Reklama

Tajemnice geotermii. Wszystko co chcielibyście wiedzieć, ale nikt o to nie zapytał

Odnawialne Źródła Energii to "Święty Graal" dzisiejszych czasów. Z jednej strony dzięki nim dbamy o klimat, poprawiamy jakość powietrza, a przy okazji liczymy na znaczne obniżenie kosztów energii i ciepła. Ale z drugiej strony, to ogromne wyzwanie finansowe i logistyczne, a efekt niewiadomy. Od kilku lat z problemem mierzą się już nie tylko właściciele domków jednorodzinnych, ale również samorządy. 

 

W ostatnim czasie w Polsce ogromną szansę upatruje się w źródłach geotermalnych, które będzie można wykorzystać do ogrzewania budynków. To z kolei może wyeliminować tak zwane “kopciuchy” czy nawet ogrzewanie gazowe. Ważne, aby pozyskana w ten sposób energia była “sprawna i tania”.

Kilka lat temu w całej Polsce ruszył ogromny program dotyczący poszukiwania wód termalnych. Geolodzy przekonują, że nasz kraj ma doskonałe warunki do korzystania z geotermii. Wskazują, że główne pokłady wód geotermalnych położone są w pasie biegnącym z północnego zachodu na południowy wschód. Gminy mogły starać się o środki, na tak zwane, odwierty badawcze. Był tylko jeden warunek, gmina musiała wykazać, że w przypadku odkrycia źródła, wykorzysta energię do ogrzania budynków. 

Nie wszystkie samorządy entuzjastycznie przystąpiły do programu. I to nawet nie dziwi, bo niewiadomych jest bardzo dużo. Owszem jest ogromne dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, ale z drugiej strony gminy do inwestycji i tak będą musiały dołożyć, a po odwiercie będą musiały kontynuować prace związane z wykorzystaniem potencjalnej energii. 

Tak czy inaczej, dla wielu miasteczek była to spora szansa na poprawę jakości powietrza w danej okolicy. Niektóre z nich, w tym Trzebnica, idą o krok dalej i zakładają, że dzięki geotermii będzie można zyskać coś więcej. W przypadku Trzebnicy, włodarz powtarza, że chce przywrócić miastu status uzdrowiska. Burmistrz Marek Długozima obiecuje to od lat. W czym jest więc problem?

fot. UM Trzebnica

Smog i dużo hałasu

Trzebnica położona jest na wzgórzach, ale miasto usytuowane jest w małej kotlinie. I właśnie to powoduje, że zimą, gdy ludzie zaczynają ogrzewać mieszkania, ulice spowite są żrącym dymem. To efekt palenia w tak zwanych “kopciuchach” czyli piecach na węgiel. Dzisiaj mieszkańcy mają większą świadomość i wiedzą, że smog przyczynia się do chorób górnych dróg oddechowych. Wiele osób uprawia też sport, np. bieganie. Poza tym, większość chce dbać o klimat, bo zdaje sobie sprawę, jak wielkie ma to znaczenie. Dlatego też właściciele domków jednorodzinnych korzystali z wielu programów wsparcia i, jeśli tylko mogli, wymieniali stare piece na alternatywne i bardziej ekologiczne źródła energii. Dofinansowania były z WFOŚiGW oraz bezpośrednio z gminy. W ten sposób wymieniono w ostatnim czasie 110 pieców. Ale to tylko kropla w morzu potrzeb.

Dzisiaj gmina swojej szansy szuka w geotermii. O planowanym odwiercie głośno było w roku 2021. To wtedy włodarz chwalił się, że otrzymał dotację na odwiert w wysokości około 17 mln zł. Burmistrz przekonywał, że prace ruszą lada moment. Ale niespodziewanie, z budżetu odpowiednia kwota, była przesuwana na kolejne lata. Radni czasami pytali, kiedy ruszą prace, ale wtedy burmistrz odpowiadał, że gmina jest w trakcie przygotowywania przetargu. W końcu w listopadzie został ogłoszony. Ale tu pojawiły się pierwsze niedomówienia. 

Brak rozmów z mieszkańcami

Sławomir Ćwikła, trzebnicki działacz społeczny, nakręcił kilka dni temu film na FB, w którym informuje, że zapoznał się z dokumentacją projektową. Pokazał też, gdzie planowany jest odwiert i ujawnił, że potężne wiertło ma wiercić 24 godziny na dobę, przez kilka miesięcy. Do tego do platformy będą musiały dojeżdżać samochody z paliwem. Ćwikła pokazał pobliskie zabudowania i pytał: dlaczego burmistrz nie zrobił konsultacji społecznych?

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Burmistrz Marek Długozima zamieścił na FB obszerny post, w którym informuje, że przystępuje do inwestycji. Przy okazji wskazuje, że otrzymał dofinansowanie w wysokości 18,5 mln zł, ale już kilka dni później podaje, że wynosi ono 18 mln zł. Ale najważniejsza jest inna informacja.

- W przestrzeni medialnej pojawiają się spekulacje, że wiercenie odwiertu będzie powodować hałas. Należy jednak pamiętać, że takie odwierty funkcjonują już w innych miejscowościach, m.in. w Szaflarach, są odpowiednio zabezpieczone pod względem ekranów dźwiękochłonnych, a także przechodzą szereg kontroli zewnętrznych. Zapewniam, że zadbałem odpowiednim zapisem w umowie, by wykonawca był zobowiązany do przestrzegania tych przepisów. Co więcej, prace, choć ciągłe, nie będą trwały długo, bo ok. 3 miesięcy - pisze burmistrz Marek Długozima i dodaje: - W zamian za przejściowe trudności możemy zyskać bezpieczne, ekologiczne źródło energii, dzięki któremu będziemy w stanie w większym stopniu kontrolować poziom opłat za ciepło. Geotermia jest źródłem niezależnym od rosnących cen opału czy opłat za emisję CO2. Inwestycja nie zaburza krajobrazu, jest przyjazna środowisku, a jego koszty eksploatacji są niskie. Pozyskamy wodę termalną, którą nie tylko zasilimy nasze obiekty, przez co zyskamy energetyczną niezależność, ale pozwoli to na doprowadzenie wody termalnej do Gminnego Parku Wodnego Trzebnica-Zdrój oraz w dalszej perspektywie umożliwi powstanie nowego kompleksu basenów termalnych.

Na końcu uderza w oponentów, którzy zwrócili uwagę, na niejasne działania i zadali publicznie pytania: 

- Nie dajmy się zwieść tym, którzy hamują rozwój naszej gminy i dla swoich politycznych celów chcą negować kolejną, bardzo ważną inwestycję, która posłuży Trzebnicy w następnych kilkudziesięciu latach, wpłynie znacznie na poprawę komfortu życia, da wymierne korzyści finansowe, ale również zwiększy jej walory turystyczne, a także uczyni nas energetycznie niezależnymi, a przede wszystkim da nam poprawę jakości zdrowia. Z której skorzystamy nie tylko my, ale również nasze dzieci i wnuki. 

Najciekawsze jest jednak na końcu. Wydaje się, że włodarz jest poruszony filmem Sławomira Ćwikły, bo sam oznajmia: - Obiecuję, że będę Państwa na bieżąco informował o kolejnych etapach związanych z powstaniem odwiertu. Jestem też otwarty na pytania, a ewentualne sugestie przekazywać będę bezpośrednio wykonawcy, tak by wspomniany odwierty był jak najmniej uciążliwy i byśmy wszyscy mogli szybko cieszyć się efektami tych prac. Po podpisaniu umowy z wykonawcą, jak wcześniej informowałem, odbędzie się otwarte spotkanie konsultacyjne z mieszkańcami, na które już teraz zapraszam.

Ćwikła szybko zauważył, że obietnica burmistrza jest dobra, ale szkoda, że konsultacje z mieszkańcami mają się odbyć dopiero po podpisaniu umowy. Jego zdaniem takie sprawy omawia się przed inwestycją. 

Nie wystarczy odwiert, trzeba być przygotowanym

To prawda, że geotermia, to ogromna szansa dla miasta i gminy. Dlatego nasza redakcja postanowiła zapoznać się z dokumentami przetargowymi. Przeczytaliśmy "Projekt Robót Geologicznych" czyli dokument, który opisuje cały przebieg tej inwestycji. Obejrzeliśmy wniosek i załączniki, które gmina złożyła, by uzyskać dotację. Porozmawialiśmy też ze specjalistami, a także zapytaliśmy, jak to robią inne gminy, które przystąpiły do tego programu. Nasze ustalenie są zaskakujące i niestety, nie są tak kolorowe jak próbuje to przedstawiać włodarz. Ale od początku.

Duża kasa na odwiert

Po pierwsze, aby otrzymać dotację, gmina musiała we wniosku zagwarantować, że odkryte wody geotermalne wykorzysta do ogrzewania. Co więcej, w NFOŚiGW dowiedzieliśmy się, że odkrytych wód geotermalnych nie będzie można wykorzystać do, jak to burmistrz napisał,:  “powstania nowego kompleksu basenów termalnych”. 

Pracownicy funduszu jasno odpowiedzieli nam, że gdyby tak się stało, to gmina musiałaby zwrócić dotację. Po prostu, woda ma być wykorzystana jako odnawialne źródło energii czyli do ogrzewania obiektów użyteczności publicznej i może również mieszkań. Wszak w założeniach programowych jest dbanie o klimat. Co w takim razie wskazał burmistrz we wniosku? To bardzo ciekawe. 

Jak czytamy, gmina zamierza potencjalną wodą ogrzać kompleks uzdrowiskowo - hotelowy, którego jeszcze nie ma, ale ma być zbudowany obok odwiertu. Gdy zapytaliśmy o jaki kompleks chodzi, bo przy odwiercie nie ma żadnych planów związanych z budową, wtedy urzędnicy wskazali, że ów kompleks ma być budowany na bazie… “Villi Zamek” położonej w Lesie Bukowym. We wniosku wskazano, że owa Villa jest położona bardzo blisko odwiertu. Czy na pewno?

Dzisiaj już dokładnie wiemy gdzie zlokalizowano odwiert. Jest położony na jednej z działek, które gmina otrzymała od KOWR. To kilkaset metrów od wspomnianej Villi Zamek. Jakby tego było mało, potencjalny obiekt od odwiertu oddziela potężne osiedle bloków. Żeby ogrzać wskazany kompleks trzeba będzie zbudować nie tylko elektrociepłownię, ale i pociągnąć kilkaset metrów rur ciepłowniczych. To nie koniec.

Gmina wskazuje, że oprócz wspomnianego zamku - kompleksu, z ogrzewania skorzysta też Gminny Park Wodny Trzebnica - Zdrój, który jak wszyscy wiedzą położony jest po drugiej stronie lasu bukowego, a więc jest oddalony już nawet nie o metry, a o kilometry od wskazanego odwiertu. Czytamy dalej. 

Kolejny obiekt, to hala widowiskowa i hala squasha przy ulicy 3-go Maja. Oba budynki oddalone są również o setki metrów od planowanego odwiertu. Dlaczego we wniosku burmistrz tego nie napisał? Dlaczego odwiert zlokalizowano na działce pozyskanej z KOWR, za boiskami przy ul. Czereśniowej, a nie w innym miejscu? Na te pytania szukamy odpowiedzi. 

Jak to robią inni?

Dzwonimy do miejscowości Turek. Tam też trwają przygotowania do odwiertu. Rozmawiamy z pracownikiem odpowiedzialnym za inwestycję. Opowiada nam, że mieli trochę problemów ze starostwem, które miało wątpliwości, co do złożonego projektu pozwolenia na budowę ciepłowni, ale już się wszystko udało wyjaśnić. 

- To gmina ma już pozwolenie na budowę ciepłowni? - pytamy nieco zaskoczeni. 

Pracownik odpowiada, że to podstawa i dodaje, że przecież skoro chcemy wykorzystać odwiert to musimy mieć infrastrukturę czyli musimy jakoś przerobić i dostarczyć potencjalną energię. Po chwili dodaje: - Bez tego szkoda byłoby kasy na sam odwiert. 

Dlaczego zatem trzebnicki odwiert wyznaczono z dala od obiektów użyteczności publicznej?

Zaglądamy jeszcze raz do dokumentów. Jest w nich “Sprawozdanie z badań geofizycznych metodą magnetotelluryczną [MT] wykonanych w celu rozpoznania warunków występowania wód termalnych oraz wskazania lokalizacji i głębokości otworu geotermalnego w Trzebnicy”

Znajdujemy też mapkę, na której jest wskazane miejsce odwiertu, ale o dziwo jest ono w zupełnie innym miejscu!

Z mapy wynika, że odwiert ma być zlokalizowany w okolicy ul. Oleśnickiej, tuż za budowanym osiedlem bloków. Ta lokalizacja, faktycznie jest w niewielkiej odległości, od wskazanej we wniosku Villi Zamek. Dzwonimy do Marka Wojdyły z firmy Geoprojekt, który przygotował opracowanie i pytamy dlaczego zmieniono lokalizację? 

Pracownik firmy, wyraźnie zdziwiony odpowiada, że on niczego nie zmieniał. Nie wie, kto i dlaczego wyznaczył inne miejsce. Potwierdził, że jego firma kilka lat temu przeprowadzała badania geofizyczne. Że robiono różne pomiary. Dodał, że są to jedynie wstępne badania, które jednak nie potwierdzają na 100%, czy uda się natrafić na wody geotermalne i o jakich parametrach. Dodał, że może się okazać, że odpowiednich wód może nie być, ale to pokaże dopiero sam odwiert. Zapytaliśmy czy zna Annę Morawiecką, siostrę premiera, która w tamtym czasie z ramienia gminy miała koordynować i prowadzić różne konsultacje w sprawie odwiertu i badań. Ale pracownik firmy, wyraźnie zdziwiony powiedział, że jej nie zna i nigdy z tą panią się nie kontaktował. Kto zatem zmienił lokalizację?

Tajemnica

Sprawdzamy dalej. W dokumentacji jest jeszcze jeden ważny dokument. To wspomniany już “Projekt Robót Geologicznych”. Jedną z autorek jest dr Barbara Kiełczawa, pracownik Politechniki Wrocławskiej. Udało nam się do niej dodzwonić. Zapytaliśmy, kto i dlaczego wyznaczył takie miejsce na odwiert. Dlaczego nie wierci się np. przy aquaparku? Ale dr Kiełczawa, gdy tylko usłyszała, że chodzi o odwiert w Trzebnicy oświadczyła, że nie chce rozmawiać na ten temat. Zapytaliśmy dlaczego, ale odparła, że to jej sprawa, a na koniec dodała, że ona nie chce mieć nic wspólnego z pewnymi nazwiskami. 

Z opracowania nie wynika, dlaczego lokalizację wyznaczono w tym miejscu i słowa nie ma o tym, kto wyznaczył miejsce odwiertu. Za to projekt, zdradza wiele na temat samych prac.

Autorzy piszą między innymi, że “w związku ze słabym rozpoznaniem przewiercień pięter wodonośnych nie ma pewności odnośnie spodziewanych rezultatów wiercenia”. Ale mimo tego, według różnych autorów szacuje się, że woda na głębokości 3 km może mieć temperaturę od 70 do 80 stopni. To jednak tylko przypuszczenia. Dopiero odwiert pokaże, jak jest naprawdę. Autorzy szacują też, że wydajność może wynieść 30 m3/h. 

Wiercenie non stop

A jak będzie wyglądało samo wiercenie. To bardzo skomplikowany proces logistyczny i niewiele firm dysponuje odpowiednim doświadczeniem. W projekcie czytamy, że do 285 metrów będzie pracowało potężne wiertło o średnicy około 66 cm. Do głębokości 880 metrów będzie wiercić wiertło o średnicy około 56 cm, a do 1350 metrów wiertło o średnicy 44 cm. Potem następuje kolejne zmniejszenie średnicy i do 2 km będzie pracowało wiertło o średnicy 31 cm, a do 3 km dokopie się wiertło o średnicy raptem około 21 cm. 

Co ważne, w początkowej fazie, przez około 3 miesiące, platforma będzie wierciła non-stop, przez 24 godziny na dobę. Potem wiercenie będzie trwało dalej, ale już z przerwami. Cały odwiert, etapami, będzie też wypełniony odpowiednimi rurami. 

Jak uniknąć hałasu? Burmistrz zapewnia, że o to zadbał, ale w warunkach przetargu czytamy, że to wykonawca ma zadbać o to, żeby prace nie były uciążliwe dla mieszkańców, np. poprzez ekrany akustyczne. Czy takie zostaną zbudowane? Nie wiemy, mamy jednak nadzieję, że tak. W projekcie napisano, że prace wiertnicze mogą potrwać 12 miesięcy. Co ważne, żeby dojechać do platformy i placu budowy, trzeba będzie ułożyć drogę z płyt. Przewiduje się też ogromną górę, w ilości ok. 380 m3, tak zwanej zwierciny, która ma potem zostać wykorzystana do wyrównania terenu. 

Problemem może być zużyta płuczka, która jako odpad ma być przechowywana w specjalnie przygotowanych szczelnych zbiornikach, które mają zostać przekazane do utylizacji uprawnionym firmom. 

Opłacalność

Sama realizacja odwiertu według kosztorysu inwestorskiego ma kosztować około 23 mln zł. Ile będzie kosztować naprawdę, pokażą przetarg i zakończone prace. To wtedy poznamy całkowity koszt, bo jak to było przy wielu inwestycjach, ich cena rośnie w miarę pojawiania się problemów i robót dodatkowych.  

Sam odwiert to jednak nie wszystko. On pokaże nam tylko czy mamy wody geotermalne i czy będzie je można wykorzystać do ogrzewania budynków. 

Sporo światła na ekonomiczną stronę inwestycji rzuca kolejny dokument, do którego docieramy. To “Analiza uwarunkowań wykorzystania zasobów geotermalnych w gminie Trzebnica”. Dokument, który pokazuje jak można wykorzystać potencjalnie odkrytą wodę geotermalną. Są piękne opisy, ale naszą uwagę zwracają obliczenia. Autor Krzysztof Ruszkiewicz wskazuje, że gdyby woda miała temperaturę ok. 90 stopni, wtedy można myśleć o wykorzystaniu jej do produkcji energii elektrycznej. Dalej wyjaśnia, że z literatury fachowej, ale nie podaje jakiej, wynika, że gdy temperatura ma powyżej 120 stopni, to dopiero wtedy opłaca się eksploatacja źródła geotermalnego dla celów produkcji energii elektrycznej. Po chwili wylicza moc takiej elektrociepłowni przy zakładanych maksymalnych parametrach. Według obliczeń rocznie będzie ona w stanie wyprodukować energię o mocy około 602 MWh. Czy to dużo?

Czytamy dalej. Autor pokazuje, że przeciętny dom jednorodzinny potrzebuje około 17 MWh rocznie, a więc, maksymalnie można będzie ogrzać… 35 domków jednorodzinnych. Dalej czytamy, że ponieważ zabudowa w Trzebnicy jest rozproszona, a miasto nie ma sieci ciepłowniczej, to zasilanie budynków jednorodzinnych jest nieopłacalne. 

Po chwili Ruszkiewicz przedstawia kolejne obliczenia, które nieco nas zdumiewają. Okazuje się, że według jego rachunków, ta sama energia, która wystarczyć ma na jedynie 35 domków jednorodzinnych, będzie mogła ogrzać 33 budynki wielkogabarytowe o powierzchni 1000 m2 każdy! Czyli nie ogrzejemy 35 domków, ale ogrzejemy 33 hale sportowe, szkoły itp.? 

