Reklama

Jak sołtys podarował gminie 30 tys. złotych?

30/08/2013 09:13

Kto dał połowę kwoty na świetlicę?


Zainteresował nas temat dotyczący budynku, który ma zostać przeznaczony na świetlicę wiejską we wsi Świątniki. Okazało się, że gmina kupiła działkę wraz ze stodołą, która ma zostać zaadaptowana na potrzeby świetlicy. Jakie będą plany względem tego obiektu - ile wyniesie przebudowa, kiedy się rozpocznie, a może okaże się, że korzystniejszym będzie zburzenie stodoły i postawienie nowoczesnej świetlicy? Tego gmina jeszcze nie wie. Czeka na sporządzenie dokumentacji projektowej i kosztorysu.

Wiadomo jednak, że ten teren kosztował gminę 60 tys. zł. W trakcie zbierania materiału rozmawialiśmy z sołtysem Świątnik. Jan Bojakowski wyjaśnił nam, że połowę tej kwoty (tj. 30 tys. zł), zebrali mieszkańcy.

I tutaj zaczynają się niejasności. Ustawa o zbiórkach publicznych jasno określa sposób prowadzenia kwest. Przede wszystkim to burmistrz/wójt wydaje decyzję na ich przeprowadzenie, a o zgodę mogą występować organizacje posiadające osobowość prawną (np. stowarzyszenia czy komitety organizacyjne). Ponadto, w pozwoleniu na kwestę określa się cel oraz termin, w jakim jest przeprowadzana. Co istotne, wyniki każdej zbiórki podawane są do publicznej wiadomości (należy poinformować organ wydający zgodę na zbiórkę pieniędzy, a także w ciągu jednego miesiąca ogłosić takie wyniki w prasie lokalnej). Tylko w ten sposób można być pewnym, że np. osoby czy organizacje prowadzące zbiórkę nie przywłaszczyły sobie części zebranych pieniędzy.

Świątniki są niewielką wsią, czy jest możliwe, aby mieszkańcy byli tak szczodrzy i zebrali tak dużą kwotę na rzecz świetlicy?

Sprawą 30 tys. zł, przekazanych gminie przez sołtysa na rzecz kupna działki, zainteresowali się także mieszkańcy wsi, którzy próbowali tę kwestię wyjaśnić w gminie. Wysłali stosowne pismo do urzędu. Odpowiedź przyszła po... miesiącu. Okazało się, że 30 tys. zł w formie darowizny przekazał gminie sołtys. To w końcu była ta zbiórka od mieszkańców, o której nam wspominał sołtys, czy też nie? Zaciekawieni dzwonimy do Jana Bojakowskiego, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.

- Panie sołtysie dowiedziałam się, że to Pan wpłacił 30 tys jako darowiznę na konto gminy - pytamy.

- To zbierali mieszkańcy, ale nasza wioska nie ma swojego numeru konta, więc wpłacili na moje, a ja te pieniądze przekazałem gminie - tłumaczył sołtys.

- Kiedy ogłosił pan zbiórkę publiczną i gdzie mogliśmy przeczytać o jej wynikach? - dopytywaliśmy. To pytanie wywołało zaskoczenie i zdezorientowanie u naszego rozmówcy:

- Mówiłem pani, tutaj chodziło o wykup drogi... - odpowiedział Jan Bojakowski. Jakiej drogi? O tym za chwilę.

- Czy mieszkańcy Świątnik zebrali 30 tys. zł, które przekazali na rzecz budowy świetlicy? Taka mała wioska? - drążyliśmy temat.

- To zaoferował jeden z mieszkańców... - dokończył sołtys.

- Może pan podać jego imię i nazwisko. Chcielibyśmy porozmawiać z takim dobroczyńcą - dopowiedzieliśmy.

Sołtys jednak nie chciał podać nam nazwiska tajemniczego filantropa. Z tej rozmowy wynika, że chyba jednak żadnej zbiórki nie było, a 30 tysięcy złotych, na budowę świetlicy, z własnej kieszeni zaoferował tajemniczy Pan lub Pani X.

Sprawdzamy jednak dalej. Dzwonimy do Urzędu Skarbowego, by dowiedzieć się, jak powinno się rozliczyć darowizny. Dowiadujemy się, że sołtys, który przyjął korzyść finansową od osoby fizycznej, powinien zapłacić do US stosowny podatek od spadków i darowizn. Podatku nie muszą płacić jedynie obdarowani przez najbliższych, czyli np. rodzinę, ale to i tak pod warunkiem, że na odpowiednim formularzu poinformują o takim fakcie Urząd Skarbowy. W przeciwnym wypadku podatek należy zapłacić, a za zatajenie tego faktu mogą zostać nałożone sankcje karne. Czy zatem sołtys zgłosił ten fakt do Urzędu Skarbowego?

Darczyńca pozostanie anonimowy


Z sołtysem spotykamy się kilka dni później. Przy rozmowie obecny był także jeden z przedstawicieli rady sołeckiej. Jan Bojakowski raz jeszcze potwierdził, że 30 tys. zł zaoferował jeden z mieszkańców, który często pomaga i sponsoruje imprezy, festyny organizowane cyklicznie na wsi. Jednak, naszym zdaniem, co innego "wydać" kilkaset złotych na kupno cukierków dla dzieci podczas np. Dnia Dziecka, a czym innym jest podarowanie tak dużej sumy pieniędzy. Sołtys nadal nie chciał podać nazwiska darczyńcy, poinformował, że ta osoba zastrzegła sobie anonimowość.

- Czy odprowadził pan od tej darowizny podatek do Urzędu Skarbowego? - pytamy sołtysa Jana Bojakowskiego

- Nie wiem, to wszystko było analizowane przez prawnika gminnego. Tak mieli wszystko załatwić, by nie płacić od tej darowizny podatku, był taki kruczek prawny, że dało się to zrobić. A ja nie jestem w temacie, to już trzeba pytać prawnika z gminy - takie otrzymaliśmy wyjaśnienia od sołtysa i przewodniczącego rady sołeckiej.

- Przyjął Pan korzyść majątkową, to powinien Pan zapłacić od tego podatek - dodaliśmy.

- Tak mieli to załatwić, że wpłaca do mnie pieniądze... - dodał sołtys Świątnik

- Darczyńca nie chciał tej sumy wpłacić osobiście do gminy, skoro miało iść na świetlicę? - zapytaliśmy.

- Nie wiem, powiedział do mnie, że nie życzy sobie rozgłosu - dodał sołtys.

Dopowiedział jednak, że rozmawiał z prawnikiem, który wyjaśnił, że żadnych pieniędzy z podatku płacić nie będzie. Ale też żadnego potwierdzenia słów prawnika "na papierze" nie dostał.

Sołtys szybko dodał, że odbyło się zebranie wiejskie z mieszkańcami, przy których ów darczyńca przekazał na rzecz budowy świetlicy wiejskiej 30 tys. zł. - Dlatego zrobiłem zebranie, bo nie chciałem, żeby potem ludzie coś mówili: "o wziął sobie pieniądze"... Po co mi to? Mówiłem (do niego - przyp.red.), przyjdziesz, dasz pieniądze, ja wpłacam na konto - dopowiada Jan Bojakowski.

Poprosiliśmy o udostępnienie protokołu z zebrania wiejskiego. Okazało się, że zebranie miało miejsce w listopadzie 2011 r. Tymczasem, dopiero na początku tego roku udało się kupić teren po byłej stodole, wszystko przez procedury związane z jego wykupem. Czy zatem pieniądze na prywatnym koncie sołtysa przeleżały ponad rok?

W trakcie rozmowy zapytaliśmy również naszych rozmówców o wyrażenie przez Świątniki zgody na sprzedaż drogi gminnej.

- Ta droga była polna i nie była użytkowana przez 40 lat. Komu ona jest potrzebna? Tam PGR wszystko zaorał i teraz nie ma nic. Tam dawniej był wąwóz, rosły czereśnie. Potem zasypali, zaorali, a teraz jest pole, które nie prowadzi nigdzie. Zrobiliśmy zebranie wiejskie i przy sprzeciwie 1-2 osób wyraziliśmy zgodę. Co innego, gdyby to była użytkowana droga; teraz to jest tylko droga dojazdowa na pola, które zostały wykupione przez jakiegoś pana. To nie jest droga, która kiedyś będzie asfaltowa - wyjaśnili nasi rozmówcy.

- Panie sołtysie, podczas naszej rozmowy telefonicznej powiedział pan, że te pieniądze (30 tys.) są "za drogę". Czy może Pan to wytłumaczyć? - zapytaliśmy sołtysa

- Zgłosił się ten Pan z propozycją, że idzie tam droga. Gmina zapytała, czy my ją użytkujemy, jeśli się zgodzimy, to ona mu ją sprzeda. To nie są pieniądze za drogę! Droga to nie jest nasza własność! - stanowczo stwierdzili nasi rozmówcy

- Ten Pan, który przekazał pieniądze na budowę świetlicy, zapytał czy będą państwo mieli coś przeciwko sprzedaży tej drogi? - zapytaliśmy.

- Było zebranie, na którym był ten Pan. Są świadkowie, jest pismo.

 

- I ten sam Pan dał 30 tys. zł?- dopytujemy.

- Ten sam pan dał 30 tys. zł. Mówi, że daje na wioskę. To nie jest łapówka, dał z przeznaczeniem na świetlicę.

- Czyli najpierw przyjechał, zapytał czy wyrażą państwo zgodę i dał pieniądze? - próbujemy ustalić fakty.

- Tak, to było w 2011 roku, zrobiliśmy zebranie, mieszkańcy się zgodzili. Najpierw w lipcu przyszło pismo z gminy, w którym zapytali czy wyrazimy zgodę - dodaje sołtys.

W trakcie naszej rozmowy sołtys wyjaśnił, że tego samego dnia odbyło się spotkanie z mieszkańcami w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż przez gminę drogi, po którym ten "tajemniczy pan" wpłacił pieniądze na rzecz budowy świetlicy, przypomnijmy, że wpłacił nie do gminy, a na prywatne konto sołtysa.

Gmina sprzedaje drogę


Przeglądając internetowy, trzebnicki BIP, czytamy o ogłoszonym, ograniczonym przetargu na sprzedaż gminnej drogi. Okazuje się, że 16 maja br. miał odbyć się przetarg na sprzedaż działki gminnej o numerze 163 AM-1 o powierzchni 4 arów, który w ewidencji gruntów ujęty jest jako droga. Dlaczego gmina postanowiła sprzedać drogę gminną? O to zapytaliśmy naczelnika wydziału geodezji i gospodarki nieruchomościami Andrzeja Podsiadło:

- Droga stanowi własność gminy i może być sprzedawana jak każda nieruchomość. Przetarg na wykup tej drogi został ogłoszony ze względu na wniosek nadesłany  przez zainteresowane strony. Kto dokładnie złożył wniosek, tego już Andrzej Podsiadło nie podał.

Nie udało się jednak osiągnąć ceny wywoławczej ustalonej w przetargu - 39 tys. zł. Jak tłumaczyli urzędnicy, przetarg nie został rozstrzygnięty, bo... zainteresowany wykupem drogi nie zjawił się na licytacji.

Okazuje się, że droga, na którą gmina ogłosiła ograniczony przetarg, przecina grunty, które teraz są własnością prywatnego inwestora. Jak sugerują w rozmowie nasi informatorzy, właścicielowi działek bardzo zależałoby na wykupie tej drogi. Dzięki temu z łatwością mógłby "podzielić ogromny teren wg własnego uznania". Nieoficjalnie mówi się, że na prywatnym terenie, przez który przebiega droga gminna, w przyszłości miałoby powstać ładne osiedle domków jednorodzinnych oraz kompleks rekreacyjny (pisaliśmy o tym w poprzednim tygodniu - przyp. red.).

Nie jest jednak tak łatwo sprzedać drogę, stanowiącą własność gminy. Ta decyzja może zapaść dopiero po pozytywnym zaopiniowaniu przez lokalną społeczność, czyli w tym wypadku sołectwa Świątniki i Raszów.

30 tys. zł za drogę oferowali 3 lata temu


Okazuje się, że już kilka lat temu czynione były starania o wykup drogi. Wtedy sołtyską Świątnik była Justyna Marszałek. - Najpierw naczelnik Andrzej Podsiadło przesłał pismo, a potem przyjechał do mnie osobiście. W piśmie prosił o wyrażenie przez sołectwo zgody na sprzedaż tej drogi. Nie zgodziłam się. Miałam wobec niej inne plany. To był czas kiedy powstawały Grupy Odnowy Wsi, mogliśmy liczyć na dofinansowanie dla wioski, tylko trzeba było napisać ciekawy wniosek. Wymyśliłam, że wykorzystam drogi otaczające naszą wieś, które obecnie nie są użytkowane. Jedną z takich dróg była właśnie ta, którą gmina już wtedy chciała sprzedać. Nie zgodziłam się na jej sprzedaż, ponieważ wymyśliłam sobie, że w projekcie składanym do odnowy wsi, wykorzystam m.in. tą drogę jako jedną z form aktywności: można by po niej jeździć rowerem, czy spacerować. Jeszcze w tym samym czasie, tj. w 2010 r. otrzymałam propozycję od jednego z inwestorów, który deklarował, że zaoferuje 30 tysięcy zł dla wsi, w zamian za wyrażenie zgody na sprzedaż tej drogi.

Sprawa więc upadła. W 2011 roku Justyna Marszałek przegrała wybory na sołtysa, a nowym włodarzem wsi został Jan Bojakowski. Okazuje się, że nowy sołtys już kilka miesięcy po objęciu stanowiska zmienił decyzję swojej poprzedniczki i 23 września 2011 roku wyraził zgodę na sprzedaż drogi - taką informację otrzymał od trzebnickich urzędników jeden z mieszkańców zainteresowany wykupem drogi. Nas z kolei sołtys poinformował, że ta zgoda zapadła na spotkaniu wiejskim, jakie miało miejsce 17 listopada 2011 r. - 13 osób było "za", jeden "przeciw", a dwóch wstrzymało się od głosu. Jak zatem sołtys mógł wyrazić zgodę na sprzedaż drogi we wrześniu, skoro zebranie wiejskie w tej sprawie odbyło się dopiero w listopadzie?

Droga jest atrakcyjna


Tematem związanym z przetargiem na wykup drogi był także zainteresowany jeden z mieszkańców Świątnik. Mężczyzna nie chce jednak podawać do publicznej wiadomości imienia i nazwiska, jednak dokładnie opowiedział nam o swoich wątpliwościach. Co więcej w tej sprawie, wysłał też zapytania do UM w Trzebnicy, a w odpowiedzi dowiedział się gdzie i kiedy zamieszczono informację o przetargu. Dowiedział się również, że 23 września 2011 r. do gminy wpłynęło pismo sporządzone przez sołtysa i radę sołecką wsi Świątniki (przypomnijmy, że zebranie w tej sprawie odbyło się dopiero w listopadzie - przyp. red.), natomiast rok wcześniej, 22 listopada 2010 r. od sołtysa i rady sołeckiej wsi Raszów. Treść obu tych pism, mimo, że sporządzona w odstępie roku, była taka sama. Okazało się, że "mieszkańcy obu miejscowości nie wyrażają sprzeciwu, co do sprzedaży ww.działki gruntu". Nasz rozmówca nie został jednak poinformowany o tym, że poprzednia sołtys Świątnik nie wyraziła zgody na sprzedaż gminnej drogi.

Mieszkaniec Świątnik udał się więc na przetarg, by go oprotestować, jednak z uwagi na to, że nie zgłosił się żaden z oferentów, wniosek o jego wstrzymanie okazał się bezpodstawny. Mężczyznę zapewniono, że zostanie powiadomiony pisemnie o terminie kolejnego przetargu, jednak do dnia dzisiejszego konkretna data nie została jeszcze wyznaczona. Droga gminna wydała się także atrakcyjna dla byłej sołtys Świątnik, która kilka miesięcy temu przesłała do gminy swój wniosek, w którym zaproponowała, że wydzierżawi od gminy działkę 163 AM-1 (tj. drogę) na 25 lat, by w tym miejscu posadzić sad (był w tym miejscu przed wojną). Okazało się, że jej propozycja także musiała zostać odrzucona, ponieważ zgłosił się chętny, który chce kupić tę drogę. Była sołtys została poinformowana o tym, że jeżeli transakcja nie dojdzie do skutku, wówczas burmistrz rozważy jej propozycję. Jednak do dnia dzisiejszego żadne pismo ze strony urzędu nie wpłynęło.

Dlaczego świetlica nie jest w centrum?


Justyna Marszałek dziwi się, że gmina kupiła budynek po stodole, który ma zostać przekształcony na świetlicę wiejską. Stwierdza, że obiekt znajduje się przy głównej drodze i może stanowić niebezpieczeństwo dla bawiących się tam dzieci. Dodatkowo, jego aktualny stan pozostawia wiele do życzenia. Pokazuje nam dokument z 2010 r., podpisany przez burmistrza Marka Długozimę - to obwieszczenie w sprawie wydania decyzji lokalizacji inwestycji celu publicznego dla inwestycji pn. "Budowa obiektu użyteczności publicznej - świetlicy wiejskiej wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną". Ta inwestycja miała mieścić się w centralnym miejscu wsi - gdzie dawnej był plac zabaw, a teraz jest małe boisko do gry w siatkówkę, a także postawiona została wiata.

- Kontener za 12 tys. zł? - dziwi się sołtys wraz z przedstawicielem rady sołeckiej - Była sołtys sama o jego budowie zadecydowała. Jednak jego budowa i tak nie wchodziłaby w rachubę, gdzie w dzisiejszych czasach kontener? Zresztą, konserwator zabytków nie wyraził zgody na jego postawienie.

Kilka wątków tej sprawy udało się ze sobą połączyć. Okazało się, że ów tajemniczy darczyńca, zanim przekazał sołtysowi połowę wymaganej sumy, najpierw zapytał mieszkańców: czy wyrażą zgodę na sprzedaż przez gminę drogi? Oczywiście nie można nazwać takiego zachowania korupcjogennym, jednak jest to dość dziwny zbieg okoliczności...Nie wiemy też, kto był tym "hojnym" darczyńcą, ale to pewnie ustali już Urząd Skarbowy.

Nie rozumiemy też, dlaczego darczyńca, który chciał tak sporą sumę pieniędzy wpłacić na konkretny cel, nie zrobił tego osobiście i dlaczego nie przelał ich prosto na konto gminy? Czy ten sam darczyńca pracuje dla właściciela działek, które przecina droga - jak sugerują w rozmowie nasi rozmówcy? Tej informacji nie udało nam się potwierdzić. Sołtys twierdzi, że żadnego podatku płacić nie musi, bo tak mu powiedział prawnik gminny. Czy tego samego zdania będzie trzebnicki Urzędu Skarbowego? Czy rzeczywiście prawnicy gminni znaleźli taki "kruczek prawny", by sołtys nie musiał płacić podatku od darowizny? Sprawie będziemy się przyglądać.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Hieronim Ciuciurlakowski tajem - niezalogowany 2018-01-25 07:24:45

    Szanowni Państwo. Jakie to Trzebnickie. Bałagan na bałaganie. Tajemniczy ludzie? Może niedługo ufo tam się pojawi i przejmie wszystkie tereny.:) To jest tak prostackie iż nie da się tego czytać. Z jakiego zakładu wypuścili Pana Sołtysa? Jakie to żałosne. Kręcenie dobrego wała to na tych terenach podstawa, a do uczciwej pracy lub wdrożenia projektów które były by korzystne dla gminy to jakoś ludzi brak. Przecież wystarczy dobrze po kombinować głową żeby się domyśleć kto jest tym tajemniczym człowiekiem Świątnik. Z resztą cóż dużo opowiadać. Tam jest tylko jeden człowiek który zawodowo kręci lewe interesy. Zapytacie pewnie kto to? Nie będę wam ułatwiał tego rozwiązania. Czas zacząć głową myśleć. Pozdrawiam i życzę wszystkim wiele zdrowia fizycznego bo stan psychicznego już się nigdy nie poprawi.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Cała prawda o Świątnikach - niezalogowany 2024-01-25 07:14:28

    Witam. Jak układy, to tylko w Trzebnicy w Trzebnicy. Tak można sobie jedynie zaśpiewać, bo niestety na zmiany nie ma co liczyć. Świątniki, to przecież bastion alkoholików, więc i sołtys, także musi być alkoholikiem. Tam porządni ludzie nie mają czego szukać. Jedynie układziarze, liżytyłki i złodzieje. Z resztą wielki biznesmen, obecny sołtys, to nic innego, jak nałogowy wódożłop, który jak zobaczy butelkę wódki, to aż łapy mu się trzęsą. Czy w tym regionie będzie kiedyś normalnie?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Helena - niezalogowany 2024-01-25 07:29:27

    Dzień dobry. Odpowiedź jest tylko jedna. Tam nigdy normalnie nie będzie. Mentalność mieszkańców Świątnik, to nic innego, jak epoka Króla Ćwieczka. Co tu się dziwić. Ramole zawsze tam były, są i będą. Wielki działacz Bojakowski kreuje się na wielkiego męża Świątnik, tym czasem, to tylko zwykły nieudacznik, który na przekrętach się dorabia. Udaje wielkiego Pana, w rezultacie Burol. Sołtysie Bojakowski. Do tego zatyłcza nie ma czym dojechać o każdej porze, a Pan zamiast to zmienić, chwali się każdemu ile to Pan nie zrobił. Więcej myślenia, a mniej picia. Pozdrawiam.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jacek - niezalogowany 2024-02-12 15:05:17

    Sołtys Alkoholik, to mało powiedziane. Widziałem niejednokrotnie, jak na imprezach się za babkami uganiał, a z kolei znajomy opowiadał, jak na drodze Świątnickiej baraszkował sobie z jedną młodą damą w aucie. Mam w takim razie pytanie i przepraszam za wyrażenie. Czy to jest dziwkarz, czy rzetelnie wykonujący swoje obowiązki samorządowiec? Może powinien zostać wybrany na alkoholika lub dziwkarza roku, a nie na sprawującego pieczę nad wioską?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Leszek - niezalogowany 2024-03-09 13:53:08

    Dziwkarz teraz na radnego startuje z ramienia jełopa Długozimy, także wielkie panisko. Razem z Markiem będą na baby jeździli, a miasto i gmina nadal będą zaniedbywane. Wstyd. Kto tam mieszka, że nie zależy tym ludziom na zrobieniu czegoś sensownego, a jedynie na popieraniu ochlejstwa i małomiasteczkowej tępoty? Inne regiony Polski jakoś się rozwijają, a w tym grajdole jak się czas za komuny zatrzymał, tak do tej pory wszystko w jednym miejscu stoi. Wiele można by zrobić sensownych rzeczy, oczywiście poza pędzeniem bimbru i rozpijaniem ludzi, ale to trzeba mieć głowę, a nie wszędzie tylko zbiorniki na nasienie mówiąc to delikatnie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do