
Trzebnickie Święto Sadów, to atrakcja nie tylko dla okolicznych mieszkańców, ale również dla gmin ościennych. W tym roku pogoda nie dopisała, ale odwiedzających było całkiem sporo. Gorzej, że ceny przyprawiały o zawrót głowy.
Tradycyjne Święto Sadów już dawno zamieniło się w lokalny festyn, który bardziej przypomina dni miasta. Są więc karuzele i wesołe miasteczko, ale także wiele stoisk z "chińszczyzną". Na szczęście stoiska otwierają też lokalni sadownicy, jednak wydaje się, że z roku na rok jest ich coraz mniej, a oferta wzbogacana jest o kupowane w hurtowniach produkty. Zresztą same ceny na "Święcie Sadów" nie są już atrakcyjne, co kiedyś było magnesem. Dzisiaj ceny niejednokrotnie odstraszają, albo powstrzymują od dużych zakupów. Zresztą nie tylko ceny produktów w tym roku mocno poszybowały. Zwykła grochówka z wojskowej kuchni kosztowała 12 zł, gofry od 10 do 25 zł. a popularny wśród nastolatków "młot" na wesołym miasteczku, to koszt 40 zł za jednorazowe wejście.
W tym roku nie dopisała też pogoda. Było zimno, pochmurno i do tego od czasu do czasu po prostu lało. Mimo nie sprzyjającej aury mieszkańcy oraz przyjezdni postanowili choć na chwilę zajrzeć na festyn. Tłumów może nie było, ale gwiazdy wieczoru przyciągnęły fanów. Obejrzyjcie zdjęcia i piszcie jak Wam się podobało tegoroczne Święto Sadów i co myślicie o cenach?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wiele cen to koszmar, tak bardzo wysokie. A inflacja rośnie. Niestety oraz gorzej zanosi się dla ludzi. Ciężkie czasy.
Super impreza, super organizacja kramy bogato zaopatrzone, wesołe miasteczko niczym Las Vegas, piękna część artystyczna, a że drogo jakoś tego nie odczułem ludzie wynosili pełne torby, kosze z jabłkami szły jak woda, wesołe miasteczko pełne ludzi. Brawo Panie Burmistrzu.
Wstawaj, zesrałeś się...
Drożyzna. Nic ciekawego. Wszystko powielane od lat. Kiepsko.