
Tegoroczne dożynki organizowane przez gminę Trzebnica odbywały się na stadionie w Ujeźdźcu Wielkim. Ci, którzy nie znali trasy nie mogli się pomylić: przez wioski Księginice, Szczytkowice, Komorowo, Komorówko i Biedaszków Mały, drogę wskazywały słomiane figury. Dożynki, święto plonów i chleba, tradycyjnie rozpoczęły się mszą świętą odprawianą na miejscowym boisku. Po niej krótką przemowę do rolników i zebranych gości wygłosił burmistrz Marek Długozima. Przed sceną, na której występowały miejscowe kapele podziwialiśmy misternie wykonane wieńce dożynkowe. A spacerując miedzy kramikami sołectw mogliśmy spróbować lokalnych pyszności. Dla dzieci i młodzieży czekały inne atrakcje - karuzele.
Najważniejszą częścią imprezy było wręczanie nagrody za najładniejszy dożynkowy wieniec i kramik. W tym roku podwójny sukces przypadł mieszkańcom Boleścina. Decyzją komisji ich pomysł wykonania plecionej studni okazał się strzałem w dziesiątkę: - To pomysł mojego męża - mówi o wieńcu sołtyska Arletta Majder, - Pomysł, który rodził się powoli, cały czas był ulepszany. Były różne pomysły dotyczące kształtu studni i jej wykończenia. Najpierw oczywiście wykonaliśmy stelaż, potem uzupełnialiśmy go o świeże zioła. Przez ostatnie dwa wieczory dziewczyny wplatały w nasz wieniec świeże kwiaty, zależało nam żeby wyglądał jak najlepiej. Panowie także pomagali nam w dekoracji. Oni skupili się na konstrukcji naszego stoiska i na jego wystrojeniu - dodała. Pani Arletta, która po raz pierwszy została wybrana sołtysem Boleścina udanie zadebiutowała na tegorocznych dożynkach: - To były dla mnie duże emocje, pogoda nam dopisała, nasze stoisko odwiedziło dużo ludzi - powiedziała.
Chociaż każdy tegoroczny wieniec zasługiwał na nagrodę, to zwycięzca może być tylko jeden. Niektórzy odczuwali pewien niedosyt... jak chociażby reprezentantki z Brzykowa: - Jesteśmy trochę zawiedzione po ogłoszeniu wyników. Przygotowując się do dożynek sięgnęłyśmy do źródeł. Otóż jak powinien wyglądać wieniec? Przecież wg. tradycji ma być w kształcie korony, dlatego troszeczkę czujemy niedosyt, że wybrano studnię... Pracowałyśmy dzień w dzień przez dwa tygodnie w remizie, co było dla nas dodatkową integracją. Naszą pracę udokumentowaliśmy na przywiezionej tablicy, gdzie zamieściliśmy fotografie powstawania wieńca. Nawet ubrałyśmy się pod jego kolor - powiedziała Leokadia Wnuk. Rolnicy pytani o tegoroczne zbiory odpowiadali, że nie były najgorsze, zdarzały się trudniejsze lata. Pogoda w dużej mierze popsuła szyki, a czego nie była w stanie popsuć, dobiła cena.
Po przyznaniu nagrody za wieńce i kramiki można było odliczać czas do występu gwiazdy wieczoru. Zanim jednak na scenie pojawiły się Brathanki, publiczność swoimi skeczami bawiła kabaretowa grupa Ciach. Po niej wystąpiła jeszcze kapela folkowa. Jeszcze przed występem zespół udzielił nam krótkiego wywiadu. Co możemy powiedzieć o tych kilku minutach spędzonych razem pod jednym namiotem? Na pewno to, że jest to bardzo pozytywny zespół. Jeden z muzyków, Stefan Błaszczyński, grający w zespole od początku przywitał nas grą na flecie. Podczas rozmowy mogliśmy porozmawiać o nowym albumie i planach na przyszłość. Koncert potwierdziły słowa muzyka - Agnieszka Dyk, nowa wokalistka zespołu, jest prawdziwym scenicznym żywiołem. Jest bardzo energiczna, szybko nawiązała kontakt z publicznością. Oczywiście podczas ich występu mogliśmy usłyszeć tak znane piosenki jak "Siebie dam po ślubie", "Heniek", "Gdzie ten, który powie mi", czy oczywiście "Czerwone korale". Podczas kilkuminutowego instrumentalnego występu przekonaliśmy się, że muzycy z duszą nawet na skrzypcach i flecie brawurową wykonają wstęp do "Smoke on the water" Deep Purple. Koncert zespołu to także promocja ich najnowszej, bo wydanej w lipcu płyty "Brathanki grają Skaldów", gdzie w nowych aranżacjach przedstawiają publiczności utwory legendy polskiej sceny.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie