Reklama

Letni piknik w środku zimy

05/02/2013 13:20
To była pierwsza taka impreza w Osolinie. Wieś znana jest z doskonałej organizacji, a także z tego, że jej mieszkańcy potrafią się świetnie bawić. Jak mówi Barek Malec, prezes Stowarzyszenia Osolin.pl, do tej pory wiele ludzi brało udział w imprezie organizowanej w Karpaczu, pod nazwą "Zjazd na byle czym". - Latem odbywają się w Osolinie różne imprezy plenerowe, a zimą ludzie też chcą coś robić. Dlatego wspólnie z sołtyską wsi Mariolą zdecydowaliśmy, że zrobimy u nas zimowy festyn rodzinny.

Prezes zapewnia, że kiedy tylko po wsi rozeszła się informacja o tym, że przygotowywana jest impreza, od razu zgłosili się chętni, żeby pomóc. - Proszę mi wierzyć, że przygotowanie takiego festynu to strasznie dużo pracy, ale kiedy do prac włącza się sporo osób, to zadania rozkładają się na wszystkich. I tak było też u nas - mówi Bartek Malec i dodaje, że naturalne podczas zimowej imprezy wydaje się zorganizowanie kuligu: -  Bardzo szybko znalazła się osoba, która zaoferowała pomoc. Przygotowano sanie, a jeden z mieszkańców zaoferował, że będzie ciągnął kulig ciągnikiem. I tak za 2 złote, albo za "co łaska" można było przejechać się świetną trasą. Sporo pracy kosztowało również przygotowanie samego ternu. Parking trzeba było odśnieżyć, trzeba było przygotować i rozłożyć sprzęt nagłaśniający, namioty, zrobić jedzenie, a potem pilnować, żeby cały czas było gorące - mówi Malec.

To właśnie od kuligu rozpoczął się festyn. Pierwszy kurs zaplanowano na 16.30. Okazało się, że chętnych na przejażdżkę było tak wielu, że ciągnik wyruszał w trasę aż trzy razy. Pierwszy kurs odbył się gdy na dworze było jeszcze widno, natomiast dwie kolejne przejażdżki były już po ciemku, co było dodatkową atrakcją.

Kiedy jedni korzystali z kuligu, inni przygotowywali resztę imprezy. Do świetlicy, która znajduje się po drugiej stronie uliczki, znoszono grzańce w termosach na konkurs. Wspólnie z Lokalną Grupą Działania przeprowadzono test wiedzy o powiecie trzebnickim, a drugą częścią konkursu był wybór najlepszego winnego trunku. Do konkursu wystartowało 15 osób, które przygotowały 15 grzańców. Komisja konkursowa, w której skład weszli: Mariola Walczak, sołtyska,  Ryszard Cymerman, radny powiatowy, Anna Malinowska z Urzędu Marszałkowskiego, Katarzyna Jarczewska, prezes LGD, Tomasz Kalinowski, uznany za "znawcę tematu", mieszkaniec Osolina, a także Anna Żabińska z LGD. Komisja po bardzo długich i tajnych obradach (pozostałe osoby zostały wyproszone z świetlicy wiejskiej, do której znoszono termosy z rozgrzewającym trunkiem) przyznała główną nagrodę mieszkance Osolina, pani Bachanek. Warto było wystartować w konkursie, ponieważ główną nagroda ufundowaną przez LGD był odkurzacz, zdobywca drugiego miejsca otrzymał krajalnicę, a za trzecie miejsce przewidziano toster.

Kiedy komisja obradowała, przed świetlicą trwała już zabawa. Bartosz Malec rozgrzewał ludzi muzyką, a przed świetlicą można było ogrzać się przy ognisku, albo upiec sobie kiełbaski. Serwowano również grzańca, a także bigos przygotowany przez mieszkańców. - Wszystko przygotowaliśmy wspólnymi siłami. Bigos i grzaniec świetnie nadają się na takie imprezy, bo rozgrzewają. Każdą porcję potraw sprzedajemy po 3 zł, czyli za tyle, żeby pokryć koszty organizacji festynu - powiedziała pani Ania, która serwowała pyszności.

Organizatorzy nie zapomnieli o najmłodszych, dla których zabawy przygotowała niezawodna pani Krysia, która jak mówi Bartek Malec, zawsze pomaga i zawsze można na nią liczyć.

Ponieważ słońce już dawno zaszło, a na dworze zrobiło się naprawdę zimno, prowadzący imprezę rozgrzewał biesiadników muzyką w rytmach disco polo. Okazało się, że to bardzo dobra metoda, ponieważ ludzie bawili się świetnie i mróz nie przeszkadzał im  za bardzo. - Musieliśmy zakończyć imprezę koło północy. Na dworze zrobiła się bardzo zimno. Temperatura spadła do -12 st. C i nasz sprzęt elektroniczny zaczął odmawiać posłuszeństwa - powiedział  prezes Osolin.pl.

- Szacujemy, że w chwili, kiedy było najwięcej ludzi, wspólnie mogło się bawić nawet 150 osób. Wiadomo, że jedni przychodzili, a potem szli do domów, żeby się ogrzać, ale zawsze na naszym śnieżnym parkiecie był tłok. Sporo było również przyjezdnych. Zaprosiliśmy gości z innych miejscowości z którymi współpracujemy z Dolnego Śląska i z Opolszczyzny. Najbardziej cieszy nas, jako organizatorów, że ludziom spodobała się taki pomysł wspólnego spędzania czasu, bardzo dobrze się bawili i odbiór tego przedsięwzięcia przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Niektórzy już nas pytali czy w najbliższy weekend też będzie taka impreza - podsumowuje Malec.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do