
Grupa aktorów liczyła w tym roku 16 osób. Najbardziej odpowiedzialną i najdłuższą rolę miała Dagmara Czternastek, która w jasełkach była aniołem. Maryją była Wiktoria Nalepa, a Józefem gościnnie Szymon Sala. Trzej królowie to: Kuba Czternastek, Sebastian Michalczewski i Mikołaj Łuszczyński. Pastuszkami byli: Oskar Nawrot, Mateusz Łuszczyński i Paweł Michalczewski. W naszych jasełkach występowała też wielopokoleniowa rodzina: Ala Przybylska, Dawid Kuczyński, Joanna Szewczyk, Łukasz Michalczewski, Gabrysia Gierczak, Natalka Borys i Patrycja Klimek.
Wszyscy ładnie nauczyli się swoich ról i sami lub przy pomocy rodziców przygotowali stroje. Tekst jasełek przeplatany był licznymi kolędami, które wesoło i radośnie śpiewali wszyscy zebrani w kaplicy. Najmłodsza "aktorka"- Natalka- miała 4 lata, a najstarszy - Łukasz - 14. Widzowie (ale w pewnym sensie też uczestnicy jasełek) to nasi bliscy lub znajomi, może dlatego zebraliśmy ogromne brawa i wszyscy uśmiechali się do nas serdecznie.
Jasełka zakończyły się wspólnymi życzeniami i opłatkiem, którym obdzielił zebranych nasz ksiądz - Wiesław Waldon. Występ bardzo się podobał, a nasz trud został doceniony i wynagrodzony. Za zebrane datki pojechaliśmy w sobotę 5. lutego do Wrocławskiego Teatru Lalek na spektakle: "Lato Muminków" i "Pastorałka".
Z bohaterami "Muminków" spotkaliśmy się jeszcze przed spektaklem, w ogrodzie Paszczaka, który urządzono w Sali Kolumnowej teatru. Olbrzymi Paszczak wszystkiego zabraniał i co młodsi, to się nawet trochę go przestraszyli. Ale Włóczykij nas uspokoił i pokazał, co trzeba zrobić. Paszczakowi to się chyba nie podobało! Potem w sali na piętrze zaczęło się przedstawienie. Nie będziemy tu opisywać jego przebiegu, lepiej żebyście sami to zobaczyli. Powiemy tylko, że razem z aktorami zwiedzaliśmy teatr i uczyliśmy się, jak należy się w nim zachowywać. Zobaczyliśmy teatralną garderobę i rekwizytornię. Tam pomagaliśmy Ryjkowi i Tulippie, a także nauczyliśmy się piosenki o Maminkach, którą wspólnie z innymi dziećmi śpiewaliśmy w finale. Było wesoło, kolorowo i nauczyliśmy się, że razem można zdziałać o wiele więcej. Trochę głodni i zmęczeni wracaliśmy do domu. Niektórzy żałowali, że taki wyjazd rzadko się zdarza.
Na zakończenie chcielibyśmy w swoim imieniu i wszystkich szczytkowiczan podziękować pani Uli Ciur, która swoją grą na organach wspomagała śpiew kolęd. Mieliśmy duży kłopot, bo wiedzieliśmy, że nasz pan organista wyjeżdża na święta. Pani Ula nas uratowała, chociaż nawet nie wiedziała, że będą jasełka. Jeszcze raz dziękujemy i cieszymy się, że nie zapomina o Szczytkowicach. Dziękujemy również pani Barbarze Kołodziejczykowej za poświęcony czas i wysiłek. Pani Lodzi Skórkowej dziękujemy, że przygarnęła nas pod swój dach i próby mogły odbywać się w ciepłym miejscu. Do naszego wyjazdu przyczynił się także sołtys- pan Wojciech Wróbel, jemu też dziękujemy.
Chociaż niektórzy wyglądają wiosny, my myślimy już o jasełkach tegorocznych i serdecznie zapraszamy!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie