
Ponieważ znajomość języków obcych była wtedy, 20 lat temu, o wiele mniejsza niż dzisiaj, nie wszyscy, którzy wzięli do ręki pierwszy numer gazety orientowali się, że tytuł jest celnym połączeniem angielskiego określenia "now" (po polsku – "teraz") oraz polskiego przymiotnika "nowa". Ta nazwa od początku przyjęła się i trwa, chociaż zmieniają się realia, w których NOW-a się ukazuje. Zwiększyła się natomiast częstotliwość wydawania gazety. Początkowo był to miesięcznik, po trzech latach dwutygodnik, a od 7 listopada 1997 r. NOW-a ukazuje się już co tydzień. Imponująco wygląda liczba wydanych numerów gazety. Ten, który Państwo otrzymują w dniu dzisiejszym jest już 990. (a więc nie tak już daleko do tysiąca!).
Cechą, która wyróżniała tę gazetę od innych był fakt, że powstała ona spontanicznie, bez żadnych odgórnych nacisków i samodzielnie, nie była częścią żadnej innej gazety. To była swego rodzaju zagadka, czy w tak niewielkim miasteczku i jego okolicach jest zapotrzebowanie na gazetę, która będzie zamieszczała materiały dotyczące miejscowych, lokalnych spraw. Trzeba jednak pamiętać, że były to pierwsze lata "przywróconej wolności", że panował klimat wiary w takie państwo, w którym demokratycznie wybrana władza pojmuje swe obowiązki jako służbę dla obywateli. Była atmosfera społecznego zaufania, wszyscy wierzyli, że nie ma niepotrzebnych tajemnic, że wydawanie publicznych pieniędzy będzie odbywać się w sposób jawny i transparentny.
Szybko się okazało, że taka lokalna gazeta jest potrzebna. Najlepszym dowodem była liczba sprzedawanych egzemplarzy, a także liczne dowody zainteresowania i sympatii Czytelników. Okazało się, że mieszkańcy naszego powiatu (bo taki zasięg objęła gazeta) coraz bardziej utożsamiają się ze swoją "małą ojczyzną" i często sami sugerują (a nawet domagają się), by podejmować określone tematy.
Zgodnie ze swym tytułem NOW-a jest dla wielu osób podstawowym źródłem informacji, zarówno o wydarzeniach dramatycznych i niepokojących, jak i o sposobach rządzenia, wydawania publicznych pieniędzy i zaspokajania problemów mieszkańców. Sporo miejsca zajmują w gazecie sprawy związane z gospodarką, służbą zdrowia, oświatą i kulturą.
Kontaktom z Czytelnikami służą także konkursy i plebiscyty. Są wśród nich stałe pozycje ("Wakacyjna fotografia", "Kto to jest?", "Kto to powiedział?", a ostatnio "Gdzie to jest?"). Bywają także akcje poważniejsze np. plebiscyty na najbardziej wpływową osobę naszego terenu, czy niedawno organizowany na najlepszego sołtysa.
Dziennikarze NOWej inicjują również, albo włączają się czynnie w akcje pomocy dla osób, czy rodzin dotkniętych chorobami, czy skutkami tragicznych wydarzeń.
Od 10 lat stałą częścią gazety stał się TAK (od paru miesięcy NTTAK), stałe strony poświęcone wydarzeniom kulturalnym, ale także historii naszego regionu. Szczególnie ścisłe związki łączą nas z Towarzystwem im. Franciszka Liszta, organizatorem comiesięcznych koncertów fortepianowych w Trzebnicy i Obornikach Śląskich. Ściśle współpracują z naszą gazetą także duchowni: kiedyś śp. ks. Antoni Kiełbasa, obecnie ks. dziekan Bogdan Grabowski.
Sprawą dość złożoną jest stosunek do gazety ludzi, którym powierzono sprawowanie władzy. W ciągu tych 20 lat kilka razy odbywały się wybory i zmieniały się (niekiedy znacznie) ekipy rządzące. Bywały i niestety istnieją także dziś sytuacje, w których władza próbuje mieć monopol na informacje, odmawiając dostępu do nich dziennikarzom gazety. Ale historia uczy, że są to działania przemijające i skazane na porażkę. Jeśli bowiem zależy nam naprawdę na rozwoju społeczeństwa, które tworzymy, musimy znaleźć sposoby na porozumienie, na usuwanie barier i przeszkód, na dialog i wspólne szukanie rozwiązań problemów, które są przecież wszędzie.
Dalszego działania w zdrowej, konstruktywnej atmosferze życzę więc przede wszystkim wydawcom NOWej Pawłowi Czapli i Danielowi Długoszowi, dla których dzisiejszy dzień to także duży powód do satysfakcji, bo przecież są oni tymi, którzy tworzą NOWą od samego początku. Życzę więc dużo zdrowia, sił twórczych i optymizmu.
Tak się składa, że prawie od lat dziesięciu uczestniczę w procesie tworzenia NOWej. Mam więc możliwość obserwowania "od środka" jak gazeta powstaje. Widzę jak trudna jest praca dziennikarzy. Każdy tydzień to żmudne działania: zbieranie materiałów, a potem ich twórcze opracowywanie. Życzę więc moim Koleżankom i Kolegom z redakcji jak najwięcej ciekawych dziennikarskich przeżyć i satysfakcji z podejmowanych dokonań.
Czytelnikom zaś życzę, by każdy kolejny numer NOWej dostarczał im lektury ciekawej i pożytecznej, by przybliżał im wiedzę o przeszłości i teraźniejszości tej pięknej krainy w jakiej wspólnie mieszkamy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie