- Organizatorem jarmarku jest komisja kultury i etyki łowieckiej przy Zarządzie Okręgowym Polskiego Zawiązku Łowieckiego we Wrocławiu, przy współpracy oddziału dolnośląsko-opolskiego Klubu Kolekcjonera – powiedział nam właściciel restauracji Gospoda, w której odbywała się impreza, Mariusz Kowalczyk.
Jak przystało na prawdziwy jarmark w Gospodzie znalazły się stoiska z odzieżą myśliwską, wyrobami rzemieślniczymi, zwłaszcza rzemiosła artystycznego, antykami, książkami, albumami, oraz akcesoriami. - Chcemy wyjść troszeczkę na zewnątrz. Pokazać, że nie tylko polujemy, ale mamy też swoje hobby, swoje zainteresowania, choć związane w różny sposób z łowiectwem - dodał Mariusz Kowalczyk, który jest także działaczem PZŁ.
Wśród licznych akcesoriów przeważały najróżniejsze noże używane przez myśliwych, od "finek" z rogowymi rękojeściami, poprzez specjalne do oprawiania i skórowania
Do Obornik Śl. swoje zbiory przywiózł Bogdan Kowalcze, znana wśród myśliwych postać, współzałożyciel Galicyjskiego Oddział Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej z siedzibą w Lanckoronie
- Jestem na każdej takiej imprezie. Czasem poluję, ale 80-90 proc. wolnego czasu i energii poświęcam kolekcjonerstwu. Robię to profesjonalnie. Moje zbiory są skatalogowane i opisane. Kolekcjonuję wszystko, co jest związane z łowiectwem: odznaki, znaczki, pamiątki kół łowieckich, pamiątki z zawodów strzeleckich, zawodów kynologicznych, rzeźby - powiedział nam. Zapytany o kolekcję poroży wyjaśnił: - Trofea myśliwskie mam, ale są to wszystko zdobycze z moich polowań. Myśliwy nie powinien kupować trofeów.
Kolekcjonerzy przyjechali, żeby się pochwalić zbiorami, wymienić doświadczenia z kolegami oraz zdobyć nowe eksponaty do kolekcji. Zwiedzający mogli poznać to niezwykłe hobby, dowiedzieć się co nieco o historii łowiectwa, a także usłyszeć anegdoty. Można było też kupić pamiątki, a także kosmetyki i leki otrzymywane z "darów lasu".
Marcin Korzeniowski z Opola jest myśliwym, kolekcjonerem i producentem galanterii myśliwskiej. Interes prowadzi z żoną. - To jest rynek zamknięty. Co się miało rozwinąć, już się rozwinęło. Myśliwych raczej nie przybywa, a klientów trzeba szukać wśród kolekcjonerów lub turystów - powiedział nam. - Produkuję odznaki dla kół myśliwskich i galanterię, jak krawatki, spinki rogowe.
Ewa Gomułkiewicz mieszka w Obornikach Śląskich, a poluje najwyżej z aparatem fotograficznym, a na co dzień jej bronią jest pędzel ołówek lub piórko. Maluje, a tematem jej prac jest najczęściej przyroda. Do gospody przyniosła cykl portretów, koziołków, saren, zajęcy i innych zwierząt, które można spotkać w naszych lasach. - Tu trafiłam całkiem przypadkiem, Kiedyś przyszłam do Gospody, żeby kupić pierogi ruskie. Zobaczyłam na ścianie grafiki i powiedziałam właścicielowi, że również rysuję. Pokazałam mu swoje prace i mnie zaprosił. Na dzisiejszy dzień specjalnie przygotowałam grafiki tuszem - powiedziała.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie