Zespół oddanych sobie przyjaciół, których dodatkowo łączy wspólne hobby - muzyka. Czyż nie jest przyjemnie spędzić czas na robieniu czegoś, co sprawia nam wielką przyjemność i na dodatek również innym? Wspólne wieczory, śmiech, zabawa i muzyka, którą uwielbiają.
W skład zespołu wchodzą: Ela Osakiewicz-Dołega - wokal, Tadeusz Bodalski - instrumenty klawiszowe, Maciej Żyniewicz - gitara elektryczna, Artur Dudzik - gitara basowa, Piotr Uzar - perkusja. Do niedawna również wokalistka Natalia Karbowniczek, jednak ta "cząstka" zespołu postanowiła poszukać szczęścia za oceanem.
Red: - Jak to się stało, że powstał Wasz zespół? Czyj to pomysł?
- Zespół tworzy grupa starych przyjaciół. Znamy się od wielu lat, od czasów studenckich. Było to dawno temu, teraz prawie wszyscy jesteśmy w wieku "przedemerytalnym", tzn. 40++.
W większości jesteśmy samoukami. Co prawda niektórzy z nas liznęli nieco wykształcenia w szkołach muzycznych, ale nikt nie może o sobie powiedzieć, że jest profesjonalnym muzykiem.
Przygodę z muzyką zaczęliśmy w zamierzchłych czasach, czyli pod koniec ubiegłego wieku. Jako młodzi chłopcy poznaliśmy się w domu kultury Wrocław – Śródmieście, gdzie zaopiekował się nami znakomity muzyk, pedagog i kompozytor Jerzy Nowak. On przekazał nam podstawy grania zespołowego. Próbowaliśmy grać muzykę niekoniecznie najpopularniejszą, taką jak jazz i blues. Kombinowaliśmy nawet na orientalną nutę z muzyką hinduską i arabską.
Potem nastąpiła wieloletnia przerwa; każdy zajął się urządzaniem sobie życia, biznesem, rodziną itp. Nikt nie myślał o graniu.
W końcu, po jakiś dwudziestu latach, jako stateczni, dojrzali obywatele odczuliśmy tzw. "kryzys wieku średniego" - przyszła tęsknota za rozrywkami z młodości. Najbardziej niespokojny duchem Tadek Bodalski zaproponował, abyśmy odkurzyli porzucone instrumenty i spróbowali pograć sobie dla własnej przyjemności. Pomysł chwycił i zaczął się rozwijać. Najpierw nieśmiało w trio z komputerem, potem z żywym perkusistą i z różnymi osobami grającymi i śpiewającymi. I tak od około pięciu lat znów gramy dla frajdy własnej i ku uciesze naszych znajomych i przyjaciół. W tym czasie przez naszą salkę prób przewinęło się wielu różnego gatunku grajków, śpiewaków itp. Obecny skład zespołu wykrystalizował się jakieś trzy lata temu, kiedy do grona oldboyów dołączyła na stałe sekcja młodzieżowa czyli perkusista Piotr, a wcześniej wokalistka Natalia.
Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.
[hidepost=0]
[/hidepost]
Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.
[hidepost=0]
[caption id="attachment_68096" align="aligncenter" width="800"] TBB - Ela Osakiewicz-Dołęga, Natalia Karbowniczek, Tadeusz Bodalski, Maciej Żyniewicz, Artur Dudzik, Piotr Uzar.[/caption]
Red: - Skąd nazwa TBB?
- Nazwa nie jest szczególnie oryginalna – to skrót od inicjałów naszego założyciela: TBB, czyli Tadek Bodalski Band. Początkowo miała to być nazwa tymczasowa, dopóki ktoś nie wymyśli czegoś ciekawszego, jednak nikt nic nie wymyślił i tak zostało.
Red: - No cóż, po co zmieniać coś co jest dobre. Jaki rodzaj muzyki gracie? Głównie covery, czy sami coś tworzycie?
- Nasz repertuar cechuje swoisty eklektyzm. Gramy soul, pop, rock, jazz, blues. Możemy sobie na to pozwolić z racji naszego podejścia do muzykowania. Jest to nasze hobby, sposób na fajne spędzanie wolnego czasu. W zespole panuje demokracja, każdy z członków proponuje piosenki do zagrania. No i gramy, jak utwór "chwyci" to dobrze, a jak nie to bierzemy się za coś innego.
Gramy głównie covery, jednak staramy się do każdego wykonania cudzej piosenki dołożyć coś od siebie. Zdarzają się nawet eksperymenty z całkowitą zmianą stylu znanego utworu.
Tworzenie własnej muzyki to trudny temat dla amatorów, więc jak do tej pory popełniliśmy zaledwie trzy własne kawałki. Autorem wszystkich jest Maciek – gitarzysta. Tadek ma jednak w zanadrzu kilka pomysłów, które niebawem ujrzą światło dzienne.
Red: Skoro głowy pełne pomysłów to może przytrafi się jakaś płyta? Macie takie plany?
- W dalszej przyszłości może uda się nagrać płytę w jakimś skromnym nakładzie. Już od jakiegoś czasu planujemy profesjonalne nagranie, lecz zanim przystąpimy do realizacji chcemy się do tego solidnie przygotować.
Właśnie odeszła od nas Natalia. Trochę żal, bo dziewczyna świetnie sprawdzała się w dynamicznym, rockowym repertuarze. Cóż, skoro postanowiła spróbować szczęścia za oceanem – trzymamy kciuki.
[/hidepost]
Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.
[hidepost=0]
W tej sytuacji plan na najbliższy czas to znalezienie nowej wokalistki i co za tym idzie przygotowanie nowego repertuaru. Na szczęście druga, cudowna niewiasta - Ela, nigdzie się nie wybiera, więc nie musimy zawieszać działalności.
Red: - No dobrze ... to teraz pochwalcie się swoimi muzycznymi sukcesami. Macie jakieś?
- Sukcesem już jest fakt, że pomimo "sędziwego" wieku niektórych członków kapeli, nie zdziadzieliśmy do reszty i gramy, bawimy się, czasem występujemy, bo przecież zamiast tego można by wolny czas przeznaczyć na sączenie piwa w kapciach przed telewizorem.
Red: - Fakt ... trzeba przyznać, że produktywny sposób spędzania wolnego czasu nie jest teraz w modzie. Wiemy już, że telewizor, piwko i ciepłe kapcie to nie dla was. A może komputer? Prowadzicie swoją stronę internetową?
- Strony internetowej na razie nie mamy, ale w internecie można znaleźć kilka naszych kawałków.
Red: - Powiedzcie zatem naszym Czytelnikom, a Waszym potencjalnym fanom, gdzie mogą Was na co dzień posłuchać.
- Gramy głównie dla swoich wiernych fanów, tzn. przyjaciół i znajomych, którzy z grzeczności nie odmawiają gdy ich zapraszamy na koncerty. Nie możemy nadużywać ich cierpliwości więc występujemy raczej rzadko. Mamy jednak coś szczególnego co odróżnia nas od innych kapel: to własna sala koncertowa – stodoła u Maćka w gospodarstwie, w małej wiosce Raków (koło Urazu). Urządzamy tam latem każdego roku piknik muzyczny: publiczność grilluje, popija drinki, dzieciaki ganiają po obejściu, a my gramy! Zabawa jest znakomita.
Oprócz tego występujemy czasem dla szerszej publiczności: np. na przeglądzie zespołów w Pęgowie, na imprezach w Porcie Uraz i w klubach muzycznych: "Od Zmierzchu do Świtu" - we Wrocławiu czy "Bajka" - w Obornikach Śląskich.
Red: - Widzę, że towarzystwo zabawowe niezmiernie. To na koniec opowiedzcie coś zabawnego, bo nie wierzę, że na koncertach nic śmiesznego czy nieprzewidzianego się nie dzieje.
- Na każdym występie dzieje się coś nieprzewidzianego: zabraknie jakiegoś kabla, zepsuje się wzmacniacz, perkusista spadnie ze stołka... i jest kupa śmiechu. Ale nie przejmujemy się drobiazgami, w końcu liczy się dobra zabawa i rock`n roll!
I tym rock`n` rollowym akcentem zakończmy. Serdecznie dziękuję za rozmowę i pokazanie, że można inaczej spędzać czas wolny i to bez względu na wiek. Życzę by Wasz sukces bycia zespołem trwał jak najdłużej i oczywiście czekamy na płytę. Zatem ... spełnienia marzeń.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie