Reklama

Niedopatrzenie czy prowokacja? Diabelskie sztuczki przy ołtarzu

21/08/2012 04:55
Zawody strongmanów z pewnością należą do nietypowej dyscypliny sportowej, chociaż są niezwykle emocjonujące i widowiskowe. Zazwyczaj siedząc przed telewizorem mogliśmy oglądać, jak zbudowani kulturyści dźwigali na swoich barkach setki kilogramów lub też jak przerzucali ciężkie beczki albo nawet pchali ciężarówkę. Niewątpliwą atrakcją dla mieszkańców było zatem oglądanie tych najlepszych - najsilniejszych mężczyzn świata, którzy zjechali do Trzebnicy na międzynarodowe zawody.

W niedzielne popołudnie pogoda była wprost idealna do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Ci, którzy nie mieli wcześniej umówionych spotkań, mogli ten czas spędzić z rodziną oglądając strongmanów w akcji. Chętnych nie brakowało, bramki otaczające miejsce zawodów były zajęte praktycznie do ostatniego miejsca. Każdy kto chciał zobaczyć zawodników w akcji szukał najlepszego miejsca, skąd obserwował popisy. Niektórzy wchodzili nawet na ławki, by będąc wyżej obserwować zawodników. Dodatkowo tuż przy ołtarzu ustawiono telebim, na którym wyświetlano bezpośrednią transmisję. Chociaż wydawałoby się, że popisy reprezentantów kilkunastu krajów oglądać będą sami panowie, to wśród tłumu uczestników nie zabrakło także kobiet oraz ciekawskich spojrzeń dzieci.

Ci, którzy chcieli ochłonąć po dawce sportowych emocji, jaką dostarczali im sprowadzeni do miasta goście, mogli usiąść w pobliskim ogródku piwnym, na dzieci czekały gofry i kukurydza oraz napoje. Dodatkowymi atrakcjami zarezerwowanymi dla najmłodszych były dmuchańce i wielkie bańki puszczane na wodzie, wewnątrz których mogły się pobawić. Dla tych trochę starszych przygotowano eurobungee. Tuż przy zaciętej rywalizacji sportowej, dla rodzin z pociechami przygotowano miejsce zabaw.

Zawody, w których zmierzyli się najlepsi strongmani rozpoczęły się o godz. 15 i trwały jeszcze przez następnych kilka godzin. Siłacze przez ten czas walczyli w siedmiu kategoriach. Przejście prawie 20 m. z ciężarem na barkach, ważącym kilkaset kilogramów, przerzucanie beczek nad poprzeczką zawieszoną na 5 m., sprawdzanie siły i wytrzymałości zawodników, przez jak najdłuższe utrzymanie przed sobą ciężaru, czy podnoszenie z podłoża sztangi, do momentu w którym podnoszący ma proste plecy i nogi w kolanach - to tylko niektóre dyscypliny, jakie zebrani mogli oglądać. W przerwie między zawodami nie zabrakło także konkurencji, w których udział wziąć mogli zebrani mieszkańcy. Dodatkową atrakcją były także m.in. popisowe występy akrobatów.

Zawody prowadził znany prezenter Irek Bieleninik, specjalizujący się w prowadzeniu podobnych imprez. Mieszkańcy mogli oglądać najlepszych reprezentantów z: Rosji, Serbii, Węgier, Litwy, Rumunii, Finlandii, Łotwy czy Austrii. Nie zabrakło także i krajowych strongmanów. Na Placu Pielgrzymkowym pojawili się Sebastian Kurek, Krzysztof Radzikowski i Mateusz Baron. Każdy z nich mógł liczyć na gorący doping ze strony gości, w ich stronę skierowane był aparaty fotograficzne, co chwila ktoś robił zdjęcia siłaczom. Zwieńczeniem ligi było wręczanie zwycięzcom medali, dodajmy, że te zawody tej rangi zostały po raz pierwszy rozegrane w naszym kraju.

 

Zgrzyt na imprezie


Jeszcze w trakcie trwania popisów strongmenów do naszej redakcji dzwonili niezadowoleni mieszkańcy, zniesmaczeni organizacją tych zawodów. Uważają, że Plac Pielgrzymkowy w Trzebnicy nie jest najlepszym miejscem do tego, by przechadzały się po nim roznegliżowane hostessy; nie bawiły także ich kiepskie żarty prowadzącego. A na dodatek teren imprezy zdobiły bannery z podobiznami szatana, logo głównego sponsora imprezy, firmy Devil (czyli Diabeł - przyp. red.).

To niestety druga strona medalu tych światowych zawodów. Chociaż oglądanie wyczynów siłaczy z pewnością było ciekawe dla odwiedzających, a zwłaszcza dla entuzjastów tego sportu, to już sama otoczka uroczystości dawała do myślenia. Pierwszy niesmak, jaki przychodził na myśl związany był z miejscem imprezy. Zastanawiamy się, kto był pomysłodawcą tego, by siłacze występowali na terenie placu pielgrzymkowego. Uważamy, że zawody z pewnością dużo lepiej oglądałoby się na przykład siedząc na trybunach miejskiego stadionu. Teraz plac, choć niemały, nie zapewniał uczestnikom dobrej widoczności. Ludzie stłoczeni przy barierkach wyciągali głowy, by lepiej obserwować zagranicznych kulturystów.

Dodatkowo prawie nieubrane hostessy, które kibicowały zawodnikom i zachęcały przybyłych do klaskania, wprawiały naszych niektórych rozmówców w zażenowanie. Podobnie było z żartami prowadzącego, chociaż może i były śmieszne, to jednak nie brzmiały najlepiej w tym właśnie miejscu, czyli w sąsiedztwie ołtarza polowego. Oto jak komentował prowadzący: "A teraz wszyscy klaszczą w ręce i śpiewają: oooo, ooo, nawet emerytki i rencistki", "A teraz wyobraźcie sobie, że śmierć przychodzi po chomika" (to była prośba do zebranych, którzy wciągnięci w zabawę konkursową mieli wybrać, jak najszczuplejszego chłopca), czy "Cztery osiemnastki tylko w moim aucie" - to tylko z niektórych wypowiedzi Irka Bieleninika. Szczerze przyznamy, że dziwnie ich się słuchało obserwując wieżę bazyliki, czy pobliski ołtarz.

Kilka dni przed zawodami, organizatorzy przygotowując miejsce imprezy zasłonili symbole religijne umieszczone na Ołtarzu Polowym, zastępując je bannerem gminnym. To jeszcze byliśmy w stanie zrozumieć, bowiem jest to zwyczaj praktykowany przy organizacji każdej masowej imprezy, która odbywa się w tym właśnie miejscu. Jednak największe zdziwienie nastąpiło, gdy na ołtarzu pojawił się sam... diabeł! Sponsorem imprezy była bowiem marka specjalizująca się w produkcji napoju energetycznego "Devil" (ang. szatan, diabeł). Ci, którzy znali język z łatwością przetłumaczyli nazwę napoju, z resztą nie trzeba było być językoznawcą, bowiem na plakatach ustawionych niedaleko ołtarza dumnie powiewała podobizna szatana. To iście diabelska sztuczka, by tuż pod nosem księży reklamowała się firma o takiej nazwie. Nie wiemy czy było to niedopatrzenie ze strony organizatorów, czy też świetny pomysł na reklamę. Pikanterii dodaje fakt, że księża z kościelnych ambon pobliskiej bazyliki, zapraszali wiernych na to sportowe wydarzenie.

Jeszcze w trakcie zawodów otrzymywaliśmy skargi od mieszkańców, którzy dzwonili do nas zniesmaczeni, informując o niezadowoleniu z powodu występu roznegliżowanych hostess. Podobno takie opinie trafiały również do burmistrza Marka Długozimy, który obecny był na imprezie. Nawet w trakcie zabawiania gości, prowadzący powiedział, że słyszał opinie, że panie są aż nazbyt rozebrane, jednak nie przejmuje się takimi uwagami. Cóż, show must go on!

Poprosiliśmy jednak o komentarz w tej sprawie kilka osób. Oto, co powiedzieli nam radni i urzędnicy. Chcieliśmy także zapytać o zdanie burmistrza, był jednak nieuchwytny (albo poza swoim gabinetem, albo na terenie urzędu, lub na ważnym spotkaniu; nie odbierał telefonu i nie odpisał na wysłanego przez nas maila z prośbą o komentarz).

Tymczasem zarówno pierwszy, jak i drugi zastępca burmistrza nie widzieli wyczynów siłaczy, bo po prostu nie byli na zawodach.

- Nie uczestniczyłam w tej imprezie, ponieważ w tym samym czasie miałam rodzinną uroczystość. Nie wybierałabym się jednak na te zawody, ponieważ nie interesuje mnie tego rodzaju sport. Trudno mi się odnieść do zarzutów mieszkańców, ponieważ nie widziałam bezpośrednio tych zawodów, nie wiem, jak to wszystko przebiegało - powiedziała Jadwiga Janiszewska.

- O tych skargach dowiaduję się od Pani, nie byłem na imprezie, ponieważ przebywałem poza granicami kraju i niedawno wróciłem. Trudno mi powiedzieć dlaczego nie zostały zorganizowane takie zawody na stadionie, może z obawy, że zniszczyliby murawę - komentuje Jerzy Trela.

- Jestem praktykującym katolikiem, co niedziela chodzę do kościoła. W mojej ocenie nie było nic gorszącego w tej imprezie, wszystko zostało przygotowane jak należy. Może to potwierdzić nawet ksiądz proboszcz Jerzy Olszówka, który wydał zgodę na organizację zawodów na Ołtarzu Polowym, i z którym w niedzielę, w vipowskim namiocie, piłem nawet oranżadę - powiedział dyrektor TCKiS Adam Waz.

- Chociaż nie uczestniczyłem w tej imprezie, to otrzymałem kilka telefonów od osób zniesmaczonych tą sytuacją. Uważam, że mamy znacznie lepsze miejsca, gdzie można byłoby przeprowadzić podobne imprezy bez zgrzytu, jak chociażby stadion miejski. Reklama napoju energetycznego "Devil" umieszczona tuż przy ołtarzu nie powinna mieć miejsca. Od zawsze byłem przeciwnikiem organizowania w tym miejscu imprez masowych i zdania nie zmieniłem - powiedział radny Janusz Szydłowski.

- Nie wiem czy było to niedopatrzenie ze trony organizatora czy też prowokacja - zastanawia się radny powiatu Piotr Okuniewicz - przede wszystkim miejsce na organizację tego typu zawodów nie było najlepsze. Ludzie ustawili się wokół barierek, niewiele było widać, uważam że znacznie lepiej takie pokazy oglądałoby się będąc na stadionie. Dodatkowo Ołtarz Polowy i niedaleko położona bazylika to nie jest dobre miejsce do tego, by reklamować napój energetyczny o nazwie "Devil". Jestem zniesmaczony organizacją tych zawodów i nie jest to tylko moje zdanie. Uważam, że osoby odpowiedzialne za organizacje tych zawodów powinny mieć nauczkę na przyszłość i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Swoje zdanie w tej sprawie umieściłem również na swoim profilu na facebooku, pod którym już pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy ludzi z całej Polski. Wiem, też, że pewna grupa osób, zbliżona do Akcji Katolickiej szykuje w tej sprawie pismo do władz, by na przyszłość uniknęli podobnych błędów. Sam jako wiceprzewodniczący Akcji Katolickiej podpiszę się pod tym pismem.

- Nie widziałem tej imprezy, ani także nie zamierzałem się na nią wybrać, jestem z innej bajki - komentuje ks. dziekan Bogdan Grabowski - co prawda otrzymałem w mailu prośbę od burmistrza, by podczas ogłoszeń parafialnych poinformować mieszkańców o terminie tych zawodów, jednak nie zrobiłem tego. Na temat oprawy zawodów nie chcę się wypowiadać.

Wczoraj o komentarz chcieliśmy poprosić także ks. Jerzego Olszówkę, proboszcza Bazyliki św. Jadwigi jednak mimo kilkukrotnych prób nawiązania kontaktu, nie udało nam się z nim połączyć.

Nie udało nam się poznać także kosztów jakie poniosła gmina w związku z organizacją imprezy, ale gdy tylko gmina udostępni nam tą informację, niezwłocznie o niej napiszemy.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do