To było bardzo ważne spotkanie dla obornickich piłkarzy. Po wielu porażkach, remisach, zmianie trenera, zespół potrzebował zwycięstwa. Nie tylko po to, aby zyskać motywację do dalszej gry, ale również, by walczyć o utrzymanie się w lidze okręgowej.
Kornel Delczyk, prezes KP "Bór" zapowiadał, że to będzie dla bardzo ważne spotkanie dla jego drużyny. Rywal, który sąsiaduje z Borem w tabeli, był przeciwnikiem w zasięgu obornickich piłkarzy. Zwycięstwo z Polonią Wrocław, oprócz kompletu punktów, pozwoliłoby odbić się oborniczanom od końca tabeli.
Niedzielne spotkanie rozpoczęło się w strugach ulewnego deszczu, który towarzyszył piłkarzom do końca meczu. Mimo trudnych warunków, oborniczanie już od samego początku starali się grać szybko i przejmować inicjatywę. Mimo wielu wysiłków, gospodarze zeszli do szatni na przerwę z wynikiem 0:0. Jak się okazało, kolejne 45 minut miało bardzo dramatyczny przebieg.
Tuż po przerwie pierwszą bramkę w spotkaniu zdobyli goście. Jednak dwie kolejne to dzieło gospodarzy. Przed utratą jednej bramki uratowało piłkarzy Boru wielkie szczęście i jeszcze większa... kałuża.
- To były bardzo wyczekiwane przez nas zwycięstwo - mówi Kornel Delczyk, prezes Boru, a jednocześnie zawodnik drużyny. - Nasi piłkarze już praktycznie zapomnieli jak smakuje zwycięstwo. Ojcami sukcesu w dzisiejszym meczu są dwaj napastnicy: Tomasz Wasiak i Jakub Kobos, którzy zagrali bardzo dobre zawody. Po bezbramkowej pierwszej połowie, druga zaczęła się fatalnie, bo po błędzie w komunikacji w obronie przegrywaliśmy 0:1. Piłkę do pustej bramki wpakował napastnik gości. Na szczęście drużyna zareagowała pozytywnie; przycisnęliśmy gości do obrony i już po 5 minutach wyrównaliśmy na 1:1 po akcji Tomasza Wasiaka, który zachował zimną krew i w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem gości umieścił piłkę w rogu bramki. Po kolejnych minutach, przed polem karnym faulowany był Jakub Kobos; skutecznym egzekutorem rzutu wolnego okazał się Mateusz Rakowski. Ci trzej zawodnicy bardzo dobrze grali przez cały mecz, zostawili dużo zdrowia na boisku, ciągle nękali obrońców Polonii - ocenia Kornel Delczyk. Jednak pod koniec spotkania, na murawie doszło do niespotykanej sytuacji. Prezes Boru opisuje ja tak: - W 80 minucie napastnik gości znalazł się w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem, strzelił do bramki, piłka przeleciała tuż obok bramkarza i zatrzymała się na linii bramkowej w kałuży. Obrońca Rakowski wybił piłkę z tej kałuży w aut. W tej samej sytuacji skręcił kostkę nasz bramkarz Karbowniczak. Nie wiemy jak to się stało, najprawdopodobniej pośliznął się na mokrej trawie. Natychmiast został odwieziony do szpitala. W bramce stanął zawodnik z pola Jakub Kobos. W tamtym meczu była rozbita głowa, teraz skręcona kostka. Mamy poważne braki w podstawowym składzie. Właśnie po to, aby nam pomóc, ponownie na boisku był Henryk Szyszko. W niedzielę brakowało Marka Mielnika, Michała Jankowniaka i Mateusza Fiłona. Musimy się wspomagać kim tylko możemy - dodaje Kornel Delczyk i podkreśla, że drużyna cieszy się, że zdobyła trzy punkty. - Tym razem udało się wygrać z sąsiadem z tabeli. Czeka nas ostatni mecz rundy jesiennej na wyjeździe. Zagramy z Piastem Żerniki. To jest zespół, który jest w naszym zasięgu, też obecnie dołuje w tabeli. Jeśli tylko pogoda na to pozwoli, planujemy rozegrać do przerwy zimowej jeszcze dwa spotkania z rundy wiosennej, z zespołami z Bierutowa i Goszcza - zapowiada prezes.
KP "Bór" Oborniki Śląskie wystąpił w składzie: Krystian Karbowniczak, Mateusz Rakowski, Sławomir Kuczek, Jakub Nowacki, Mateusz Chatys, Szymon Delczyk, Tomasz Michalewski, Henryk Szyszko, Sebastian Saweczko, Jakub Kobos, Tomasz Wasiak.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie