W tym roku już po raz 6 zorganizowano w Pawłowie Trzebnickim Święto Jabłka i Szarlotki. Drugi raz odbywało się na obiektach kompleksu "Mój Orlik".
Impreza rozpoczęła się od sportowego akcentu: meczu kawalerowie - żonaci. Panowie posiadający małżonki dostali tęgie baty, bo mecz zakończył się wygraną kawalerów 11:4! Po meczu zwycięzcy podzielili się główną nagrodą: beczką piwa, którą opróżniali wspólnie.
Różane jabłka bezkonkurencyjne
Podczas gdy na boisku dominowały emocje sportowe, do holu orlika przynoszono ciasta z jabłkami. Wypieków było w sumie 16, a każdy był inny. Komisja kierując się kryteriami: smaku, wyglądu i pomysłowości musiała spróbować wszystkich. Katarzyna Jarczewska, prezes Lokalnej Grupy Działania Wzgórz Trzebnickich (fundatora nagród), Sławomir Zarentowicz, radny powiatowy, Zbigniew Ziomek, przewodniczący RMiG, Grażyna Mazur (zeszłoroczna laureatka konkursu, specjalistka od szpinaku), a także Mikołaj Żelechowski, (najmłodszy członek jury, uczeń szkoły podstawowej, mieszkaniec Prusic) mieli ciężkie zadanie.
Czytaj na kolejnej stronie...
[caption id="attachment_79521" align="aligncenter" width="640"] Komisja wybierała najlepszy wypiek spośród 16 zgłoszonych do konkursu.[/caption]
Najlepsze ciasto "jabłkowe róże" przygotowała Joanna Wiraszka z Pawłowa Trzebnickiego, II miejsce zajęła szarlotka - torcik z bitą śmietaną Renaty Adamus z gminy Wisznia Mała. Każdy, kto przygotował wypiek otrzymał upominek.
Zanim jednak ogłoszono wyniki konkursu minęło sporo czasu. Biesiadnicy mogli skorzystać z kateringu, kupić jabłka przekazane przez Sady Trzebnickie i Grzegorza Chmielewskiego z Brzykowa, zakupić los na loterię, w której każdy losy wygrywał.
Czytaj na kolejnej stronie...
Cenne nagrody od mieszkańców i sponsorów
Jak mówi Żaneta Błaszak, współorganizatorka imprezy, kiedy sprzedano już wszystkie losy, spośród osób, które wzięły udział w zabawie wylosowano 10 dodatkowych nagród. Był wśród nich sprzęt grający o wartości 600 zł, ufundowany przez Igora Bandrowicza, który trafił do rąk Sebastiana Fajera. - Przejażdżkę limuzyną, którą podarował nasz wieloletni mieszkaniec wylosował Maciej Olszański. Kosze wiklinowe o wartości 150 zł ufundował Sławomir Zarentowicz. Kolację w Restauracji Riviera ufundowało kierownictwo Hotelu, romantyczną kolekcję w "Barze Kominek" ufundowali właściciele- państwo Jełłaczyc. Pani Dorota, właścicielka salonu Mona Liza w Trzebnicy ufundowała 5 bonów do salonów. Fanty podarowali również: "Atelier" Aleksandra Janusy, Grzegorz Pałys, nasz mieszkaniec, ufundował jajka, które były nagrodami, Zbigniew Ziomek ofiarował piłkę z podpisami WKS Śląsk, którą wcześniej sam wylicytował w aukcji charytatywnej na WOŚP. Dwie torebki filcowe ufundowała Anna Banaszkiewicz z Inspiracji AiA, patelnię elektryczną do naleśników dała Marysia Januchta, lodówkę samochodową - Daniel Stachowicz - wylicza współorganizatorka pikniku i dodaje, że podziękowania należą się wszystkim, którzy włączyli się organizację loterii.
Czytaj na kolejnej stronie...
Na ludową i młodzieżową nutę
Na scenie wystąpił zespół Trzy Dęby z Borówka, który nie tylko uraczył gości ludową muzyką, ale i przeróbką "Aleksandry", a także zaprzyjaźnieni Bzykowianie z Brzykowa.
Dzieci "Orlik music awards" odtworzyły z playbacku.
- Natalia Herka, 14-letnia mieszkanka Pawłowa zaśpiewała na żywo piosenkę Hallelujah, czym wprawiła w osłupienie całą publiczność. Jej wykonanie było tak doskonałe, że publiczności ciarki przeszły po plecach. Na występy dzieci z domów wyruszyli rodzice, babcie, dziadkowie i nagle cały teren zapełnił się. Dzieci były oczarowane tym, że mogły wystąpić przed tak dużą publicznością - zapewnia Żaneta Błaszak.
Czytaj na kolejnej stronie...
[caption id="attachment_79520" align="aligncenter" width="637"] Panowie pilnowali kapusty, kiedy jej główny wykonawca, pan Marek Jajko udał się po kolejne produkty.[/caption]
Faceci przy wielkiej patelni
Co roku słynną już kapustę z mięsem i warzywami przygotowywała Agnieszka Jajko. W tym roku, swoją wersję potrawy postanowił przygotować jej szwagier, Marek Jajko.
Tuż przed "Orlikiem", na specjalnie przygotowanym palenisku, pan Piotr wraz ze swoimi pomocnikami gotował swoje popisowe danie.
- To kapusta z mięsem i z warzywami - powiedział nam pan Piotr, a inny biesiadnik kolejny raz zapytał: - Czy zdąży się zrobić do nocy? Tak to pachnie, że już bym zjadł.
- Na pewno zdążymy. W środku jest kapusta, mięso w dużych kawałkach, ziemniaki, pora, cebula, marchewka, pieczarki i przyprawy. Tu tego jest z 30 kg. To taka nasza tradycyjna potrwa, ale każdy robi ją inaczej. Ostatnio na festynie robiła ją moja bratowa, która przywiozła to danie z Kłodzka, a ja robię inaczej, bo bardzo często gotuję to w pracy na imprezie i wszystkim smakuje. Tutaj gotujemy na zbudowanym z bloczków budowlanych palenisku, bo nie chcemy niszczyć trawy - powiedział Marek Jajko. Jak się okazało, kapusta wyszła przepyszna, bo jeszcze na drugi dzień po imprezie do organizatorów dzwonili mieszkańcy, którzy dopytywali z nadzieją: czy jeszcze coś zostało...?
Oprócz kapusty goście częstowani byli potrawami z dodatkiem jabłek: wątróbką, smalcem, śledziem, ogórkami trzepanymi, które przygotowało stowarzyszenie, a nad przygotowaniem jedzenia czuwała Joanna Wiraszka, która jest inicjatorką tej cyklicznej imprezy.
Ludzie bawili się do godz. 2.30 przy muzyce Wojciecha Łamarza z Trzebnicy.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie