Reklama

Nożem zamordowała swojego partnera

16/07/2015 06:00
Młoda dziewczyna wprowadziła się do podobornickiej wsi jakieś dwa lata temu. - Z tego co wiem, to matka kupiła jej mieszkanie w naszym "pałacu". Z matką czasem rozmawiałam. Od razu widać było, że to wykształcona kobieta na wysokim stanowisku. Przyjeżdżała czasem, żeby ogarnąć mieszkanie córki. Jej córka miała 5 dzieci, ale żadne z nią nie mieszkało. 

Nie minęło jeszcze chyba półtora miesiąca, jak urodziła ostatnie dziecko i zostawiła je w szpitalu. Ludzie mówili, że każde dziecko miała z kim innym - mówi Grażyna Mazur, sołtys wsi Morzęcin Mały i dodaje, że od około 8 miesięcy Monika miała nowego chłopaka. Skąd to wie? Bo na wsi wszyscy wszystko wiedzą. Poza tym mężczyzna bardzo często odwiedzał jej sklep.

- To ostatnie dziecko raczej nie było jej nowego konkubenta. To był normalny pracujący człowiek, który jeździł na taryfie. Przeprowadził się do niej. Te libacje alkoholowe, które niemal codziennie się tam odbywały, zrujnowały to mieszkanie - mówi Grażyna Mazur.

- To była prawdziwa patologia - mówi naszemu reporterowi mieszkanka wsi. - Kotłowali się tam we czwórkę. Jeden mężczyzna zmarł ze trzy tygodnie temu, nie wiem z jakiej przyczyny. Ludzie na wsi się ich bali - dodaje kobieta.

- To co się stało, było nieuniknione. Ta kobieta już wcześniej potrafiła zaatakować go nożem. Kiedyś pocięła mu rękę, innym razem rozbiła mu głowę kubkiem. Tłumaczyłam mu, żeby znalazł sobie jakąś normalną kobietę, bo Monika jest niebezpieczna. Ale on ciągle do niej wracał, a ona ciągle go okaleczała. Zastanawialiśmy się, skąd miała pieniądze, bo nigdy nie pracowała. 

Mieszkańcy drżeli ze strachu


Jak mówi sołtyska, kobieta była agresywna również w stosunku do innych mieszkańców:

- Myśmy tu drżeli ze strachu. Czasem była bardzo grzeczna, a czasem być może pod wpływem choroby psychicznej, czy też alkoholu, albo narkotyków, zachowywała się agresywnie.

Nie dalej jak 2 miesiące temu napisaliśmy jako mieszkańcy wsi petycję do policji, żeby się nią zajęli. Podpisało się chyba ponad 20 osób. Policjanci przyjechali do niej, ale ona wtedy nie otwierała drzwi. Tłumaczyli, że nie mogą nic zrobić, bo nie jest ubezwłasnowolniona, że jest dorosła, i że ot tak nie można nikogo zamknąć w psychiatryku. Naszą prośbę popierała jej matka - opowiada sołtyska.

Kobieta twierdzi, że czasem można było z nią normalnie porozmawiać, a czasem wpadała w jakiś amok. - Kiedyś przyszła do sklepu i chciała kupić alkohol, ale była już pijana. Sprzedawca nie sprzedał jej alkoholu, to zadzwoniła na policję, że sprzedawca wszczyna awantury.

Policjanci przyjechali, zawsze przyjeżdżają na wezwanie. Pamiętam z pół roku temu, była taka sytuacja, że zupełnie bez powodu Monika pobiła starszą sąsiadkę. Przyszła do mnie do sklepu, bo była tak pobita, że karetka po nią przyjechała. Całe ciało miała sine, miejsca na ciele nie miała, które nie byłoby uderzone. 

Podobnych sytuacji było kilkadziesiąt. Kiedyś wyciągnęła na cmentarz młodą dziewczynę, zaczęła stawiać znicze na grobach dzieci i histerycznie śmiać się. To wszystko wskazywało na to, że jest chora, że potrzebuje pomocy. Dlatego właśnie próbowaliśmy interweniować - wyjaśnia Grażyna Mazur.

Jak to możliwe, że młoda kobieta mogła zranić mężczyznę, czy pobić kogoś?

- Mężczyźni się jej bali, bo chyba nie było takiego, który by do niej przychodził, a ona go nie obiła. Ona miała taką siłę... to postawna, młoda kobieta. Ładna. Na pierwszy rzut oka normalna - tłumaczy sołtyska.

Zadźgała go nożem


W środę 8 lipca w mieszkaniu Moniki doszło do tragedii. Jak powiedział nam st. asp. Piotr Dwojak z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy, sprawczyni 31-letnia kobieta została zatrzymana przez policjantów z Komisariatu Policji w Obornikach Śląskich bezpośrednio po zdarzeniu.

- Kobieta była pijana. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w trakcie libacji alkoholowej i szarpaniny ugodziła nożem kuchennym w klatkę piersiową swojego konkubenta, 39-letniego mężczyznę. 

Spowodowała przebicie prawego płuca i uszkodzenia powłoki prawej komory serca. Pokrzywdzony został przywieziony do szpitala powiatowego w Trzebnicy, gdzie po kilku godzinach zmarł. 

Wykonano czynności procesowe pod nadzorem prokuratora rejonowego w Trzebnicy. Sprawczynię oraz osoby uczestniczące w libacji alkoholowej zatrzymano, a postępowanie prowadzi komenda policji Trzebnica.

Leszek Wojtyła, prokurator rejonowy w Trzebnicy potwierdza, że doszło do takiego zdarzenia w Morzęcinie Małym. - Faktycznie doszło tam do ugodzenia nożem. W tej sprawie zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania - mówi prokurator i dodaje, że na razie, dla dobra śledztwa, nie będzie zdradzał więcej szczegółów.

- W środę wieczorem, około godz. 21.30 widziałam jak karetka odjeżdżała spod ich mieszkania. Nie wiedziałam jeszcze co się stało. Boję się, że sprawa będzie miała taki finał, że zamkną ją na jakiś czas w psychiatryku, a potem wypuszczą. Nie daj Boże, żeby wróciła do naszej wsi - obawia się sołtyska.

Imię podejrzanej kobiety zostało zmienione.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do