
- Są tu uczniowie klas od I do VI; "zerówkom" pan burmistrz zafundował wyjazd do kina - mówi Krystyna Haładaj, dyrektorka szkoły. - To już można nazwać tradycją, bo co roku zabieramy dzieci w dniu ich święta do Wilczyna. Oczywiście, większość stanowią nasi uczniowie, ale są też mieszkańcy wioski. Mamy też gości z Urazu.
Jak wyjaśniła dyrektorka, kilkugodzinna zabawa była możliwa tylko dzięki hojności sponsorów. Przedsiębiorcy zafundowali kiełbaski, które mamy z Rady Rodziców przyrządziły na grillu, ciasta i napoje. Burmistrz zapewnił transport. Pomogły też instytucje: strażacy z Trzebnicy oraz Urazu pokazali swój sprzęt; ratownicy medyczni Pogotowia Ratunkowego uczyli jak nieść pierwszą pomoc, pokazali też, jak wyposażenie karetki reanimacyjnej; policjanci przyjechali z Komisarzem Lwem...
Wielką niespodziankę zafundowali obornickim dzieciom leśnicy, a właściwie ich następcy. Na imprezę przyjechali uczniowie Techniku Leśnego z Milicza, by dać pokaz, a właściwie koncert sygnałów myśliwskich. - Jesteśmy z różnych klas, ale mamy wspólne zainteresowanie: wszyscy działamy w szkolnym kole sygnalistów - mówią Maciej Grzeszczyk i Karolina Bigos. Do szkoły przyjechali z daleka: Maciej ze Świętej Katarzyny, a Karolina z Kłodzka. Mieszkają w internacie w Miliczu. - Jesteśmy tu na prośbę Nadleśnictwa Oborniki Śl., które zorganizowało nam dojazd. Przyjechaliśmy chętnie, bo to jest okazja, żeby poznać nowe miejsce i nowych ludzi. Oczywiście, że jeszcze obchodzimy Dzień Dziecka, ale nie mieliśmy jednej szkolnej imprezy, bo już jesteśmy na to "za starzy", ale różne formy obchodów w klasach.
Przyszli leśnicy zagrali na instrumentach dętych sygnały: powitanie, posiłek, dzik "na rozkładzie" i sarna "na rozkładzie" - jak nam wyjaśnili, jest to hołd składany ubitej zwierzynie - oraz "Marsz myśliwski".
Największą frajdą dla wszystkich była możliwość zajęcia miejsca za kierownicą. Do dyspozycji było wiele samochodów: od policyjnego radiowozu, przez karetkę reanimacyjną, w której można było także zobaczyć ekg własnego serca, po ciężarowe samochody strażackie. Ryk syren zagłuszał prawie wszystkie słowa. Ale dowiedzieliśmy się, że Karolina w przyszłości chce zostać lekarzem, a Damian z klasy V strażakiem.
Strażacy-ochotnicy z Urazu przyjechali z reprezentacją drużyny młodzieżowej: Igor Konrad i Rafał razem z kolegami - a drużyna liczy 15 osób - po lekcjach przychodzą do remizy. - Najpierw mamy rozgrzewkę, potem różne ćwiczenia techniczne, jak rozwijanie i zwijanie węża, gaszenie i inne. Jeździliśmy już na pokazy strażackie, ale na udział w akcjach ratowniczych trzeba mieć 18 lat - mówi nam Rafał. - Ja strażą interesowałem się już od dzieciństwa, bo mam kuzyna, który jest strażakiem, a to są ludzie, którzy ratują innych.
- Wszystko zaczęło się, gdy moje córki chodziły do obornickiej "trójki" wtedy, przed 11 laty, po raz pierwszy zorganizowaliśmy Dzień Dziecka. Mam tu kawałek ziemi, ale nie mam czasu przyjeżdżać - mówi Zenon Łoś. - Trochę udało się tu urządzić. Podciągnąłem prąd, wybudowałem wiatę, miejsce na ognisko i scenę. Można by robić takie imprezy częściej, np. zielone szkoły, wyjazdy integracyjne czy wycieczki na początek lub koniec roku. Jestem otwarty na propozycje nauczycieli, choć oczywiście, muszą sponsorów szukać we własnym zakresie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie