
Po tym jak Anna Morawiecka prawomocnie przegrała z Sułkowskim i Sąd ostatecznie odrzucił jej pozew, kandydatka na burmistrza Obornik Śl. złożyła kolejny pozew, tym razem przeciwko wydawcy Gazety Wyborczej, a także autorce tekstu opublikowanego na łamach dziennika. Sąd pierwszej instancji nie uznał racji Morawickiej i odrzucił jej pozew. Sąd II instancji zmienił postanowienie sądu I instancji i między innymi, nakazał sprostowanie nieprawdziwej informacji. Co na to Gazeta Wyborcza?
Przypomnijmy, że pierwsza sprawa, którą w trybie wyborczym wytoczyła Damianowi Sułkowskiemu (obecnemu radnemu Rady Powiatu, kandydatowi do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego) Anna Morawiecka, dotyczyła tekstu, który pojawił się w Gazecie Wyborczej. W artykule pod tytułem "Morawiecka idzie po władzę", który ukazał się 26 września, autorka napisała: "Na piknik organizowany pod koniec lipca Morawiecka dostała 1720 zł. - Pod stołem, beż żadnego trybu i konkursu - grzmi radny Sułkowski" (fragment tekstu). Autorka tekstu zaznaczyła, że cytat nie był autoryzowany, a zaczerpnęła go ze strony internetowej naszego tygodnika. Tyle tylko, że na naszej stronie takiego cytatu nie było. I choć w pierwszej instancji to Anna Morawiecka wygrała z radnym, to Sąd II instancji zmienił orzeczenie. Sąd stwierdził, że przytoczona dyskusja odbyła się na sesji Rady Powiatu. Radny Sułkowski zadawał pytania wykonując obowiązki radnego, a zarówno on, jak i Morawiecka nie byli jeszcze wtedy oficjalnie zarejestrowanymi kandydatami.
Orzeczenie Sądu II instancji uprawomocniło się, a Anna Morawiecka umieściła na swoim profilu facebookowym oświadczenie:
"Szanowni Państwo, Sąd II Instancji uznał, że sprawa z mojego wniosku, przy uczestnictwie Damiana S. nie podlega trybowi wyborczemu. Wyroki niezawisłych sądów należy szanować, sprawiedliwości dochodzić będę innymi dostępnymi środkami prawnymi." Nie wiemy, tylko, dlaczego użyła zwrotu Damian S. skoro radny nie został skazany tylko uniewinniony, a co więcej proces był w trybie wyborczym, więc można, a nawet należny podawać pełne imię i nazwisko.
Dokładnie 9 października Anna Morawiecka pozwała Wydawcę Gazety Wyborczej - Agorę S.A., a także autorkę wspomnianego tekstu - Magdalenę Kozioł. Wnioskowała o to, aby zakazać rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o "rzekomym przekazaniu na rzecz Fundacji Anny Morawieckiej z budżetu starostwa Powiatowego w Trzebnicy kwoty 1.720 zł lub jakichkolwiek innych kwoty "pod stołem bez żadnego trybu i konkursu"" (cyt. za orzeczeniem), a także sprostowanie nieprawdziwych informacji, przeproszenia Anny Morawieckiej, a także wpłaty 40 tys. zł na rzecz Fundacji Ludzie Jesieni.
Postanowieniem z 10 października Sąd Okręgowy (I instancji) oddalił wniosek Anny Morawieckiej. Kandydatka odwołała się i sprawa trafiła do Sądu II instancji, który orzekł, że jej zażalenie było uzasadnione. Sąd uznał między innymi, że sporne artykuły... są agitacją wyborczą. W prawomocnym orzeczeniu Sąd Apelacyjny zakazał uczestnikom postępowania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, sprostowania nieprawdziwych informacji na 3 stronie gazety (wydanie z dnia 17 października, sąd podał dokładne wymiary, czcionkę i jej kolor), a także na portalach internetowych, wpłacenia kwoty 10.000 zł na rzecz Fundacji Ludzie Jesieni w Siemianicach.
Na swoim Facebooku, Anna Morawiecka oprócz opisu orzeczenia, napisała także: "Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali i wierzyli, że sprawiedliwości musi stać się zadość. WYROK JEST PRAWOMOCNY i nie podlega zaskarżeniu".
Wczoraj (tj.17 października), zgodnie z postanowieniem sądu, na górze 3 strony Gazety Wyborczej ukazało się oświadczenie podpisane przez Wydawcę Gazety Wyborczej - Agorę S.A. Tuż pod nim znalazło się oświadczenie Gazety Wyborczej zatytułowane: "Wrocławski Sąd Apelacyjny nałożył knebel wyborczy na media". Dalej czytamy: "Nie zgadzamy się z orzeczeniem sądu nakazującym nam sprostowanie informacji dotyczących Anny Morawieckiej". W obszernym oświadczeniu redakcja napisała między innymi, że "Sąd apelacyjny zaprzecza istocie kampanii", "Orzeczenie sądu apelacyjnego uważamy za szkodliwe i groźne", a także, że "Sąd Apelacyjny we Wrocławiu postanowił bronić dobrego samopoczucia polityka - siostry premiera aspirującej do funkcji burmistrza. W sposób niedorzeczny i automatyczny zrównał materiał prasowy z materiałem wyborczym".
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie