W zeszłym miesiącu gościliśmy jedenaścioro uczniów gimnazjum sportowo-językowego. Wszyscy chodzą do tej samej klasy i postanowili, że sprawdzą swój talent dziennikarski oraz ile mogą się nauczyć w ciągu jednego dnia. Tylko jedna gimnazjalistka wcześniej redagowała gazetkę szkolną, pozostali z pracą dziennikarską po raz pierwszy zetknęli się podczas warsztatów. Młodzież przez niespełna trzy godziny poznała tajniki zawodu, a także popróbowała własnych sił w przygotowaniu i zredagowaniu jednej strony gazetowej.
– To jest tylko jeden z pomysłów naszych uczniów. Mieliśmy także warsztaty prawnicze, aktorskie, menedżerskie. Dzieci inspirowały się pracą rodziców. To rodzice zapraszają uczniów i wdrażają w tajniki swoich zawodów – wyjaśniła opiekunka klasy Bogusława Łukaniec.
Dzień w NOWej gazecie został podzielony na trzy części. Najpierw gimnazjaliści zwiedzili redakcję i dowiedzieli się, jak powstaje gazeta.
Później odbyło się redakcyjne kolegium, które miało zdecydować o tematach, nad którymi będą pracować, Po "burzy mózgów" zdecydowali przez głosowanie, że powstanie reportaż "dzień z życia gimnazjalisty", wywiady z dziećmi i dorosłymi odpoczywającymi w parku przy ul. Leśnej oraz tekst sponsorowany, reklamujący delikatesy. Indywidualne przygotowanie do zadań było tyle intensywne, co krótkie. Adepci musieli szybko opanować czekające ich zadanie i... wyjść w teren "na materiał".
"Wywiadowcy" przećwiczyli wcześniej uśmiech, wytrenowali formułkę przedstawiania się i zapamiętali pytania, jakie będą zadawać przechodniom; "agenci reklamy" przygotowali superofertę, która wręcz zmusi klienta do zakupienia tekstu reklamowego. Tylko jedna grupa pozostała w redakcji i zabrała się do czytania.
[caption id="attachment_68303" align="aligncenter" width="640"] Gimnazjaliści obserwowali, jak zapełnia się tekstami i zdjęciami makietę gazety.[/caption]
– Dzisiaj nauczyłyśmy się jak napisać reportaż. Najpierw dowiedzieliśmy się, co to jest reportaż, z jakich elementów się składa i czym różni się od innych artykułów. Ponieważ temat był o nas "dzień z życia gimnazjalisty", więc nie musiałyśmy zbierać materiałów. Podzieliliśmy całość na cztery pory dnia: poranek, dzień w szkole, po południu i wieczór. Każdą z tych części napisała inna osoba. Problemów nie było, przecież pisaliśmy o sobie. – powiedziały Klaudia Zemlik, Nina Pachciarek, Nikola Stawińska i Klaudia Starula. –Taka lekcja to fajne przeżycie, bo mogliśmy zobaczyć jak redakcja wygląda od środka. Nie patrzyliśmy jak pracują inni, tylko jak to się robi. Tu mogliśmy zrobić coś praktycznie, a nie tylko udawanie. W szkole na ogół słuchamy lekcji, a potem można to przećwiczyć tylko na udawanych przykładach. Tu było naprawdę.
Licealistki, które przyszły na swoje warsztaty następnego dnia, miały jasno sprecyzowane życzenie: Chciały się dowiedzieć, jak zrobić profesjonalną relację z gali talentów oraz giełdy zawodowej, jakie niedługo odbędą się w szkole. Zadanie proste w teorii, ale niewykonalne w praktyce, czyli warsztatowo, gdyż w środę w Trzebnicy nie odbywała się żadna podobnego typu impreza.
Musiała pomóc improwizacja. Po teoretycznej pogadance, podczas której naczelny NOWej gazety trzebnickiej Daniel Długosz opowiedział o zawodzie, o gatunkach dziennikarskich, o pracy w redakcji, dziewczyny zostały "rzucone na głęboką wodę", poszły do starostwa by przygotować materiały na temat pracy wydziału komunikacji.
Pod koniec warsztatów licealistki podzieliły się wrażeniami.
– Rozmawialiśmy z naczelnikiem wydziału komunikacji. Opowiadał bardzo dużo i ciekawie, trudno mu było przerwać, a jeszcze trudniej będzie teraz wybrać te informacje – powiedziały Klaudia Boksa i Paulina Durbajło. – Myśmy robiły sondy wśród klientów. W zasadzie nie miałyśmy żadnych trudności, bo każda osoba, do której podeszłyśmy, chciała rozmawiać i chętnie odpowiadała na pytania. Gorzej było z przedstawianiem się; woleli rozmawiać anonimowo, chociaż na ogół chwalili działanie urzędu – powiedziały Karolina Zawadzka i Weronika Mielnik.
– Myśmy zdecydowały, że opiszemy tylko własne obserwacje. A można było zauważyć, że wydział został zaprojektowany dla klientów, także niepełnosprawnych, dla których jest wiele udogodnień. Zauważyliśmy za to, że są pewne problemy z przyzwyczajeniem się petentów do nowych technologii. Chodzi o biletomat: z jednej strony jest to ułatwienie, ale starszym osobom sprawia kłopot jego obsługa – stwierdziła Kinga Matyja. – Przede wszystkim jest tu na pewno bardzo przytulnie, taka ciepła atmosfera. Po prostu to czuć – tak najkrócej podsumowały lekcję w redakcji NOWej. A odpowiadając na pytanie, czy wiedza zdobyta w czasie 2,5-godzinnych warsztatów na coś się przyda, dodały: – Najciekawszym aspektem jest praca z ludźmi, gdy poszłyśmy do starostwa: rozmowy, wywiady, możliwość pytania o ich opinię, to jest bardzo ciekawe. Jednak wcześniej w redakcji też nauczyłyśmy się pracy w grupie. Nie znamy się prawie, bo jesteśmy z różnych klas, a tutaj w krótkim czasie udało nam się stworzyć zgrane zespoły, które mogą coś stworzyć.
Dziś na sąsiedniej stronie publikujemy efekty pracy gimnazjalistów, a za tydzień opublikujemy materiał przygotowany przez licealistów.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie