Reklama

"Robię to, co kocham." Kobieta ze stali.

17/10/2013 09:32
NOWa: -  Jak zaczęła się Twoja przygoda z rowerem? Kiedy zaczęłaś jeździć jako zawodniczka i czy miały na Ciebie wpływ sukcesy brata - wpis do Księgi Rekordów Guinessa.

Sylwia Saladra: - Faktycznie. "Cyklozą" zaraziłam się od Tomka, mojego brata, gdy wrócił "z rekordu". To z nim powolutku "stawiałam pierwsze kroki", to znaczy jeździłam pierwsze kilometry.

NOWa: A jaki był Twój pierwszy rowerowy sukces?

SS: - Zdecydowanie pierwszy przejechany maraton! To był 2009 rok. Leszczyński Maraton Rowerowy, dokładnie 86 km. Pamiętam, że pogoda była wtedy deszczowa, niezapomniany stres, lekka chęć wygranej. Po przekroczeniu mety byłam z siebie megadumna... W sumie to uczucie towarzyszy mi  po każdym pokonanym maratonie.

NOWa: - Z tego sezonu też możesz być dumna. Okazałaś się najlepszą kobietą w kat. K-2 na rowerze "innym". Jakie to uczucie?

SS: - Trudno to określić, w każdym razie bardzo pozytywne. Uświadamiasz sobie, że na twój sukces oprócz ciebie, wpłynęli ludzie, którzy w ciebie wierzyli, którzy na trasie wysyłali ci uśmiech, to pomaga gdy masz już dość. Po części moje zwycięstwa są dla nich.  A z drugiej strony jest lekki niedosyt, wrażenie, że mogłam więcej i lepiej...

NOWa: - Co najbardziej lubisz w jeździe na rowerze?

SS: - Rower to lekarstwo dla duszy i przyjemność dla ciała. Jazda na nim sprawia, że czuje się wolna, a ukochany ból mięśni sprawia niesamowitą przyjemność.

NOWa: - Pokonujesz ogromne odległości. Jaki najdłuższy dystans pokonałaś w swoim życiu i w jakim czasie?

SS: - To było 300 km w ponad 13 godzin.

NOWa: - To ogromny wyczyn! Musisz mieć świetny sprzęt. Ile masz rowerów?

SS: - Jeden jedyny.

NOWa: - Czy to jakaś supermaszyna? Czy żeby pokonywać takie odległości trzeba mieć drogi sprzęt? Ile kosztuje Twój rower?

SS: - Lekko ponad tysiąc kosztował jakieś 5 lat temu. Najzwyklejszy góral, niestety już raczej na lekkie rajdy niż maratony. Towarzysz mi od  początku "kariery", więc teraz to już rozklekotany dziadek góral. (uśmiech).

NOWa: - Czyli nie trzeba mieć bardzo drogiego roweru. A czy starty w maratonach to duży wydatek?

SS:- Zdecydowanie tak. Kasa leci na udział w maratonie, dojazd, nocleg i oczywiście wyżywienie. Jeden maraton to koszt ok. 200 zł, a w sezonie jest ich sporo.

NOWa: - Pamiętamy, że w  tym sezonie zdarzały się maratony, w których miałaś pecha. Czy mogłabyś powiedzieć, jaki był Twój największy pech w tym sezonie?

SS: - Nawet nie wiem jak to nazwać, chyba totalna niedyspozycja roweru. Sama nie wiedziałam co się dzieje, niby wszystko grało łańcuch się kręcił, a koło stało. Byłam załamana i strasznie zdezorientowana. "Przecież ja jeżdżę nie serwisuję!". Ale miałam telefon-koło ratunkowe. Po krótkiej rozmowie, nieprzyjemnie, ale skutecznie "naprawiłam" rower.

NOWa: - Jak przygotowujesz się do maratonów?

SS: - Staram się przygotowywać, ale robię zdecydowanie za mało. Moje przygotowania są proste: siadam i jadę, stawiam sobie cele i staram się je osiągnąć. Bieganie też zdecydowanie poprawia kondycję.

NOWa: - Treningi i starty w zawodach na długich dystansach zajmują dużo czasu. O czym myślisz kiedy jedziesz?

SS: - O wszystkim. Począwszy od "ciekawe, co jedzą biedronki?" do najskrytszych spraw. Chociaż maratony są wyjątkami. Wtedy obliczam sekundy strat, prędkość, chwilami kłócę się sama z sobą, że stać mnie na więcej. Głownie staram się skupić i zgrać oddech z  ciałem, co przyznam nie zawsze mi wychodzi.

NOWa: - Uważa się, że kobiety są delikatne i mało wytrzymałe na duży wysiłek fizyczny. Ty jesteś mocniejsza od niejednego mężczyzny. Jak to robisz? Czy to kwestia przygotowania fizycznego, czy bardziej silna wola walki?

SS: - Dziękuję. Nie robię nic specjalnego. Jestem osobą zawziętą. Jeżeli powiem sobie, że coś zrobię, to tak będzie choćbym miała paść z bólu. Ale spokojnie, wszystko w granicach rozsądku. Czyli zdecydowanie wola walki. Gdy dołożę lepsze przygotowanie fizyczne, to będzie już bombastycznie.

NOWa: - Co jeszcze chciałabyś osiągnąć w tym sporcie?

SS: - Chcę na bieżąco stawać się lepszą i zawsze pamiętać, że robię to dla satysfakcji, a nie zabawiam się w "wyścig szczurów". Jeżeli tak będzie to sporo osiągnę.

NOWa: - Jesteś bardzo zajętą osobą. Jak godzisz studia, życie towarzyskie i rodzinne z wyjazdami na zawody, treningami i ze śpiewaniem w zespole Etnovo?

SS: - W  sezonie często bywa, że prosto z próby Etnovo, jedziemy na maraton. A jak wracam, lecę prosto na koncert.  Studia zaczynają się, jak kończy się sezon maratonów, więc  tyle dobrze.  Dobre rozplanowanie, to połowa sukcesu. Trening w wolnej chwili albo trening lekki na rajdzie ze znajomymi.  Dla przyjaciół zawsze wyskrobie się parę godzin i wyskoczy na imprezę. Życie rodzinne toczy się równolegle z Bike Family Team, jedno jest częścią drugiego. Co prawda niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć i trudno wygospodarować wolny weekend. Ale czy to źle? Robię co kocham, realizuje się, jestem szczęśliwa.

NOWa: - Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

SS: - Plany się zmieniają, ale wiem, że chcę robić to, co kocham. Rower i radość są nieodłącznymi elementami mojej przyszłości.

NOWa: - Czego Ci życzyć?

SS: - Zdecydowanie większej konkurencji! (uśmiech)

NOWa: - Dziękuję za rozmowę.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do