Zadzwoniliśmy do autora i podzieliliśmy się tymi wątpliwościami. Gdy przeczytaliśmy co napisał w opracowaniu, sam przyznał, że coś jest nie tak. Że musiał wkraść się jakiś błąd. Przesłaliśmy do niego dokument.

W międzyczasie zadzwoniliśmy do eksperta (dane do wiadomości redakcji - przyp. red.), który wykonuje analizy zapotrzebowania na energię w budynkach. On również powiedział, że coś się w tych obliczeniach nie zgadza. Dodał, że przede wszystkim pomieszane są jednostki, a same wyliczenia zawierają błędy. Przypomnijmy, to oficjalny dokument, który zleciła Gmina Trzebnica, a który ma pokazać, że inwestycja będzie opłacalna. 

Dodajmy, że budowa elektrociepłowni to koszt od 3 do 10 mln zł. Ogromnym kosztem jest również budowa sieci ciepłowniczej, której Trzebnica nie ma. Tu mówi się nawet o dziesiątkach, a może i setkach milionów złotych. Pocieszeniem może być fakt, że niebawem mogą pojawić się fundusze unijne, które takie inwestycje będą wspierać, a więc gmina będzie mogła starać się o kolejne dotacje. Jakie będą warunki? Dzisiaj nie wiadomo, ale jak zapewnia Bogdan Noga, zastępca dyrektora pionu projektowania ds. geologii z firmy Multiconsult, od geotermii nie ma ucieczki. Przekonuje, że miasto może na tym naprawdę skorzystać, ale pod warunkiem, że robi to z głową. Oczywiście wszystko zależy też od odkrycia. Dyrektor dodaje, że tu nie ma żadnej gwarancji. Może się okazać, że nic nie odkryjemy, albo że woda będzie tak zmineralizowana, że nie będzie się nadawała do ogrzewania. Przekonuje jednak, że wykonanie odwiertu to i tak dobra sprawa, bo przekonamy się jak wygląda struktura geologiczna, a ta wiedza może się kiedyś przydać. We wtorek dostaliśmy też odpowiedź zwrotną od Ruszkiewicza. 

- Obliczenia są dobre. Może zabrakło szerszego opisu. Mając na myśli 35 domów jednorodzinnych, brane były pod uwagę domy z lat 70 tych, nieocieplone wykonane w standardzie energochłonnym. Natomiast budynki wielkogabarytowe to budynki nowobudowane w standardzie energooszczędnym. Myślę, że na potrzeby artykułu można by się posłużyć porównaniem ok. 60 budynków jednorodzinnych wykonanych zgodnie z obecnymi standardami i prawem budowlanym lub kilku obiektów wielkogabarytowych. Należy pamiętać, że uzdrowisko ma kilkukrotnie większe zapotrzebowanie na ciepło niż hala handlowa - wyjaśnia autor.

Ostatnie zdanie jest kluczowe. Autor już nie podaje ile obiektów wielkogabarytowych będzie można ogrzać, ale podkreśla, że obiekty uzdrowiskowe czyli kompleksy hotelowe itp. będą potrzebowały zdecydowanie więcej energii. Nie wiadomo więc, ile tak naprawdę obiektów będzie mogło z potencjalnej energii skorzystać.

Kiedy ruszy wiercenie?

Nawet gdy gmina rozstrzygnie przetarg, to z rozpoczęciem wiercenia może być kłopot. Po pierwsze aby ruszyć z pracami, gmina musi do Okręgowego Urzędu Górnictwa złożyć tak zwany “plan ruchu zakładu”. Gdy dzwoniliśmy w poniedziałek (27 listopada), w urzędzie powiedziano nam, że takiego planu gmina jeszcze nie złożyła. Wysłaliśmy też inne pytania. 

Jakby tego było mało, burmistrz na najbliższej sesji chce przystąpić do zmiany studium. Dlaczego? 

