To była pierwsza taka impreza w Osolinie. Wieś znana jest z doskonałej organizacji, a także z tego, że jej mieszkańcy potrafią się świetnie bawić. Jak mówi Barek Malec, prezes Stowarzyszenia Osolin.pl, do tej pory wiele ludzi brało udział w imprezie organizowanej w Karpaczu, pod nazwą "Zjazd na byle czym". - Latem odbywają się w Osolinie różne imprezy plenerowe, a zimą ludzie też chcą coś robić. Dlatego wspólnie z sołtyską wsi Mariolą zdecydowaliśmy, że zrobimy u nas zimowy festyn rodzinny.
Prezes zapewnia, że kiedy tylko po wsi rozeszła się informacja o tym, że przygotowywana jest impreza, od razu zgłosili się chętni, żeby pomóc. - Proszę mi wierzyć, że przygotowanie takiego festynu to strasznie dużo pracy, ale kiedy do prac włącza się sporo osób, to zadania rozkładają się na wszystkich. I tak było też u nas - mówi Bartek Malec i dodaje, że naturalne podczas zimowej imprezy wydaje się zorganizowanie kuligu: - Bardzo szybko znalazła się osoba, która zaoferowała pomoc. Przygotowano sanie, a jeden z mieszkańców zaoferował, że będzie ciągnął kulig ciągnikiem. I tak za 2 złote, albo za "co łaska" można było przejechać się świetną trasą. Sporo pracy kosztowało również przygotowanie samego ternu. Parking trzeba było odśnieżyć, trzeba było przygotować i rozłożyć sprzęt nagłaśniający, namioty, zrobić jedzenie, a potem pilnować, żeby cały czas było gorące - mówi Malec.
To właśnie od kuligu rozpoczął się festyn. Pierwszy kurs zaplanowano na 16.30. Okazało się, że chętnych na przejażdżkę było tak wielu, że ciągnik wyruszał w trasę aż trzy razy. Pierwszy kurs odbył się gdy na dworze było jeszcze widno, natomiast dwie kolejne przejażdżki były już po ciemku, co było dodatkową atrakcją.
Kiedy jedni korzystali z kuligu, inni przygotowywali resztę imprezy. Do świetlicy, która znajduje się po drugiej stronie uliczki, znoszono grzańce w termosach na konkurs. Wspólnie z Lokalną Grupą Działania przeprowadzono test wiedzy o powiecie trzebnickim, a drugą częścią konkursu był wybór najlepszego winnego trunku. Do konkursu wystartowało 15 osób, które przygotowały 15 grzańców. Komisja konkursowa, w której skład weszli: Mariola Walczak, sołtyska, Ryszard Cymerman, radny powiatowy, Anna Malinowska z Urzędu Marszałkowskiego, Katarzyna Jarczewska, prezes LGD, Tomasz Kalinowski, uznany za "znawcę tematu", mieszkaniec Osolina, a także Anna Żabińska z LGD. Komisja po bardzo długich i tajnych obradach (pozostałe osoby zostały wyproszone z świetlicy wiejskiej, do której znoszono termosy z rozgrzewającym trunkiem) przyznała główną nagrodę mieszkance Osolina, pani Bachanek. Warto było wystartować w konkursie, ponieważ główną nagroda ufundowaną przez LGD był odkurzacz, zdobywca drugiego miejsca otrzymał krajalnicę, a za trzecie miejsce przewidziano toster.
Kiedy komisja obradowała, przed świetlicą trwała już zabawa. Bartosz Malec rozgrzewał ludzi muzyką, a przed świetlicą można było ogrzać się przy ognisku, albo upiec sobie kiełbaski. Serwowano również grzańca, a także bigos przygotowany przez mieszkańców. - Wszystko przygotowaliśmy wspólnymi siłami. Bigos i grzaniec świetnie nadają się na takie imprezy, bo rozgrzewają. Każdą porcję potraw sprzedajemy po 3 zł, czyli za tyle, żeby pokryć koszty organizacji festynu - powiedziała pani Ania, która serwowała pyszności.
Organizatorzy nie zapomnieli o najmłodszych, dla których zabawy przygotowała niezawodna pani Krysia, która jak mówi Bartek Malec, zawsze pomaga i zawsze można na nią liczyć.
Ponieważ słońce już dawno zaszło, a na dworze zrobiło się naprawdę zimno, prowadzący imprezę rozgrzewał biesiadników muzyką w rytmach disco polo. Okazało się, że to bardzo dobra metoda, ponieważ ludzie bawili się świetnie i mróz nie przeszkadzał im za bardzo. - Musieliśmy zakończyć imprezę koło północy. Na dworze zrobiła się bardzo zimno. Temperatura spadła do -12 st. C i nasz sprzęt elektroniczny zaczął odmawiać posłuszeństwa - powiedział prezes Osolin.pl.
- Szacujemy, że w chwili, kiedy było najwięcej ludzi, wspólnie mogło się bawić nawet 150 osób. Wiadomo, że jedni przychodzili, a potem szli do domów, żeby się ogrzać, ale zawsze na naszym śnieżnym parkiecie był tłok. Sporo było również przyjezdnych. Zaprosiliśmy gości z innych miejscowości z którymi współpracujemy z Dolnego Śląska i z Opolszczyzny. Najbardziej cieszy nas, jako organizatorów, że ludziom spodobała się taki pomysł wspólnego spędzania czasu, bardzo dobrze się bawili i odbiór tego przedsięwzięcia przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Niektórzy już nas pytali czy w najbliższy weekend też będzie taka impreza - podsumowuje Malec.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie