Dobijanie rodziców

To, że w Trzebnicy opłaty za przedszkola należą do jednych z najwyższych na Dolnym Śląsku jest sporym zaskoczeniem. Burmistrz zapomniał, że to na gminie spoczywa obowiązek zapewnienia opieki najmłodszym. I nie ma w tym nic dziwnego, bo w tym czasie rodzice mogą pracować, dzięki czemu odprowadzają do gminnej kasy podatki. Wszystko wydaje się proste i logiczne, ale problem pojawia się wtedy, gdy pieniędzy na wszystko zaczyna brakować. Zadłużenie gminy rośnie jak na drożdżach, majątku do sprzedaży coraz mniej, więc podwyższa się różne opłaty. Dzisiaj za przedszkola, jutro podatki, a pojutrze opłatę za wodę i ścieki. A może, jak słusznie zauważył radny Janiak burmistrz powinien zrezygnować z marnotrawienia setek tysięcy złotych na wszelkiego rodzaju festyny, huczne otwarcia dawno funkcjonujących obiektów, fajerwerki czy marnotrawienia pieniędzy na wydawanie "reklamówek" opisujących heroiczną działalność burmistrza? Wtedy nie trzeba będzie w tak bezpardonowy sposób sięgać do kieszeni mieszkańców. Przysłuchując się sesji ze zdumieniem zaobserwowałem, że gro radnych z ugrupowania Marka Długozimy siedziało cichutko, a potem bez dyskusji zagłosowało za tym, by opłaty w trzebnickich przedszkolach były jednymi z najwyższych w całym województwie, a może i Polsce. Gratuluję dobrego samopoczucia. Dla was zapłacenie za przedszkole 400 zł to pestka, bo co miesiąc pobieracie niezłą kasę w postaci diety. Z sali padło jedno proste pytanie: Dlaczego w Trzebnicy opłatę wyliczono na tak wysokim poziomie, dlaczego w innych gminach może ona być dużo niższa? Niestety, nikt nie umiał udzielić sensownej odpowiedzi. Usłyszeliśmy, że za punkt wyjścia przyjęto poprzednią stałą opłatę, w wysokości 197 zł. Ale nie dodano, że tamtą stawkę również uchwalili radni i że ona też należała do najwyższych w okolicy.