Przeglądnęliśmy obecne studium i plany przestrzennego zagospodarowania dla tych terenów. Okazuje się, że nie ma tam mowy o budowie elektrociepłowni czy o prowadzeniu zakładu związanego z górnictwem, a taka konieczność zajdzie, gdyby gmina na poważnie myślała o wykorzystaniu potencjalnego źródła wody geotermalnej. Żeby z niej skorzystać, trzeba uzyskać koncesję na wydobycie, a ją może dostać tylko firma, a nie, samorząd.

A miało być jak w Uniejowie

Burmistrz Marek Długozima opowiadając o geotermii często nawiązywał do Uniejowa. Podawał to jako przykład i snuł plany, że Trzebnica może stać się podobnym ośrodkiem. Tymczasem jak pokazaliśmy, z dokumentów wynika, że żadnych term gmina nie będzie mogła zrobić. Udało nam się też dodzwonić do zakładu geotermii w Uniejowie. Chcieliśmy poznać jak u nich wyglądały prace związane z odwiertem, gdzie był zlokalizowany i czy napotkali na jakieś trudności? 

Okazało się, że Uniejów teraz nie robił żadnych odwiertów. Jak nam powiedział Jacek Kurpik, przedstawiciel spółki, w ich miejscowości wiele lat temu szukano ropy i gazu, których jednak nie znaleziono. Zamiast tego była woda geotermalna o temperaturze około 70 stopni Celsjusza, którą dopiero niedawno udało się wykorzystać i na jej bazie wybudowano słynne termy. Miasto zasila też niektóre budynki i myśli o dalszym rozwoju, ale jak wyjaśnił sprawa nie jest taka prosta. Energię z wody można odzyskać tylko wtedy, gdy jest możliwość zatłaczania albo zrzutu. Zatłaczania, czyli wpompowania jej z powrotem drugim otworem. Takie rozwiązanie przewidziano również w Trzebnicy. Niestety i tu powstaje problem, bo jak wyjaśnił nam pracownik spółki, zatłaczanie wiąże się z tym, że otwór chłonny często ulega zapchaniu. A udrożnienie takiego odwiertu to koszt rzędu 500 tys. zł, więc żeby uzyskane w ten sposób ciepło było opłacalne, trzeba mieć wielu odbiorców. Wtedy cena będzie atrakcyjna, w innym wypadku jest to po prostu nieopłacalne, bo koszty energii będą za duże. Przykładem może być geotermia w Toruniu. Sztandarowy projekt redemptorysty Tadeusza Rydzyka nie wypalił, bo woda była za zimna i teraz trzeba ją podgrzewać gazem. Efekt? Miejska spółka kupuje energię po dużo wyższych cenach.  

Dziesiątki pytań i dziwne odpowiedzi

Przyglądamy się ogłoszonemu właśnie przetargowi. Wszak miał być rozstrzygnięty w środę 29 listopada. Zauważamy, że już w połowie listopada przesunięto termin na 4 grudnia. Gdy pracowaliśmy nad tekstem okazało się, że na stronie pojawił się kolejny komunikat. Przetarg przesunięto o kolejne 3 dni. Oferty miały zostać otworzone 7 grudnia. Ale po kilku dniach, znowu przesunięto termin. Tym razem na 11 grudnia. Bardziej zdumiewają jednak pytania, które zadali oferenci. 

Wynika z nich, że w zamówieniu jest wiele niejasności. Oferenci pytają, np. o informacje na temat gradientów szczelinowań, a gmina odpowiada, że nie posiada takich informacji. Podobnie z pytaniem o przewiercenia gazu. Ale najciekawsze jest pytanie 56.

W przetargu podano, że termin realizacji umowy wynosi 33 miesiące. Tymczasem decyzja zatwierdzająca Projekt Robót Geologicznych jest ważna tylko do listopada 2024 roku. Oferent zapytał, w jaki sposób i na jakiej podstawie mają być kontynuowane prace geologiczne po tym okresie? 

Gmina odpowiada, że przed terminem utraty ważności opracuje i zatwierdzi nowy projekt. Problem tylko w tym, że projekt zatwierdza nie gmina, a Urząd Marszałkowski, co potwierdzili nam urzędnicy dolnośląskiego samorządu. Czy w takim razie, oferenci mogą mieć pewność, że gmina uzyska stosowną decyzję? A co będzie, gdy proces się opóźni? Kto zapłaci za przestoje?

Uzdrowisko

We wtorek burmistrz Marek Długozima pochwalił się na FB, że Trzebnica osiągnęła 7 miejsce w rankingu zrobionym przez czasopismo dla samorządów “Wspólnota”. Ale ranking pokazywał, ile gmina przeznacza pieniędzy na ochronę powietrza i klimatu w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Nie wiemy do końca jakie dane uwzględniono, ale to tylko dane finansowe. Jakie jest powietrze w Trzebnicy, mają potwierdzić zlecone ostatnio badania. Problem tylko w tym, że czujniki postawiono na polach przy ul. Czereśniowej, a nie w środku miasta. Gdy zapytaliśmy przedstawicieli firmy dlaczego i czy takie badania coś dadzą, powiedziano nam, że to zleceniodawca, czyli gmina wskazała miejsca. 

W Trzebnicy gmina ma też stację jakości powietrza, która stoi przy ujęciach wody, obok Szkoły Podstawowej nr 2. Stacja położona jest obok lasu bukowego. Wskazania są różne w zależności od warunków. Raz lepsze, raz gorsze. Ale w Trzebnicy zainstalowano też wiele urządzeń pomiarowych, które przy pomocy mieszkańców i firm, w różnych miejscach instaluje Stowarzyszenie dla Trzebnicy. Tu dokładnie widać, że w niektórych dniach normy zanieczyszczenia powietrza są przekroczone kilkukrotnie. Widać to zwłaszcza podczas bezwietrznych, pochmurnych zimowych dni. Mimo tych wątpliwości burmistrz przekonuje:

- Trzebnica posiada potwierdzone właściwości lecznicze klimatu, który charakteryzuje się warunkami bioklimatycznymi spełniającymi normy oraz parametry sanitarne obowiązujące dla uzdrowisk. Nasz klimat ma właściwości lecznicze i profilaktyczne w odniesieniu do chorób układu krążenia, narządu ruchu, stanów pourazowych oraz zaburzeń przemiany materii. Od wielu już lat prowadzę działania, by przywrócić Trzebnicy statusu miasta uzdrowiskowego. Powstały tu m.in. tężnie solankowe, tak chwalone przez mieszkańców i turystów - napisał burmistrz i na dowód pokazuje świadectwo z roku 2012. 

Niestety, przez 11 lat wiele mogło się zmienić, ale włodarz twierdzi, że gmina pracuje nad przywróceniem statusu uzdrowiska. Tymczasem fakty są takie, że gmina do dzisiaj nie złożyła do Ministerstwa Zdrowia żadnego wniosku, a bez tego nie ma mowy o wpisaniu Trzebnicy na listę uzdrowisk. Żeby to zrobić, gmina musi spełnić wiele kryteriów, w tym mieć potwierdzone badania wody. Poprzednie badania straciły ważność.

Gmina zleciła takie badania. Pobrano próbki ze starego odwiertu IG-1. Nasza redakcja dowiedziała się, że próbki wypadły fatalnie. W wodzie przeznaczonej do inhalacji i kąpieli stwierdzono enterokoki, co jest niedopuszczalne. Mogą powodować między innymi zapalenie kości i stawów, zapalenie szpiku, zakażenie układu oddechowego, zapalenia przyzębia i miazgi zębowej. Są też inne mikroorganizmy, a także bakterie coli. To bardzo zła wiadomość, bo gmina zamierzała wodę z tego odwiertu wykorzystać do zasilenia nowych tężni, które niebawem mają powstać w okolicy stawów. Tymczasem może się okazać, że źródło wody może być szkodliwe dla zdrowia. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Co będzie? - niezalogowany 2023-12-06 20:10:12

    Wielu znawców tematu mówi nic z tego i tak nie będzie?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do