Do redakcji przyszła trzebniczanka, która swoją pociechę postanowiła usamodzielniać i zamiast odwozić do szkoły odprowadzać na przystanek. Eksperyment zakończył się klapą i groźbą obniżenia oceny ze sprawowania.
– Nasze dzieci nie mogą dojeżdżać do szkoły komunikacją miejską – poskarżyła się nam trzebniczanka. – Moje dziecko jeżdżąc autobusem do szkoły, miało przez cały tydzień wpisywane do dziennika spóźnienie. Chodzi do "dwójki". Przyjeżdżał autobusem, który na przystanku przy ul. Armii Krajowej jest planowo o godz. 7.58. Miał więc tylko dwie minuty na dojście do szkoły, zmianę obuwia i dotarcie do klasy. To teraz, kiedy jest jeszcze ciepło, gdy przyjdą chłody, trzeba będzie dodać czas na pójście do szatni i zdjęcie kurtki.
[hidepost=0]
Nasza Czytelniczka pokazuje skserowany rozkład jazdy: – Wcześniejszy autobus przyjeżdża o godz. 7.20. Ale to się wiąże nie tylko ze wcześniejszym wstawaniem. Jeśli dzieci będą w szkole, albo, co gorsze, przed szkołą pół godziny wcześniej, to na pewno nie będą siedziały i czekały bez ruchu na dzwonek na lekcję. Można sobie wyobrazić, co się będzie działo...
Nasza rozmówczyni zapewnia, że nie jest jedynym rodzicem ucznia, która ma ten problem: – Rozmawiam z innymi matkami: Codziennie rano przywozimy dzieci samochodami pod samą szkołę. Później korek pod "dwójką" jest taki, że nie da się stamtąd wyjechać. Wozimy dzieci samochodami, bo nie mogą dojechać autobusem, choć oficjalnie komunikacja miejska w Trzebnicy jest. Ja bardzo chętnie zapłacę złotówkę, żeby nie trzeba było dowozić dziecka samochodem. Bo to jest cała wyprawa, zwłaszcza zimą, gdy trzeba dodać odszranianie.
Trzebniczanka oburza to, że urzędnicy nawet nie zamierzają przystosować rozkładu jazdy. – Dzwoniłam do urzędu gminy. Prosiłam, żeby autobus przyspieszyć o kilka minut, żeby dzieci też mogły korzystać z komunikacji. Pan Król, który się tym zajmuje, powiedział, że dwa lata temu, gdy rozkład był układany, szkoły w tym miejscu w ogóle nie było, i że oni tego nie zmienią. Stwierdził, że teraz jest to nie do ruszenia, chociaż przygotowują się do uruchomienia jakiejś drugiej linii. Jego argumentacja wydaje się dziwna. Powiedział, że już wydrukowali nowe rozkłady jazdy do powieszenia na przystankach, że druk kosztował, więc nie będą tego zmieniali.
Autobus miejski został uruchomiony w listopadzie 2010 roku. Miał przede wszystkim skomunikować peryferyjne osiedla mieszkaniowe z dworcem kolejowym i przystankami autobusowymi. Autobus jest w ok 50. proc. dotowany z budżetu gminy. Pomysłodawca, burmistrz Marek Długozima, mówił wtedy, że trasa zostanie tak ułożona, a przystanki tak rozstawione, by ułatwić mieszkańcom zakupy na targowisku miejskim i w nowo otwieranych centrach handlowych oraz załatwianie spraw w urzędach. Autobus miejski był także pomyślany dla pacjentów szpitala św. Jadwigi i odwiedzających ich osób. Nie od razu udało się wszystkim dogodzić, bo rozkład był zmieniany. Dzisiejsza wersja pochodzi z listopada 2012 roku.
–Nie za bardzo jest teraz możliwe zmienianie rozkładu jazdy. Wprowadzamy drugą linię, która będzie obsługiwała podtrzebnickie wioski i kursy autobusów muszą być zsynchronizowane – powiedział nam Grzegorz Król, odpowiedzialny w Urzędzie Miejskim Trzebnicy za przygotowanie rozkładu jazdy komunikacji miejskiej. – Gdy przed dwoma laty był tworzony rozkład, szkoły w ogóle nie były brane pod uwagę. Uczniowie są młodzi i zdrowi, i spacer przed lekcjami będzie korzystny dla ich zdrowia. Autobusy zostały wprowadzone dla osób starszych, żeby łatwiej im było dostać się do sklepu, lekarza, szpitala, a także do pracy – dodał.
Jak zdradził urzędnik, to protesty pracowników szpitala, którzy nie mogli zdążyć na ostatni kurs po pracy spowodowały zmiany. – Przerwy pomiędzy poszczególnymi kursami nie są niedługie i nie ma tu wielki możliwości manewru. Przyspieszenie przyjazdów autobusu na przystanki rano spowoduje, że po południu ostatni autobus odjedzie przed zakończeniem pracy zmiany w szpitalu – wyjaśnił Grzegorz Król, jednak obiecał, że spróbuje zrobić dwu-, trzyminutowe korekty.
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 3 są w jeszcze gorszej sytuacji. Tam autobus miejski podjeżdża już po rozpoczęciu lekcji – o godz. 8.06. O dojazdach nie ma więc mowy. I prawdopodobnie żaden z uczniów nawet nie próbował dojeżdżać, bo taki skarg nie było. Rodzice już przy wyborze szkoły brali pod uwagę odległość od miejsca zamieszkania i planowali drogę oraz sposoby jej pokonania.
SP nr 2 zmieniła w ubiegłym roku siedzibę i większość uczniów i ich rodziców stanęła przed logistycznym zadaniem, jak obecnie najłatwiej dotrzeć na lekcje.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie