Po raz pierwszy o pomyśle związanym z powołaniem TRB powiedziano 6 marca. Sekretarz Daniel Buczak tłumaczył zaproszonym gościom, czym to stowarzyszenie mogłoby się zajmować. Oprócz tego, że przedsiębiorcy z gminy Trzebnica mogliby działać wspólnie, to rada byłaby organem doradczym i pomocniczym dla burmistrza. Wymieniając zalety działania TRB sekretarz poinformował, że zrzeszeni przedsiębiorcy mogliby tworzyć projekty uchwał, które w ich imieniu wnioskowałby na sesje włodarz. Po drugie, decydowaliby o wysokości opłat podatków lokalnych, przygotowywanych również w formie uchwały i składanej przez burmistrza radnym miejskim. Ponadto, przedsiębiorcy mogliby organizować spotkania tematyczne, na których poruszaliby najważniejsze kwestie związane z rozwojem gminy i wyznaczeniem jej strategii.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby takie stowarzyszenie powołali sami przedsiębiorcy, a tak nie można oprzeć się wrażeniu, że to gminie zależy na powołaniu kolejnej struktury, która przynajmniej emocjonalnie może być później zależna od gminy. Tyle, jeżeli chodzi o podsumowanie pierwszego spotkania. Oprócz miłych i okrągłych zdań, a także kreowania wspólnej wizji burmistrza z lokalnym środowiskiem biznesowym, nie padły żadne wyjaśnienia. Nie wiadomo w jaki sposób przedsiębiorcy mogliby tworzyć projekty uchwał, być może dowiemy się tego na wtorkowym spotkaniu. Być może goście dowiedzą się także i tego co się stanie wówczas, gdy projekt przygotowany i zaopiniowany przez radę nie spodoba się burmistrzowi. A może wszyscy zakładają optymistyczny wariant, gdy interesy przedsiębiorców i burmistrza będą takie same? Cóż, w te bajki chyba mało kto nie wierzy, bo przecież wiadomo, że nawet jeśli chodzi o podatki, to pracodawcy chcą płacić jak najmniej, a gmina chce je podnosić do poziomów maksymalnych.
Dobrze byłoby teraz poznać nieco "technicznych" szczegółów, których wówczas zabrakło. Z oficjalnego zaproszenia dowiadujemy się, że odbędzie się formalne powołanie stowarzyszenia, potem dyskusja nad statutem rady oraz kandydatami na przewodniczącego.
W trakcie pierwszego spotkania oprócz głosów na "tak", które były oddane za powołaniem TRB, pojawiły się także i negatywne. Z sali padały zarzuty, że władza nie sprzyja rozwojowi przedsiębiorców, bo winduje podatki prawie na maksymalnym poziomie, a także i oto, że nie dba o miejscowych kupców, którzy z góry są przegrani w walce z wielkopowierzchniowymi marketami (te przecież nie muszą płacić podatków do gminy, bo często firmy zarejestrowane są w innych krajach). Mało optymistycznie zabrzmiała odpowiedź Zbigniewa Węgrzyna, przedstawiciela Milickiej Rady Biznesu. Na pytanie: jakimi osiągnięciami mogą pochwalić się miliccy przedsiębiorcy, prezes Węgrzyn nie potrafił podać żadnego konkretnego przykładu, poza tym, że rada zaopiniowała pewną uchwałę czy ogłosiła konkurs na przedsiębiorcę roku.
To, jakie założenia i cele przyjmą trzebniccy biznesmeni być może dowiemy się z wtorkowego spotkania. Wtedy także zobaczymy ilu lokalnych przedsiębiorców wierzy we współpracę z gminą. Przekonamy się wówczas czy ich cele są zbieżne. Bo chociaż na pierwszym spotkaniu zaproszeni goście zagłosowali za powołaniem tej rady, to jednak ważne i decydujące spotkanie o dalszej przyszłości, będzie miało miejsce właśnie teraz.Warto dodać, że samo powołanie rady nic jeszcze nie znaczy, bo jak pokazuje przykład milicki, aby takie ciało było skuteczne potrzebni są jeszcze działacze, a jak wiadomo właściciele firm często nie mają czasu zajmować się działalnością społeczną.
Dla przypomnienia podajmy jeszcze i to, że spotkanie burmistrza z biznesmenami rusza z dużym opóźnieniem. Marek Długozima zapraszał przecież w marcu przedsiębiorców na kolejne spotkanie, które miało odbyć się "zaraz po świętach". Miejmy nadzieję, że to odkładanie terminu nie było celowe ze strony władzy i nie zniechęci przedsiębiorców do współpracy. O tym co wyniknie ze spotkania napiszemy za tydzień.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie