Górnym oraz budowa drogi w Złotowie. Pracujemy nad pełnowymiarowym boiskiem sportowym w Zawoni i mam nadzieję, że tą inwestycją rozpoczniemy nową kadencję.

Wymienione inwestycje to nie obietnice, lecz zapowiedź tego, co z pewnością powstanie. Kolejne inwestycje realizowane będą już w nowym okresie programowania środków unijnych. Wtedy znajdą się środki na budowę oczyszczalni ścieków w Czeszowie, skanalizowanie Suchej Wielkiej, Budczyc i Zawoni, rozbudowę szkoły w Zawoni i modernizację szkoły w Czeszowie.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do