
Setki osób pojawiły się na święcie sadów, i nie ma się czemu dziwić. Przecież jest to jedyna większa impreza, na której można się pobawić i posłuchać występów zaproszonych gwiazd.
Tego dnia ul. Daszyńskiego zmienia się w deptak wzdłuż którego rozstawili się ze swoimi straganami kupcy. Były stoiska z zabawkami dla dzieci, z produktami z miejscowej piekarni. Były budki, gdzie można było nabyć wina, świerki, naczynia ceramiczne własnego produktu, wędliny z tradycyjnej masarni, a nawet kupić wyplatane stroiki i wieńce. Wreszcie pod jednym z parasoli można było usiąść i spróbować ostatnich już chyba dań z grilla. Kramików było co niemiara, tak samo jak tłumów, które przechadzały się wzdłuż deptaka. Tego dnia drobni kupcy nie mogli narzekać na brak zainteresowania, odwiedzający co chwila przystawali przy straganach. Drugą część imprezy, tzw. artystyczną mogliśmy oglądać już pod samym ratuszem, gdzie ustawiona była scena. Wiadomym jest, że tylko nieliczni mogą obejrzeć kabaretowe skecze czy też występy zaproszonych zespołów. W tym celu ustawiono telebimy zarówno przed sceną, jak i na skrzyżowaniu ul. Daszyńskiego z Obrońców Pokoju. Na wielkich telebimach oprócz artystów uczestnicy mogli zobaczyć zdjęcia i tu niespodzianka... ukończonych inwestycji gminnych.
W tym roku na święcie sadów nie zabrakło sadowników: na dwóch stoiskach jabłka sprzedawali sadownicy z Trzebnicy, ponadto z Brzykowa, Będkowa, Krościny i Krosznic: - Na brak zainteresowania nie mogę narzekać, chociaż konkurencja jest w tym roku spora - dowiedzieliśmy się na jednym ze stoisk. Jeden ze sprzedawców wyglądał na zadowolonego - pan Jan oprócz jabłek z własnego drzewka, które od lat rośnie na ogródku działkowym, sprzedawał także miód z własnej pasieki. Oprócz sadowników na rynku wystawiały się miejscowe stowarzyszenia, i to nie tylko gminne. Na jednym można było oglądać prace artystów: Lucyny Pawlak, Barbary Tyrały, Jaromira Kroppa czy Jolanty Duszak.
Tak duża impreza to także czas na prowadzenie kampanii przedwyborczej i namawianie do głosowania: można było osobiście porozmawiać z jednym z kandydatów na posła trzebniczaninem Markiem Łapińskim lub też usłyszeć reklamówkę innego polityka przez megafon, który był zamontowany na krążącym wokół rynku samochodzie.
Rynek podzielony był na strefy, barierki oddzielały scenę od widowni, a porządku pilnowali ochroniarze. Okazało się, że najlepiej strzeżoną fortecą był trzebnicki ratusz, gdzie przebywała obsługa oraz delegacja z miasta partnerskiego Winniki, radni i zaproszone VIP-y. Kiedy chcieliśmy zamienić parę słów z zagranicznymi gośćmi okazało się, że pomimo okazanej legitymacji prasowej nie mamy stosownego zaproszenia. Niedane zatem nam było podpatrzeć jakimi potrawami ugoszczeni są zgromadzeni na sali goście. W trakcie imprezy ogłoszono wyniki na prowadzone konkursy: na jabłecznik i pieczeń trzebnicką. Nagrody w tych kategoriach trafiły do pań: Dominika Darowska, zdaniem komisji upiekła najlepszy jabłecznik, natomiast Krystyna Brukwicka - pieczeń. Zwieńczeniem niedzielnej zabawy był występ najpierw kabaretu Neo-Nówka, a chwilę później Kasi Kowalskiej. Artystka zaśpiewała nie tylko swoje największe przeboje, ale także interpretacje utworów Republiki, z najnowszego wydawnictwa "Kowalska-Ciechowski. Moja krew". Płyta jest oddaniem hołdu zmarłemu przed 10 laty artyście, który był producentem pierwszej płyty wokalistki.
Jednak nie wszystkim podoba się masówka i wydawanie pieniędzy na super gwiazdy. Przeglądając internetowe forum NOWej znaleźliśmy taki wpis od internauty: "Jesteśmy świeżo po trzebnickim świecie sadów i nasuwa się parę kwestii do omówienia, mianowicie promocja lokalnych artystów, zespołów muzycznych. Z doświadczenia wiem, że w naszym mieście działają przynajmniej cztery grupy muzyczne. Nagrywają płyty, grają koncerty w rożnych klubach, w rożnych miastach i to nie tylko w granicach powiatu, ale w całej Polsce. Biorą udział w festiwalach, zdobywają nagrody, wyróżnienia. Ludzie sami przychodzą, żeby ich posłuchać, spotkać się, porozmawiać a w naszym mieście cisza. Brak słów, żeby rodzinne miasto nie chciało wypromować swoich? Nie dać im szansy? W innych miastach przede wszystkim ośrodki kultury są nastawione na to, żeby ich ludzie byli promowani a u nas 3 lata czeka się na salkę w TOKu. Na co przeznaczane są pieniądze, które otrzymuje TOK? Jakoś nie widać imprez, pikników, tak jak było to kiedyś: "Przystanek dwójki", koncerty miedzy stawami, na kociaku, w parku koło sądu. Teraz nawet nie dało się zorganizować PAZURa, bo nie było chęci, a zgłosiło się ponad 70 zespołów z całej Polski!. Żal, wstyd i beznadzieja. Dlaczego żaden trzebnicki zespół nie gra na święcie sadów? Trudno chyba zaproponować, popchnąć do przodu swoich, bo po co. Od kilku lat żaden trzebnicki zespół nie wystąpił na imprezie organizowanej przez UM czy gminie. Trzeba się o wszystko prosić, wszystko załatwić samemu, a jak przyjdzie co do czego bo miasto się wypina ale honorowy patronat żeby objąć to pierwsze. Przykro, ze tak się dzieje, ale róbmy dalej swoje i bez niczyjej łaski, pokażmy, że możemy" - napisał forumowicz "cocacola"
Jak poinformował nas w przesłanej odpowiedzi sekretarz Daniel Buczak, na tegoroczną oprawę święta sadów przeznaczono kwotę w wys. 168 tys. 670 zł.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie