To był niezwykły koncert w przepięknej scenerii trzebnickiej bazyliki. Na początku wystąpiła z króciutkim recitalem Estera Wrona, która kilka miesięcy temu wzięła udział w telewizyjnych show "Bitwa na głosy", śpiewając właśnie w drużynie Moniki Kuszyńskiej. Tam obie panie się właśnie poznały. W sobotę podczas występu Esterze Wronie akompaniował młody pianista Filip Miguła.
Później na lekko podwyższonej scenie odbył się koncert Moniki Kuszyńskiej wraz z zespołem. Koncert, który na długo zostanie w pamięci słuchaczy. Bo oprócz wymiaru czysto rozrywkowego, był jeszcze drugi... bardziej duchowy, wewnętrzny. Otóż pomiędzy poszczególnymi utworami wokalistka podzieliła się z publicznością swoimi przeżyciami związanymi z okresem sprzed jej powrotu na scenę po tragicznym wypadku, do którego doszło pod Miliczem w 2006 r. Dla artystki zakończył się on urazem rdzenia kręgowego. Od tego czasu wokalistka porusza się na wózku inwalidzkim. Monika Kuszyńska opowiedziała o długim, bo aż 5 - letnim okresie godzenia się z zaistniałą sytuacją. Artystka podzieliła się ze wszystkimi także spostrzeżeniami na temat tego, jak ważna jest w takich chwilach obecność życzliwych ludzi, którzy pomogli jej podnieść się z tej tragedii i uwierzyć na nowo w swoją kobiecość. Takich ludzi nazwała "aniołami". W tych wszystkich opowieściach nie brakowało zdrowego dystansu i poczucia humoru.
Podczas koncertu Monika Kuszyńska zaśpiewała piosenkę, którą wróciła na scenę. Utwór "Nowa rodzę się", którą śpiewa z Beatą Bednarz, tym razem wykonała z naszą lokalną artystką, Esterą Wroną. Na koniec oczywiście były brawa, bisy i kwiaty. A także podsumowanie jubileuszowego, bo już XX Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej w Trzebnicy. My poprosiliśmy Esterę Wronę o wrażenia z tego koncertu:
"Ten koncert na pewno pozostanie długo w mojej pamięci. Wiązał się z ogromnym stresem, ale też z satysfakcją i miłymi chwilami. Była to dla mnie i Moniki Kuszyńskiej okazją do ponownego spotkania się i rozmowy. Bazylika to cudowne miejsce, z niezwykłą akustyką, głos sam się niósł i każde słowo i każda nuta wyraźnie docierała do słuchacza. Przed koncertem Moniki Kuszyńskiej zaśpiewałam dwa utwory: "Nie opuszczaj mnie" z repertuaru m.in. Michała bajora i Edyty Górniak oraz "Zamiast" z rep. Edyty Geppert, a akompaniował mi młody, zdolny pianista Filip Miguła. Było całkowicie ciemno, więc nie widziałam publiczności, ale dzięki temu mogłam w pełni skupić się na takim zinterpretowaniu utworów, by wzbudzić emocje w słuchaczach. Potem ze wzruszeniem wysłuchałam koncertu Moniki. Zespół zagrał niesamowicie. Ja osobiście uwielbiam dźwięk saksofonu, a Kuba Raczyński w swą grę na tym instrumencie obok profesjonalizmu wkłada wiele serca. Znam wszystkie piosenki Moniki, Jej płyta towarzyszy mi wieczorami i w drodze na studia, uspokaja mnie i pozytywnie nastraja. Jednak przekaz "na żywo" wywołał u mnie jeszcze większe emocje. Słuchając zapowiedzi poszczególnych utworów zauważyłam, że jest świetną mówczynią, a nawet terapeutką, ponieważ Jej słowa dały ogromnie dużo do myślenia i pozwoliły zastanowić się nad sprawami, którymi w natłoku codziennych obowiązków nie ma czasu się głębiej przyjrzeć. Pod koniec Monika zaprosiła mnie do duetu. Zaśpiewałyśmy utwór "Nowa rodzę się", który ma dla Niej ogromne znaczenie. W sumie spełniło się jedno z moich marzeń. Kiedy przyszłam na casting do programu "Bitwa na głosy", szłam z zamiarem poproszenia Moniki, żebyśmy razem zaśpiewały. Jednak, kiedy powiedziała mi, że dostałam się do programu, rozpłakałam się ze szczęścia i nie byłam w stanie już nawet nic powiedzieć. Wtedy się nie udało, a udało się tutaj - w moich rodzinnych stronach. Nigdy wcześniej nie wykonywałyśmy wspólnie tego utworu, to był pierwszy i mam nadzieję - nie ostatni raz. Są wydarzenia, które zapadają nam w pamięć bardziej niż inne i myślę, że w moim życiu artystycznym to waśnie jedna z tych ważnych chwil."
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie