Umawiamy się na spotkanie z tymi przedstawicielami teatru, którzy mają chwilę czasu – są to: Marcin Chytry, Mirosław Kłopotowski oraz Natalia i Arkadiusz Krajewscy. Efektem naszego spotkania jest rozmowa o rzeczach poważnych, ale przeprowadzona z przymrużeniem oka. Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Teatrze Miejskim 48, ale nie wiecie kogo i gdzie zapytać.
- Skąd wywodzi się nazwa Teatr 48?
Arkadiusz Krajewski: - Nie odpowiemy na to pytanie. Duża podpowiedź znajduje się na stronie. To jest jedna z wielu zagadek. Nigdy nie mówimy skąd to się wzięło.
- A jeśli nie zgadnę?
Mirosław Kłopotowski:- Skoro dajemy to do dowolnej interpretacji, to twoja będzie zawsze dobra.
- Grażyna Łysikowska,polonistka, nauczycielka gimnazjum im. Macieja Rataja w Żmigrodzie...
A.K:- Jest taki człowiek.
- Jaką rolę odegrała w pracy teatru?
A.K: - W gimnazjum istniał teatr NaGi,Grażyna była osobą, która prowadziła ten teatr. Po zakończeniu gimnazjum kontakt się urwał, potem nawiązaliśmy go ponownie. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy o tym, że trzeba powrócić do tematu teatru.
- Jakie były początki teatru?
A.K: - Przed powstaniem Teatru 48 udzielaliśmy się w innych formach teatralnych, była wspomniana gimnazjalna grupa teatralna, projekt 6 Kaff, organizowaliśmy różne eventy, warsztaty. Jakieś szczudła, fireshow. I tak doszło do powstania Teatru 48 pięć lat temu. Wynikło to z naszego wspólnego spotkania i chęci działania. Poszliśmy do Grażyny Łysikowskiej z propozycją, że fajnie byłoby zrobić teatr. Na to Grażyna, że Dariusz Skiba (dyrektor ZPK w Żmigrodzie (przyp. red.), że też przydałoby się zrobić coś takiego. Zebraliśmy pierwszych członków i tak się zaczęło.
- Skąd członkowie teatru?
Marcin Chytry: - Raczej się wcześniej wszyscy się znaliśmy, wiedzieliśmy, kto ewentualnie mógłby chcieć z nami działać.
A.K:- Sporo osób wzięło się z pociągu. Wspólnie podróżowaliśmy do Wrocławia do pracy i do szkoły, rozmawialiśmy o tym, co porabiamy na co dzień. I tak wciągnęliśmy poszczególne osoby. Poszło ogłoszenie o naborze do teatru. Poza tym Grażyna przyprowadziła kilka osób z teatru gimnazjalnego, które w tej chwili są w klasie maturalnej.
- Ilu jest członków teatru?
Mirosław Kłopotowski: - W tej chwili jest ośmiu stałych członków.
M.C: - A przychodzących i odchodzących było około trzydziestu osób.
- Planujecie wystawić spektakl? W ubiegłych latach graliście na scenie w Żmigrodzkim Ośrodku Kultury, były to bardzo ciepło przyjmowane przedstawienia...
M.C: - To, że nie wystawiliśmy spektaklu, nie znaczy, że nic nie robiliśmy. Mieliśmy obstawę eventów. Ostatnio dzień wolontariusza, dzień walki z rakiem, dni karpia, w których braliśmy udział. W międzyczasie mieliśmy próby czytane poezji. Od trzech lat prowadzimy paradę smoka. A do spektakli wracamy w ty roku.
Natalia Krajewska: - Tak się nasze życia poukładały, że mielimy w zeszłym roku dwa śluby, trochę innych zajęć prywatnych...
- Życie prywatne zdominowało funkcjonowanie teatru?
N.K: - Tak, ale do tego dochodzi jeszcze kwestia tego, że trudno nam się jest spotykać, bo nie mamy swojego miejsca. Latem jest ciepło, nie ma problemu, żeby zrobić coś na zewnątrz, zimą ciężej jest coś wyprodukować. W baszcie spotykamy się gościnnie. Przygotowanie do spektaklu w naszym przypadku to jest kwestia miesięcy. Łatwiej jest zrobić próbę czytaną.
A.K: - Teatr zawodowy jest w stanie przygotować przedstawienie w miesiąc. Problem leży w regularności spotkań. My jesteśmy w stanie poświęcić na teatr dwie, cztery godziny w tygodniu. Łatwiej jest zrobić rzeczy krótsze, niż spektakl wymagający prób, scenografii, nauczenia się tekstu. To, co robimy w teatrze, jest tylko naszą pasją, formą spędzania czasu wolnego; każdy z nas pracuje. Problemem jest to, że część członków wyprowadziła się ze Żmigrodu i nie możemy się spotykać tak często.
- Skąd bierzecie scenariusze, na podstawie których wystawiacie spektakl?
N.K:- Mamy dwie grube antologie dramatu polskiego. Czerpiemy też z literatury polskiej.
A.K: - Mamy trochę tej literatury teatralnej, gdy robimy próby czytane poezji, każdy przynosi coś swojego i potem rodzi się pomysł, żeby zrobić z tego formę teatralną. Nawet jak mamy kilka tekstów literackich, trzeba usiąść i pomyśleć, jak to złączyć w całość...
- Żeby zrobić performance czy spektakl, zapewne potrzebujecie finansowania...
N.K: - Niekoniecznie...większość robimy sumptem własnym. Ubrania bierzemy swoje, rewizyty pożyczamy ze szkoły, meble też przywoziliśmy. Poza tym posiadamy mały budżet dzięki temu na przykład, że gmina zleca nam wykonanie jakiegoś zadania i z tego mamy drobne pieniądze.
A.K: - W teorii organizacja spektaklu to są duże pieniądze, ale nam udało się to zrobić bez wydatków. Pieniędzy z budżetu nie przejadamy na watę cukrową, czy nie przeznaczamy ich na inne przyjemności, tylko na teatr właśnie. Mamy też jeszcze pieniądze z biletów. Wejście na spektakl kosztuje złotówkę czy pięć złotych, więc potem mamy budżet, organizujemy poczęstunek dla gości... nie bierzemy tego do swojej kieszeni.
N.K: - To jest tak naprawdę praca wolontaryjna.
- Otrzymujecie wsparcie od władz miejscowych?
M.C: - Współpraca z gminą jest jak najbardziej poprawna. Jak wystawiamy spektakl to możemy skorzystać z dużej sali w domu kultury, nie musimy za nią płacić, zawsze ktoś przyjdzie i to też jest forma wsparcia.
N.K: - Pomimo to, że celem statusowym domu kultury jest wspieranie inicjatyw kulturalnych...
M.C: - Ale każdy pojęcie kultury utożsamia z czym innym, więc jesteśmy wdzięczni, że możemy korzystać z tej sali bezpłatnie w sobotnie popołudnie. Jesteśmy zapraszani do brania udziału w różnych wydarzeniach.
- Opowiedzcie coś o swojej siedzibie...
M.C: - Której siedzibie?
- Tej, której nie ma.
A.K: - Przez te kilka lat spotykaliśmy się w domu kultury. W tym roku spóźniliśmy się z zarezerwowaniem terminu na nasze spotkania, ale na szczęście możemy przychodzić tutaj na basztę. Na razie jesteśmy tutaj.
M.C: - Ale bardzo byśmy chcieli mieć swoje miejsce.
- Bywacie w teatrach?
M.C: - Częściej niż statystyczny Polak, ale też nie za często.
N.K: - Ale trzeba powiedzieć, że to, co się robi w teatrze zawodowym, to jest całkiem inna para butów niż to co się robi teatrze amatorskim. Poza tym teatr jest nastawiony w na innych odbiorców, często przegrywa z kinem. W teatrze nie ma kawy, popcornu i okularów 3D.
A.K: - To, dlaczego nie chodzimy do teatru jest przyczyną tego, że ten teatr jest tutaj. Dzisiaj wyprawa do teatru do droga wycieczka. Chcielibyśmy tutaj dać ludziom coś, co nie kosztuje 40 zł za wstęp.
M.C: - Albo nie pochłania pięciu godzin, a dwie, a dla kogoś to może być pierwsza okazja żeby zobaczyć sztukę teatru...
- Czekamy zatem na spektakl.
M.C:- Jeżeli nic się nie zmieni, to planujemy spektakl na 9 marca. W temacie dnia kobiet. To będzie tragikomedia o mężczyznach dla kobiet.
- Co trzeba zrobić żeby zostać aktorem Teatru 48?
M.C: - Nie jesteśmy aktorami.
N.K: - Nie istnieje pojęcie aktora Teatru 48.
- A jakie pojęcie istnieje?
M.C: - Członek. Albo członkini.
M.K: - Sami aktorami się nie nazywamy.
A.K: - Ale odpowiadając na wcześniejsze pytanie. Jeśli ktoś stwierdzi, że chciałby do nas dołączyć, to zapraszamy na próbę...
N.K: - Inną sprawą jest to, że my się znamy od wielu lat i dla niektórych może być to problem. Jak każda grupa przeżywamy swój rozwój i dla osoby z zewnątrz spotkanie z nami może być szokiem. Mamy swoje zachowania, skróty myślowe. Zawsze łatwiej było wciągać znajomych...
M.C: - Dzięki temu, że się znamy, potrafimy sobie pomagać na scenie. Kiedy na przykład podczas spektaklu ktoś przerzuci w swojej kwestii pięć stron (śmiech).
A.K: - Są osoby, które mogą nie wytrzymać naszego poczucia humoru.
M.C: - Polecamy przyjść po melisie.
A.K: -Ale generalnie jesteśmy otwarci na nowe osoby, bo to zawsze wnosi pewną świeżość, nowe spojrzenie. Bo mamy swoje pomysły, które może są oklepane, a ktoś może miałby świeższe spojrzenie...
- Kto jest liderem waszej grupy?
M.C. Ten teatr nie ma hierarchii ważności członków. Wszyscy są tak samo nic nie znaczący.
N.K: - Wszyscy jesteśmy prezesami.
- Co robicie na co dzień?
M.C: - Ja jestem nauczycielem historii w gimnazjum...jeszcze.
N.K: - Ja jestem z wykształcenia pedagogiem specjalnym. Pracuję jako nauczycielka w prywatnej szkole podstawowej we Wrocławiu.
A.K: - Ja skończyłem pedagogikę i psychologię bez dyplomów. Pracuję w korporacji, prowadzę szkolenia i procesy rekrutacyjne.
M.K: - Ja pracuję w Stowarzyszeniu Turystycznym i studia w tym kierunku też skończyłem.
M.C: - Poza tym mamy też przyszłego inżyniera lotnictwa, nauczycieli, maturzystów. Mieliśmy też strażnika miejskiego, windykatora...
- Jakieś życzenia, plany na przyszłość?
N.K: - Chciałabym mieć pracę bliżej domu...
- A te związane z teatrem?
M.C: - Chcielibyśmy mieć siedzibę.
N.K: - Miejsce, w którym moglibyśmy spotykać się nie tylko w celach teatralnych, ale także z ludźmi.
A.K: - Obecnie jesteśmy na etapie zakładania stowarzyszenia, które będzie działało w oparciu o różne formy kulturalne. Zaprosimy do tego stowarzyszenia fajnych ludzi. Jesteśmy na etapie rejestracji. Mamy kilka pomysłów, chcemy robić coś więcej dla ludzi. Wynika to z tego, że spektakle to jest coś, co lubimy robić, ale pochłania to dużo czasu. Mamy też inne pomysły, które nie wymagają tego procesu w czasie, a umożliwiają częstsze spotykanie się z ludźmi. Dobrze by było, gdyby ludzie o nas pamiętali.
M.K: - Ale na pewno będziemy próbować robić spektakle w bardziej dynamicznym tempie.
A.K: - Chcielibyśmy podziękować osobom, które przychodzą na nasze spektakle, mówią ciepłe słowa.
- Dziękuję za rozmowę. Życzę powodzenia w przygotowywaniach do spektakli i swojej siedziby, być może w niedalekiej przyszłości!
Komentarz: Zgodnie ze wskazówkami członków teatru, aby dowiedzieć się czegoś o nazwie grupy, szukam informacji na stronie internetowej. Znajduję zdjęcie torów kolejowych nieopodal stacji PKP w Żmigrodzie, gdzie przy rozwidleniu torów znajduje się słup z liczbą 48 właśnie. Co zatem oznacza nazwa? Rozwidlenie dróg? Ciągłą podróż? Poszukiwania docelowej stacji? A może po prostu prekursorom teatru miejskiego w Żmigrodzie spodobał się ten słupek i nie ma co szukać w tym górnolotnych znaczeń? Pozostaje powtórzyć na członkami teatru, że odpowiedzią na pytanie co oznacza nazwa Teatr 48, jest twoja własna interpretacja.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie