Reklama

Jarmark myśliwski

13/05/2014 05:00
- Organizatorem jarmarku jest komisja kultury i etyki łowieckiej przy Zarządzie Okręgowym Polskiego Zawiązku Łowieckiego we Wrocławiu,  przy współpracy oddziału dolnośląsko-opolskiego Klubu Kolekcjonera – powiedział nam właściciel restauracji Gospoda, w której odbywała się impreza, Mariusz Kowalczyk.

Jak przystało na prawdziwy jarmark w Gospodzie znalazły się stoiska z odzieżą myśliwską, wyrobami rzemieślniczymi, zwłaszcza rzemiosła artystycznego, antykami, książkami, albumami, oraz akcesoriami. - Chcemy wyjść troszeczkę na zewnątrz. Pokazać, że nie tylko polujemy, ale mamy też swoje hobby, swoje zainteresowania, choć związane w różny sposób z łowiectwem - dodał Mariusz Kowalczyk, który jest także działaczem PZŁ.

Wśród licznych akcesoriów przeważały najróżniejsze noże używane przez myśliwych, od "finek" z rogowymi rękojeściami, poprzez specjalne do oprawiania i skórowania

Do Obornik Śl. swoje zbiory przywiózł Bogdan Kowalcze, znana wśród myśliwych postać, współzałożyciel Galicyjskiego Oddział Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej z siedzibą w Lanckoronie

- Jestem na każdej takiej imprezie. Czasem poluję, ale 80-90 proc. wolnego czasu i energii poświęcam kolekcjonerstwu. Robię to profesjonalnie. Moje zbiory są skatalogowane i opisane. Kolekcjonuję wszystko, co jest związane z łowiectwem: odznaki, znaczki, pamiątki kół łowieckich, pamiątki z zawodów strzeleckich, zawodów kynologicznych, rzeźby - powiedział nam. Zapytany o kolekcję poroży wyjaśnił: - Trofea myśliwskie mam, ale są to wszystko zdobycze z moich polowań. Myśliwy nie powinien kupować trofeów.

Kolekcjonerzy przyjechali, żeby się pochwalić zbiorami, wymienić doświadczenia z kolegami oraz zdobyć nowe eksponaty do kolekcji. Zwiedzający mogli poznać to niezwykłe hobby, dowiedzieć się co nieco o historii łowiectwa, a także usłyszeć anegdoty. Można było też kupić pamiątki, a także kosmetyki i leki otrzymywane z "darów lasu".

Marcin Korzeniowski z Opola jest myśliwym, kolekcjonerem i producentem galanterii myśliwskiej. Interes prowadzi z żoną. - To jest rynek zamknięty. Co się miało rozwinąć, już się rozwinęło. Myśliwych raczej nie przybywa, a klientów trzeba szukać wśród kolekcjonerów lub turystów - powiedział nam. - Produkuję odznaki dla kół myśliwskich i galanterię, jak krawatki, spinki rogowe.

Ewa Gomułkiewicz mieszka w Obornikach Śląskich, a poluje najwyżej z aparatem fotograficznym, a na co dzień jej bronią jest pędzel ołówek lub piórko. Maluje, a tematem jej prac jest najczęściej przyroda. Do gospody przyniosła cykl portretów, koziołków, saren, zajęcy i innych zwierząt, które można spotkać w naszych lasach. - Tu trafiłam całkiem przypadkiem, Kiedyś przyszłam do Gospody, żeby kupić pierogi ruskie. Zobaczyłam na ścianie grafiki i powiedziałam właścicielowi, że również rysuję. Pokazałam mu swoje prace i mnie zaprosił. Na dzisiejszy dzień specjalnie przygotowałam grafiki tuszem - powiedziała.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do