
Nasza Czytelniczka skarży się, że w budynku zajmowanym przez wspólnotę mieszkaniową w Trzebnicy do której również należy, od lat nie ma zgody wśród mieszkańców. Kobieta twierdzi, że sąsiedzi są złośliwi w stosunku do niej. Latem jeden z nich postawił rozbity samochód obok suszarki na pranie, z której często korzysta. Kilka tygodni później dostała pismo z biura administratora nakazujące jej zabrać zalegające na strychu przedmioty, które nie należą do niej.
Z prośbą o pomoc w załatwieniu przykrej dla niej sprawy do redakcji zgłosiła się nasza Czytelniczka. Kobieta jest mieszkanką budynku zajmowanego przez wspólnotę mieszkaniową. Skarżyła się, że na podwórku pojawił się rozbity samochód. Zdaniem kobiety właściciel postawił go tam złośliwie, aby utrudnić jej dostęp do suszarki na pranie.
Cały artykuł ukaże się w jutrzejszym wydaniu NOWej Gazety Trzebnickiej, ale już dzisiaj możesz go przeczytać. Wystarczy wykupić płatny dostęp do treści PREMIUM. Zapraszamy...
NOWOŚĆ: Po wykupieniu możesz też przeglądnąć całą gazetę w formacie PDF.
[paywall]
- Bo jak mam wieszać pranie, czy wyłożyć pościel do wietrzenia obok brudnego i śmierdzącego samochodu? Sąsiedzi mi to robią mściwie i po złości. Tacy są dobrzy - mówi kobieta.
Samochód stoi rzeczywiście od lata. Właściciel tłumaczy, że rozbity został w wypadku, a ponieważ wycena szkody była zaniżona i odwołano się, więc cała procedura trwa nadal. Nie można samochodu usunąć, dokąd sprawa nie zostanie zakończona. Innym mieszkańcom wspólnoty nie przeszkadza. Do suszarki jest dojście.
Zanim opisaliśmy w naszej gazecie sprawę samochodu, Czytelniczka przyszła z kolejnym problemem. W dniu 13 października Państwowa Straż Pożarna w Trzebnicy przeprowadziła kontrolę pożarową budynku, w którym mieszka kobieta.
W czasie kontroli strażacy potwierdzili, że na strychu zalegają rupiecie. W protokole pokontrolnym zapisali:
"a) W części wspólnej strychu po prawej stronie od wejścia złożono materiał palny w postaci szczap drewna, spakowanych w worki foliowe odpadów papierowych oraz papierowe worki z węglem.
b) Na stropie mieszkania - wyodrębnionego z przestrzeni poddasza - rozrzucone w nieładzie kable i resztki materiałów budowlanych - w tym palnych".
Fot. KP PSP Trzebnica
W ustawie o ochronie przeciwpożarowej jest zapis zabraniający składowania palnych materiałów na strychach i poddaszach. Efektem kontroli były więc pisma od administratora wspólnoty do mieszkańców budynku z prośbą o zabranie swoich rzeczy:
"Prosimy o zastosowanie się do zaleceń i usunięcie wszystkich swoich rzeczy z korytarza oraz strychu, ponieważ w przeciwnym razie będziemy zmuszeni do wystąpienia o nałożenie grzywny za składowanie materiałów palnych w pomieszczeniach wspólnego użytku. "
Fot. KP PSP Trzebnica
Pismo skierowane do naszej Czytelniczki bardzo kobietę oburzyło. Uważa ona, że wspólnota domaga się od niej posprzątania strychu, a składowane tam rupiecie nie są jej własnością. Kobieta twierdzi, że kontrolę ściągnięto tylko dlatego, aby zrobić jej na złość.
- Najpierw ten samochód przy sznurkach, a potem to pismo. Wszystko po to, żeby mi mściwie uprzykrzyć życie - twierdzi nasza Czytelniczka.
- Takie kontrole muszą być od czasu do czasu przeprowadzane - wyjaśnia Maciej Adamek z biura administratora. - Pisma po kontroli wysyłamy do mieszkańców, aby mieli możliwość zabrania swojej własności, bo jeśli my to zrobimy, to od razu okaże się, że przedmiot był bardzo cenny, a my go wyrzuciliśmy. Wolimy więc uprzedzić i dać czas na usunięcie tych przedmiotów. Ludzie mają tendencję do gromadzenia rożnych rzeczy, nie lubią niczego wyrzucać, a kiedy nie mieści się w mieszkaniu, to wystawiają na strych. A nie myślą, że te przedmioty mogą stwarzać zagrożenie dla całego budynku. Dlatego takie kontrole muszą być okresowo przeprowadzane.
Fot. KP PSP Trzebnica
- Tu nic nie było zrobione złośliwie - dodaje jeden z członków wspólnoty mieszkaniowej. - Po prostu zauważyliśmy, że na naszym strychu pojawiło się sporo rupieci. Część z nich jest łatwopalna. Obawiając się pożaru, który przecież byłby nieszczęściem dla wszystkich mieszkańców, postanowiliśmy wystąpić z wnioskiem do straży pożarnej o przeprowadzenie kontroli.
Obaj mężczyźni uspokajają, że jeśli nic z leżących na strychu przedmiotów nie należy do naszej Czytelniczki, to kobieta nie powinna przejmować się pismem, które otrzymała.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie